czwartek, 21 listopada 2019

Upiorne lato


„Upiory spacerują 
nad Wartą”
Ryszard Ćwirlej

Każda zbrodnia ma motyw, lecz nie zawsze od razu jest on dostrzegany, czasem jednak pozory zwodzą i zaciemniają obraz. Trzeba zbadać wiele śladów by zauważyć te właściwe i odpowiednio je zinterpretować, lecz nie tak łatwo połączyć je w logiczną całość. To, co wydaje się skomplikowane niekiedy ma dość prozaiczne źródło.

Jedno ciało bez głowy i jedna głowa bez ciała, wbrew pozorom nie daje to jednego denata, a dwóch … Taką morderczą zagadką najlepiej zajmie się Komenda Wojewódzka Milicji Obywatelskiej w Poznaniu reprezentowana przez funkcjonariuszy wydziału dochodzeniowo-śledczego. Kapitan Fred Marcinkowski ma swoich oddanych współpracowników, którzy wnoszą do śledztwa wiele, nie zważając na godziny pracy i bardzo często przy okazji naginając regulamin i prawo do sytuacji. Tym razem sprawa jest dość „delikatna” i pachnąca „zachodnią zgnilizną”, bo kto widział taką zbrodnią w PRL-owskiej rzeczywistości? Dla Freda liczy się sprawa, a to jak widzą ją inni aż tak już go nie obchodzi, jego zadaniem jest ujęcie mordercy, podobnie myśli porucznik Mirosław Brodziak i chorąży Teofil Olkiewicz. Każdy z nich ma swoje metody śledcze, skuteczne, chociaż w tym konkretnym dochodzeniu także świeże spojrzenie pewnego szeregowca okaże się równie cenne. Żądne sensacji społeczeństwo oraz wyników zwierzchnicy chcą jak najszybszego wskazania winnego, co wcale nie jest proste do osiągnięcia, zwłaszcza w upalnym lecie gdy pragnienie daje o sobie znać. Jednak dobry wywiad w odpowiednich miejscach i umiejętność łączenia faktów po raz kolejny dają efekty, a ich finał zaskoczy niejednego, niestety nie zawsze mile …

Powrót do Poznania lat osiemdziesiątych w towarzystwie Milicji Obywatelskiej okazał się podróżą wyśmienitą, zwłaszcza gdy przedstawiciele tejże formacji już są nam znani. W przypadku pierwszego spotkania są naprawdę duże szanse, że nie będzie ono ostatnie, a grupa śledczych z Komendy Wojewódzkiej stanie się częstymi kompanami po zbrodniczych ścieżkach.  Po takim wstępie najlepiej przejść w końcu do meritum czylido książki „Upiory spacerują nad Wartą”, kryminału jaki śmiało może konkurować swoim suspensem z retro klasykami tego gatunku. Ryszard Ćwirlej oddał epokę sprzed niecałych czterech dekad z detalami i wplótł je również w kryminalną historię, co dodało fabule odpowiednich barw, podkreślających motyw główny. Prowadzone śledztwo zostało przedstawione ze szczegółami, a jego niewątpliwym walorem jest autentyczność, rzeczywistość podana jest bez ozdobników, ale za to z lokalnym kolorytem. Jednakże wiadomo, że w kryminale najważniejsza jest zbrodnia lub jej liczba mnoga i nie inaczej jest w tym konkretnym przykładzie, gdyż to ona jest jednym z pierwszych ogniw łańcucha przyczynowo-skutkowego, w którym są ofiary, dochodzenie, motyw, dowody i postacie. W „Upiorach (…)” każdy z tych elementów ma swój czas i miejsce, autor nie śpieszy się z akcją, oddając atmosferę kolejnych punktów Poznania, jakie jako drugi plan nie są dodatkiem, lecz dostarczają niuansów i przede wszystkim dowodów. To one są nitkami, łączącymi pozornie nie mające ze sobą nic wspólnego zdarzenia w zbrodniczą panoramę. No i oczywiście bohaterowie, na pewno nietuzinkowi, zapadający w pamięć, z zasadami, czasem mogącymi wydawać się cokolwiek osobliwymi, ale jak najbardziej wpisującymi się w fizjonomię postaci. Ryszard Ćwirlej skupia się na detalach, dzięki temu czytelnik od podszewki poznaje każdą ze stron opowieści, tak jakby sam był ich częścią.







Książkę przeczytałam dzięki 
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA