środa, 17 października 2012

Czas na stosik

Mała niespodzianka w dzisiejszym dniu, ale z kategorii 
tych przyjemnych - książki, zawitała dzisiaj do mnie :)
Humor poprawił się, tylko odkładany porządek w półkach trzeba będzie w końcu "uskutecznić" ;)


Od dołu:
Charles Cumming "Ukryty człowiek" wyd. ENIGMA
Paweł Leśniak "Równowaga" wyd. Zysk i S-ka
Daniel Silva "Portret szpiega" wyd. Muza
Agnieszka Chodkowska -Gyurics Tomasz Bochiński "Pan Whicher w Warszawie" Duże Ka



Od góry:
Eve Lauda "Księżycowej melodii szept" Duże Ka
Ewa Karwat - Jastrzębska "Misja Feniks"wyd. Egmont
Ewa Karwat - Jastrzębska "XIBALA"wyd. Egmont
Janusz Majewski "Zima w Siedlisku" wyd. Marginesy
Susan Wiggs "Zanim nadejdzie ciemność" dlaLejdis.pl

Dziękuję :)

wtorek, 16 października 2012

Trylogia "Zakręty losu"


PREMIERA


Trylogia "Zakręty losu"Agnieszki Lingas - Łoniewskiej, 
wyd. Novae Res



Już
 


17.10.2012








Zakręty losu to książka o miłości pierwszej, 
nieoczekiwanej i niezwykłej.

Pasjonująca opowieść o odkupieniu win, braterstwie 
i wielkiej miłości. Bo każdy zasługuje na jeszcze jedną szansę. Czasami ostatnią.

Porywająca, wstrząsająca i wzruszająca opowieść człowieka, który przeżył wiele, widział prawie wszystko 
i potrafił równie mocno kochać, co nienawidzić.


Bo za winy trzeba płacić.
Błędy naprawić.
Złe postępki zamienić na dobre.




poniedziałek, 15 października 2012

Tam gdzie marzenia mają sens

"Sukienka z mgieł"
Joanna M. Chmielewska


Każdy ma lub chciałby mieć takie miejsce, gdzie smutki, przynajmniej na chwilę lub dwie, oddalają się, a marzenia wcale nie wydają tak odległe. Czasem przypadek sprawia, że je odnajdujemy, a czasem jakaś niewidzialna dłoń popycha nas w kierunku, którego sami nigdy nie obraliśmy nigdy. Tam zaczynają się małe cuda, chociaż zauważane dopiero po czasie lub brane są jako uśmiech losu. Niby nic się nie dzieje, ale tak jak jakoś z wizyty na wizytę rozjaśnia się niebo nad nami, chmur ubywa, promienie słońca częściej przebijają się przez szarzyznę. Powoli coś zaczyna się zmieniać, a może to my sami przeobrażamy się? Zauważamy to czego wcześniej nie dostrzegaliśmy, magia, czary czy okazana ludzka życzliwość sprawia to?

Piwnica pod Liliowym Kapeluszem ma swoją niepowtarzalną atmosferę, którą trudno odnaleźć na co dzień, w biegu, gdy jednocześnie załatwia się kilka spraw, a kolejne już czekają w kolejce. Tam nikt nie jest jedynie kolejnym klientem, a kimś więcej, nawet gdy sam nie czuje tego. Wszystko zaczyna się niepozornie, niezauważalnie, po prostu w którymś momencie spostrzegamy TO miejsce i urok zaczyna działać, chociaż w tej chwili nikt tego nie zauważa, co innego zaprząta uwagę. Po prostu jeszcze jedna kawiarnia, moment oddechu, a jednak coś zaczyna się dziać, nie szybko, nie wolno, ale w takim tempie jakie jest odpowiednie dla każdego z osobna. Weronika widzi to co umyka innym, szczegóły, które nie powinny nic mówić, ale do niej przemawiają. Nikomu nie narzuca się, ale jej obecność i skupienie się na kimś dają wiele, przecież to nic takiego zapamiętać kto piję jaką herbatę lub kawę, ale dla kogoś pamięć o takim detalu może dać to czego brakowało do tej pory - zwykłą ludzką, bezinteresowną, życzliwość. Piwnica nie jest oazą szczęścia, jest miejscem o wiele ważniejszym, w niej można znaleźć nadzieję i odkurzyć marzenia, przykryte pajęczyną utkaną z wydawałoby się dawno podartych pragnień. Czasem zbieg okoliczności i roztargnienie również mają coś do powiedzenia w kwestii pomocy tym, którzy tego potrzebują, a może to interwencja  ciotki Zofii? Jej wiara i niezwykły dar pozwoliły rozwinąć skrzydła Weronice i nie tylko jej, pomimo upływu lat pewne słowa nadal co jakiś czas pomagają przezwyciężyć pojawiające się przeszkody. Każde wyjątkowe miejsce ma swego dobrego ducha, a Piwnica pod Liliowym Kapeluszem posiada ich nawet kilka, może dlatego właśnie trafia do niej tyle osób? Tylko czy jeden z nich pomoże również Weronice? Czasem ten, który czuwa nad innymi też potrzebuje pomocnej dłoni ...

Czym są marzenia? Czasem tym co pozwala przeżyć kolejny dzień, a czasem celem, któremu podporządkowujemy całe nasze życie. Niekiedy odkładamy ich realizację na potem, czasem zamykamy w pudle i wynosimy na strych, jak stare rzeczy, które są już nieprzydatne, ale nie umiemy się z nimi rozstać, bo przypominają te dni, kiedy wierzyliśmy, że jeszcze wszystko przed nami. Niektórzy umieją urealnić swoje sny, inni potrzebują impulsu, takiego co przypomina dawne pragnienia - nic więcej i nic mniej. "Sukienka z mgieł" to magiczna opowieść, która wcale nie jest ani prosta ani łatwa, bo skupia się na ludziach i ich problemach. Bohaterowie nie dostają gotowej recepty na szczęście podanej na tacy, czytelnik towarzyszy im w podróży, podczas której starają się znaleźć sposób na ich rozwiązanie. Wszystkich łączy jedno miejsce i osoba - kawiarnia i jej właścicielka Weronika, z jednej strony stojące na uboczu, z drugiej będące w samym centrum wydarzeń. W tej historii nie ma drugoplanowych wątków, wszystkie są równie ważne, bo każdy z nich jest czyimś życiem. Czytając książkę Joanny Chmielewskiej, przynajmniej na trochę, przenosimy się do miejsca, gdzie każde marzenie ma szansę urzeczywistnić się. Jednak to nie bajka, kończąca się cukierkowym "happy endem", zanim osiągnie się to czego się pragnie najpierw trzeba stanąć w twarzą w twarz z tym co rani,a potem mieć odwagę sięgnąć po to czego.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. MG

sobota, 13 października 2012

Skorpion ma różne oblicza

"W Roku Skorpiona"
Isabel Pfeiffer


Data urodzenia to tylko parę cyfr, jedni nie przywiązują do niej większej wagi, dla innych wprost przeciwnie jest niezwykle ważna, czy może jednak określać przeznaczenie człowieka? Każdy jest kowalem swego losu, sami decydujemy o swoim życiu, podejmujemy takie, a nie inne wybory. Co jednak gdy ktoś twierdzi, że właśnie pora narodzin determinuje to co nas czeka w życiu? Czy warto iść tą ścieżką, a może wprost przeciwnie bez względu na wszystko nie oglądać się za siebie i patrzeć jedynie do przodu? Przepowiednia może przecież dotyczyć kogoś innego albo mylić się, w końcu nie jedna osoba urodziła się właśnie w tym szczególnym momencie ...

Skorpion to słowo budzi strach i gniew mieszkańców księstwa, za nim idzie krew, ból i strach. Książę Galeazzo odznacza się niebywałą urodą i przewyższającym zewnętrzne piękno okrucieństwem. Nikt nie może się czuć bezpieczny, książęca armia grabi, zabija, niszczy z rozkazu panującego księcia. Nie ma chyba zbrodni, którą nie splamiłby się władca, czy ktoś odważy się zbuntować przeciw terrorowi? Eleni nigdy nie widziała siebie w roli mścicielki, była jeszcze jednym z wiejskich dzieci, jakie od najmłodszych lat wie czym jest głód. Dziewczyna poznała również czym jest odrzucenie i bycie wyrzutkiem, od chwili urodzenia, a nawet wcześniej stanowiła powód plotek, wraz z upływem czasu jej życie zmieniało się jedynie na gorsze. Śmierć matki i "opieka" rodziny jedynie pogłębiły jej wyobcowanie. W rodzinnej wiosce nie ma dla niej miejsca, ale może świat poza nią zaoferuje coś więcej? Dla kogoś kto nie widział wiele taka wyprawa jest zerwaniem z dotychczasowym życiem i rozpoczęciem nowego, lecz czy lepszego? Czy wędrowny grajek da Eleni to czego potrzebuje? Wspólna podróż to nie tylko wolność, lecz również dramatyczne chwile, które naznaczają dziewczynkę na zawsze. Nadchodzi rok skorpiona, piętnaście lat wcześniej, również w roku pod tym znakiem urodziła się Eleni, a jeszcze wcześniej także w tych samych okolicznościach - Galeazzo, łączy ich jeszcze jedna cecha, przypadek czy odczytana z gwiazd przepowiednia? Komuś zależy by wróżba się spełniła za wszelką cenę, jednak czy koszt nie będzie za wysoki? Stawką jest życie ludzkie i to nie jedno, warto zaryzykować? Eleni jest świadoma odpowiedzialności jaka na niej spoczywa, od niej zależy tak wiele, ale jak piętnastolatka ma dokonać tego, co nie udało się nikomu dotychczas? Odwaga i poświęcenie stanowią siłę, będącą w stanie dokonać niebywałych czynów, jednak wymaga również ofiary ...

Zaczynając lekturę "W Roku Skorpiona" czytelnik wchodzi w świat, który mógłby być tłem dla baśni, ale szybko okazuje się, że opowieść raczej będzie z gatunku przygodowych, chociaż kilka elementów baśniowych można odnaleźć. Brak dobrych wróżek i fantastycznych stworzeń wcale nie jest przeszkodą by wykreować intrygującą historię. Jednak główną rolę odgrywają bohaterowie, zwykle wyraźnie podzieleni na dobrych i złych, ale tym razem niektórzy z tych pierwszych posiadają również mroczniejszą stronę, dostrzeganą dopiero po czasie. Zamiast ukazania tylko walki dobra ze złem Isabel Pfeiffer odsłoniła również jej kulisy, nie zawsze odwaga musi iść z cechami zewnętrznymi, uroda oznaczać dobroć, a chęć pokonania tego co złe nie usprawiedliwia oszustwa. "W Roku Skorpiona" to książka, gdzie można odnaleźć wątek przygody, przyjaźni i uczuć oraz postacie, które nie zawsze są takie za jakie chcą uchodzić. Tajemnica i przeszłość stanowią świetne połączenie, szczególnie gdy są uzupełnione przez niebanalny rozwój fabuły i sylwetki bohaterów odbiegających od stereotypów.


 
  Za możliwość przeczytanie książki dziękuję

                                wyd. DREAMS


piątek, 12 października 2012

Tajemnica toruńskiej legendy

"Studnia bez dnia"
Katarzyna Enerlich


Przeznaczenie szyje z ludzkich losów prawdziwy patchwork, raz używając materiałów o jasnych i ciepłych barwach, raz biorąc na warsztat ciemne i zimne barwy. Końcowy efekt rzadko kiedy jest przewidywalny, splot różnorodnych faktur i kolorów daje nieprzewidziane wyniki. Wielokrotnie zbieg okoliczności odkrywa to czego nikt nie spodziewa się, tajemnicę, która zmienia wiele lub wszystko. Ból, cierpienie, utrata zaufania, z minuty na minutę przekształcają przyszłość, która wydawała się znana, w całkiem inny obraz, w jakim nie można rozpoznać własnych planów i pragnień. Podobno gdy zamykają się jedne drzwi, inne otwierają się i dają szansę, o jakiej wcześniej nie myślało się. Jak jednak pożegnać to co było, jeżeli zraniło i pozostawiło coś, co przypomina o tym co minęło? Przeszłość i przyszłość, a pomiędzy nimi teraźniejszość, tworzą pejzaż ciągle zmieniający się, wbrew pozorom nawet to co już wydarzyło się może nabrać całkiem innych odcieni.

Jak głosi legenda Martinus Teshner, toruński kupiec, swoim kochankom w prezencie wręczał drogocenne pierścienie. Jeden z nich, szczególnie kosztowny, został przez mężczyznę podarowany pewnej kobiecie, jednak i klejnot i jego ofiarodawca zaginęli. Dawna historia stała się ciekawą opowiastką dla turystów, opowiadaną przez przewodników. Marcelina nigdy nie zwracała uwagi na takie opowieści, w jej życiu przeszłość była obecna, lecz nie w takiej postaci, przypadek jednak sprawił, że postać z zamierzchłych czasów zawitała do jej egzystencji. Splot wydarzeń sprawia, że kobieta zaczyna patrzeć na życie z całkiem innej perspektywy. Co musi się wydarzyć, że w ciągu paru minut zaufanie do drugiego człowieka znika? Rzeczywistość może mieć całkiem inna twarz niż tę, którą myśleliśmy, iż znamy, chociaż pozornie nic się nie zmieniło słońce nadal świeci, ptaki za oknem śpiewają jak co dzień, a świat nawet na chwilę nie zatrzymał się. Można poprzestać na patrzeniu wciąż za siebie albo ... albo pamiętać o tym co miało miejsce i pójść dalej, nie do przodu,lecz w całkiem nowym kierunku. Intuicja czy przeznaczenie, a może po prostu życiowe koleje pomagają podjąć decyzję, odkrywającą nową ścieżkę, z pozoru zwyczajną, ale mającą w zanadrzu parę niespodzianek. Marcelina nie przypuszcza, że praca da jej coś więcej niż tylko pieniądze na utrzymanie. Podobno nic nie zdarza się bez powodu, chociaż nić łącząca przyczynę ze skutkiem jest nie zawsze widoczna.Coś ma miejsce w przeszłości, coś będzie miało w przyszłości, a łączy je jedna osoba, która będąc w odpowiednim momencie i czasie odkrywa to co dla innych było niedostrzegalne. Nie każdy sekret trzeba odsłaniać, czasem ktoś sam go wyjawia, bo wie, że znalazł się człowiek, będący w stanie zrozumieć go.

"Studnie bez dnia" nie jest jedynie książką o zagadce sprzed wieków, nie przedstawia również historii tylko jednej osoby, legenda jest punktem wyjścia dla opowiedzenia o niezwykłej tajemnicy, uczuciach i ludzkim życiu. Tłem dla bohaterów jest Toruń i postacie historyczne, granice pomiędzy faktami, a fikcją nie są wyraźne, zacierają się, co sprawia, że wielowarstwowa fabuła nie pozwala oderwać się czytelnikowi aż nie pozna do końca tego co chce przekazać autorka. Z dawnych uczuć i tych jak najbardziej współczesnych została stworzona intrygująca panorama ludzkich losów, w której są elementy dramatyczne, ale jest również miejsce na przyjaźń, wybaczenie i rozpoczęcie nowego, życiowego rozdziału.


Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi
Duże Ka i wyd. MG

czwartek, 11 października 2012

Marzenie i obowiązek

"Królestwa Nashiry. 
Marzenie Talithy"
Licia Troisi

 Premiera: 17.10.2012

Obowiązek czy spełnienie marzeń? Wybór pomiędzy tym czego oczekują inni, a własnymi pragnieniami nigdy nie jest łatwy, a gdy wydaje się, że decyzja może być tylko jedna to co pozostaje do zrobienia? Pokorne przyjęcie tego co przynosi los i wypełnienie zadania, tak widziana przyszłość nie wydaje się ani fascynująca, ani ciekawa. Czasem jednak przeznaczenie szykuje całkiem inny scenariusz, szczególnie gdy zaczyna się dostrzegać o wiele więcej niż myślą inni. Własne zdanie wcale nie jest wadą, a to co wydawało się stracone może wcale takie nie jest?

Świat Talithy to nie kraina łagodności i oaza spokoju, wręcz przeciwnie, słowa sprawiedliwość i wolność mają różne znaczenia, wszystko zależy od tego kim się jest, a raczej z jakiego rodu się pochodzi. Jednak nawet uprzywilejowani nie mają tak łatwo w życiu jak mogło by się wydawać, w świecie gdzie liczy się władza i siła, każdy wykorzystuje te dwie cechy tylko dla swojego dobra. Rozpieszczana, chociaż nie rozpieszczona, dziewczyna powinna dostosować się do reguł gry napisanej dawno temu albo ...? Czy w takim warunkach jest miejsce na bunt? A może nowa droga życiowa to coś  więcej niż jedynie wypełnienie obowiązku? Tajemnicza prośba umierającej siostry nie daje spokoju, jednak nie jest ona tak łatwa do spełnienia, najpierw trzeba zrozumieć zaszyfrowany przekaz, a potem mieć odwagę by podążyć drogą, która jest jedną wielką niewiadomą. Królestwa Nashiry kryją wiele sekretów, jakich nie jest świadoma młoda adeptka zakonna, przed nią poszukiwania legendy i ucieczka przed cieniami z przeszłości. Saiph nigdy nie miał złudzeń co do swojego losu,jako niewolnik nie on decydował co może robić, wszystko zależało od jego właściciela - pana życia i śmierci. Arystokratyczną dziedziczkę i służącego nie powinno łączyć nic, ale wbrew swemu pochodzeniu są dla siebie przyjaciółmi. Tam gdzie idzie jedno z nich i drugie podąża, nawet gdy nie wierzy w powodzenie, wierność nie pozwala na opuszczenie najbliższej osoby. Ucieczka i jednocześnie poszukiwanie prawdy stają się celem dwójki młodych banitów, którzy stali się niewygodni dla sprawujących władzę. Nie ma powrotu do tego co było, a to co przed nimi rysuje się dość mgliście, ale i brutalnie, lecz by osiągnąć cel, jaki obrali, są w stanie pokonać każdą przeszkodę.

Licia Troisi jest autorką dwóch bestsellerowych trylogii, dla mnie to jednak pierwsze spotkanie z jej twórczością i to bardzo udane. Świat królestw Nashiry - Wiosny, Lata, Jesieni i Zimy, wcale nie jest łagodny jak sugerowałyby nazwy poszczególnych jej części. Jasny podział na dwie kasty - panów i niewolników determinuje egzystencję mieszkańców, jedni są po to by służyć drugim, rodzina, w której przechodzi się na świat z góry narzuca drogę życiową, z jakiej nie ma odwrotu. Dla uprzywilejowanych przeznaczone są zaszczyty, dla pozostałych ciężka praca i kary nawet gdy nie złamało się żadnej z zasad. Brutalny obraz czyż nie? W takim otoczeniu czytelnik poznaje dwoje głównych bohaterów - Talithę i Saipha, przedstawicieli dwóch odmiennych środowisk, obydwoje znają się od dziecka i pomagają sobie nawzajem. Dziewczyna to symbol porywczości, chłopak chroni ją przed nią samą, tajemnica, której stają się odkrywcami zmienia całkowicie ich losy. "Królestwa Nashiry. Marzenie Talithy" jest bardzo obrazową opowieścią, toczącą się w cieniu olbrzymich drzew - Talaretów, dzięki nim i Powietrznemu Kamieniowi możliwe jest w ogóle życie na tej planecie. Licia Troisi w niezwykle plastyczny sposób opisała tło dla perypetii pierwszoplanowych postaci, co pozwala czytelnikowi przenieść się do miejsc, gdzie toczy się fabuła. Przedstawiony świat nie jest bajkowy, dobre wróżki w nim nie występują, a zło wydaje się dominować, w takim otoczeniu nie jest łatwo odkrywać prawdę, a co dopiero próbować ocalić przed zagładą nieświadomych niczego mieszkańców. Saiph i Talitha są sami przeciwko potężnym wrogom, przede wszystkim muszą liczyć na siebie, a dopiero uczą się tego na co ich stać. Nie wszystko jeszcze zostało odkryte przed bohaterami i czytającymi, pierwszy tom "Królestwa Nashiry" ukazuje początek intrygujących przygód dwojga przyjaciół. Można być pewnym, że przed nimi jeszcze bardziej emocjonujące perypetie, bo to co znali chyli się ku upadkowi, czy uda im się ochronić ich świat i za jaką cenę? Co jeszcze ich czeka oraz z czym i kim będą jeszcze musieli się zmierzyć? Wydaje się, że spalili za sobą wszystkie mosty, pytanie czy sojuszników by zrealizować swoją misję?


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję

Wyd
awnictwu Zielona Sowa


środa, 10 października 2012

Tajemnica z przeszłości

"Fabrykantka aniołków"
Camilla Lackberg


Jak daleko może przeszłość zaingerować w przyszłość? To co miało miejsce ma wpływ na to co dopiero wydarzy się, ale czy można zrzucać winy za swoje czyny na to co czego było się świadkiem? Może brak wiedzy chroni przed niebezpieczeństwem, a znajomość przeszłych zdarzeń jedynie obciąża? Każdy czyn rodzi reakcję, chociaż nie zawsze widoczne są jego źródła, czasem skupienie się na skutku skutecznie zasłania przyczynę, kierując uwagę w ślepy zaułek. Jeden detal pośród setek może zadecydować o wszystkim, wskazać trop i coś co do tej pory umykało, tylko jak go dostrzec ten szczegół, który jest istotny, gdy jest on dobrze ukryty? Czasem kluczem do obecnej sytuacji jest przeszłość, ona kształtuje wiele, nawet wtedy kiedy nie jest się jej świadomym.

Ebba wraca do domu rodzinnego po trzydziestu latach, chociaż w jej przypadku to jedynie dwa potoczne słowa nie mające dużo wspólnego z ich prawdziwym znaczeniem. Nie pamięta chwil w nim spędzonych, łączy ją tylko z tym adresem metryka i spadek, tylko lub aż tyle. Nie jest czarną owcą, nie opuściła tego miejsca dobrowolnie i jakoś przez lata nie czuła potrzeby do odwiedzania go. Dlaczego więc teraz zdecydowała się zamieszkać na prawie opuszczonej wyspie, daleko od tego co znane?
Mieszkańcy Fjallbacki doskonale pamiętają pewną Wielkanoc z lat siedemdziesiątych, kiedy zniknęła cała rodzina, prawie cała, bo odnaleziono jedynie roczne dziecko. Nic nie wskazywało na zbrodnię, ale jak inaczej wytłumaczyć, że pięcioro ludzi nagle opuściło świąteczny stół, nic nie biorąc ze swoich rzeczy osobistych, pozostawiając raczkujące niemowlę bez opieki? Zagadka ta nie została rozwiązana, po prostu w jednej chwili siedzieli przy stole w drugiej już ich nie było, morderstwo czy porwanie? Dochodzenie zostało zamknięte, ale pytania pozostały, po latach sprawa znów zostaje otwarta, może świeże spojrzenie pozwoli w końcu odkryć co faktycznie się stało?
Pogodzenie się ze śmiercią najbliższych nie jest łatwe, zmiana otoczenia wcale nie daje ulgi, bo wspomnienia są w pamięci i to ona wciąż przywołuje je od nowa. Nie można się od nich odciąć, zamknąć je w szufladzie na klucz, ale trzeba iść przecież jakoś żyć dalej. Ebba zdaje sobie z tego sprawę, lecz każdy dzień przynosi kolejną dawkę bólu za tym co było i już nie powróci. Rodzinny dom miał być początkiem nowego etapu, można jednak rozpocząć coś gdy tak wiele pozostaje niezakończone?
Komu zależy by przestraszyć nowych mieszkańców? Czy ma to związek z przeszłością, a może to jedynie zbieg okoliczności? Tajemnice wiszą nad wyspą Valo i tymi, którzy na niej mieszkali i mieszkają obecnie, a sekrety z przeszłości obciążają i tak niełatwy życiowy bagaż. Ironia losu, jego dwuznaczność czy fatum kierują losem Ebby i kobiet w jej rodzinie?

Camilla Lackberg po raz kolejny splata ze sobą przeszłość i teraźniejszość, a tytuł odnosi się do jednego i drugiego przedziału czasowego. Żaden element nie jest przypadkowy, a zagadka odsłania swoje prawdziwe oblicze dopiero w finale. Autorka odkrywa życie osobiste bohaterów, to co nimi kieruje, dlaczego podejmują właśnie taką, a nie inną decyzję i jej skutki. Intryga kryminalna spina każdy detal, żaden nie jest pozostawiony sam sobie, a czytelnik powoli gromadzi informacje, tropi ślady i szuka odpowiedzi na pytania postawione przez postacie. Gdzieś pod wierzchnią warstwą, tę najbardziej widoczną, jest ukryty szczegół, który jest kluczem do tego co wydarzyło się ponad trzydzieści lat temu i co ma miejsce obecnie.


Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi
Duże Ka i wyd. Czarna Owca

wtorek, 9 października 2012

Stosik na wtorek

Coś ze stosikowego świata :)


Od góry:

Maria Gallardo, MiguelGallardo, "Maria i Ja", Duże Ka
Paweł Leśniak, "Równowaga", Sztukater
Licia Troisi, "Królestwa Nashiry", wyd. Zielona Sowa
Joanna M. Chmielewska "Sukienka z mgieł", Sztukater
Laurem Kate, "Uniesienie", Sztukater
Christopher de Charney, "Gambit de Molaya", Sztukater
Freya Jaffke, "Teatrzyklalek w przedszkolu waldorfskim", Sztukater

poniedziałek, 8 października 2012

Koneserka życia

"Mam to za sobą i inne wyzwania"
Shirley MacLaine


Pamiętacie takie filmy jak "Czułe słówka", "Pocztówki znad krawędzi" czy też "Stalowe magnolie"? Nie są to najnowsze produkcje, ale mają jeden wspólny mianownik - występowała w nich Shirley MacLaine, aktorkę,w nich grającą i posiadająca na swoim koncie wiele innych i świetnych ról. Gwiazda kina i nie tylko, będąca od kilkudziesięciu lat na szczycie hollywoodzkiej machina sławy i jednocześnie trochę obok niej. W ciągu jej kariery wiele talentów rozbłysnęło i znikło, a na ich miejsce pojawiły się kolejne, jednak ona nadal ma swoje miejsce w gronie najsławniejszych. Grała u boku Jacka Nicholsona i Davida Nivena, nadal aktywna zawodowa, nawet gdy jest obecna na drugim planie pozostaje w pamięci. Aktywna nie tylko na polu aktorskim, ale i literackim i to z równie dużymi sukcesami, a oprócz tego niezwykle ciekawa osoba, która jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa, czy to na scenie lub planie filmowym czy to w świecie słowa pisanego. Trudno w paru zdaniach przybliżyć człowieka, który sam umie zrobić to najlepiej.

Ściana życia, każdy ma swoją czy to w postaci albumów ze zdjęciami czy też fotografiami, czekającymi na uporządkowanie w różnych pudełkach, Shirley MacLaine umieściła uwiecznione wspomnienia właśnie jednej ze ścian swego domu. W jednym miejscu sąsiadują ze sobą najsławniejsi aktorzy i dorównujący im popularnością politycy, a obok nich całkiem anonimowi ludzie, wszyscy równie ważni. Każdy kadr to osobna historia, żadna z nich nie pokryła się kurzem, wiążą się z nimi wspomnienia i ciekawe przeżycia. Świat filmowy i ten jak najbardziej zwyczajny, czerwony dywan i zakurzona chatka na afrykańskiej sawannie, widziane z perspektywy jednego człowieka odkrywają całkiem inne detale. Co jest ważne dla gwiazdy? Kolejna wielka rola, nagroda czy może życie w zgodzie ze sobą i możliwość robienie tego co się lubi, bez oglądania się na to co inni powiedzą lub napiszą w gazetach? Przyznanie się, że wcale nie jest się ideałem i nim nastąpił czas, gdy jest się sobą, były momenty, dłuższe i krótsze, kiedy żyło się według zasad innych, nie jest łatwe podobnie jak odrzucenie tego za co wielu oddałoby wszystko włącznie z sobą samym. Wiadomo, że od podszewki nawet najwspanialsze wydarzenia smakują całkiem inaczej, a te mało spektakularne przynoszą o wiele więcej wrażeń, jednak gdy kulisy jednych i drugich odkrywa naoczny świadek wszystko nabiera innych kolorów. Odsłanianie osobistych przeżyć obecnie przychodzi łatwo, kolorowe gazety są ich pełne, plotkarskie strony bazują na nich, ale czy są prawdziwe? MacLaine mówi o tym co było i jest ważne dla niej bez ogródek, oglądania się czy to wypada, szczerość i to nie ta z gatunku wobec otoczenia, lecz wobec własnego "ja" jest obecna w każdej opowieści. Upływ czasu szczególnie wytykany jest aktorkom, szybko zauważa się pierwszą zmarszczkę, siwy włos i operację plastyczną, ekran filmowy czy też telewizyjny, poza całą swoją magią, jest w tej kwestii nieubłagany, jak więc żyć z tym na oczach setek, a na wet milionów widzów? Z dystansem, który nie przychodzi od razu, z dużą dozą autoironii i patrzeniem jednocześnie przed oraz za siebie.

Biografia nie jest łatwą lekturą, jakby nie było to wchodzenie w czyjeś życie, poznawanie kogoś, kogo zna się z daleka i to raczej powierzchownie. Ktoś opisuje człowieka, datami lub wydarzeniami, są to mniej i bardziej osobiste opowieści. Autobiografia różni się tym od swej poprzedniczki, że jej twórca pisze o własnym życiu, perspektywa wydaje się być nieobiektywna, ale czy subiektywne spojrzenie nie jest dobrą cechą? W końcu własny punkt na to co było dane przeżyć  i jak były widziane dane fakty pozwalają zbudować obraz człowieka takim jest i jakim się czuje. Shirley MacLaine nie przedstawia siebie w przesłodzony sposób, a raczej z dystansem, przyjmuje z "dobrodziejstwem inwentarza" przeszłość, lecz wcale nie pozostaje bierna wobec teraźniejszości. Ciekawostki o słynnych aktorach przeplatane są spostrzeżeniami dotyczącymi obecnej sytuacji polityczno - gospodarczej, wspomnienia o znanych politykach i spotkaniach z zupełnie nieznanymi osobami, nic co ważne nie zostało zapomniane, wręcz przeciwnie. Rozmowa ze Stephenem Hawkingiem jest równie istotna co z pracownikiem schroniska dla zwierząt. Życie opisane w pierwszej osobie, bez prób przepraszania za błędy lub wybielania własnej osoby, a raczej pokazanie się tego co jest całkowitym osobistym spojrzeniem. Jednak część pozostaje ukryta, każdy ma przecież prawo do prywatności, nawet gdy sam uchyla furtkę do niej, bo robi to na własnych zasadach. Kim jest Shirley MacLaine? Aktorką, tancerką, pisarką, a przede wszystkim kobietą, która jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa o tym jaka jest. Warto przeczytać "Mam to za sobą i inne wyzwania" nie dlatego lub nie tylko, że autorka tej książki jest gwiazdą, ale by poznać ciekawego człowieka, który miał i ma dużo do powiedzenia o świecie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. Axis Mundi

niedziela, 7 października 2012

Coś za coś ...

"Wszystko ma swoją cenę"
Lotte i Soren Hammer


Żadna decyzja nie pozostaje bez skutków, czasem nie są one zauważane lub uważane za naturalną kolej rzeczy, jednak kiedy okazuje się, że była błędna jej następstwa są brane pod przysłowiową "lupę". Dlaczego właśnie został podjęty taki wybór, a nie inny? Pomyłka, błąd, celowe działania czy jedynie nieszczęśliwy zbieg okoliczności?
Śledztwo, prowadzone starannie i należycie, z zachowaniem wszystkim reguł, wskazało sprawcę, poszlaki i dowody potwierdzały, że właśnie ten, a nie inny człowiek był autorem zbrodni. Jeden z ówcześnie prowadzących dochodzenie staje przed nowymi faktami, które zmieniają jego spojrzenie na dawną sprawę. Jak to możliwe, przecież winny został wskazany i skazany, a może to naśladowca? Takie rzeczy nie raz się zdarzały, jest "tylko" jeden problem - śmierć nastąpiła w czasie, kiedy zabójca nie mógł jej zadać ... Czy to możliwe, że doszło do błędu? Jak to w ogóle możliwe? Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i temu co miało miejsce, jeszcze raz przyjrzeć się dawnym aktom i pochylić nad wątpliwościami. Jednak jest coś o wiele ważniejszego - konsekwencje jakie przyniosło śledztwo z przeszłości.

Wpływ zmian klimatycznych przynosi wiele niespodzianych wydarzeń nie jedynie w pogodzie. Kolejna konferencja w tym temacie pewnie przeszłaby bez większego echa, zagościłaby na jeden wieczór jako kolejny newsów wiadomości wieczornych, pojawiłaby się w gazetach, by zginąć w natłoku kolejnych bieżących informacji. Nawet pokazanie topniejących lodowców nie robi wrażenia, jednak kiedy znany polityk zauważa ciało człowieka całe wydarzenie nabiera innego znaczenia, anomalie odkrywają to co zostało ukryte. Przyroda odsłania zbrodnię, która nie miała ujrzeć światła dziennego, ale to wcale nie początek sprawy, przeszłość dopisuje kolejne rozdziały do historii z tragicznym epilogiem sprzed lat. Konrad Simonsen właśnie miał odpoczywać na zasłużonym urlopie,zamiast tego przeżywa na jawie koszmar, jakiego nie spodziewał się, że będzie mu dane doświadczyć. Przed nim śledztwo, które wymaga przyznania się do błędów, ale najważniejsze jest nie powtórzenie ich po raz kolejny i odnalezienie mordercy. Koniec nitki wydaje się znany, teraz trzeba dotrzeć do jej początku, nie ma gotowych odpowiedzi, są za to same pytania, nic nie można wpisać w schemat, chociaż pewne jego elementy są widoczne. Kto i dlaczego zabijał i co ważniejsze czy nadal popełnia zbrodnie? Wszystko ma swoją cenę, jaka będzie ona za ambicję i pragnienie sukcesu? Simonsen już ją poznał, ale czy nie zapomni o niej i zdąży uchronić swoich podwładnych przed zapłaceniem jej? Media, politycy, rodziny ofiar, wszyscy bacznie przyglądają się prowadzącym dochodzenie, niektórzy zdają się mieć w tym własny interes, o bardzo prywatnym charakterze ... To co obecnie ma miejsce ma swoje źródło w przeszłości, nie wszystko zostało jeszcze odkryte, a każdy szczegół jest ważny, z nich buduje się obraz, pominięcie jakiegokolwiek może zadecydować o przyszłości. Już raz zignorowano pewne detale, nie wyjaśniono ich do końca, skupiając się na tych dowodach, jakie wydawały się niezbite i jednoznaczne, teraz Simonsen ma nie tylko większe doświadczenie, lecz i świadomość, że jego przeciwnik przez lata również nabrał wprawy. O jednym nie można zapomnieć, morderca wciąż jest na wolności, wystarczy jeden nieprzemyślany krok i przeszłość stanie się teraźniejszością, a to kosztować może więcej niż medialny skandal ...

Historia przygotowana przez rodzeństwo Hammerów jest morderczą składanką z nieodłącznym skandynawskim klimatem w tle. Autorzy umiejętnie podkręcają intrygę, z jednej strony ujawniając wiele, z drugiej strony jeszcze więcej ukrywając. Czytelnik ma przed sobą drogę, na której jest wiele skrzyżowań - nie wiadomo w jakim kierunku rozwiną się wątki i czy podejrzenia okażą się słuszne. Przebieg wydarzeń wydaje się znany, ale równie ważne są motywy, to one kierują sprawcą, dopóki pozostają w ukryciu każdy ruch jest błądzeniem po omacku. Fakty są jedynie dowodami na to co już miało miejsce, lecz przecież rozgrywka nadal trwa. "Wszystko ma swoją cenę" ma swój początek w dość lodowatej atmosferze, ale szybko temperatura wzrasta, fabuła szybko nabiera prędkości by stać się prawdziwym wyścigiem w czasie, każda strona i rozdział przynoszą zwiększenia tempa. Lotte i Soren Hammer duży nacisk położyli na bohaterów, ich charaktery i życie osobiste nie są jedynie tłem dla wątku kryminalnego, one stanowią jeden z jego ważnych elementów. Prowadzący dochodzenie nie są dodatkiem do historii, nie funkcjonują w próżni, wprost przeciwnie, ich praca i śledztwo są ściśle związane z tym co dzieje się poza komendą policji, pragnieniami i doświadczeniami. Ważne jest również ukazanie kulis - interesów politycznych i osobistych, niewidzialnych nitek, łączących poszczególne postacie, tytułowe "Wszystko ma swoją cenę" jest głęboko wpisane w fabułę i przedstawione z różnej perspektywy.


Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece

piątek, 5 października 2012

Prawda i fakty to dwa różne obrazy ...

"Bóle fantomowe"
Thomas Enger


"Jestem niewinny", te dwa słowa padają często, nie zawsze mają pokrycie w rzeczywistości, ale każdemu nim zostanie udowodniona wina, przysługuje domniemanie niewinności. Co jednak gdy po wydanie wyroku nadal oskarżony twierdzi, że doszło do pomyłki? Taka sytuacja też nie jest rzadko spotykana, jednak jak uwierzyć człowiekowi, kiedy wszystko przemawia przeciwko niemu? Fakty, okoliczności, motyw, ślady na miejscu zbrodni, a nawet przeszłość, nic nie świadczy, że zaistniała pomyłka, wręcz przeciwnie każdy z tych elementów poświadcza winę i udowadnia akt oskarżenia. Żaden szczegół nie potwierdza wersji osądzonego, więc jaki może być punkt zaczepienia dla odwołania się od wyroku?

Henning Juul dawno temu stracił wiarę w dobro i prawdę, żyje pomiędzy dwoma tym co było i tym co będzie, teraźniejszość jest dla niego ciągłym powrotem do jednej nocy. Spojrzenie w lustro, jakąkolwiek płaszczyznę, w której widzi się swoje odbicie, nawet ludzkie spojrzenie przypominają kilka minut, zmieniających wszystko w jego życiu. Pożar, strata najbliższej osoby i walka by odkryć co naprawdę kryło się za płomieniami. Podpalenie, nieszczęśliwy zbieg okoliczności, jedno jest pewne nie zostało jeszcze wszystko wyjaśnione, a oficjalne stwierdzenie "przyczyna nieznana" nie jest wcale końcem sprawy. Juul dzień w dzień szuka odpowiedzi na pytanie co faktycznie wydarzyło się, nikt nie umie dać mu wyjaśnienia, a może nie chce? Jako dziennikarz ma dostęp do źródeł informacji, jakie dla innych pozostają niedostępne, ale nawet takie środki nie są pomocne. Walka z wiatrakami, wyrzutami sumienia czy z murem milczenia? Telefon od Torego Pulliego wydaje się odpowiedzią na niewypowiedzianą modlitwę, ktoś może wnieść do tej sprawy coś nowego, jest jedno "ale" - nie ma nic za darmo, informacje w zamian za przeprowadzenie prywatnego dochodzenia ... Henning nieraz prowadził "śledztwa", praca dziennikarza, szczególnie zajmującego się sprawami kryminalnymi opiera się często na takim narzędziu, teraz jednak wszystko wygląda inaczej. Jak traktować tak niecodzienną propozycję? Próba szantażu, desperacki krok czy też obietnica bez pokrycia? Dlaczego właśnie Pulli wybrał Juula? Akta morderstwa sprzed lat wydają się potwierdzać winę tego pierwszego i wyrok sądu, jednak gdy przyjrzeć się bliżej można odnaleźć w nich pewien punkt zaczepienia ... Przebieg wydarzeń nie pozostawia wątpliwości, lecz czy brak jakichkolwiek obiekcji i zastrzeżeń nie jest zbyt oczywisty? Słowa człowieka o "ciekawej" przeszłości przeciwko niezbitym dowodom, ale są one takimi w rzeczywistości? Co łączy Torego z tragicznym pożarem w mieszkaniu dziennikarza?
Co odpowiesz na pytanie - jak daleko mogłabyś/ mógłbyś się posunąć, by chronić swoją rodzinę? Zrobiłabyś/ zrobiłbyś wszystko? Odpowiedź wydaje się prosta, lecz gdy na szali faktycznie jest życie twojej rodziny i kogoś obcego, a jeden krok w niewłaściwym kierunku oznacza śmierć, wszystko nabiera innego znaczenia. Kilka minut zmienia zwykłą, spokojną i przewidywalną codzienność w grę o przetrwania, a wygrana wcale nie jest zwycięstwem ... Za bezpieczeństwo najbliższych jest się w stanie zrobić wszystko, o prawdziwości tych słów przekonał się Thorleif, ma swym ręku życie kilku osób ... Wystarczy jeden ruch, gest, coś za coś, a raczej ktoś za innych, proste równanie z wieloma niewiadomymi i jednym pewnym elementem - ktoś nie przeżyje tej rundy ...

Co łączy więźnia z wyrokiem za morderstwo, dziennikarza śledczego, opłakującego syna i kamerzystę programu informacyjnego? Może nic, a może więcej niż się wydaje wszystkim, klucz do tej tajemnicy jest w ręku osoby, która nie cofnie się przed niczym, chociaż czy też nie jest pionkiem w grze?
Oczywistość czasem traci na wej wiarygodności gdy przyjrzeć się jej z bliska, idealnie pasujące do siebie szczegóły nie zawsze ukazują prawdę - wprost przeciwnie, mogą świetnie ukrywać ją pod płaszczykiem wiarygodnych faktów, które wcale takimi nie muszą być.

Tytułowe "Bóle fantomowe" mają różne odzwierciedlenie w historii, przedstawianą przez Thomasa Enger, każdy z nich jest realny, chociaż otoczenie ich nie zauważa. Wielowątkowość opowieści sprawia, że czytelnik ma przed sobą intrygę, w jakiej trudno dostrzec gdzie się zaczyna, a koniec jest jednocześnie zapowiedzią kolejnego starcia głównego bohatera z cieniami z przeszłości i demonami jak najbardziej rzeczywistymi. Zwykła codzienność jaką każdy zna nagle zmienia się w rozgrywkę, gdzie reguły ustala ktoś inny. Człowiek jeden z milionów zostaje postawiony przed wyborem, tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa, lecz czy właściwa? Autor zadaje wiele pytań, na jedne odpowiedzi znajdują się w jego książce, ale na inne trzeba odpowiedzieć samemu. Wątek kryminalny jak pajęczyna oplata postacie, gdy ją zauważają wydaje się, iż już jest za późno by wydostać się z tej pułapki, a co z tymi, którzy jej nie dostrzegają?


Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece

czwartek, 4 października 2012

Powrót do Malowniczego

"Wino z Malwiną"
Magdalena Kordel


Małe miasteczka rzucają urok, szczególnie na ludzi z dużych miast, nawet gdy wcale nie należą one do metropolii. Czar spokoju, braku pośpiechu na jednych działa krócej, na innych dłużej, a są i tacy, którzy pozostają pod jego wpływem na zawsze. Co może urzekać poza oczywiście "wolniejszym" tempem życia? Przede wszystkim ludzie, ich gościnność, pomocna dłoń, występują też i ciut mniej pożądane cechy - podział na swoich i obcych oraz ciekawość, najczęściej odczuwana jako nadmierna. Tak już bywa, że w beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu, lecz dla tych pozostających pod urokiem miejsca i ich mieszkańców z dnia na dzień staje się coraz mniejsza, traktowana jako dobrodziejstwo inwentarza.

Malownicze, jak wskazuje sama nazwa jest właśnie takim urokliwym miasteczkiem, może i podobnym do innych, lecz dla jego mieszkańców jest jedynym w swoim rodzaju. Starsi i młodsi stażem zamieszkania tworzą barwną składankę, w której jak w soczewce skupiają się zalety i przywary ludzkie,jedno jest pewne nic nie umknie czujnemu oku obserwatorów, a plotka może doprowadzić do eksmisji ... Maja doskonale zna swoich sąsiadów, tych bliższych i dalszych, i jak to bywa w kontaktach takich są bardziej i mniej przyjemne chwile. Nawet kilka z tej drugiej kategorii ma za sobą, jednak wsparcie rodzinno - przyjacielskie jest nieocenione, szczególnie gdy ma się rozwinięty, wielu twierdzi, iż za bardzo, instynkt opiekuńczy vel instynkt samozachowawczy w znikomej ilości. Wystarczy jedna wyprawa na sobotni targ, starcie z miejscową parą plotkarzy i wysłuchanie pewnej eksmitowanego gościa by i tak dość ciekawa ścieżka życiowa zmieniła się w jazdę na kolejce górskiej i to bez przysłowiowej trzymanki. Animozje narodowościowe nie są niczym niezwykłym, lecz gdy trzeba je wyjaśniać osobiście sprawa wygląda całkiem inaczej, szczególnie gdy poczucie sprawiedliwości nie pozwala pozostawić sprawy swojemu biegowi. Nuda nie grozi mieszkańcom Malowniczego, a szczególnie Mai i jej najbliższemu otoczeniu, wprost przeciwnie, Niemka o swojsko brzmiącym imieniu Malwina wprowadza jeszcze więcej ożywienia w i tak ciekawym miejscu. Tajemnica, i to nie jedna, zdaje się podążać za nowo przybyłą, inne sekrety także dają o sobie znać, a nie można zapomnieć o wrodzonej i nabytej ciekawości Malowniczan, o której już nieraz niejeden przekonał się na własnej skórze. Ukryć coś w małym miasteczku nie sposób, można co najwyżej odroczyć w czasie odkrycie, a w międzyczasie starać się przeżyć kolejny dzień pełen niespodzianek, na przykład pod postacią nowego gościa, który wcale nie wygląda na zgrzybiałego staruszka, jakiego zapowiadano ...

Powrót do miejsc gdzie spędziło się miłe chwile bywa nie zawsze dobrym pomysłem, chociaż gdzieś z tyłu głowy plącze się pytanie jak będzie tym razem? Czy i tym razem będzie równie ciekawie? "Wino z Malwiną" było właśnie taką wizytą w Malowniczym, miejscu poznanym dzięki lekturze "Okna z widokiem". To co znane okazało się mieć w zanadrzu kilka nowych zagadek, równie intrygujących co w pierwszej części. Nawet bez tytułowego trunku czytanie jest więcej niż miłym spędzeniem czasu. Po pierwsze atmosfera, taka jaka w czasie spotkania z najlepszymi przyjaciółkami czyli pełna humoru, po drugie nietuzinkowi bohaterowie, którzy swoimi zaskakującymi niespodziankami intrygują, no i po trzecie fabuła - wydająca się na pozór lekka, lecz dotykająca trudniejszych spraw. Małe miasteczka są pełne sekretów i tajemnic, nuda w nich grozi, a ich mieszkańcy tworzą jedyną w swoim rodzaju mieszankę charakterów. Magdalena Kordel wspaniale oddała klimat jaki spodziewamy się właśnie po takich miejscach, ale i "doprawiła" świetnym poczuciem humoru oraz ciekawymi postaciami. Przy winie, ale i bez niego historia Malowniczego skrzy żartem i wieloma bon motami, jednak przede wszystkim to wspaniała opowieść o rodzinno- przyjacielskich więzach, marzeniach i codziennym, chociaż niezwyczajnym życiu. Kolejne spotkanie z Malowniczym zapowiada się równie ciekawie.


Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. SOL






środa, 3 października 2012

Pragnienie zrealizowania marzeń

"A ziemia płonie" 
Samuel Black


Renesans widziany oczyma współczesnego człowieka to panorama, w której widzi wspaniałe dzieła sztuki, monumentalne zabytki i niezwykłych artystów. Michał Anioł, Leonardo Da Vinci, Bramante, Ostatnia Wieczerza, rzeźba Davida, Kaplica Sykstyńska i wiele innych dzieł cieszy oko do dnia dzisiejszego, a zostało stworzonych właśnie w tym okresie. Na tle średniowiecza jest jaśnie świecącą gwiazdą, nie przyćmiewa jej następujący po niej barok, jest jedyna w swoim rodzaju, a ludzie epoki odrodzenia mają swe miejsce w historycznym panteonie. Taki obraz to jedna strona medalu, jest jeszcze ta druga, stanowiąca tło, w niej odnajdują się ludzkie pragnienia i żądze, władza i intrygi, kariera i pieniądze. Często podziwiając prace największych mistrzów nie pamięta się lub po prostu nie wie się o kulisach ich powstawania oraz tych, dzięki którym powstały. Borgia, Da Vinci, Machiavelli, trzech mężczyzn z całkowicie różnych środowisk, każdy zapisał się w historii,ich nazwiska rozpoznawane były przez wieki i obecnie również. Za każdym z nich idzie mit i jak to bywa z legendami - prawda, fikcja i plotka tworzą fascynujący portret, szczególnie gdy nie brak w nim geniuszu, atmosfery skandalu i  nieprzeciętnych czasów ...

Nie jest łatwo zostać zauważonym, czasem pomaga szczęście, jednak w większości przypadków leży za tym wytrwałość i nie poddawanie się gdy wydaje się, że porażka pogrzebała marzenia. Krok po kroku do przodu, omijanie przeszkód i wychodzenie na przeciw szansom, a pomiędzy tym utrwalanie w świadomości innych swej osoby. Legenda może narodzić się szybko, ale by ją utrwalić potrzeba wiele wysiłku, konsekwencja jest podstawą sukcesu. Co mogło połączyć Da Vinciego, Borgię i Machiavelliego? Dwóch ostatnich najczęściej kojarzy się z władzą, ale jaką rolę w takim gronie odgrywa artysta? Co ich łączy? Ambicja? Chęć utrwalenia swego imienia na kartach historii? A może ... kobieta? W burzliwych czasach, gdy wojny były codziennością, a intrygi czymś zwyczajnym, każdy może być szpiegiem i jednocześnie być inwigilowanym. Fortuna bywa kapryśna, raz obdarza swymi względami jednych by bez uprzedzenia odwrócić się i udzielić wsparcia przeciwnej stronie. Cesare Borgia i Nicollo Machiavelli chcą osiągnąć szczyty władzy, każdy z nich ma inny pomysł by zdobyć to czego pragnie, jeden jest wojownikiem, drugi woli bardziej subtelniejsze środki, różnią się charakterem i pochodzeniem, jednak obaj podążają tą samą drogą. Cel jest jasny i jeden, trzeba go osiągnąć, a przysłowiowe "trupy" nie są niczym nadzwyczajnym i liczy się w liczbie mnogiej z wieloma zerami. Leonardo Da Vinci wydaje się być nie na miejscu, autor Mona Lisy czy Damy z łasiczką i walki polityczne? Geniusz artystyczny jednak nie ustępował inwencji twórczej w konstruowaniu broni i obwarowań ... takie uzdolnienia są na wagę złota, szczególnie w czasach kolejnych podbojów, nawet gdy ma się całkowicie inne poglądy. Czy podjęte decyzje doprowadzą do zdobycia celu? Jaką cenę przyjdzie zapłacić za spełnienie marzeń? Może nie warto sięgać po coraz większe zaszczyty,bo nie są warte poniesionych kosztów? Ważniejszy jest splendor czy spokojne życie? Niełatwo odpowiedzieć na takie pytania, szczególnie gdy od zwycięstwa dzieli tak niewiele ...

"A ziemia płonie" to opowieść o niezwykłych bohaterach, osadzona w epoce, która do tej pory olśniewa blaskiem i jest natchnieniem dla twórców z wielu dziedzin. Jednak autor sięgnął głębiej, to co najbardziej znane jest jedynie tłem dla rozgrywających się wydarzeń, zamiast jasnych barw ukazał on i te mroczniejsze kolory, jakich nie brakowało, lecz zostały one umiejętnie przysłonięte pozytywniejszymi elementami. Historyczne postacie w prawdziwych realiach w scenariuszu, który mógł faktycznie mieć miejsce, chociaż kroniki mogły go nie odnotować. Machiavelli, Borgia, Da Vinci, synonimy epoki i autorzy swoich własnych legend, w jakich realne fakty nieraz są bardziej niewiarygodne niż wyobraźnia podpowiada. Czytelnik jest świadkiem wielkich sukcesów i tego co pod nim ukryte, szczególnie to drugie jest intrygujące i nie zawsze takie jak można by sobie to wyobrazić. "A ziemia płonie" to panorama wielkich wydarzeń i ich kulis, ludzkich namiętności i pragnień, starcia się sumienia z chęcią zdobycia władzy i zaszczytów.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd.Bukowy Las

poniedziałek, 1 października 2012

Podsumowanie września

Lato odeszło, jesień już powitana,  wrzesień to miesiąc w jakim udało mi się opublikować 15 recenzji.

Recenzje:

"Rzeki Hadesu" Marek Krajewski, recenzja
"Lato w Zatoce Aniołów" Barbara Freethy, recenzja
"Krzyk Kwezala" Łukasz Gołębiowski, recenzja
"Listy jadowitego węża", Peter Kreeft, recenzja
"Awantura na moście", Marcin Hybel, recenzja
"Zaproszenie na morderstwo", Carmen Posadas, recenzja
"Księga ogni" Jane Borodale, recenzja
"Kamienny żagiel" Ake Edwardson, recenzja
"Tożsamość" Mirjam Mous, recenzja
"Gdyby on tu był" Iga Karst, recenzja
"Emigrantka być, czyli wspomnienia z Wells" Marta Semeniuk, recenzja
"Chłopiec,którego nikt nie kochał", Casey Watson, recenzja
"Dziewczyna z aniołem" Agnieszka Krawczyk, recenzja
"Pamiętam cię" Yrsa Sigurdardottir, recenzja
"Miasteczko Niceville", Carsten Stroud, recenzja

Październik będzie lepszy ;)

niedziela, 30 września 2012

Zapomnieć nie można ...

"Rzeki Hadesu"
Marek Krajewski


Sprawiedliwość nie zawsze zwycieża od razu, niekiedy potrzebuje dłuższego czasu by zatriumfować, jej smak wcale nie jest słodki, wręcz przeciwnie - gorzki i okupiony bólem. Latami narasta chęć wymierzenia kary za popełnioną zbrodnię, przestają liczyć się poniesione koszty, cel jest jeden i niezmienny. Nie zostaje zapomniany pomimo upływu czasu, wprost przeciwnie, jest wciąż aktualny i czeka jedynie na odpowiednią chwilę by w końcu dopełnić się i stać się rzeczywistością. Gdy nadchodzi stosowny moment nie liczy nic i nikt, ważne jest wypełnienie przysięgi, to co nastąpi później nie jest brane pod uwagę ...

Stary porządek został zburzony przez wojenną zawieruchę, gruzy z ruin przykryły to co było, teraźniejszość różni się od przeszłości i to całkowicie. Jednak dawne zbrodnie nie odeszły w zapomnienie, nie zabliźniły się rany po nich, wciąż stanowią świadectwo pewnych wydarzeń. Jeżeli przeznaczenie lub zwykły przypadek dają okazję do wykonania starego wyroku trzeba ją wykorzystać, cena nie gra roli. Dawni towarzysze spotykają się w okolicznościach, jakie kilka lat wcześniej uznaliby za żart w złym guście, ale wbrew temu czego byli uczestnikami i świadkami, nadal jest w nich policyjna intuicja, z której słynęli i byli dumni. Teraz muszą ją wykorzystać, nie w oficjalnym dochodzeniu, ono nigdy nie miało takiego charakteru i dawno zostało zakończone, lecz w tropieniu tego, który kiedyś uciekł przed wymierzeniem kary. Czasy się zmieniają, ludzie też, ale to jedynie pozory, pamięć ludzka nie zna słowa przedawnienie. Powojenny Wrocław staje się areną, gdzie nowe walczy ze starym, pośród dawnych mieszkańców wielu jest nowych, w tłumie przesiedleńców łatwo jest ukryć się, lecz nie można całkowicie zniknąć, szczególnie gdy ktoś zapamiętał czyjąś twarz. Bezpieczeństwo jest iluzją, karmienie się nią może dużo kosztować. Komisarz Popielski nie odbudowuje swojej egzystencji w nowym miejscu, z daleka od Lwowa i grobów bliskich, zostaje zmuszony do dokończenia tego co zostało rozpoczęte kilkanaście lat wcześniej. Wrocław nie jest jego terytorium, ale pewne kontakty są wciąż pomocne. Eberhard Mock stracił wiele, a to co mu pozostało nie jest nawet namiastką dawnej świetności. Obaj uciekają od wspomnień, ale dawne układy muszą jeszcze raz odświeżyć, stawką jest życie ... Czy sprawiedliwości wreszcie stanie się zadość? Lwów był świadkiem niewyobrażalnej krzywdy, Wrocław dostał od losu rolę obserwatora wymierzenia za nią kary, Popielski i Mock mają za zadanie znaleźć w wojennym pogorzelisku zbrodniarza. Rzeki Hadesu nie dały nikomu zapomnienia, jeszcze na to nie czas, ma prawo ono w ogóle nastąpić?

Starzy bohaterowie Marka Krajewskiego po raz kolejny mają do rozwiązania sprawę, w której jedynie ofiara jest znana, pozostałe elementy dopiero czekają na odkrycie. Tym razem opowieść osadzona jest w powojennym wrocławskim tle, gdzie pośród Polaków i Niemców, musi zostać dokończone dochodzenie nierozwiązane w przedwojennym Lwowie. Nowa rzeczywistość jest całkiem inna od tej z wcześniejszych części, jednak pod nią kryją się tacy sami ludzie i realia jak wcześniej, nic nie jest proste i takie jak wydaje się w pierwszym momencie. Nawet tam gdzie nie powinno być kłamstwa ono istnieje, jest ceną za wymierzenie sprawiedliwości, pytanie czy warto ją ponieść? "Rzeki Hadesu" to zapis śledztwa, które związało ze sobą przeszłość i teraźniejszość, zbrodnie nigdy nie zostają zapomniane, nawet w miejscu, wydającym się do tego najbardziej odpowiednim ...

Baza recenzji Syndykatu ZwB


Dziękuję za możliwość przeczytania książki
Księgarniom MATRAS :)

sobota, 29 września 2012

Tam gdzie Anioły mają ludzką twarz

"Lato w Zatoce Aniołów"
Barbara Freethy


Anioł to z jednej strony najbardziej znana istota, z drugiej bardzo tajemnicza, jego obecność zaznacza się nie tylko w religii, lecz również w szeroko pojętej kulturze i sztuce. Postać ta dawno przestała odnosić się jedynie do kategorii wiary, jej obecność w filmie, książkach, obrazach nikogo już nie dziwi, wydaje się być na wyciągnięcie ręki, kolejny symbol, który stał się jednym ze znaków upływu czasu oraz zmiany obyczajów i teraz utracił swoje religijne cechy. Ale wbrew wszystkiemu cząstkę sekretu i nierzeczywistości nadal nosi w sobie. Patrząc na mnogość anielskich portretów - od barokowych cherubinków o twarzy dzieci po skrzydlatych wojowników, którym łagodności nikt nie zarzuci, można powiedzieć, że każdy znajdzie takie odzwierciedlenie jakie mu jest najbliższe. Jednak gdzie w tym wszystkim prawdziwa twarz, nie będąca czyimś wyobrażeniem, lecz rzeczywistym wizerunkiem? Czy w ogóle możliwe odtworzenie jest oblicze istoty, której źródłem jest duchowa strona człowieka? Może różne przedstawienia tego samego nie przeczą sobie? W końcu każdy dostrzega to co jest mu potrzebne ...

Małe i spokojne miasteczko, gdzie wszyscy się znają nie wydają się dobrym miejscem by znaleźć w nim spokój, anonimowość nie grozi tutaj nikomu. Każda wiadomość roznosi się w takim otoczeniu szybciej niż błyskawica, chociaż to co dla jednych jest sensacją, dla innych jest naturalne. Zatoka Aniołów nie bez przyczyny nosi taką nazwę, dla mieszkańców nie jest to ani nowość, ani fenomen, anioły są częścią ich historii, nawet gdy nie przyznają się do wiary w nie, uznają je jako ciekawą legendę. Zatonięcie statku przed ponad stu laty dało początek i osadzie i opowieści o niebiańskiej pomocy rozbitkom, szczególnie jednemu - dziecku uratowanemu z oceanicznych odmętów. Jak przeszłość ma się do teraźniejszości? Oprócz tego, że dawna tragedia, a szczególnie pogłoska o zatopionym skarbie, przyciąga turystów, również anielski element zostaje zauważony i nagłośniony. Na skalnym urwisku pojawiają się tajemnicze napisy i podobizny, ktoś nagrywa film, w którym widać autorów tego wyczynu i w tym właśnie tkwi problem - są nimi ni mniej i ni więcej Aniołowie ... Nagrany materiał nie jest falsyfikatem, ale czy jest prawdziwy? Reid Tanner wątpi w autentyczność, zresztą jako dziennikarz widział już niejedno, a tropieniem oszustw wyrobił sobie renomę w najlepszych amerykańskich gazet. Historia ta wydaje mu się zręcznym chwytem reklamowym, nie jest cyniczny, ale po tym co przeszedł w życiu wie, że ludzie są zdolni do wszystkiego. Takim "niewinnym" kłamstwem nie zajmowałby się jeszcze kilka miesięcy wcześniej, teraz jednak woli tego typu wydarzenia niż spektakularne dziennikarskie dochodzenia. Jenna Davies szuka spokoju dla siebie i swojej córki, pomimo, że w Zatoce Aniołów obcy wyróżniają się, one znalazły w niej swoje miejsce, a przynajmniej starają się w to uwierzyć. Jeden poranek zmienia wszystko, gdy rzucasz się do oceanu by uratować kogoś rzadko myślisz, że właśnie z żyjącego na uboczu człowieka stajesz się bohaterem. W tamtej chwili przez głowę przebiega jedna myśl - stawiasz na szali życia,  swoje, tego kto niknie w burzliwej wodzie i dziecka, mającego za sobą zbyt wiele jak na jego wiek ... Reid zapamiętuje odważną kobietę i jej niechęć, wręcz wrogość, do jego aparatu fotograficznego, co kryje się za takim zachowaniem i dlaczego jej twarz aż tak zapadła mu w pamięć? Chociaż nie znają się coś ich łączy i to nie jest jedynie sceptycyzm wobec anielskich rewelacji, każdy z nich ma w swej przeszłości coś o czym nie może i nie chce zapomnieć, a jednocześnie ucieka od tego najdalej jak się da i to nie jedynie w sensie odległości. Pewien szczegół daje do myślenia Jennie, może to, iż trafiła do Zatoki wcale nie była przypadkiem, to co wydawało się znane okazuje się mieć całkiem inne oblicze, może to znak siły wyższej? Ale wciąż pozostają otwarte drzwi do tego co wydarzyło i nadal niepokoi matkę i córkę, czy anielska pomoc w tym przypadku zdąży na czas?

Urocze małe miasteczko często są kanwą dla przedstawienia historii ludzi, którzy szukają w nich spokoju i bezpieczeństwa. Można by sądzić, że z góry wiadomo jak rozwinie się fabuła, w końcu na ile sposobów można przedstawiać ten sam motyw? Barbara Freethy udowodniła, iż w tym co znane można odkryć coś nowego. Element anielski wcale nie wnosi paranormalnego klimatu, autorka poszła w całkiem innym kierunku wątek ten czyniąc punktem wyjścia dla ukazania bohaterów doświadczonych przez życie i próbujących odnaleźć się w nim. Krok po kroku czytelnik odkrywa prawdę, dostrzega detale, układające się w intrygującą historię, w jakiej jest miejsce i na przeszłość i na przyszłość. Tytułowa Zatoka Aniołów jest miejscem, w jakim wielu chciałoby się znaleźć na dłuższą chwilę, chociaż nie jest aż tak idylliczną oazą spokoju jak mogłoby się wydawać. Tajemnica jest kluczem do opowieści o Jennie, Lexi i Reidzie, ma ona różne oblicza, każdy widzi w niej inne szczegóły, podobnie jak każdy dostrzega co innego na skalnym urwisku ... Anioły mają różne twarze, czasem są one znane, a czasem dopiero będzie dane poznać nam je ... Ludzki los biegnie krętymi drogami, nieraz wydaje się, że jest ona ciemna i pełna przeszkód, bez szansy na łatwiejszą ścieżkę, ale gdy pojawia się pomocna dłoń wiele nabiera jaśniejszych barw ... Wiara czyni cuda czy może stoi za nim coś innego? Znajomego i utraconego ...


 
Książkę przeczytałam 
                    dzięki uprzejmości  
                          wyd. BIS

czwartek, 27 września 2012

Premiera Trylogii "Zakręty losu"

Trylogia „Zakręty losu”

Data premiery: 17 października 2012r.
Wydawnictwo Novae Res





"Zakręty losu"

Zakręty losu to książka o miłości pierwszej, nieoczekiwanej i niezwykłej.

Jej siła jest tak wielka, że odmienia ludzi i zdarzenia. I chociaż prowadzi do zbrodni,
odkrywa przed bohaterami blask wielkiej namiętności...

Katarzyna rozpoczyna życie w nowym otoczeniu, rodzinie, wśród nieznanych sobie miejsc
i osób, gdy nagle pojawia się On… Trochę bojąc się nadchodzącej namiętności i odczuwając
wcześniejsze rozterki już wie, że będzie w to brnąć. Czuje, że zaczyna jej na nim zależeć… i
to bardzo.

Krzysztof od początku wiedział, że z nią to będzie coś innego. Zastanawiał się nad swymi
uczuciami i odkrywał w sobie coraz większe pożądanie. Nie przypuszczał, że ta miłość
zupełnie odmieni jego życie…

Zakręty losu to poruszająca opowieść o młodości uwikłanej w wybory, które odmienić mogą
niejedno życie. Czy wiara w potęgę miłości zdoła uchronić bohaterów przed trudnościami,
jakie niesie los? Czy ich marzenia o wspólnym życiu mogą się ziścić?








"Zakręty losu-Braterstwo krwi"

Kontynuacja pierwszej części trylogii o braciach Borowskich. Opowieść o tym, że honor,
rodzina i miłość są w stanie walczyć nawet z największym zagrożeniem.

Katarzyna i Krzysztof po otrzymaniu mafijnego ostrzeżenia starają się żyć normalnie. Lecz
przecież mafia nie wybacza i nie zapomina. I wkrótce mecenas Krzysztof Borowski otrzyma
propozycję nie do odrzucenia. Ale wówczas brat marnotrawny-Lukas, powróci. Aby zmierzyć
się z dawnymi pobratymcami, a obecnie wrogami, aby rozliczyć przeszłość i dokonać zemsty.
Lecz nie wie, że na swojej drodze spotka kogoś jeszcze. Ją. Kobietę po przejściach,
potrzebującą pomocy. Czy odnajdzie w sobie resztki człowieczeństwa? I czy Lukas potrafi
naprawdę kochać?

Zakręty losu-Braterstwo krwi, pasjonująca opowieść o odkupieniu win, braterstwie i
wielkiej miłości. Bo każdy zasługuje na jeszcze jedną szansę. Czasami ostatnią.






"Zakręty losu-Historia Lukasa"

Ostatnia część trylogii o braciach Borowskich opowiada o życiu Łukasza „Lukasa”
Borowskiego. Gangstera, handlarza, mordercy, lecz również ukochanego syna, brata i męża.
To wycieczka w przeszłość do czasów, gdy Lukas stawiał swoje pierwsze kroki „na mieście”,
aż w końcu stał się jednym z najważniejszych ludzi mafii, świadkiem koronnym i
odkupicielem własnych win.

Bo za winy trzeba płacić.

Błędy naprawić.

Złe postępki zamienić na dobre.

Bo ja jestem Lukas. Prosty chłopak z miasta. O gorącym sercu i zimnym spojrzeniu.

I zawsze spłacam swój dług.

Moje życie dopiero się zaczęło.

A dług pozostał jeszcze niespłacony...

Porywająca, wstrząsająca i wzruszająca opowieść człowieka, który przeżył wiele, widział
prawie wszystko i potrafił równie mocno kochać, co nienawidzić.



środa, 26 września 2012

Krzyk ginącej cywilizacji

"Krzyk Kwezala"
Łukasz Gołębiewski


To co ważne dla jednych, drudzy uznają za drugorzędne lub wcale nie zauważają, wartość ma różne znaczenie i zależy od punktu widzenia. Często dopiero po upływie dłuższego czasu docenia się te rzeczy, które odeszły bez powrotu. By zniszczyć cokolwiek dużo nie potrzeba, wystarczą ludzkie chęci i krótkowzroczne działanie. Utrata może wcale nie być początkowo dostrzegalna, dopiero po latach, a nawet setkach, widzi się błędy z przeszłości. Podobno historię piszę zwycięzcy, przegrani nie są w niej uwzględniani, chociaż mogą doczekać się rehabilitacji i uznania w przyszłości. Patrząc wstecz można się dziwić i dociekać przyczyn takiego, a nie innego rozwoju sytuacji i co by było gdyby ...

Ameryka Południowa i Środkowa była traktowana w szesnastym wieku przez większość Europejczyków jak skarbiec, który trzeba odnaleźć, zagarnąć i wywieźć za ocean. Złoto, było, jest i pewnie będzie ponadczasowym symbolem, którego wizja powoduje i powodowała gorączkę poszukiwań. W pogoni za skarbami rzadko kiedy liczy się honor i poszanowanie czyjeś własności. Podbój uważano za obowiązek, coś jak najbardziej normalnego i należnego, liczył się jedynie interes, pod uwagę brano tylko koszty po stronie najeźdźców, straty po stronie podbijanych ginęły pod końskimi kopytami i spływały z krwią obrońców. Liczyło się złote łupy, klejnoty i zdobyta ziemia, gdzieś pomiędzy tym ginęły dziesiątki tysięcy ludzi i wielowiekowe kultury. Co odczuwali ci, którym wydzierano kawałek po kawałku ich majątek, dziedzictwo, a co najważniejsze odbierano prawo do samostanowienia i niszczono więzi rodzinne? Zdrada i to ze strony człowieka, którego przyjmowało się jak wcielenie boga, wszystkie pokładane w nim nadzieje i wiara zostają brutalne zburzone. W imię własnych wartości nie raz i nie dwa dochodziło do krwawych wojen, każda ze stron była pewna swych racji, ale tylko jedna z nich na wieki zdobyła prawo głosu. Cywilizacja przeciwko cywilizacji, religia przeciwko religii i człowiek przeciwko człowiekowi, a pomiędzy tym wspaniałe budowle, tradycje i społeczeństwo, wszystko to skazane na zagładę i zapomnienie.

"Krzyk Kwezala" to nie dokumentalna opowieść o Cortesie, to historia o ludziach, którzy bronią tego co dla nich najcenniejsze za wszelką cenę. Bohaterowie po części historyczni, po części literaccy, ale połączeni autentycznymi faktami uzupełnionymi o wydarzenia oparte na mitach. Czytelnik dostaje dynamiczną historię, w jakiej nie wszystko jest z góry określone, a rozwój fabuły, chociaż zmierza w określonym kierunku, zawiera wiele niespodzianek. Autor na kanwie tego co znane wykreował świat, w jakim nie brak magii i przedstawienia tych samych wydarzeń z różnych perspektyw. Fabuła nie zawiera półcieni, pełna jest mocnych barw, nie ma w niej miejsca na subtelne pastele. Czytający otrzymują książkę, w jakiej prawda i fikcja przenikają się tworząc panoramę, gdzie wiele elementów jest wiadomych, ale białe plamy uzupełniają całość, tak że intryguje ona i nie pozostawia obojętnym.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. Jirafa Roja