środa, 25 stycznia 2012

Inne spojrzenie na wampiryczny świat

"Księżycowa przysięga"
J. R. Ward



John jest wampirem, nie został przemieniony, stał się nim z racji genów, istotą tego gatunku był również jego ojciec i jest nim takze przyrodnia siostra. Stał się krwiopijcą niedawno, ale wraz ze swoimi braćmi daleko mu do legendarnego Vlada Draculi. Nim przybrał tę postać, jaką jest obecnie, los nie szczędził mu niczego, no prawie niczego, był sierotą, porzuconym tuż po urodzeniu, niemową, a do tego jako kilkunastoletni chłopak stał się ofiarą gwałtu, ból, strach, lęk, upokorzenie to był jego dzień powszedni. Jedyne czego nie poznał to rodziny i jej ochrony, tylko tyle lub aż tyle nie było mu dane, ale przeznaczenie, które wydawało się zrzucać na niego same ciężkie doświadczenia miało pewną niespodziankę - spotkanie z kimś kto dawał szanse na odmianę egzystencji. Jednak to wszystko bohater ma za sobą, nie jest już odmieńcem i najsłabszym ogniwem w grupie, wręcz przeciwnie. Nowe życie nie jest usłane różami, raczej krwią bliskich i ich cierpieniem, tym razem wiele zależy od niego, to on może być wsparciem dla kogoś kogo obdarzył uczuciem i kto je odwzajemnił. Przeszłość i związane z nią wspomnienia dają mu wiedzę co odczuwa ktoś, komu było dane doświadczyć tego samego, ale też po raz kolejny otwiera stare rany, które niezabliźnione, po raz kolejny, przypominają o tym co kiedyś miało miejsce.

Taki początek może sugerować historię z gatunku paranormalnych romansów, ale byłoby to nadmierne uproszczenie, autorka bowiem biorąc na warsztat, jakże popularną postać wampira, jednocześnie oparła się na typowych cechach oraz autorskich pomysłach. "Księżycowa przysięga" jest równocześnie kontynuacją cyklu, ale i odrębną opowieścią o bohaterach i ich prywatnych demonach. Z jednej strony nadnaturalne istoty, z drugiej osoby skrzywdzone i starające się wymazać z pamięci dramat, którego były ofiarą. Gwałt jest momentem w życiu, jaki pozostawia ślad w każdym, kto go doświadczył, w tej opowieści jest przedstawiona, krok po kroku, trauma jaką pozostawia oraz jakie są jego następstwa. Jednak nie jest to jedyny wątek opowiadania, a raczej element większej całości jaką jest wielusetletnia wojna prowadzona przeciwko Reduktorom, gdzie każdy chwyt jest dozwolony, a słowa litość nie ma w słowniku. Każda noc może przynieść ostateczne rozstrzygnięcie, ale także śmierć przyjaciół i niewinnych świadków. Gdy gra toczy się o przetrwanie gatunku emocje nie są raczej z rodzaju letnich, a tych gdzie pomiędzy nienawiścią, a miłością jest krok, niewielki, ale trudny do wykonania.

Autorka wykreowała w serii "Bractwo Czarnego Sztyletu" nie tylko dosyć odmienny typ popularnej postaci literacko-filmowej, ale również całkowicie inny od dotychczasowych świat wampirów. Jej bohaterowie nie są częścią ludzkiego społeczeństwa i nie chcą dostosować się do niego, chociaż chętnie korzystają z jego dokonań. Żyją według własnych zasad i praw wywodzących się z ich wierzeń i przeszłości. Ich natura nie jest dla nich przekleństwem, a wręcz przeciwnie, powodem do dumy. Tytułowe bractwo przywodzi na myśl rycerski zakon, chociaż w bardzo nowoczesnym wykonaniu, w miejsce rumaków są konie, tyle, że mechaniczne i to z górnej półki, a zamiast chorałów gregoriańskich i dworskich minstreli w tle rozbrzmiewa rap, hip-hop i death metal. Taka perspektywa oraz stopniowo odsłaniane tajemnice sprawiają, że "Księżycowa przysięga" pomimo, iż jest kolejną częścią cyklu, nie jest nudna i umie zaskoczyć rozwojem fabuły, no i pozostawia chęć na następny tom.




Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd.
Videograf II