czwartek, 21 lipca 2011

Bohater wielu historii

„Darkar. Poświęcenie”

Jest pewna opowieść znana, chociażby z nazwy, miliardom ludzi. O jej słowa opierają się religie, mające ogromne rzesze wyznawców, w jej imię prowadzono wojny i modlono się, na nią nawracano całe narody. O jakiej historii mowa? O Biblii, najczęściej czytanej książce świata. Czytając pierwsze strony "Darkara. Poświęcenie" ma się wrażenie, że zdania przypominają biblijne przypowieści, ale czy na pewno? W końcu na długo przedtem nim zostały spisane były przekazywane ustnie, a może to inne legendy stały się kanwą dla tej książki? W końcu walka jasnej i ciemnej strony zaczęła się u zarania ludzkości, nosi różne imiona, jednak trwa wiecznie, tak samo jak wiara w boga, w jednej lub wielu postaciach. Niewykluczone zatem, że zbieżność jest przypadkowa, chociaż ... Przekonać się o tym można tylko w jeden sposób - poznając opowiadanie, które już na wstępie prowokuje tyle zapytań.

Fantastyka kojarzy się z ultranowoczesnymi elementami, rzadziej z przeszłością, a szkoda. To co już się wydarzyło może być równie dobrym punktem wyjścia do wykreowania świata, który z jednej strony wydaje się znajomy, lecz z drugiej jest pełni autonomiczny. Kto jest głównym bohaterem? Tytułowy Dakar, a może ktoś inny? I na czym będzie polegało poświęcenie? Kolejne pytania, a odpowiedź ukryta w historii, będącej przede mną. Od początku towarzyszy czytelnikowi tajemnica, a raczej ich liczba mnoga, a opowieść sięgająca do motywów biblijnych robi zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. W ten sposób szybko trzeba przywyknąć do nagłych zwrotów akcji, jakie będą chyba częste. Dzięki temu nuda nie grozi, w końcu nawet najciekawsza historia, ale z przewidywalnym tokiem, staje się mniej

Los, a raczej przepowiednia, skrzyżowały ścieżki Darkara i Sinoe Mnemetha, każdy z nich ma do wypełnienia swoją misję, ale także są uzależnieni wzajemnie od siebie. Mogłoby się wydawać, że jeden z nich ma przewagę nad drugim, bo w czym może pomóc niziołek wojownikowi? Jednak czy tylko wzrost się liczy w walce, w której przeciwnik nie jest do końca istotą materialną? To co z początku może wydawać się mesjanizmem przeradza się w opowieść całkiem innego rodzaju, takiej gdzie kołek i krwiopijcy są w centrum uwagi. Przejścia między wątkami nie tyle są płynne co stanowią logiczną kontynuację perypetiibohaterów, nasuwa się tylko pytanie co czeka jeszcze i główne postacie i czytelnika? Przecież wszystko zdarzyć się może, bo wyobraźnia autora jest niczym nieograniczona. Faktycznie dalsze perypetie są równie ciekawe co niesamowite.

Świat Darkara jest magiczny, ale jednocześnie brutalny i groźny. Pomimo, że zamieszkują go elfy, krasnale i inne baśniowe istoty, to daleko mu do sielskiej krainy. Motywy historyczne, kulturowe, literackie i mityczne tworzą barwną mozaikę, nie ma w niej zapożyczeń dosłownych, a raczej tylko zabawa wzorcami. Nie "odgrzewane" schematy, lecz wykreowanie całkowicie nowej historii, gdzie to co znane, tak naprawdę okazuje się czymś całkowicie innym. Zaskakiwanie czytelnika to stały element tej książki, raz ma się wrażenie, że jest się w czasach średniowiecznych, raz w starożytności. Czasem wydaje się, że cień jeźdźców Apokalipsy zaznaczył swoją obecność, a czasem, iż mamy przed oczyma bohaterów z całkiem innej bajki, a raczej wojny. Prawie co stronę pojawia się coś co wydaje się znajome, lecz tak naprawdę jest elementem większej całości, w której nie tyle nabiera innego charakteru, co widzimy go w całkiem nowym i świetle i kontekście. „Darkar. Poświęcenie” to pierwsza część trylogii, po jej przeczytaniu nasuwa się pytanie, co czeka czytelników w kolejnych częściach, bo fantazja podsuwa wiele rozwiązań, ale na pewno nie są one nawet w połowie tak interesujące jak te, które znajdą się w kolejnych książkach.



Za możliwość przeczytanie książki dziękuję portalowi Na kanapie

środa, 20 lipca 2011

"Jeśli miał wcześniej jakieś imię, dziś go nie pamiętał."

"Thor. Saga Asgard"

Już sam tytuł nasuwa skojarzenie - skandynawski Bóg piorunów i burz, imię rozpoznawane nawet przez tych, dla których mitologia nordycka jest obca. Jaką historię zawarł autor - Wolfgang Hohlbein na prawie tysiącu stron? Opowieść z gatunku fantasy silnie osadzoną w mitach północnej Europy, takie mogłoby być pierwsze wrażenie, lecz nie do końca słuszne. "Thor" to coś więcej, gdyż nie jest tylko sagą o dawnych bogach. Zaczyna się od tajemnicy i tak samo się kończy, lecz takie słowa są ogromnym niedopowiedzeniem i nawet w ułamku nie oddają tego zawiera książka. Opowiedziana z rozmachem legenda, gdzie to co boskie splata się z tym co ludzkie. Miejscem akcji nie jest Walhalla, ale surowa ziemia skandynawska. Bohaterzy, klimat i akcja splatają się nie w baśń, a raczej gawędę, gdzie granice fantazji i rzeczywistości przenikają się tworząc obraz o herosach i zwykłych śmiertelnikach.

"Jeśli miał wcześniej jakieś imię, dziś go nie pamiętał.

Jeśli miał rodziców, nie potrafił ich sobie przypomnieć.

Jeśli się kiedyś narodził, nie miał pojęcia, kiedy to było."

Od tych słów rozpoczyna się "Thor. Saga Asgard", ich podmiotem jest mężczyzna, który znalazł się w środku burzy śnieżnej gdzieś na mroźnym pustkowiu. O sobie nie wie nic, nie pamięta jak się nazywa, kim jest, co umie, kogo kocha, a kogo nienawidzi. Ludzka carte blanche, bez żadnych zapisów z przeszłości, ale przecież jego życie nie zaczęło się w tej chwili, a może jednak? Dlaczego znalazł się właśnie w tym miejscu i czasie? Może był w tym jakiś zamysł losu, lecz jak na razie ten człowiek ich nie zna. Jedyne co w tym chwili wie, to, że gdzieś z oddali niesione jest wołanie o pomoc. Ten głos splata jego los z rodziną uciekinierów, ratując im życie zyskuje bliskie osoby. Ich wspólna podróż jest ciągłą walką o przetrwanie, podczas której ujawnia się niezwykła siła jednego z bohaterów i jego umiejętność posługiwania się niezwykłym orężem - młotem. Nie tylko ta postać ma swoje tajemnice, także towarzysze chowają sekrety w zanadrzu, sprawiają one, że trzeba opuścić Midgard, krainę, która dała im schronienie przed ścigającymi. Powoli rodzi się pytanie, kto tak naprawdę jest wrogiem? Dlaczego Strażnicy Światła, nazywają wojownika z młotem bratem? I co oznaczają coraz częściej powtarzające się sny, gdzie śniący jest sprawcą zagłady? Przeszłość powoli toruje sobie drogę w pamięci, chociaż może byłoby lepiej by pozostała tylko w sennych koszmarach, a nie była wspomnieniem tego co było i zapowiedzią tego co ma nastąpić. Prawda podobno wyzwala, tylko nie zawsze jej poznanie daje spokój, czasem wręcz burzy to co udało się osiągnąć.

"Thor. Saga Asgard" to nie historia, której przebieg z góry można przewidzieć, chociaż mogłoby się tak wydawać gdyby sądzić tylko po tytule. Zawiera wszystkie elementy składowe nordyckiej legendy - herosa, podróż, spektakularne pojedynki i nawet pojawiają się hełmy z rogami, lecz to nie wszystko. To nie kolejna kopia mitu, ale spojrzenie na legendę z innej perspektywy - bohatera, który wraz z czytelnikiem odkrywa prawdę o sobie i chociaż ten drugi prawie od początku wie kim on jest nie przeszkadza to w śledzeniu jego przygód. Aczkolwiek to nie jedyny wątek, kolejnym motywem jest postrzeganie bogów i ich podobieństwa do ludzi. Walka dobra ze złem też zajmuje ważne miejsce, chociaż żołnierze w tej niekończącej się bitwie noszą różne imiona i nie zawsze można od razu przejrzeć ich grę. Bogowie i śmiertelnicy walczący przeciwko sobie i ze sobą, zmierzch bogów czy koniec świata jaki znali? Odpowiedź znajduje się gdzieś na kartach książki, pomiędzy istotami boskimi i tymi śmiertelnymi, którzy koegzystują w scenerii kamiennych twierdz, polarnych dni i nocy, gdzie przyroda jest równie surowa i magiczna jak mieszkańcy Walhalli. Do ostatniej strony nie można być pewnym zakończenia, a gdy ono następuje czuje się żal, że to już koniec, ale czy na pewno? W końcu sagi mają to do siebie, że składają się z więcej niż jednej części, a w tym przypadku to dobrze wróży.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi DUŻE KA oraz wyd. Telbit

wtorek, 19 lipca 2011

Duże Ka i Katarzyna Michalak :)


"Sklepik z niespodzianką. Bogusia" i moje wrażenie po lekturze w Dużym Ka

One Lovely Blog Award


Zostałam nominowana przez blog Niedopisanie - za co Dziękuję :)

Zasady gry:
- Na swoim blogu stwórz notkę o nominacji, podając przy tym link do osoby, która Cię nominowała.
- Napisz o sobie siedem rzeczy, których odwiedzający bloga jeszcze nie wiedzieli.
- Nominuj szesnaście innych osób (nie można jednak nominować osoby,
która Ciebie nominowała),

- Zostaw na ich blogach komentarz, dzięki któremu
dowiedzą się o nagrodzie i nominacji.

A to moje 7 rzeczy mniej znane:
1. Uwielbiam kolor niebieski, nie lubię różu ;)
2. Wszystko wokół siebie staram się organizować, z gorszym lub lepszym wynikiem
3. Nie pozwalam nikomu wyrzucać książek, co oznacza, że znajomi często i gęsto przynoszą te, których chcą się pozbyć. Każdy tytuł znajdzie u mnie nowy dom
4. Nie licząc zdjęcia z dyplomu z "0" nie zdarzyło się żebym była zadowolona ze zdjęć, przybiera to już postać fobii - szczególnie w odniesieniu do zdjęć urzędowych. Znajomi wiedzą co jestem w stanie zrobić by "nie zrobić" sobie foty ...
5. Uwielbiam cyfry, chociaż słowa w równym stopniu, nie lubię określeń typu "humanista" lub "umysł ścisły", może to z powodu złych doświadczeń z przeszłości
6. Podobno szybko czytam, nie wiem, tempo zawsze było takie same ;)
7. Uwielbiam buty, w szczególności te typu "szpilki" - im wyższe tym lepsze, ale bez platform. Miłość do nich ustępuje niewielu rzeczom, chyba tylko książkom

A to moje "nominowane" blogi (kolejność przypadkowa):
- Agnes_scorpio
- Sil
-
- toska82
- elwika
- basieńka
- Dusia
- http://pisanyinaczej.blogspot.com/
- Dusia
- Paula
- dm1994
- cyrysia
-balianna
- Evita
- Sylissima
- Matt

Zapraszam do udziału :)
Link


poniedziałek, 18 lipca 2011

Poniedziałkowy stosik

Niespodzianka pocztowa z książkami na pierwszym planie, czyli stosik:

Dariusz Doliński "Darkar. Poświęcenie"
nakanapie.pl
Keri Arthur "Całując grzech"
Sztukateria i Instytut Wydawniczy Erica
Bogusław Górka "Chrześcijaństwo pierwotne jako system religijny"
Sztukateria i wyd. WAM
Violetta Kuklińska-Woźny "Nazwisko towrzy charakter'
Sztukateria i Studio Astropsychologii
Paweł Beręsewicz "Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek"
Sztukateria i wyd. Skrzat
Małgorzata Starzycka "Słowo pirata"
Sztukateria i wyd. MG
Gregg Braden "Kod boga"
Sztukateria i Studio Astropsychologii

Konkurs "Tutaj jestem"


Ciekawy konkurs na portalu sztukater.pl, szczegóły tutaj.




Zgłoszenie uczestnictwa w konkursie ślemy na:
konkurs@sztukater.pl
z dopiskiem:
"Tutaj Jestem"
W treści prosimy zamieścić oprócz w formie dowolnie wykonanej prezentacji Waszych zainteresowań oraz pasji również imię i nazwisko oraz niezbędne dane adresowe, pod które ewentualna wygrana zostanie przesłana.
A oto kilka zasad uczestnictwa:
*zdjęcia w formacie jpg lub filmy... lub
*dowolna forma prezentacji, również graficznej, literackiej zatem wszelkie urozmaicenia mile widziane, ważne by to było przez Was zrobione...
Dla najbardziej zakręconych, wakacyjnych pasjonatów rozlosujemy po jednym zestawie nagród prezentowanych poniżej... Ale to nie wszystko, jak zawsze nagrody pocieszenia również się znajdą... Zatem pora zaistnieć, pokaż innym

"Pomysł Na Siebie"

Czy Ty również możesz powiedzieć: "Książki Moja Miłość"?

KMMKSIĄŻKI. MOJA MIŁOŚĆ”. Tym jakże niewinnym tytułem opatrzono książkę zawierającą treści – nie bójmy się tego powiedzieć – obrazoburcze i sprzeniewiercze wobec wszelkich statystyk i analiz rynku czytelniczego w Polsce! Książkę popularyzującą niezwykle groźną herezję, zataczającą w społeczeństwie coraz szersze kręgi… Czytanie!

Podobno w Polsce w zastraszającym tempie maleje liczba osób, które sięgają po książki dla przyjemności. Statystyki lecą na łeb, na szyję, eksperci grzmią w mediach o wtórnej analfabetyzacji naszych krajanów, a biblioteczne i księgarniane regały pokrywają się podobno niebezpiecznym dla zdrowia kurzem…A tu – proszę! Pojawia się nagle grupa maniaków, którzy nie tylko nie wstydzą się przyznać do tego, że książki darzą uczuciem gorącym i żywiołowym, lecz w dodatku tę swoją literacką miłość ośmielają się przelewać na papier, tworząc w ten sposób… kolejną książkę. I są to zarówno wielokrotni recydywiści w tej dziedzinie, jak i debiutanci, którzy do tej pory twórczość literacką uprawiali pokątnie, do szuflady i dopiero wkraczają na drogę literackich zbrodni…

Plon ich działań oraz machinacji okazuje się bardzo różnorodny – od najmroczniejszych wizji świata, w którym książki są puste (Cicha praca automatów) lub niepotrzebne (Nawet gołębie popełniają samobójstwo), poprzez literackie dowody na silne powiązania literatury z życiem uczuciowo-erotycznym istot ludzkich (Książka na poprawę humoru, Pasażerka, Miłość dzięki książce, Magiczna książka), po teksty silnie uwydatniające, jeśli nie magiczną, to co najmniej podejrzanie tajemniczą moc lektury (Uczeń czarodzieja, Martyna Raj). Nie zabraknie też rozważań na temat książek, które stają się substytutami życia (Mur z książek), znaczenia aktu czytania (Lubimy czytać), trudności związanych z aktem tworzenia (Fatalny manuskrypt), inspirującej – nie zawsze do dobrych rzeczy – mocy książek (W pogoni za mordercą) oraz wyznań… tytułowej bohaterki (Przygoda z ludźmi). Czytelnik zawita też na moment do świata fantasy (Zaklinaczka zła) A na deser – kilka cytatów z życia tych, którzy niekoniecznie czytają dla przyjemności, czyli dręczonej lekturami młodzieży szkolnej (Światowy Dzień Książki).

Czyżby dla każdego coś miłego? To już ocenią czytelnicy, którzy odważą się sięgnąć po tę nietypową publikację. Publikację, która zapewne nie dostanie Nobla, ba, nawet NIKE, ale która – mimo wszystko – zasługuje na uwagę jako istotny argument w toczącej się od lat dyskusji na temat stanu czytelnictwa w Polsce. I dowód na to, że niektórzy nie tylko czytają z zapałem, ale też sami sięgają po pióro, by otwarcie wyrażać swoją miłość.



Przyjmijcie to "dziecko miłości" życzliwie. A może sami zainspirujecie się zawartymi w tej książce historiami i
sięgniecie po pióro tudzież klawiaturę, by wzbogacić świat literatury o własne dzieło?



Zapraszamy również do odwiedzenia strony naszej książki na Facebooku: http://www.facebook.com/pages/Ksi%C4%85%C5%BCki-Moja-Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87/134456676634462
Tu można zobaczyć trailery do książki:
http://www.youtube.com/watch?v=60gggn0jQZY
oraz
http://www.youtube.com/watch?v=bnqnPKBIETQ
Zapraszamy również na stronę internetową: http://ksiazki-moja-milosc.pl/

sobota, 16 lipca 2011

Pancerna historia

"Czarna Kawaleria. Bojowy szlak pancernych Maczka"

Po raz kolejny sięgam po książkę, której tematem jest II wojna światowa, a właściwie postać gen. Stanisława Maczka, którego życiorys w wielu punktach został powielony przez tysiące żołnierzy - bohaterów wojennych. Niewiele osób wie, że nim wojsko stało centralnym punktem jego życia studiował filozofię i filologię na Uniwersytecie Lwowskim. W czasie pierwszej wojny światowej został wcielony do armii cesarstwa Austro-Węgier, gdzie zdobył szlify oficerskie, po zawieszeniu broni 11 listopada 1918 zdezerterował i wstąpił do Wojska Polskiego. Od samego początku dał się poznać jako doskonały oficer, w 1938 roku został dowódcą pierwszej polskiej jednostki zmotoryzowanej - 10 Brygady Kawalerii. Odtąd wielu kojarzy go właśnie z tym rodzajem wojska, ale tak naprawdę nadchodzące działania wojenne ukazały w pełni jego talenty militarne i jako stratega.

Jednak najlepiej zacząć opowieść od początku, czyli od kulis powstania jednostki pancernej. Mogłoby się wydawać, iż w końcu lat trzydziestych decyzja o tym typie uzbrojenia nie powinna natrafiać na przeszkody, szczególnie, że sąsiedzi, w tym ci, którzy nie kryli się z wrogimi zamiarami, dawno posiadali to wyposażenia. A jednak nie było to takie oczywiste , wręcz przeciwnie. Dostrzegano znaczenie tego typu formacji, ale ważniejszą rolę przyznawano piechocie i kawalerii, sądzono, że na czołgi jeszcze przyjdzie czas. Niestety nie dostrzeżono tempa rozwoju nowej broni,ponieważ wzorce czerpano z Francji, gdzie również pierwszeństwo dawano innym narzędziom walki no i linii Maginota. Czas pokaże błędy takich założeń, jednak to dopiero przyszłość, chociaż nieodległa. Pułkownik Maczek przejął dowództwo nad jedyną brygadą zmotoryzowaną dzięki dobrym opiniom na swój temat i zainteresowaniom rozwojem wojsk pancernych w Związku Radzieckim i III Rzeszy. Pierwsze dni wojny pokazały, że brygada może i to skutecznie, stawić czoło swoim niemieckim odpowiednikom - "Die Schwarze brigade" te słowa utkwiły w pamięci wielu oficerów niemieckich, pomimo ogromnej przewagi ówczesny pułkownik Maczek pokazał siłę umiejętności swoich i swoich podwładnych. Doświadczenia zdobyte i okupione krwią w Polsce, chciał, już wtedy, generał przekazać francuskim sojusznikom, jednak tu ciągle panowała niezachwiana wiara w umocnienia i niedocenianie wojsk pancernych, co zemściło się w niedługim czasie. Kolejny odwrót, tym razem z ziemi francuskiej, skierował polskiego generała do Wielkiej Brytanii, jednak droga wiodła okrężnie m.in. przez Casablankę i w przebraniu. Brytyjczycy lepiej odrobili lekcje dotyczącą wojsk pancernych niż polscy i francuscy sojusznicy, szczególnie, że w czasie kampanii afrykańskiej zdobyto cenne doświadczenia. Test nadszedł podczas walk w Normandii i kolejnych ofensyw, był on potwierdzeniem wartości bojowej formacji pancernych.

"Czarna kawaleria" to nie tylko historia biograficzna człowieka, ale także kalendarium II wojny światowej przedstawionej przez pryzmat wspomnień jej uczestników i faktycznego przebiegu wydarzeń. Nie jest to widok ukazany tylko od strony gen. Maczka, ale także jego przeciwników i sprzymierzeńców, czyli niemieckiej i alianckiej. Te same wydarzenia zilustrowane z kilku stron dają pełną dynamizmu panoramę działań, a pokazanie zakulisowych decyzji pozwala wyrobić sobie czytelnikowi pełen obraz sytuacji w jakich znajdowali się poszczególni dowódcy. Głównym bohaterem jest oczywiście gen. Maczek, lecz jego postać sportretowana na tle innych umożliwia uchwycenie detali. Przytaczane wspomnienia uczestników walk oraz osób cywilnych nadają książce czasami formę fabularyzowanego dokumentu, co nie tyle uatrakcyjnia, lecz wzbogaca wiedzę o niunse, ginące gdy uogólnia się wydarzenia. Oczywiście autor nie pominął także kontekstu politycznego, które w końcu miało ogromną wagę w przebiegu wojny, aczkolwiek mogłoby wydawać się, że na zagrywki tego typu jest czas przed lub po wojnie.
Książka została podzielona na trzy części "Die Schwarze Brigade", "Les pauvres Polonais", "The Bloody Poles" - oddaje to trzy etapy walk, nie tylko z wrogiem, ale także rozgrywek związanych z brygadą pancerną gen. Maczka, której każdorazowo początki nie były łatwe. Jakiś czas temu czytałam o gen. Montgomerym, Pattonie i Rommlu - dowódcach wojsk pancernych, teraz miałam okazję uzupełnić wiadomości od jeszcze jednej strony polskiej. Pomimo, że Polacy wchodzili w skład armii brytyjskiej mocno uwidocznił się odrębny styl dowodzenia i prowadzenia działań operacyjnych.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. ZNAK


Stosik lipcowy

Pani Listonosz dotarła pomimo ulewnych deszczów, podobnie kurier ;)

Anna i Siergiej Litwinowie - "Wycieczka na tamten świat"
Zbrodnia w Bibliotece i wyd. Oficynka
Anna Fryczkowska - "Kobieta bez twarzy"
Zbrodnia w Bibliotece i wyd. Prószyński i S-ka
Reginald Hill - "Dalziel i Pascoe"
Duże Ka i wyd. Nowa Proza
Katarzyna Michalak - "Sklepik z niespodzianką. Bogusia"
Duże Ka i wyd. Nasza Księgarnia

Dziękuję :)

piątek, 15 lipca 2011

Włóczykijek i "Mariola moje krople"

Mam, dotarła do mnie książka "Mariola moje krople" dzięki Włóczykijce, tyle pozytywnych recenzji czytałam, a teraz czas by się zabrać za czytanie :)

czwartek, 14 lipca 2011

Magiczne światy

„Dziecko płomienia”

Po raz kolejny rozpoczynam czytanie serii nie od pierwszej części i na pewno nie ostatni. Początkowo może wydawać się, że historia będzie nawiązywać do wydarzeń, których nie mieliśmy jeszcze okazji poznać. Ale już po pierwszych stronach przekonujemy się, iż takie obawy są bezpodstawne, ponieważ szybko czytelnik wchodzi w świat opowieści. Autorka nie oparła swego pomysłu na nowoczesnym świecie, pełnym wynalazków, lecz przeniosła swoich bohaterów w czasy równoważne średniowieczu. Są one tłem dla bohaterów, których poznajemy w momencie ucieczki po przegranej bitwie, moment ten jest zaczątkiem kontynuacji przygód lub inauguracją, w zależności czy przeczytaliśmy pierwszy tom. Kim jest tytułowe dziecko płomienia? To zostało ukryte właśnie na kartkach książki i sądząc po jej objętości przygód i tajemnic będzie wiele.

Wierzenia celtyckie, wiara monoteistyczna, elementy szamanizmu i coś na kształt religii starożytnego Egiptu, takie wrażenia odnosi się od początku książki. Pomimo wielu motywów przeplatających się ze sobą tworzą one harmonijną całość, która szybko wciąga nie pozwalając się oderwać czytelnikowi. Zmierzch dotychczasowego świata i narodziny nowego wraz z nowym bóstwem czy też walka z najeźdźcami jest osią akcji, a może jeszcze coś jeszcze innego? Podróż w czasie? Intryga zaczyna kluczyć, podsuwając coraz to nowe pomysły jak może rozwinąć się fabuła. Jedno jest pewne autorka czerpie z wielu źródeł by pokazać niesamowicie ciekawy świat, gdzie tak naprawdę nie można niczego zakładać z góry, bo niespodzianki są jego integralną częścią.

Adika jest jednocześnie opiekunką swojej wioski i wyklętą z niej, obdarzona przez boginię misją stanowi równocześnie zagrożenie dla pobratymców. W odpowiedzi na jej prośby "dostaje" w darze towarzysza, mężczyzna zjawia się nagle, mówi w obcym języku i nosi ubrania inne niż miejscowi. Jak tych dwoje bohaterów będzie związanych z Saglantem, jego córką i matką? Królewska władza jest celem dla wielu, nie zawsze znajduje się w odpowiednich rękach, czasem dopiero po wielu latach zgłaszają się prawowici spadkobiercy. Kolejna historia rozpoczyna swój bieg, opowieści toczą się równolegle, splecione ze sobą jednym wątkiem a może bohaterem? Rzeczywistość od magii trudno rozróżnić, obie się przenikają, tak, że czytelnik poznając historię Alaina, Liath i Saglanta odnosi wrażenie, iż to właśnie tych troje bohaterów odgrywa główną rolę, ale jaką? Zbuntowany syn króla, matka poszukująca swego przeznaczenia i młody mężczyzna żyjący w dwóch światach ...

"Dziecko płomienia" to zarazem odrębne opowiadanie jak i kontynuacja, ale podczas czytania można to zauważyć tylko gdy już się jest po lekturze poprzednich części. Autorka zadbała by jej opowieść była nie tylko ciekawa pod względem opowiadanej historii, ale także drugiego planu, jakim są światy, w których umieściła bohaterów. Detale uzupełniają każdy z epizodów, co sprawia, że lektura pozostaje w pamięci. Książka zaczyna się tajemnicą i nią także się kończy, z jednej strony ma się wrażenie, że czytamy średniowieczny epos, a z drugiej -fantastyczną baśń. Zakończenie jest jednocześnie początkiem nowej opowieści, zapowiadającej się równo intrygująco …

Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. Zyska i S-ka


środa, 13 lipca 2011

Premiera 20 lipca


Jakiś czas temu (23 kwietnia 20110) ukazał się zbiór opowiadań "Książki Moja Miłość" jako ebook.
Już 20 lipca premiera tej książki tym razem w wydaniu papierowym nakładem wydawnictwa Radwan.
Wśród opowiadań jest jedno, które napisałam wraz z przyjaciółkami Agnieszka Lingas-Łoniewska i Sylwią Szymkiewicz-Borowską - "W pogoni za mordercą". Pozostali autorzy to: Hubert Hurbański, Anna Klejzerowicz, Jolanta Kwiatkowska, Piotr Olszówka, Andrzej S. Pilski, Aleksander Sowa, Ewelina Staniszewska, Andrzej Te, Joanna Turczyn, Monika Walas, Anula Wawrzyniak, Przemysław Rafał Wieczorek, Agata Wiśniewska, Magdalena Witkiewicz.

Zapowiedź filmowa "Książki Moja Miłość"



wtorek, 12 lipca 2011

Adiutant diabła

„Adiutant diabła. Jochen Peiper Dowódca Wojsk Pancernych”

Moje zainteresowania historią zawdzięczam dziadkowi i programowi "Sensacje XX w.". Mania telewizyjna i książki uzupełniały moją hobbystyczną wiedzę, czasem odkurzając wiadomości czasem coś do niej dorzucając. Nie ograniczyłam się tylko do XX w., za to zgłębiałam ogólnie pojęte czasy starożytne, potem kolejny przeskok do renesansu i średniowiecza. Ale temat II wojny światowej powracał co jakiś czas, ostatnio coraz częściej mam możliwość czytania interesujących tekstów dotyczących właśnie tamtego okresu. Taką właśnie lekturą jest tytuł "Adiutant diabła. Jochen Peiper Dowódca Wojsk Pancernych" i chociaż w pierwszym momencie można stwierdzić, że to tylko pozycja wyłącznie dla hobbystów to w trakcie czytania okazuje się napisana językiem przystępnym i zawiera ciekawą opowieść nie tylko z punktu widzenia działań wojennych. Dodatkowo czytelnik ma możliwość skonfrontowania przytoczonych faktów z wypowiedziami autentycznych uczestników wydarzeń, tak z niemieckiej jak i aliantów strony.

Autor, jako zawodowy żołnierz, poświęcił wiele czasu na zgromadzenie wiadomości dotyczących nie tylko głównego bohatera, ale również otoczenia w jakim działał. Wiele miejsca poświęcił zagadnieniom strategicznym, lecz nawet dla czytelników nie "obytych" z takim tematem zrozumienie poruszanych kwestii nie sprawia trudności ponieważ całość przekazano zrozumiałym słownictwem. Książka kolejno opisuje kilka dni bitwy o Ardeny, chociaż może wydawać się, że ilość dat i wojskowych szczegółów jest zbyt liczna, to w miarę czytania przekonać się można, iż informacje układają się w pasjonującą historię i to przedstawioną nie tylko od strony dowódcy niemieckiego, lecz również strony amerykańskiej. Uzupełnieniem są mapy działań bitewnych, pozwalających na prześledzenie toku poszczególnych potyczek. Co warto podkreślić, Michael Reynolds. pisząc umiał odnaleźć złoty środek pomiędzy "zasypaniem" odbiorcy datami historycznymi, detalami militarnymi i biograficznymi elementami. Zainteresowani technicznymi aspektami, czyli użytymi pojazdami, rodzajem broni oraz typem oddziałów także nie będą rozczarowani, gdyż dokładnie wyjaśniono zagadnienia z nimi związane. Od podania specyfikacji czołgów, transporterów opancerzonych czy modelu dział przeciwlotniczych aż po informacje jakimi pojazdami przewożono żołnierzy. Jeżeli do tego dodać, że te wiadomości są skonfrontowane z alianckimi sprzętem, to czytający otrzymuje bardzo dokładne kompendium wiedzy w tym obszarze.

"Adiutant diabła" to nie tylko obraz bitewny, lecz przede wszystkim portret Jochena Peipera, to jego osoba jest osią książki. Jako jeden z dowódców Leibstandarte był wykonawcą i inicjatorem najważniejszych kierunków nazistowskiego reżimu, nie tylko z obszaru militarnego. Dokładny opis wydarzeń wraz z przytoczeniem wypowiedzi żołnierzy obu stron pozwala wyrobić sobie czytelnikowi własną opinię. Przedstawiono dokładnie sylwetkę człowieka, który przez kilkanaście lat był w najbliższym otoczeniu Hitlera jako wierny wyznawca zbrodniczej ideologii. Sądzony za zbrodnie wojenne został skazany na karę śmierci, zamienionej na karę więzienia. Taki obrót sprawy wyniknął nie tylko z powodu źle przeprowadzonego przewodu sądowego, ale również z przyczyn politycznych. Po kilkunastu latach odbył się kolejny proces, ale i on nie zakończył się wyrokiem skazującym.

Praca Michaela Reynoldsa to nie monumentalny fresk historyczny i nie biografia, lecz rzetelny szkic o jednym z najbliższych ludzi ze świty Adolfa Hitlera. Szczególny nacisk położył autor na działania wojenne z ostatnich miesięcy II wojny światowej, które zaważyły w dużym stopniu na późniejszym życiu Jochena Peipera, lecz również były konsekwencją jego przeszłości. Okres ten stanowił punkt zwrotny w jego karierze wojskowej. Dla mnie „Adiutant diabła” był poszerzeniem wiadomości, dla pasjonatów będzie z pewnością lekturą uzupełniającą, a dla pozostałych czytelników doskonała opowieść gdzie i wątek sensacyjny się znajdzie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria i Instytutowi Wydawniczemu Erica


poniedziałek, 11 lipca 2011

Ogłoszenie wyników konkursu

Pamiętacie jeszcze konkurs zorganizowany wraz z portalem Sztukateria i wyd. Kwiaty Orientu?

Do wczoraj można było zgłaszać swoje odpowiedzi na zadanie konkursowe - podzielcie się swoimi rozważeniami co oznacza dla Was słowo MAMA, na poważnie, na wesoło, w chwilach szczęśliwych i tych mniej radosnych.


Dziękuję wszystkim za podzielenie się swoimi rozważeniami, każde z nich było wspaniałe !! :)

Wybór nie był łatwy, ale losowanie wyłoniło zwycięzców:
Cyrysia i Anonimowy (e-mail - pandora ...) - do Was
powędruje książka Shin Kyung-Sook "Zaopiekuj się moją mamą"

A
film DVD "Za wszelką cenę" otrzymają: Mat i Basija

Za możliwość zorganizowania konkursu dziękuję portalowi
Sztukateria i wyd. Kwiaty Orientu :)




niedziela, 10 lipca 2011

"Prawda jest najlepszą legendą"

"Dwa oblicza zdrady. Między NKWD a SS"

Ile twarzy ma zdrada? Tyle ile razy dokona się czy może ma tylko jedną, niezależnie od okoliczności? Czy zdradę można usprawiedliwić? Zdrada, zdradzić, zdradzony, zdradzający, jedno słowo w wielu odmianach i tym samym znaczeniu. Jednak czy można zdradzić takie państwa jak III Rzeszę albo ZSRR? Zdradza się ideę czy jej wyznawców? "Dwa oblicza zdrady. Pomiędzy NKWD i SS" sam tytuł wydaje się mówić wystarczająco dużo, ale to dopiero początek, nawet nie wstęp do niezwykłej historii człowieka, który był świadkiem, co więcej aktywnym uczestnikiem, zbrodniczej machiny dwóch politycznych i stojących za nimi ideologii.

Kim więc tak naprawdę była osoba mająca za sobą takie wydarzenia? Urodzony w Związku Radzieckim, oficer SS, jednocześnie walczący z nazistami agent Czeka, podziwiający niemieckie braterstwo krwi i narzekający na brak przyjacielskich więzi w Armii Czerwonej. Równocześnie dostrzegający ogrom zbrodni faszyzmu, widzianych na własne oczy. Co jednak doprowadziło do tego, że został agentem? Potomek gruzińskiej szlachty, wychowany pomiędzy czekistami i komisarzami ludowymi, w duchu rewolucji bolszewickiej. Jego droga do pracy agenta wiodła przez akademię sztuk pięknych i politechnikę oraz fascynację Lawrencem z Arabii. Terror bolszewicki jakoś nie jest zauważany przez głównego bohatera, dla niego niektórzy z krwawych jego dowódców to byli sąsiedzi, a zawierucha pierwszych dni nowego ładu nie wycisnęła piętna na jego dzieciństwie i dorastaniu. Pochodzenie wręcz mu pomogło w karierze w Związku Radzieckim i nazistowskich Niemczech. To co ciągle jest widoczne we wspomnieniach to nie tyle próba usprawiedliwienia ile zrozumienia postępowania ludzi, wśród których obracał się bohater. Wtopił się w otoczenie, ale czy stał się jednym z nich? A może nie musiał starać się wejść w to środowisko, bo był jednym z nich? Widoczny jest jego podziw dla armii niemieckiej, dyscypliny w niej panującej i systemu szkolenia. Coś jeszcze rzuca się w oczy - zachwyt nad honorem oficerskim. Oczywiście jest to skonfrontowane z bestialską rzeczywistością wojny, ale wcześniej wypowiedziane słowa pozostają w pamięci czytelnika. Co istotne, bohater odbrązawia postać agenta - a raczej pracownika wywiadu - bo uważa, że to najlepsze określenie jego zajęcia. Nie ma tam mrożących krew w żyłach pościgu, ciągłych kontaktów z "centralą", stałych łączników i telegrafistów nadających wiadomości pod groźbą zdemaskowania. To całkiem inny portret niż znany z kina czy literatury, czy bliższy tamtej rzeczywistości czy może osobiste tylko doświadczenia? Jedno jest pewne to nie kolejne bohaterskie memuary wojennego weterana, więc kogo? Człowieka, który używa słowa - "nas" i w stosunku do Rosjan i Niemców, ale tylko w momentach gdy dana strona była zwycięska lub gdy się utożsamia z jej poglądami. Część wspomnień to także opis sytuacji powojennej jeńców - także z bezpośrednich doświadczeń głównego bohatera, szczególnie z radzieckiej strony jest to relacja przejmująca i ukazująca, że pojedynczy człowiek tak naprawdę nie liczył się w ogólnym rozrachunku. Donos był źródłem wielu dramatów ludzkich, którzy po przeżyciu obozu jenieckiego czy koncentracyjnego trafiali do łagru z powodu kilku słów niedokładnie sprawdzonych.

Wypowiedzi głównego bohatera są często opatrzone komentarzami autora książki oraz cytatami z dokumentów źródłowych, nie zawsze potwierdzającymi słowa rozmówcy, niejednokrotnie im przeczące. Jednak książka Arona Shneyera to wywiad rzeka, a nie dokument mający na celu ukazanie z chirurgiczną dokładnością życia pracownika wywiadu. Siłą rzeczy subiektywność jest cechą tej opowieści, jednak z udaną próbą, ze strony autora, ukazania jak najdokładniej wojennej rzeczywistości. Aron Shneyer nie dystansuje się od odpowiedzi swojego rozmówcy na zadane przez siebie pytania, wypowiada swoje opinie zgodnie ze swoimi poglądami. Więc tak naprawdę to nie monolog przerywany pytaniami czy kolejny wywiad, ale pełna pasji dyskusja na tematy pozostające zazwyczaj w cieniu. Co tak faktycznie jest prawdą a co gawędą trudno dociec, chociaż istnieją dokumenty, które mogą rzucić światło na biografię rozmówcy tylko czy oddadzą całość niezwykłego życiorysu? Jedno jest pewne bez spektakularnych strzelanin i ucieczek też może powstać opowieść, zaskakująca swoją akcją, tym bardziej że opartą na prawdziwych wydarzeniach. Książka nie tylko dla zainteresowanych historią II wojny światowej czy szpiegowskich opowiadań, ale dla wszystkich lubiących biografie niezwykłych ludzi.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria i Instytutowi Wydawniczemu Erica


czwartek, 7 lipca 2011

Spotkanie ze smokami


Fantastyka jako gatunek literacki jest ostatnio na topie, z tego obszaru jest również "Eon. Powrót Lustrzanego Smoka". Mnie historia Lorda Smoczego Oka spodobała się, a wrażenia z czytaniu w Dużym Ka