poniedziałek, 21 lutego 2022

Niepokorna baronówna

„Zadziorna baronówna”

Urszula Gajdowska

 

Konwenanse, zasady, obyczaje, normy. No cóż nie każdemu z nimi po drodze zwłaszcza gdy ograniczają i po prostu nie pozwalają być tym kim się chce lub przynajmniej wyrazić swoje zdanie. Jeśli ktoś wyłamuje się z tego, co uważa się za właściwe naraża się na przypięcie niezbyt pochlebnej łatki, nie zawsze zgodnej z prawdą. Jak więc jednocześnie pozostać sobą i nie być obiektem plotek?

 

Ile czasu można spędzać na balach, salonowych konwersacjach czy też zastanawiając się nad odpowiednią garderobą? Sabina Ostrowska uważa, że te zajęcia są zbyteczne, zwłaszcza w tej liczbie, w jakiej ona musi w nich uczestniczyć. Na dodatek jeszcze zjawia się ciotka, która ma pomóc towarzyskiej czarnej owcy pomóc wypełnić jej przeznaczenie czyli w końcu wyjść za mąż. Problem w tym, iż baronównie Ostrowskiej nie zależy na tym ostatnim i wcale się z tym nie kryje, wprost przeciwnie tę prawdę mówi prosto w oczy każdemu, kto chciałby ją na nakierować na „właściwą” drogę. Bardziej zainteresowana jest uczestniczeniem w śledztwach, jakie prowadzi jej ojciec, tyle, że ten jakoś nie kwapi się by włączyć do swej pracy córkę. Od czego jednak urok, spryt, a zwłaszcza buntownicza natura i upór? Do niebezpiecznych perypetii jak się okazuje Sabina ma niezłą smykałkę, podobnie jak i do dostrzegania istotnych szczegółów oraz dochodzenia do istotnych wniosków. Czy zostanie doceniony talent panny Ostrowskiej? No i jaki udział będzie miał tym baron Wiktor Godlewski, zdający się być całkowitym przeciwieństwem pewnej młodej damy? Pozory mogą mylić i zwodzą niebezpiecznie, czy uda się tym dwojga uniknąć pułapki, jaką ktoś sprytnie na nich zastawił? A może to nie jest zasadzka tylko zupełnie cos innego?

 

Niejednokrotnie pojawiało się już zdanie „Cudze chwalicie, swego nie znacie”, podobnie jak i potoczne „Jakie to dobre”, jedno i drugie w kilku słowach oddaje to, co odczuwamy znajdujemy szczególnie dobrą, czytelniczą, pozycję Takiej jak pierwszy tom cyklu W Dolinie Narwi Urszuli Grabowskiej, który już pierwszymi zdaniami zapowiada, że przed czytelnikami historia niebanalna z bohaterami, jacy niejednokrotnie nas zaintrygują i przede wszystkim opowiedzą ją w oryginalnie. Nie da odmówić się im czaru oraz tego nieuchwytnego „czegoś”, co sprawia, iż podczas czytania kibicujemy im, chcemy jak najszybciej przeczytać książkę, lecz kiedy zbliżamy się do finału zdajemy sobie sprawę, że jeszcze chętnie zostalibyśmy w ich towarzystwie dłużej. Wytworne bale, wykwintne kolacje, konkury i … niejedna przygoda z gatunku awanturniczej sprawiają, że lektura „Zadziornej baronówny” stanowczo mija zbyt szybko. Do tego należy dodać sekrety, śledztwo, zbuntowaną bohaterkę oraz dziewiętnastowieczne konwenanse czyli to, co sprawia, iż uśmiech prawie nie schodzi nam z twarzy. Oczywiście to nie wszystko, bo są i zagadki, które gorliwie staramy się rozwiązać, bo autorka niczego nie podaje na srebrnej tacy. Nie da się zapomnieć również pełnych ciętego humoru potyczek słownych toczonych nieustannie, które jeszcze podnoszą przyjemność czytania i sprawiają, że jeszcze mocniej ulegamy uroki nietuzinkowej baronównie oraz jej towarzyszom. Jak się okazuje rodzima powieść historyczna z retro dochodzeniem oraz pełnymi temperamentu bohaterami ma się więcej niż dobrze, zwłaszcza w takim wydaniu jak prezentuje nam Urszula Grabowska.

 

Za możliwość przeczytania książki

dziękuję
 
Autorce :)

 

niedziela, 20 lutego 2022

Grzech nie zaniechania

Przedpremierowo:

„Grzeszne intencje”

K.C. Hiddenstorm

 

Plany mają to do siebie, że nie zawsze ich realizacja idzie zgodnie z założeniami. Rzadko kiedy można zrobić krok i wycofać się, czasem można iść tylko do przodu. Co czeka na tych, którzy łamią swoje zasady? Droga w nieznane, ani lepsza, ani gorsza, po prostu będąca niewiadomą, a na jej końcu być może jest sukces albo tez gorzka porażka.

 

Spotkanie godnego siebie przeciwnika mogłoby być intrygującym doświadczeniem, ale nie w tym momencie. Ethan Blackmore wciąż jeszcze ma szansę na powodzenie swojego projektu, lecz jego koszt wzrósł i to niepomiernie. Mógłby zignorować pewien telefon i to, co usłyszał oraz zapomnieć o kobiecie, jakiej wyznaczył rolę środka do celu. Jednak nie do końca tak to się potoczyło, Judith zajęła nie tylko jego myśli, lecz również miejsce w sercu, czarnym, nie nawykłym do porywów uczuć, lecz jak się okazało wciąż gotowym na podjęcie ryzyka. Teraz robi coś czego sam nie spodziewał się, ale ktoś inny jak najbardziej i wykorzysta bezwzględnie. Zresztą nie tylko on wchodzi do tej dziwnej gry, także i Judith ją podejmuje. Czy mają szansę zwyciężyć? Sami nie dawali sobie jeszcze nie tak dawno żadnej szansy, przelotna znajomość przerodziła się w coś zupełnie innego, co chyba nie do końca jeszcze rozumieją. Spalili za sobą wszystkie mosty, co więc im pozostaje? To, czego kiedyś nie brali pod uwagę, lecz co zmusiło ich do wejścia na nieoczekiwaną ścieżkę i wciąż zostało niewypowiedziane głośno.

 

Mrocznie, niepokojąco i przede wszystkim z zaskakującym rozwojem fabuły będą mi się kojarzyły „Grzeszne intencje”. Tam gdzie spodziewamy całkiem innego rozwiązania K.C. Hiddenstorm wprowadza nowy wątek lub prowadzi już nam znany w całkowicie odmiennym kierunku. Jej bohaterowie konfrontują się z wieloma przeciwnościami, niektóre wynikają z ich przeszłości, inne z tego jak zaplanowali swoją przyszłość, jedne i drugie są niebezpieczne oraz w każdej chwili mogą zmienić układ sił. W tej historii nie ma podziału na dobrych i złych, jest za to rzeczywistość w jakiej chwila zawahania może oznaczać śmierć, a przeżycie kolejnego dnia wcale nie jest czymś oczywistym. W takim klimacie emocje odsłaniają to, co postacie noszą głęboko w sobie i co motywuje ich by nie poddawać się, lecz walczyć o siebie i kogoś, chociaż nie tak dawno postąpiły by zupełnie odmiennie. Autorka zręcznie łączy dynamiczne sceny sensacyjne z pozostałymi elementami, uzupełniają się one nawzajem i stanowią punkt wyjścia do następnych wydarzeń. Niejednoznaczne uczucia oraz ich wpływ na bohaterów nie pozwalają łatwo ocenić jaki będzie finał, bo aura tajemnic odczuwalna od początku pozostaje do samego zakończenia.

 

Premiera:

2 marca

 


 Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

 

sobota, 19 lutego 2022

Krucha szansa

„Krucha tęsknota”

Cora Reilly

 

Zakochać się wcale nie jest trudno, wystarczy moment by ktoś trafił do serca, nawet jeśli rozsądek podpowiada, że nie ma w tym najmniejszego sensu. Natomiast kochać już kogoś to już zobowiązanie, niekiedy bywa, że jednostronne i raniąca jak mało co w życiu. Czy nie lepiej byłoby odpuścić, odwrócić się i po prostu przyznać się do porażki? Czasem drugi i trzeci krok jest niemożliwy do wykonania, a pierwszy oznaczałby klęskę więcej niż jednego człowieka …

 

Danilo nigdy nie przegrał, to nie leżało w jego naturze, zawsze osiągał swój cel. Raz tylko poznał jak smakuje niepowodzenie i do tej pory pamięta o tym. Sofia za to zna ich o wiele więcej, za każdym razem gdy patrzy w lustro lub w oczy mężczyzn widzi jedno wielkie rozczarowanie. Nie jest kimś innym, kto jest idealny w każdym calu, daleko jej do tego i przede wszystkim do niej. Cokolwiek by zrobiła lub nie i tak będzie tylko i wyłącznie nagrodą pocieszenia. Problem w tym, że nie chce nią być, wyboru jednak nie ma. Czy Danilo kiedykolwiek chociaż na chwilę zapomni o tej, która zraniła jego dumę? Sofia pragnęła tego, ale przekonała się boleśnie, że nie jest to możliwe. Jak więc stworzyć związku, jeśli ma ono swoje źródło w rozczarowaniu i niespełnionym uczuciu? Nie mają wyboru, muszą brać udział w grze, jakiej zasady napisał ktoś inny. Cień tej, która sprzeciwiła się im teraz kładzie się cieniem na tym, co mogłoby by być pomiędzy dwojgiem ludzi jacy pozostali w tej rozgrywce. Faktycznie nie łączy ich nic? Sofia nie jest już tą dziewczyną co kiedyś, ale Danilo także mógł się zmienić. Pytanie tylko czy zauważą siebie nawzajem takimi jakimi są w rzeczywistości i dadzą sobie szansę?

 

Cora Reilly nigdy nie używa półśrodków w swoich historiach, wybiera zawsze takie motywy, które już na samym wstępie są źródłem pełnych emocji wątków. Nie inaczej jest również w przypadku „Kruchej tęsknoty”, gdzie od samego początku splot okoliczności zapowiada, że będą one dawały o sobie znać wielokrotnie. Pisarka opisuje trudne relacje, w jakich nie brakuje wątpliwości, bolesnych zaszłości i przede wszystkim skomplikowanych uczuć. Zraniona duma, próby dorównania ideałowi oraz rodzinne obowiązki czasem stanowią prawdziwy węzeł, jaki wydaje się nie do rozplątania, widać jego początek, ale czy on rzeczywiście nim jest? Bohaterowie postawieni są przed faktem dokonanym zanim jeszcze ma on miejsce, lecz Cora Reilly właśnie takie sytuacje umie wykorzystać doskonale po mistrzowsku. Dzięki nim odsłania różnorodne oblicza miłości, pokazując jak łatwo wziąć jej iluzję za prawdę, a gdy pojawia się naprawdę  może pozostać nierozpoznana. „Krucha tęsknota” to opowieść o krętych ścieżkach uczuć, dorastaniu do marzeń i pozwoleniu sobie by w ogóle je mieć oraz zamykaniu drzwi do przeszłości i otwieraniu nowych, życiowych, rozdziałów.

piątek, 18 lutego 2022

Wskazówki

„Liściki od wszechświata”

Mike Dooley

 

Jak zdobyć to czego pragniemy? Recept na to jest dużo, pewnie każdy ma swój przepis, modyfikowany w zależności od celu i okoliczności. Oczywiście najłatwiej byłoby odkryć jeden uniwersalny, lecz czy to możliwe? W końcu różnimy się swoimi marzeniami i tym, co chcemy osiągnąć, a co łączy? Szukanie sposobu by zdobyć to, do, czego dążymy, więc dlaczego by nie przyjrzeć się jak robią to inni?

 

Jeśli ktoś podaje gotową metodę część z nas spojrzy na nią z podejrzliwością, a część będzie chciała od razu spróbować, jedni uważnie ją przestudiują, drudzy na chybił trafił wybiorą jakąś część i zaczną testować. Na lekturę „Liścików do wszechświata” po prostu najlepiej zarezerwować sobie czas i rozdział po rozdziale czytać to, co Mike Dooley stara się przekazać. Z pewnością wie jak zmotywować czytelników by zapoznali się z jej treścią, nie natarczywie, ale zarażając optymizmem, dającym się odczuć na każdej stronie, podobnie jak również ogromna życzliwość. Jednak przede wszystkim to przedstawianie własnych doświadczeń i pokazywanie na własnym przykładzie co zadziałało. Zresztą osobisty charakter odczuwa się wielokrotnie podczas czytania, to nie są suche wskazówki, bliżej im do przesłań zachęcających do spojrzenia na siebie, swoje marzenia, cele jakie sobie stawiamy oraz punkt, w którym obecnie znajdujemy się. Nie ma stawiania ograniczeń, co wolno, a co surowo zabronione, za to jest dodawanie wiary w siebie. Krok po kroku Mike Dooley kładzie nacisk na pewność siebie, nie bezpodstawnej, ale budowanej krok po kroku. Ważnym elementem jest również życzliwość, nie z gatunku tych sielskich, w którym patrzy się na świat wyłącznie przez różowe okulary, ale bardziej realną, w jakim widzi się dobre i złe strony oraz wykorzystuje się te pierwsze by przezwyciężyć te drugie. Kładziony jest także nacisk na wytrwałość oraz przypomina, że urzeczywistnienie naszych pragnień to często o wiele więcej niż jedna próba i nie zawsze od razu sukces jest widoczny.

 

Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję:

 

środa, 16 lutego 2022

I nie opuszczę Cię aż ...

Premiera:

„Ósma szansa na miłość”

Anette Christie

 

„I nie opuszczę Cię aż do śmierci” … Ale nim zostaną wypowiedziane te słowa trzeba przetrwać wiele i przede wszystkim przedślubną gorączkę. Ta ostatnia może być doskonałym testem przed potwierdzeniem tak ważnego wyboru. Miłość miłością, lecz nie tylko nią człowiek żyje wbrew pozorom, pozostaje jeszcze tak dużo innych spraw, które dają o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie czyli wtedy gdy powinno tylko być odczuwalne niczym niezmącone szczęście.

 

Tom i Megan wiedzą dokładnie czego chcą, nawet więcej są przekonani, że podjęli słuszną decyzję. Teraz jedynie dopełnią formalności i będą małżeństwem. Nic prostszego czyż nie? Ależ owszem tyle, że co nieco albo o wiele więcej zakłóca finalizację przedsięwzięcie tak starannie zaplanowanego i upragnionego. Dwie całkowicie odmienne rodziny, równie denerwujące i stanowiące dość drażliwy temat, grono przyjacielskie też ma swoje za uszami, no i pozostają jeszcze przyszli nowożeńcy, zakochani w sobie i wspierający się. Skład osobowy wcale nie odbiegający wcale od standardów weselnych, więc wszystko powinno potoczyć się zgodnie z planem. Jednak pomiędzy planem a rzeczywistością jest czasem ogromna przepaść, a okoliczności jakby sprzysięgły się by zepchnąć narzeczonych w tę czeluść. Zresztą oni też mają swoje za uszami, wiadomo, że nikt nie jest bez winy. To już nie zapowiedź epickiej katastrofy, lecz jak najbardziej ma ona już miejsce. Czy można jeszcze uratować kilkanaście lat niezwykłej miłości i wzajemnego porozumienia? Jak jeden dzień lub raczej parę godzin może zniszczyć tak dużo? No właśnie, a gdyby los dał jeszcze jedną szansę by przeżyć ten sam dzień, lecz z wiedzą jak się potoczył? Gdzie tkwi haczyk? Tego Megan i Tom mogą się tylko domyślać, ale czy będzie to właściwa odpowiedź? Do czego doprowadzi ich przeżywanie tego samego dnia? Ile da się wciąż powtarzać te godziny, jakie doprowadziły do najgorszych chwil w życiu? Czy da się odzyskać to, co zdaje się być już stracone albo zrozumieć ?

 

Dostajecie niezwykły prezent od przeznaczenia, jeszcze raz jest Wam dane przeżyć jeden dzień i to taki, który zmienił je nie tak jak byście tego chcieli. Skorzystacie? A co jeśli nie macie wyboru i tkwicie w nim, wciąż starając się naprawić swój błąd? W takiej sytuacji znaleźli się „Ósmej szansy na miłość”, ich najszczęśliwsze chwile właśnie zostały zaprzepaszczone, a oni budzą się w tym samym dniu i to kilkukrotnie. Tak jak film „Dzień świstaka” z podobnym motywem obejrzałam raz  i wystarczy, tak do tej książki z pewnością wrócę jeszcze nie raz i nie dwa. Dlaczego? Mamy w niej wszystkie składniki nie na świetną komedię romantyczną, lecz historię, w której dostajemy jedną z odpowiedzi czym jest miłość. Ta prawdziwa, daleka od ideału filmowego czy też literackiego, niedoskonała, z ostrymi krawędziami, raniąca i z sekretami, ale i dająca siłę, szczęście i będącą spełnieniem marzeń. Oczywistość i banalność? Nic w ten deseń, bo zamiast spodziewanego rozwoju wydarzeń dostajemy nowe porcje materiału do przemyśleń, a zwłaszcza do refleksji, każdy czytelnik odnajdzie coś, co sam miał okazję przeżyć czyli im bardziej się starasz tym efekty dalekie od tych oczekiwanych. Anette Christie perfekcyjnie pokazuje jak łatwo nie dostrzec tego, co najważniejsze, skupić się na mało istotnych detalach, i szukać źródła problemu w otoczeniu, innych. Wydawałoby się, że łatwo jest się uczyć na błędach, cudzych i własnych, lecz jak jest w rzeczywistości? „Ósma szansa na miłość” jest historią, w której dzień, jaki z założenia ma być jednym z najszczęśliwszym poprzedza ten najgorszy, ale czy na pewno? Gdzieś pomiędzy doskonałością i poddaniem jest miejsce na spojrzenie na siebie i kogoś kogo kochamy z całkiem nowego punktu widzenia albo raczej z takiego, jak kiedyś gdy po prostu liczył się on bądź ona, natomiast z całą resztą można sobie poradzić w dwójkę.

 

Za możliwość przeczytania

 książki 

dziękuję: