niedziela, 9 października 2011

Stos na jesienną niepogodę




Za oknem jesienna pogoda i to nie taka ze złocącymi się w słońcu liśćmi, ale z kategorii deszczowo- pochmurnych.
Jednak dobra lektura jest dobra na wszystko :)



Od góry:
"Amok" David Moody (Matras)
"Projekt "Kuźnia Wulkana"" Jack Du Brul (Matras)
"Edgar" Adam Bełda wyd. Novae Res
"Mapa Stworzyciela" Emilio Calderon (Matras)
"Ogród ciemności" Anne Frasier (Matras)
"Zew nieśmiertelności" Anne Frasier (Matras)
"Błękitna dama" Javier Sierra (Matras)
"Wilken. czas złego wilka" Di Toft wyd. Bukowy Las i Sztukater.pl
"Łowca demonów" William Hussey wyd. Jaguar i Sztukater..pl
"Srebro koloidalne" dr. Josef Pies Sztukater.pl
"Ekonomia dla bystrzaków" dr S.M. Flynn wyd. Septem i Sztukater.pl

Małe przypomnienie :)



Do jutra tj. 10.10.2011 trwa konkurs na blogu Słowa duże i MAŁE




sobota, 8 października 2011

Z przymrużeniem oka

"Wszystkiego najlepszego"
Izabela Szolc


Bridget Jones stała się ikoną popkultury najpierw za sprawą książek, a później ich ekranizacji, jeżeli ktoś nie czytał i udało mi się nie zobaczyć filmów, to na pewno słyszał o tej bohaterce i jej barwnym życiu. Komizm, satyra no i trochę zapożyczenia z literackiej klasyki, to tak w telegraficznym, a nawet większym skrócie. Kopii, kalek, kser angielskiej singielki i jej perypetii było, jest i pewnie będzie wiele, ale tak już jest z bestsellerami i ani to pierwszy przypadek w literaturze i nie ostatni. W opisie z okładki "Wszystkiego najlepszego" dowiaduję się, że opowieść ta została wyróżniona pod hasłem "Polska Bridget Jones", dla jednych może być to zachętą, dla innych wprost przeciwnie, w końcu nie każdy pierwowzór może lubić ... Ale, że opisy wiele razy nie oddawały treści książki, więc i te słowa nie są dla mnie wyrocznią, pomimo, iż przygody Brytyjki podobały mi się, bardziej w wersji papierowej niż na celuloidzie. Zaczynając lekturę, starałam się nie myśleć o tekście z obwoluty i o pracy pani Fielding, chociaż porównania i tak wszędobylski nochal wściubiały. Jednak szybko się okazało, że analogii owszem można szukać, lecz po co tracić czas na nie gdy w tej samej chwili można kibicować Ance, wcale nie będącej polską reprodukcją.

Bohaterkę poznajemy w momencie gdy nie ma pracy, tudzież drugiej połówki, za to posiada wierną przyjaciółkę, która stara się jej pomóc różnymi sposobami by wróciła do normy społecznej. Jednym ze sposobów jest Luna - kotka, dzięki której Ania poznaje idealnego mężczyznę, szkoda, że zaobrączkowanego, no i polskiego agenta Muldera vel ochroniarza z Tesco. Jednak na nich nie kończą się perypetie sercowe Anki, dołącza do nich gwiazdor ekranowy i zazdrosny eks czy życie może się jeszcze bardziej skomplikować? Tak, jeżeli rodzice, a zwłaszcza kochana mamusia zechce zabawić się w swatkę - wybranek niestety panem Darycm nie jest. Do tego niesnaski w stadle małżeńskim rodzicieli, przyszłe rodzicielstwo przyjaciółki i widmo pracy na cały etat ... Jak na jedną kobietę to dużo, szczególnie, że urodziny już tuż tuż i to takie z kategorii depresejno-filozoficznych czyli za chwilę zostanie czeka ją powitanie w gronie 30 - latków. Wszystkie te wydarzenia mają miejsce w przeciągu prawie dwóch miesięcy czyli czasie niedługim, acz obfitującym w sytuacje, które mogłyby podkopać pewność siebie u każdego człowieka, ale Anka z każdej opresji wychodzi mniej lub bardziej obronną ręką.

Izabela Szolc z przymrużeniem oka przedstawiła swoją bohaterkę i jej przygody, podobieństwa do Bridget Jones można odnaleźć, są one jednak zamierzone i nawet podkreślone, a nawet więcej stanowią element historii, ale na pierwszym planie jest całkowicie Anka i jej przygody. "Wszystkiego najlepszego" to opowieść z ogromną dawką humoru, osadzona w polskich realiach. Lektura mija szybko, a czytelnik dostaje nie tylko świetne opowiadanie, lecz również wspaniałą komedię, w której zwroty akcji są niespodziewane i częste, a zakończenie zaskakujące.

piątek, 7 października 2011

Rzeczpospolita Babska Literkami Pisana czyli trup w szafie

W ramach XIII Festiwalu Nauki i Sztuki 15 października w sali teatralnej CSiK w Siedlcach odbędzie się spotkanie z autorkami komedii, kryminałów, romansów, powieści obyczajowych, powieści dla młodzieży.

Gratka dla czytelników, osób piszących i marzących o wydaniu swojej twórczości, a także miłośnicy seriali telewizyjnych, bo będą również obecna scenarzystki takich seriali jak "Na Wspólnej" czy ekranizacji sagi "Nad rozlewiskiem".




Uczestniczki:
Mariola Zaczyńska: "Gonić króliczka", "Jak to robią twardzielki"
Joanna Jodełka: "Polichromia", "Grzechotka"
Agnieszka Lingas-Łoniewska: "Szósty", "Bez przebaczenia", "Zakręty losu"
Agnieszka Podolecka: "Za głosem sangomy", "Żar Sahelu"
Lucyna Olejniczak :"Wypadek na ulicy Starowiślnej", "Dagerotyp. Tajemnica Chopina"
Maria Ulatowska: "Sosnowe dziedzictwo", "Pensjonat Sosnówka", "Domek nad morzem"
Manula Kalicka: "Tata, one i ja", "Wirtualne zauroczenie", "Rembrandt wojna i dziewczyna z kabaretu", "Szczęście za progiem", "Gdzie jest głowa Emily Kaye"
Anna Fryczkowska :"Straszne historie o otyłości i pożądaniu", "Trafiona zatopiona", "Kobieta bez twarzy"
Hanna Cygler: m.in."Tryb warunkowy", "Czas zamknięty", "Dobre geny"
Beata Andrzejczuk: m.in. "Pamiętniki nastolatki", "Tatusiada", "Tajemnica"
Agnieszka Gil: "Dziki szczaw" , "GILgotki?"
Anna Zgierun-Łacina: m.in. "Czynnik miłości", "Sześć Dominika", "Kradzione róże"
Magdalena Zimniak:
"Willa", "Szlak"
Justyna Szachowicz-Sempruch -
krytyk literacki
Małgorzata Sobieszczańska - scenarzystka
Katarzyna Pessel - literacka blogerka


Organizatorami są: Miejska Biblioteka Publiczna w Siedlcach, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny, Tygodnik Siedlecki

czwartek, 6 października 2011

Rozstrzygnięcie konkursu z Kyrą Galvan

Każda wypowiedź w konkursie z Kyrą Galvan została przeczytana, a później jury w składzie Aga, Sil i ja wybrało Zwycięzcę.

Dziękuję za każdą odpowiedź, wszystkie były świetne :)



Zwyciężczyni:

"Sekret na pewno zostałby przeze mnie ujawniony!
O ile zachowuję daleko idącą dyskrecję w stosunku do różnych zwierzeń przyjaciół ,a nawet średnio lubianych osób, to nigdy nie darowałabym sobie straty takiej okazji! Okazji na zrobienie światowej kariery, po wydaniu bestsellerowej powieści!!!W zależności od rodzaju odkrytej tajemnicy, mogłaby mieć tytuł :"Bradd Pitt też była kobietą!" , albo "Zabójcze działanie tlenu na organizm człowieka w dobie Ipodów", bądź "Nie płać ZUS-u, dąż do luksusu!". Jak wiadomo, ludzie "łykną" wszystko, wystarczy to dobrze wypromować, marketing, odczyty, bankiety, sponsorzy, okładka "Time'a"- jestem w stanie znieść wszystko, by moja twarz znalazła się z tyłu okładki najpoczytniejszej książki świata!!!!!! Pieniądz będzie spływał na moje konto strumieniami, Wojewódzki z Majewskim pobiją się, który ma mnie pierwszy zaprosić do swego programu, ujawnię swą ciemną stronę mocy Ewie Drzyzdze, a Palikot przyjmie mnie do swojej partii!Odejdzie ode mnie mąż, w radosnych prysiudach, i z połową mojego majątku... Tak więc, moja przyszłość malować się będzie najjaśniejszymi kolorami!!! Mocy, przybywaj!!!
;-)"

P.S. Sorry, mężu, że zagalopowałam się trochę- ale to domena artystów ;-)
czarna_hanka(@)o2.pl



Już niedługo kolejny konkurs, tym razem będzie sensacyjnie ;)
Zapraszam :)

środa, 5 października 2011

Rodzinka na 5

"Spoko! To tylko rodzinka"
Augustyn Szczawiński


Świat widziany oczymi dorosłego różni się od tego z perspektywy dziecka, to wiedzą wszyscy, ale starsi rzadko biorą punkt widzenia dzieci na poważnie, a niejednokrotnie jest on nad wyraz interesujący. Często jesteśmy przekonani, że młodsi nie wiedzą wiele o tym co ich otacza, nie zauważają szczegółów, wiele im umyka, no i ukryć można przed nimi mało wygodną prawdę ... Jak jest w rzeczywistości przekonujemy się najczęściej przez przypadek i zaskoczeni jesteśmy ile informacji posiada pociecha, niekoniecznie takich, z których możemy być dumni. Niestety tak bywa często i gęsto, ale jeżeli potraktujemy z przymrużeniem oka takie "niespodzianki" i zwrócimy uwagę na bacznych obserwatorów, pozornie zajętych swoimi sprawami to może mniej czeka nas podobnych momentów. Jednak takiego szczęścia nie doświadczają rodzice Szymka, jako bardzo uważny obserwator życia rodzinnego, w polu jego zainteresowania są również wszyscy znajomi i sąsiedzi, wie wiele i chętnie dzieli się tą wiedzą. Nie można powiedzieć, że jest on wścibski, raczej los pozwala mu być w odpowiednim czasie i miejscu, gdzie mają miejsce intrygujące wydarzenia. Szymek doskonale wychwytuje wiadomości nie przeznaczone dla jego oczu i uszu, a jako narrator rodzinnej kroniki przekazuje je czytelnikom z zadziwiającą szczegółowością i niezaprzeczalnym humorem.
"Spoko! To tylko rodzinka" jest opowieścią dla młodszych czytelników i ich rodziców, ale także dla tych, którzy lubią wrócić pamięcią do momentów, wywołujących nawet po latach uśmiech na twarzy. Takich chwil w książce jest wiele, a każdy rozdział dostarcza nowych powodów do śmiechu. Autor nie ukazał wbrew pozorom swoich bohaterów w krzywym zwierciadle, a raczej z dużą dawką żartobliwości. Wady i zalety przedstawione są humorystycznie, podobnie jak perypetie tytułowej rodzinki, nie ma w niej miejsca na nudę. Codzienność Szymka i rodziców nie jest spokojna i monotonna, każdy dzień przynosi sytuacje komiczne, a komentarze nastolatka tylko go podkreślają, jego bystremu oku nic nie umknie. Oczywiście nie są przedstawione tylko sytuacje wesołe, ale nawet te z kategorii mniej przyjemnych są zobrazowane z życzliwością. Dziecięca szczerość obnaża też absurdy świata dorosłych, wygodnictwo, chodzenie na skróty. Jednak dzięki właśnie takiej narracji czytanie mija niepostrzeżenie, a historia Szymka i jego bliskich zostaje w pamięci.



Za możliwość przeczytania książki Dziękuję wyd. KEFAS

wtorek, 4 października 2011

Czasem mniej znaczy więcej

"Komórka"
Ingo Schulze


Tytuł komórka może być różnie rozumiany, chociaż pierwsze skojarzenia idą w stronę biologii i
telekomunikacji, który podszept jest właściwy? Ten drugi, tytuł książki jest nim równocześnie dla pierwszego opowiadania, bo książka Ingo Schulza jest zbiorem trzynastu umieszczonych w trzech częściach. Każda historia jest odrębną całością, następna i poprzednia nie nawiązują bezpośrednio do siebie osią akcji, ale też nie są zupełnie oderwane od pozostałych. Ich fabuły są umiejscowione czasowo już po zburzeniu muru berlińskiego. Opowieści przekazują elementy mentalności społecznej przełomu wieków, jednak to nie początek nowego tysiąclecia czy też koniec poprzedniego stulecia są w centrum uwagi, lecz ludzie. Tematyka czasem dotyczy problemów jednostek, czasem są związane z szerszymi pojęciami - takimi jak rozumienie tych samych pojęć przez przedstawicieli różnych narodów, a może to wcale nie miejsce urodzenia czy wychowania determinuje poglądy tylko charakter człowieka? Są także poruszane kwestie związane z najnowszą historią Niemiec - problemem inwigilacji obywateli przez służby specjalne i ujawnianie informatorów, ale po raz kolejny nie jest to ukazane od strony wielkich wydarzeń, lecz zwykłych ludzi i z ich perspektywy. Opowiadania skupiają się na jednym wydarzeniu, ale autor szczegółowo opisuje momenty je poprzedzające i następujące po nim. Tak bogate tło nie umniejsza wagi epizodu, lecz podkreśla jego wagę i pozwala czytelnikowi na właściwe umieszczenie go w życiu danego bohatera. Chociaż dla postronnych fakt zajścia danej sytuacji może wydawać się mało znaczący, jednak dla jego uczestnika jest istotny i pozostaje w pamięci na długo, a być może na zawsze. Ma on też wpływ na późniejsze czyny, jednak nie w skali makro, a raczej jest jednym z aspektów branych pod uwagę przy podejmowaniu wyborów. Kilka opowiadań ma wspólnego bohatera - pisarza, czy jest to sam autor, tego nie sprecyzowano,ale można mieć takie wrażenie, że to jego wspomnienia są kanwą tychże historii, a może to tylko
złudzenie?

Krótkie formy kojarzą się często ze skrótami, skupieniem się tylko na jednym aspekcie albo powierzchownym ujęciu tematu, ale takie opinie na szczęście wielokrotnie okazują się niesłuszne. Nie powinny one zaważać nad decyzją czy sięgnąć po opowiadania czy może zamiast nich wybrać obszerniejszą formę. Czasem mniejsza liczba słów równie dobrze oddaje istotę problemu, nawet pozwala go lepiej ukazać niż przedstawienie w obszerniejszej postaci. Tak właśnie jest ze zbiorem opowiadań "Komórka", a tytuł to nie tylko jedna z historii, ale również refleksja, która przychodzi po przeczytaniu całej antologii, że znaczenie tego słowa w ujęciu biologicznym ma także sens w przypadku literatury. Opowiadania są jak komórki tworzące większą całość, a jednocześnie są zdolne do przekazywania tych samych treści i w takim stopniu co ich większe odpowiedniki.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz. wyd. W.A.B.

poniedziałek, 3 października 2011

niedziela, 2 października 2011

Mistrz dedukcji

Uwielbiam czytać, to już wiecie, ale przed książkami było coś innego - telewizja, tak jestem telemaniakiem, przyznaję się i nie żałuję, tak a` propos z kinem też mi po drodze, czasem i z teatrem;) W pewnym momencie pasje te powiązałam, nie porównuję ekranizacji do pierwowzorów literackich i odwrotnie, ale lubię zobaczyć jak inni widzą historie, które czytałam. Od czasu do czasu więc podzielę się tym co przeczytane i zobaczone.

Moja przygoda z Sherlockiem Holmesem nie rozpoczęła się od dzieł sir Conan Doyle`a, a od serialu z lat osiemdziesiątych - wtedy zobaczyłam pierwszy odcinek, miałam kilka lat i pan w śmiesznym kapeluszu z fajką zainteresował mnie całkowicie. Niedługo po tym umiałam już czytać i zamiast bajek wybierałam kryminały ze zbiorów mojej Mamy, a przygody angielskiego detektywa wciągnęły mnie od pierwszej strony, szczególnie, że wybrałam historię o psie Baskerville`ów. Potem już poszło prawem serii i trwa to do dziś. Ekranizacje kinowe i telewizyjne wraz z książkami towarzyszą mi od wielu lat, może i znam na pamięć perypetie Holmesa i jego wiernego przyjaciela Watsona, ale staram się nie przegapić żadnej okazji by zobaczyć kolejne wersje spod znaku X muzy lub przeczytać powieści oparte na motywach bądź nawiązujące do pierwowzoru. Patrząc z punktu widzenia współczesnego człowieka, postać Sherlocka jest nader kontrowersyjna, chociaż gdyby spojrzeć na jego osobę z perspektywy końcówki XIX w. to wpisuje się on doskonale w typowego dżentelmena ówczesnych czasów. A jednak pomimo upływu lat nie odszedł do lamusa, nie zestarzał się, a kolejne pokolenia na nowo odkrywają go. W czym tkwi magia bohatera stworzonego przez pana Doyle`a? Sama umiejętność dedukcji to raczej za mało, a może właśnie ta drobiazgowość w dostrzeganiu szczegółów sprawia, że jest tak fascynujący? Pewnie odpowiedzi jest tyle ile zainteresowanych osób, a jego legenda jest wieczna. Naśladowców może być wiele, ale oryginał jak zawsze jest jeden i niepowtarzalny - Sherlock Holmes, irytujący, pewny siebie, lekceważący innych, żyjący według swoich zasad, uzależniony od adrenaliny i nie tylko ... i wiecznie żywy. Legendy są w końcu nieśmiertelne.
A jakie jest wasze zdanie o Nim?






Od tego serialu wszystko się zaczęło ;) Reszta to historia, trwająca do dnia dzisiejszego.










A to wersja najnowsza








Przypomnienie :)



Jeszcze do 4 października (włącznie) trwa konkurs z Kyrą Galvan. Zapraszam do udziału w nim.

Szczegóły tutaj




sobota, 1 października 2011

Psi Phillip Marlowe

"Strzeż się psa. Psi kryminał"
Izabela Szolc


Pies przyjacielem człowieka jest - wydawałoby się, że hasło znane od wieków, wyświechtane, ale też zawsze aktualne. W drugą stronę zapewnienia o kamrackiej komitywie nie zawsze idą w parze z rzeczywistymi czynami. Jednak Albrecht żyje z Laurą w doskonałej komitywie - on jest w niej bez pamięci zakochany, a ona zdążyła się do niego przyzwyczaić. Wbrew pozorom darzy go o wiele większym uczuciem niż wskazywałoby to jej zachowanie, oboje uzupełniają się, chociaż ona o tym nie wie. Świat z perspektywy czterech łap jest o wiele ciekawszy niż człowiek mógłby przypuszczać. Po pierwsze zwierzęta nas doskonale rozumieją, nam już to idzie oporniej, one są świadkami naszych życiowych sukcesów i potknięć, więc jeżeli nasz pupil chce nas pocieszyć to miejmy pewność, że on wie jak się czujemy i chce na pomóc. Ale co z tym psim kryminałem? Czy ma on może coś wspólnego z pewną suczką, kradnącą z osiedlowego sklepiku batony, a którą ze ścieżki występku ma sprowadzić właśnie Albrecht? Dlaczego on? Ponieważ jest poważany przez inne psy z racji arystokratycznego pochodzenia, wieku, no i wzrostu - ponadprzeciętnego, za co obrywa mu się gęsto i często od dwunożnych - łatwiej jest ukryć swoje "grzeszki" jak się jest yorkiem w różowym kubraczku, a nie bloodhundem. Niestety sprawa jest o wiele poważniejsza, najpierw ktoś dusi dalmatyńczyka Aleksandra, a potem do gry wchodzi trucizna - jej ofiarą zostaje Sybille, amatorka sklepowych słodyczy. Kto stoi za tymi zbrodniami? A do tego tajemnicze zaginięcia kolejnych dwóch czworonożnych znajomych, to już pachnie więcej niż kryminalnie. Jedno jest pewne, w morderczym cieniu kryje się na pewno dwunożny przestępca!! Jednak nie samymi przestępstwami pies żyje, tyle dzieje się wokół, na przykład nowy romans właścicielki, psia sekta ...

Sensacja nie z psem w tle, ale psi kryminał, gdzie ludzie są tylko dodatkiem tła, a pierwszoplanowymi bohaterami są szczekające czworonogi. Autorka przedstawiła psie postacie od strony niespotykanej i to nie tylko czyniąc z nich głównych aktorów opowieści, ale również nadając im niezwykłe atrybuty - znajomość łaciny oraz literatury klasycznej i nowożytnej, a nawet kina. Co więcej podczas czytania zaciera się różnica między człowiekiem a psem. Szczególnie, że świat z punktu widzenia tego drugiego jest bardzo interesujący i jest on nie tyle odpowiednikiem ludzkiego co całkowicie odrębnym społeczeństwem, ze swoimi prawami i problemami, czasami morderczymi. Narratorem jest Albrecht, który wraz z Laurą jest jednym z wielu mieszkańców deweloperskiego blokowiska. Z jego właścicielką łączy go skomplikowane uczucie, często zdradzane z jej strony na rzecz osobników rodzaju męskiego z gatunku homo sapiens, lecz nie licząc tych epizodów, Al może wielbić panią swojego serca nieskrępowanie. Psia wspólnota nie ma stróżów prawa, ale za to wśród nich jest osobnik, którego śmiało można nazwać czworonożnym Phillipem Marlowem. Na jego barkach spoczywa dochodzenie i kierowanie współziomkami. "Strzeż się psa" to nie tylko książka dla wielbicieli psów, ale przede wszystkim czytelników, lubiących połączenie sensacji z nieco ciętym humorem oraz satyrycznym spojrzeniem na świat. Po przeczytaniu historii Albrechta, Toffika, Byrona oraz Laury i mecenasa Sebastiana śmiało można powiedzieć - nic co psie nie jest mi obce.



Za możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece oraz
Wyd. Oficynka

piątek, 30 września 2011

Początek jesieni ze stosikiem ;)

Koniec września, początek jesieni i jeszcze jeden stosik z książkami ;)


Izabela Szolc "Strzeż się psa"
Zbrodnia w Bibliotece i wyd. Oficynka
Andriej Bielanin "Moja żona wiedźma"
Wyd. Fabryka Słów
Douglas L. Howard "Dexter. Taki sympatyczny morderca"
nakanapie.pl
Kitty Sewell "Lodowa pułapka"
Świat Książki


czwartek, 29 września 2011

Amerykanka w Rzymie


"Moje rzymskie wakacje"
Kristin Harmel


Pierwsze skojarzenie jakie miałam to film z Audrey Hepburn i Gregory Peckiem, drugie to z książkami, które ostatnio zrobiły furorę z Włochami w tle. Jeżeli miałabym wybierać to wolałabym by historia, która była przede mną była jak ta filmowa tylko z trochę innym zakończeniem, a jaka naprawdę się okazała? Po pierwsze irlandzko-włoska rodzina i ślub - huczny, z wszystkimi pociotkami jako gośćmi, obowiązkowo z Babcią, wścibskimi kuzynkami i pocieszającymi ciotkami. Dlaczego te ostatnie miały kogoś podnosić na duchu w tak uroczystym dniu? Co takiego się mogło wydarzyć podczas ceremonii, że ktoś potrzebuje otuchy? Ucieczka sprzed ołtarza? Nie, nic z tych rzeczy, osobą, którą krewni "podbudowują na duchu" jest siostra panny młodej i jej pierwsza druhna równocześnie. Przed samym złożeniem przysięgi przez Państwo Młodych seniorka rodu pyta na głos dlaczego to nie ona wychodzi za mąż, w końcu ma już trzydzieści cztery lata ... Do tego kuzynki - młodsze i zamężne pouczające, że nie wykorzystała okazji by zostać żoną. Cat, bo o niej mowa nie jest zdesperowaną Bridget Jones, wprost przeciwnie, ale takie rozmówki nawet najodporniejszą osobę by zestresowały. W najmniej oczekiwanym miejscu - kuchni restauracji gdzie odbywa się impreza weselna - znajduje pocieszyciela. Wydaje się, że wreszcie los uśmiechnął się do bohaterki, ale radość okazuje się przedwczesna ... Ostatnie przeżycia skłaniają Cat by zastanowić się nad swoim życiem, wracają wspomnienia szczęśliwych momentów sprzed lat spędzonych w Rzymie. Chociaż mogłoby się wydawać, że to kolejna opowieść o Amerykance, która zmienia życie pod wpływem osobistych niepowiedzeń, a na miejsce metamorfozy wybiera Włochy, to historia Cat jest z innej bajki. Powrót do miasta gdzie przeżyła pierwszą miłość nie jest ani natychmiastowy, ani też spontaniczny i nie poprzedzony spaleniem za sobą wszystkich mostów. Nostalgia i owszem jest, ale z nutą zastanowienia nad tym co mogło być i nad podjętymi wówczas wyborami. Nie ma płaczu po niewykorzystanych szansach, lecz uśmiech gdy przypominają się chwile szczęścia. Czy wejście do świata, który już na zawsze miał pozostać tylko gdzieś w zakamarkach pamięci i na zdjęciach jest rozsądnym krokiem? A może tamto lato właśnie miało się tak zakończyć i nie warto "odświeżać" to co nie wytrzymało próby czasu i odległości? No i zobowiązania rodzinne, które już raz zaważyły na decyzji - co ważniejsze familia czy kontynuacja tego co myślało się, że już nigdy nie wróci?
Życie Cat zaczyna przypominać górską serpentynę - zachwycające widoki, ostre zakręty, urwiska i wiele znaków ostrzegawczych, ale zawrócenie nie wchodzi w grę, chociaż droga alternatywna wchodzi w grę - a jest nią kawałek papieru z adresem osoby, którą polecił rozczarowujący absztyfikant vel właściciel pewnej restauracji w Stanach. Więc gdy przeszłość w teraźniejszości nie jest tym o czym się marzyło, trzeba improwizować, chociaż to całkiem nie w stylu Cat. Są jeszcze inne pragnienia, nawet nie zapomniane, ale nigdy nie dopuszczone do głosu - z powodu braku czasu, a może okazji bądź chowane przez przeznaczenie na taką właśnie okazję. Czasem wejście w to co było jest okazją by w końcu zamknąć przeszły rozdział i móc rozpocząć coś nowego, blokowanego przez stare zaszłości. Okazuje się, że włoskie,a raczej rzymskie klimaty, są tylko albo aż przystankiem by wreszcie spróbować czegoś nowego, ale bez natychmiastowej decyzji by to co znajome zostawić daleko za sobą.

Czytanie "Moich rzymskich wakacji" to delektowanie się historią gdzie nic nie jest takie jak się wydaje początkowo. Włoski urok, amerykańska pragmatyczność, czasem zderzenie kultur, a czasem wspomnień -wygładzonych. Perspektywa z jaką patrzymy na przeszłość czasem nie tyle ma kolor różowy co odcień naszych tęsknot i pragnienia by sprawdzić czy to co się kiedyś nie spełniło mogło mieć szczęśliwe zakończenie. Raz słodka, lecz nie przesłodzona, opowieść, a raz cierpka - ale nie jak gorycz, tylko smak gorzkiej czekolady, podkreślającej smak, w tym wypadku życia. Audrey Hepburn jako księżniczka Anna oglądała Rzym z punktu widzenia zwykłej dziewczyny, anonimowej turystki, a dla Cat to ujrzenie miejsca oczyma dojrzalszej siebie, obie bohaterki dostają możliwość zobaczenia czegoś, co w zwykłym życiu umknęłoby im, ale dzięki chwilom spędzonym w wiecznym mieście zostanie w ich pamięci i nie tylko w niej na zawsze. Jest więcej nawiązań treści książki do filmu, jednak czytelnik nie znajdzie w niej kopii ekranizacji,lecz odrębną historię, gdzie miłość to nie tylko uczucie kobiety do mężczyzny, a również rodziców do dzieci. Opowieść nie jest ciągiem rewolucyjnych zmian,a raczej procesem z szybszymi i wolniejszymi momentami, ale każdy z nich ma swój urok, nie zawsze południowy.
Autorka przygotowała także mały dodatek z kilkoma przepisami kulinarnymi potraw, które pojawiają się podczas czytania.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd.Otwarte

wtorek, 27 września 2011

Nastoletni agenci

"Uciekinierzy"

Robert Muchamore


Upalne lato 1940 roku dla Francuzów i nie tylko nie jest czasem odpoczynku, wręcz przeciwnie, teraz oni zaczynają doświadczać codzienności II wojny światowej - od pełnych optymistycznych wystąpień polityków oraz dowódców wojskowych zapewniających o zwycięstwie nad faszystami po naloty bombowe i masową ucieczkę ludności przed zbliżającym się frontem. Dla Marca słowo "wojna" oznacza coś co dzieje się daleko, poza jego światem, jako porzucone dziecko, wychowanek sierocińca, doświadczył już w swoim życiu wiele bólu i poniżenia. Zbombardowanie przytułku daje mu możliwość, która do tej pory wydawała się nierealna – ucieczkę. Korzystając z zamieszania zabiera rower dyrektora, trochę pieniędzy i prowiant by spełnić marzenie - zobaczyć czym jest wolność. Dla Paula i jego siostry Rosie działania wojenne stały się widoczne w momencie gdy z ich szkoły powoli zaczynają odchodzić ich koledzy i koleżanki, aż zostało ich tylko garstka, w końcu i oni dołączyli do uciekinierów, wcześniej po raz pierwszy doświadczając pozbawienia życia człowieka w obronie własnej. Co łączy brytyjskie rodzeństwo i francuską sierotę? Osoba Charlesa Hendersona - agenta wywiadu, którego chcą odszukać młodzi Anglicy by oddać powierzone im przez umierającego ojca dokumenty, a Marc w mieszkaniu Brytyjczyka urządza sobie kryjówkę.

"Uciekinierzy" są książką skierowaną dla młodzieży, ale nie tej najmłodszej, starsi czytelnicy także nie będą zawiedzeni. Wbrew pozorom opowieść nie przedstawia wojny półśrodkami bądź w barwach jaśniejszych niż była w rzeczywistości. Nie jest to oczywiście dokumentalny przekaz, ale fabularna historia z wątkiem szpiegowskim jako osią akcji. Większość głównych bohaterów ma naście lat, jednak nie oznacza to, że autor przedstawiając tło ucieka od wojennej rzeczywistości - jest ona doskonale wpleciona w ich losy i stanowi kanwę perypetii. Jednocześnie ich przygody nie tracą na wiarygodności, bo pomimo wydawałoby się tematyki twórca na siłę nie "postarzył" kilkunastolatków, nadal są tacy jak ich rówieśnicy, jedynym co ich wyróżnia jest to, iż chcąc czy nie chcąc, stali się uczestnikami gry wywiadów. "Uciekinierzy" są pierwszą częścią serii "Agenci Hendersona" i dopiero początkiem wojennych losów Marca, Rosie i Paula. Ich misja dopiero się zaczęła, przed nimi jeszcze kilka lat zmagań. A zakończenie jest wstępem do dalszych losów trójki nastolatków i pewnego agenta Jego Królewskiej Mości.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd. Egmont

niedziela, 25 września 2011

Temat konkursów - kontynuacja ;)


Portal Duże Ka organizuje konkurs na Najlepszy Blog Książkowy, także biorę w nim udział, więc jeżeli podoba się Wam mój blog możecie na niego zagłosować wysyłając maila na adres: konkursy@duzeka.pl, w temacie należy wpisać nazwę blogu, który wybraliście, a w treści swoje imię i nazwisko.
Głosujący biorą udział w losowaniu nagród książkowych :) A na swoim blogu, stronie, wstawcie poniższe logo:








Zawsze jest ktoś kto pamięta zbrodnię

"Słodkie lato"
Mari Jungstedt



Lato, słodkie lato. Czas spędzany na urlopach, zacieśnianiu więzi rodzinnych, wspólnych wyjazdach, dla jednych moment odpoczynku, a dla innych wręcz przeciwnie - pracy. Niektórzy w końcu mają czas na podsumowania, bliższemu przyjrzeniu się swojemu życiu, wnioski nie zawsze są optymistyczne. Komisarz Anders spędza wakacje z żoną i dziećmi w Danii, ale jego samopoczucie jest nie najlepsze, zaczyna dostrzegać w swoim małżeństwie detale, które nie pozwalają mu cieszyć się z wolnych dni. Codzienność, rutyna, powtarzalność, przewidywalność, to wszystko zaczyna go męczyć, to co kiedyś było zaletą jego związku z żoną, teraz zaczyna uwierać. Na innym etapie życia osobistego jest Johann, dziennikarz i częsty pomocnik w śledztwach Andersa. Reporter walczy by rodzinę stworzyć, wraz z matką jego córki jeszcze niedawno planował ślub, ale zbieg okoliczności sprawił, że praca mocno skomplikowała jego związki osobiste. Ironia losu, bo właśnie dochodzenie sprzed kilku lat było początkiem znajomości Johanna i Emmy. Dla tych bohaterów, lato wcale nie jest słodkie, ma raczej gorzki smak rozczarowania. Kolejne śledztwo jednak nie pozostawia zbyt dużo czasu na rozmyślania, chociaż da też nowy materiał do zastanowienia ...

Kto mógł zabić wczasowicza, biegającego rano po plaży? Jego śmierć wywołuje spore poruszenie nie tylko wśród gości kempingu, ale również w grupie dochodzeniowej. Od początku widać, że ta zbrodnia, ma drugie, a może nawet trzecie dno. Morderca posłużył się starym radzieckim rewolwerem i pomimo, że pierwszy strzał był śmiertelny, oddał ich do ofiary jeszcze kilka. Kim jest zabójca, a kim był zamordowany? Odkrycie tożsamości pierwszej osoby to zadanie zastępczyni Andersa - Karin, a co do drugiej - wydaje się wszystko jasne, ale czy na pewno? W tej historii nic nie jest takie jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Fabuła ma kilka wątków, podstawowy to oczywiście kryminalny i to on wiąże pozostałe - obyczajowe. To co było siłą poprzednich części - doskonałe splecenie motywów sensacyjnych z osobistymi oraz jak czasem jedno wydarzenie z przeszłości może wpłynąć na przyszłość, w "Słodkim lecie" jest również obecnie i kontynuowane z wyśmienitym efektem. Każdy detal jest istotny nie tylko w odkryciu kim był morderca, ale również tego co było u podstaw zbrodni. Często ciąg dalszy nie dorównuje poprzednikom, jak jest w przypadku książek Mari Jungstedt? Każda następna historia z komisarzem Andersem to nie tylko opowieść sensacyjna, ale także dalsze losy ludzi, których celem jest znalezienie sprawców, to oni stanowią oś każdej intrygi. Nie są ukazywani tylko od jednej strony - pracy bądź prywatnych poczynań, lecz w obu tych obszarach, tak jak odbywa się to w rzeczywistości. Czytelnicy mieli okazje poznać już rodziny Andersa i Johanna, teraz odsłonięta została też familijna przeszłość kogoś jeszcze - Karin Jacobsson i nie jest to przypadkowe, bo to co ukrywa policjantka będzie miało wpływ na dochodzenie. Podobnie jak katastrofa pewnego rosyjskiego statku w pewną sierpniową noc ponad sto lat wcześniej i urlop z lat osiemdziesiątych na szwedzkiej wyspie z lat osiemdziesiątych ...
Jedna decyzja może mieć wpływ na wielu ludzi, nawet gdy wydaje się, że należy do przeszłości, która dawno została zapomniana, ale czy tak jest na pewno? Może jest ktoś kto pamięta i czeka na odpowiedni moment by wymierzyć sprawiedliwość?




Za
możliwość przeczytania książki Dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece
oraz
wyd. Bellona



sobota, 24 września 2011

Konkurs z Kyrą Galvan



Konkurs dla lubiących czytać ciekawe historie, z sekretem i to nie jednym w tle, gdzie przeszłość,teraźniejszość i przyszłość łączą jeden człowiek.

Od dzisiaj, czyli 24 września do 4 października, w komentarzach do tego postu można umieszczać swoje odpowiedzi, proszę podanie maila
oraz adresu bloga( jeżeli taki prowadzicie).

Nagrodą jest książka Kyry Galvan "Niewyznane grzechy siostry Juany".

Dla zainteresowanych szczegóły recenzji tutaj


Pytanie konkursowe:

Poznajesz przez przypadek sekret sprzed wieków,
zapomnianą historię, której ujawnienie
jednak będzie mieć wpływ
na teraźniejszość i przyszłość.

Wyjawisz to co odkryłeś/odkryłaś

czy zachowasz go dla siebie?

Uzasadnij swoją decyzję
.


Zwycięzcę pomogą wybrać moje przyjaciółki: Aga i Sil.

Byłoby mi miło gdybyście umieścili info o konkursie na swoich blogach :)





piątek, 23 września 2011

Nie tylko Noblistka

"W poszukiwaniu światła. Opowieść Marii Skłodowskie-Curie"
Anna Czerwińska-Rydel

Osiągnięcie Marii Curie-Skłodowskiej w dziedzinie fizyki i chemii są znane na całym świecie, szczegóły jej życiorysu także, w mniejszym lub większym stopniu. Suche encyklopedyczne dane, że ktoś urodził się w tym roku, a zmarł w tamtym, pomiędzy tym datami dokonując odkryć naukowych nie oddają nawet w części człowieka - jego życia, ludzi go wspierających, tego co wpłynęło na to kim się stał i był. Fakty, daty, nagrody, to jedna strona biografii wielkich naukowców, ale gdzieś pomiędzy nimi kryje się osoba, która kiedyś była dzieckiem, miała rodzinę i właśnie to wszystko razem sprawia, iż zamiast jednowymiarowego symbolu mamy pełen kolorów portret, oddający w dużym stopniu prawdziwego człowieka. "W poszukiwaniu światła (...)" jest opowieścią o podwójnej noblistce skierowaną do młodszego czytelnika, lecz również starsi znajdą wiele ciekawych informacji. Autorka w formie powieści przytacza najważniejsze fakty z życia Marii Curie- Skłodowskiej od czasów dzieciństwa, aż do momentu jej śmierci. Książka szeroko omawia najważniejsze fakty z życie noblistki, przybliżając młodszym odbiorcom niezwykłą kobietę. Ukazanie lat dzieciństwa naznaczonych chorobą i przedwczesnym odejściem matki oraz najstarszej siostry oraz pierwszych trudnych wyborów związanych z edukacją pozwala ujrzeć Marię Curie-Skłodowską od innej strony. Chociaż teraz wydaje się to niewiarygodne w czasach jej młodości studia uniwersyteckie nie były dostępne w Królestwie Polskim, wraz z siostrą chciały studiować, tak jak starszy brat, ale gdy on mógł uczyć się w Warszawie im pozostawał tylko wyjazd z kraju by móc spełnić to marzenie. Urzeczywistnienie pragnienia sióstr wymagało podjęcia niełatwej decyzji o odroczeniu dalszej edukacji młodszej czyli Marii i jej pracy jako guwernantki, dzięki czemu mogła pomóc sfinansować studia medyczne starszej - Bronisławie. Nie tylko ta strona życia jest przedstawiona, lecz również bardziej prywatna - uczuciowa. Nim przyszły nagrody lata upłynęły na nauce i badaniach, ważnym jest również podkreślenie, że obraz tego jakim była człowiekiem został oddany bardzo wiernie.

Czytałam kilka biografii Marie Curie - Skłodowskiej, ale ta autorstwa Anna Czerwińska-Rydel przedstawia w doskonały sposób człowieka jakim była, nie zarzuca czytającego datami, szczegółami, co jest ważne gdy czytelnikiem lub odbiorcą tekstu ma być nie dorosły, a ktoś młodszy, chociaż i starsi nie poczują się zawiedzeni tą gawędą biograficzną. Opowiadanie podzielone jest na dwie części, z których każda zawiera tytułowane rozdziały, dzięki czemu czytanie może być bez problemu podzielone na fragmenty łatwiejsze do zapamiętania oraz uzupełnione fotografiami rodzinnymi i ilustracjami. Książka ta jest świetnym punktem wyjścia do dalszego zdobywania informacji i pogłębiania wiedzy o noblistce i to nie tylko od strony jej dokonań na polu naukowym, lecz także interesującego życia poza nim.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd. Bernardinium

Słowa duże i MAŁE - Konkurs

Na blogu Sylwii - Słowa duże i MAŁE rozpoczął się konkurs,
informacje dla zainteresowanych po kliknięciu w poniższy obrazek :)
Jako jeden z członków jury zapraszam





czwartek, 22 września 2011

Będę pisarzem?

"Będę pisarzem" Dorothea Brande

Będę pisarką/pisarzem! Ile osób pomyślało o sobie w tej kategorii? Wielu czy może to odosobnione przypadki? Nie ma danych statystycznych mówiących o tego typu decyzjach, nie wiadomo także jaka liczba niezrealizowanych pomysłów przypada na wydane książki, jeszcze trudniej pewnie byłoby odpowiedzieć jak dużo pomysłów ginie gdzieś pomiędzy zwątpieniem a nieumiejętnością oddania tego co chciałoby się napisać. Jednak od czegoś każdy z autorów zaczynał, nie wszyscy w końcu mają wykształcenie w tym kierunku. Oczywiście istnieje wiele poradników, w których można przeczytać jak zostać twórcą, czy mogą one zastąpić talent -raczej nie, myślę jednak, że warto poświęcić trochę czasu by zaznajomić się ze wskazówkami, nawet jeżeli pisanie traktuje się jako hobby.

Autorka tytułu "Będę pisarzem" kieruje swoją książkę nie tylko do przyszłych lub osób już będących twórcami, ale również do ludzi, u których dopiero kiełkuje idea przelania na papier swoich myśli. Jakie informacje czytelnik znajdzie w tej pozycji? Już na wstępie Dorothea Brande nie zakłada, iż zdradzi złotą recepturę na zostanie bestsellerowym pisarzem, lecz co ważniejsze też nie zniechęca - oczywiście można powiedzieć nikt nie chce zrazić do swojej publikacji, jednak czasem niewiele potrzeba by kogoś odstraszyć, więc pozytywne nastawienie nie jest niczym negatywnym. Również na pierwszych stronach zostają przedstawione najczęstsze trudności napotykane tak przez, którzy mają za sobą pierwsze owoce pracy twórczej jak i debiutantów, nawet jeżeli ktoś nie doświadczył opisanych problemów nic nie stoi na przeszkodzie by zapoznać się z sugestiami, kto wie co przyniesie przyszłość?

Tworzenie ma dwoistą naturę - z jednej strony talent, a z drugiej rzemiosło, jedno bez drugiego nie istnieje i autorka stara się odczarować trochę romantyczną wizję artysty tworzącego bez wysiłku i smutny obraz wyrobnika, dla którego wykreowania każdego zdania jest drogą przez mękę. Naturalnie są "urodzeni" pisarze i tacy, potrzebujący poznania warsztatu by się nim stać, i w jednym i w drugim nie ma niczego złego, ale nie wszyscy wchodzący na drogę literacką zdają sobie z tego sprawę. Rada, mogąca wydawać się ogólnie znaną prawdą, chociaż wiedzieć i stosować to dwa różne pojęcia. Kolejne wskazówki z obszaru rozpoczęcia prac nad pisaniem dotyczą motywacji, autokrytyki, naśladownictwa, czyli tego co często wstrzymuje lub kończy pracę nad książką. Nie zapomniano również o tym co może pomóc w tworzeniu czyli czytaniu, ale nie w kontekście relaksu czy zdobywania informacji, lecz "podpatrywaniu" warsztatu innych i kreatywnym stosowaniu tej wiedzy w własnej pracy.

Książkę "Będę pisarzem" traktuję jako poradnik, w którym nie zawarto wszystkich wiadomości związanych z procesem pisania, ale pewne wiadomości mogą być przydatne dla wielu i to nie tylko dla chcących zostać twórcami literackimi. Talent czasem bywa nieodkryty, różne są źródła jego odkrycia, może dla kogoś będzie nim właśnie ta lektura, niewykluczone, że dla innym nie przyniesie niczego odkrywczego czy interesującego. Jednak by się przekonać czasem warto poświęcić wolne chwile.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi
Sztukateria oraz wyd. Złote Myśli