czwartek, 27 lutego 2014

A wszystko to przez glinę

"Z jednej gliny"
Liliana Fabisińska


Przyjaźń, więź równie cenna jak miłość, łącząca ludzi na dobre i złe, a szczególnie pokazująca swą siłę gdy właśnie to "zło" zawita. W kobiecej wydaniu jest jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna, czasem pojawia się wcześniej, a czasem później, lecz gdy już raz zakiełkuje to jej korzenie są mocne i przetrwają niejeden huragan ...

Glina. Coś z czego się wyrabia różne rzeczy. Opis może i jest nieprecyzyjny, ale gdy przez lata było się jedynie pomocnikiem i nie zwracało się uwagi na szczegóły to taka definicja jest jak najbardziej adekwatna! Niby Nora wiedziała czym się zajmuje mąż, lecz co innego pomagać od czasu do czasu, a czym innym jest przekazanie wiedzy o garncarstwie uczestnikom kursu. Brak wiedzy w temacie "gliniarskim" wydaje się niczym, w porównaniu z kwestią utrzymania piątki dzieci, w momencie gdy jedyny zabrakło jedynego żywiciela rodziny. Dobry pomysł, chwytliwe hasło, kuszący plakat i chętni na pewno się znajdą na zajęcia z gliną. Praktyka bywa jednak dość daleka od teorii, a nawet w ogóle do niej nie przystawać. Jak przekazać fachowe wiadomości gdy samemu prawie nic się nie wie? Co zrobić, kiedy trzy całkiem obce kobiety, czekają na coś czego się po prostu nie ma? Marta, Gośka i Lena zainteresowały się afiszem Nory, lecz nie były przygotowane na to co je spotkało. Chociaż czy którakolwiek z tej czwórki kobiet zdawała sobie sprawę co je czeka? Te warsztaty zaskoczyły i organizatorkę i uczestniczki, miało być całkiem inaczej a wyszła z tego ... przyjaźń? Niemożliwe? W przyrodzie nie takie rzeczy mają miejsce, więc cztery dziewczyny, o całkowicie różnych charakterach i powierzchowności, które jeszcze nie tak dawno nie miały ze sobą nic wspólnego, okazały się świetnym materiałem na przyjaciółki. W różności siła i to mogąca nie przenosić góry, zresztą po co je przenosić, lecz odmieniać ludzkie życia - nie za pomocą czarodziejskiej różdżki, ale dzięki uporowi, tupetowi, życzliwości i po prostu przyjaźni. Nora i jej kłopoty wydają się być w centrum zainteresowania pozostałej trójki, lecz Gośka, Lena i Marta także mają swoje tajemnice i to czasem bardzo bolesne. Coś jeszcze kryje się za ich spotkaniem, ma to związek z pomysłodawczynią gliniarskich spotkań i jej rodziną oraz jedną z jej przyjaciółek. Czy kłamstwo lub bardziej eufemistycznie określenie - zatajenie prawdy spełniło swoją rolę? A może poszło w całkiem innym kierunku niż ktokolwiek przypuszczał? Wszystko rozpoczęło się od gliny, czym jednak się skończy?

Kobieca przyjaźń to ogromna wartość, banał powie wielu, ale ten kto doświadczył jej mocy wie ile ona znaczy. Liliana Fabisińska pokazała w swojej książce jej najlepszy przykład - wcale nie cukierkowy i schematyczny. Intryga, miłość, dramat, trochę kryminału, dużo humoru, zdrada, oszustwo, prawdziwa rzeczywistość, no i przede wszystkim bohaterki - pełnokrwiste, z zaletami i wadami, jakie szybko przekonały mnie do siebie oraz do swoich perypetii. Z tych elementów składa się książka pod tytułem " Z jednej gliny". Autorka dała czytelnikom do rąk historię realną, jaka pochłonęła mnie szybko i zbyt prędko się zakończyła. Pozostała ochota na dłuższe spotkanie z Norą, Leną, Martą i Gośką, w końcu kto kiedykolwiek miał dość prawdziwych przyjaciółek?


Za możliwość przeczytanie książki 
dziękuję
portalowi
Duże Ka
 
i Wydawnictwu Nasza Księgarnia

wtorek, 25 lutego 2014

Stosik po prostu :)

Stosik jaki jest każdy widzi czyli sensacja, kobieca przyjaźń (i nie tylko) oraz biografia:



Liliana Fabisińska "Z jednej gliny", 
Wydawnictwo Nasza Ksiegarnia i Duże Ka

Erica Spindler "Stan zagrożenia", 
wyd. Mira

Joanna Szwechłowicz 'Tajemnica szkoły dla panien", 
wyd. Prószyński i S-ka oraz CPA

Burt Bacharach "Krople deszczu padają mi na głowę", 
wyd. Albatros A. Kuryłowicz

poniedziałek, 24 lutego 2014

W imię ...

"Religia"
Tim Willocks


Pod religijnymi sztandarami oraz w imię wiary najmroczniejsze karty historii były i są zapisywane atramentem z krwi setek oraz tysięcy wojowników, żołnierzy, ale i niewinnych ofiar. Zderzenie dwóch religii, z których każda walczy o prymat i rości sobie prawo do jedynie słusznej wykładni zrodziło nieraz wojnę w jakiej nie liczy się człowiek, a chwała w królestwie niebieskim. Tam gdzie spotyka się wielka polityka i przekonanie, że działa się w imię wyższej sprawy nie ma czynu niegodnego, wszystko jest dozwolone, a każdy grzech zostaje odpuszczony. Liczy się zwycięstwo bezwzględne, cała reszta to jedynie niezbędne środki do osiągnięcia celu, czasem jest to broń, czasem intryga, a czasem ludzie ...

Jeżeli upadnie Malta jedna z najważniejszych bram do Europy stanie otworem i Zakon Rycerzy Maltańskich poniesie klęskę nie jedynie militarną. Od odparcia ataku na wyspę zależą losy nie tylko jej mieszkańców, lecz również ważą się dalsze losy zakonników. Maltańska ziemia jest ich ostatnim bastionem, domem, którego nie mogą stracić. Mattias Tannehauser dawno zgubił złudzenia pośród bitewnego zgiełku, a przynajmniej tak sądzą ludzie. Rycerz walczący pod różnymi sztandarami, dla którego liczy się przede wszystkim zysk. Awanturnik, szukający okazji do zarobku, bez jakichkolwiek ideałów, dla jakiego religia jest nic nie znaczącym słowem. Hrabina Carla de la Penautier ma w życiu jeden cel, dla niego gotowa jest na każde poświęcenie i nikt nie powstrzyma ją przed jego realizacją. Co może połączyć dwoje tak różnych ludzi? Żyją w całkowicie różnych światach, pomiędzy nimi jest przepaść, jaką rzadko kto chce lub ma ochotę przekroczyć. Jednak ona potrzebuje jego pomocy, a on widzi coś co nie dostrzega nikt inny. Ale czy dwoje ludzi może rzucić wyzwanie potęgom militarnym i religijnym? Przeciwko nim są nie tylko okoliczności, lecz jeszcze ktoś - potężny, który dawno temu wyrzekł się wszelkich uczuć wobec bliźnich, ważna dla niego jest jedynie wiara. Na najcięższą próbę zostanie wystawiona przyjaźń wykuta w bitewnym zgiełku, miłość, która w ogóle nie miała prawa się narodzić, nadzieja, jaką starano się zabić oraz życie już u zarania skazane na zatracenie.

Kiedy walą się tysiącletnie mury, ulice spływają krwią, a płacz zagłuszany jest przez huk armat trudno uwierzyć, że jakakolwiek przyszłość będzie pisana komukolwiek z obrońców Malty pisana. Mattias Tannehauser już nie raz patrzył śmierci w oczy, widział jak zabiera ona dzieci, kobiety i mężczyzn, pozostawiając ich bliskich w rozpaczy i bólu. Teraz po raz kolejny jest świadkiem starcie w imię wiary, tej rozgrywce towarzyszą łzy i krew. Czy w takich chwilach można czuć coś więcej niż gniew i pragnienie zabijania?

Tim Willocks w swojej powieści zawarł monumentalny fresk czasów kiedy rodziły się upadały potęgi, a to, co wtedy miało swój początek wciąż jest aktualne. Nie brak w nim przygód, emocji, zdrady, utraconego uczucia i miłości, jaka nie miała prawa się narodzić. Autor nie unika ukazania ówczesnej rzeczywistości takiej, jaką faktycznie była, zamiast serwować niedopowiedzenia ukazuje czytelnikom barwną panoramę ludzkich charakterów od tych najbardziej jasnych aż po te najmroczniejsze, uzupełniając je prawdziwymi wydarzeniami dziejowymi. Bohaterowie są dziećmi swej epoki - czasem bezwzględnymi, czasem nadzwyczaj poetyckimi, w tle dzieje się wielka historia, a oni są w samym centrum najważniejszych wydarzeń. "Religia" to niesamowita opowieść, w której każda strona przynosi kolejną porcję intryg, motywem przewodnim są ludzkie losy splątane z wielkimi wydarzeniami, jakie zmieniły oblicze świata.




Za możliwość 
przeczytania ksiażki 
 dziękuję wyd. Rebis

sobota, 22 lutego 2014

Nigdy nie mów nigdy

"Bond o Bondzie.
50 lat w służbie 
Jej Królewskiej Mości"
Roger Moore
Gareth Owen

Bond. James Bond. Zero zero siedem. Po takiej prezentacji wszystko powinno być wiadome, ale od pięćdziesięciu lat wciąż potrafi zaskoczyć swoimi przygodami w służbie Jej Królewskiej Mości. Tajny agent, wielbiciel martini wstrząśniętego, lecz nie zmieszanego, którego kochają kobiety i kłopoty. Po prostu James Bond. Postać literacka jaka od kilku dekad króluje na kinowym ekranie i stała się również symbolem pop-kultury, wciąż wychodzącym zwycięsko z pojedynków z kolejnymi superbohaterami.

Kto najlepiej może przedstawić najsłynniejszego, tajnego, agenta świata? Sir Moore, Roger Moore, aktor, który wcielił się siedmiokrotnie w rolę zero zero siedem. Co może "zdradzić" autor książki "Bond o Bondzie. (...)"? Wiele detali, jakie składają się na legendę i jednocześnie tworzą ją. Oczywiście na początku była książki Iana Fleminga, to on stworzył Bonda i całą otoczkę nieodłącznie z nim kojarzącą się. Potem dopiero postać otrzymała konkretną twarz - Seana Connery`ego, chociaż pierwszy odtwórca początkowo nie przypadł do gustu pisarzowi to przeszedł do historii jako jeden z najbardziej charakterystycznych agentów JKM. Roger Moore odsłania kulisy pracy nad kolejnymi ekranizacjami, tego, co działo się poza kadrem filmowym i to, co zostało na nim uwiecznione. Aktor z humorem wspomina swoją pracę na planie, ale nie pomija również wcześniejszych i późniejszych filmów. Czytelnicy poznają między innymi kto był pomysłodawcą czołówki i dlaczego zawsze w niej jest nazwisko Alberta Broccoliego i Iana Fleminga. Na tym nie kończą się ciekawostki, jest ich bardzo wiele i dotyczą każdego aspektu tak książek jak i samych filmów. Naturalnie nie mogło zabraknąć informacji o dziewczynach komandora Bonda, w końcu to one na równi z nim grają rolę główną, chociaż często ich rola nie jest doceniana. Od strony graficznej tekst uzupełniany jest fotografiami z planów filmowych, plakatami oraz prywatnymi ujęciami aktorów i ekip.

Pięćdziesiąt lat zobowiązuje do podsumowania, zamiast jednak lawiny faktów i liczb sir Roger Moore pokazuje czytelnikom świat Jamesa Bonda lekko i z humorem z własnej perspektywy. Nie zapomniano o żadnym odtwórcy roli agenta Jej Królewskiej Mości, tak samo jak upamiętniono jego autora literackiego oraz ekranowego. "Bond o Bondzie. 50 lat w służbie Jej Królewskiej Mości" to fakty, anegdoty, wspomnienia, zdjęcia i plakaty czyli wszystko to, co stworzyło legendę zero zero siedem. Książka Rogera Moore`a nie jest tylko kompedium wiedzy dla fanów tego cyklu, ale także będzie stanowiło ciekawą lekturę dla okazjonalnych widzów. W końcu kto jak nie Bond może odsłonić kilka tajemnic o sobie samym?


           Dziękuję za możliwość 
             przeczytania książki   
          Księgarniom MATRAS :)

czwartek, 20 lutego 2014

Pajęczyna nadziei i kłamstw

"Jedwabna pajęczyna. 
Dziennik współuzależnionej"
Marta Bocian


Najpierw jest zwyczajna rzeczywistość, czasem może lepsza od tej przeżywanej przez innych, a czasem podobna lub trochę gorsza. Potem jedno wydarzenie, wydające się nic nie znaczącym epizodem, jaki nigdy więcej się nie powtórzy. Następnie coraz więcej podobnych "incydentów" i podejrzenie, jakie spychane jest w najdalszy zakamarek umysłu, bo przecież to niemożliwe. W końcu przyznanie się przed sobą samym, że to właśnie to i rozpoczęcie walki o trzeźwość tej drugiej osoby, która jeszcze nie tak dawno była całkiem innym człowiekiem.

Alkoholizm, choroba alkoholowa, po prostu nałóg, uzależnienie. Żona Fila każde z tych określeń zna aż za dobrze, jeszcze nie tak dawno temu były to dla niej zupełnie obce słowa, teraz żyje z nimi na co dzień. Towarzyszą jej przez całą dobę, nigdy nie wie kiedy uderzą z całą mocą i przypomną o swej niszczycielskiej sile. Oplatają ją jak pajęczyna, z której nie ma ucieczki i stającą się z każdym dniem coraz bardziej odczuwalna. Oczywiście są też chwile kiedy wszystko wydaje się takie jak dawniej, wraca człowiek dobrze znany i kochany przez rodzinę. Co jest iluzją - chwile trzeźwości czy długie godziny zamroczenia alkoholowego? Jak długo można oszukiwać siebie, innych, cały świat, że to jedynie przypadek, coś zupełnie "wyjątkowego", co więcej się nie powtórzy? Miesiąc, rok, dwa ...? Nagle wszystko ogranicza się do tego czy dzisiaj znowu alkohol wygra z Filem i powtarzania jak mantry, że przecież są dzieci i wspólna, szczęśliwa, przeszłość. W końcu wszystko musi wrócić do normy, jedynie trzeba przyznać głośno, wszem i wobec, iż problem istnieje i dotyczy on nie tylko osoby pijącej. Uzależnienie oplata swoimi mackami również bliskich alkoholika, dostrzeżenie tego faktu nie jest łatwe, jedni zauważają go wcześniej, inni później.

Jak podsumować lekturę tak osobistej książki jaką jest "Jedwabna pajęczyna. Dziennik współuzależnionej" Marty Bocian? Do bólu prawdziwa, ukazująca trudne emocje i sytuacje, przy których wielokrotnie ma się ochotę zapytać "na co jeszcze czekasz kobieto?" lub krzyknąć "dlaczego wciąż tkwisz przy tym facecie, przecież i tak nic się nie zmieni!". No właśnie ocena czyjegoś zachowana szybko się nasuwa na myśl, każdy ma na podorędziu dobre rady, lecz wszystko inaczej wygląda gdy się w czymś uczestniczy, a nie obserwuje. Autorka prawie dzień po dniu, miesiąc po miesiącu i rok po roku odsłania życie swojej rodziny i własny punkt widzenia. Z tym ostatnim można się nie zgadzać, krytykować, lecz pokazanie swoich najbardziej osobistych odczuć wymaga odwagi. Marta Bocian daje czytelnikom zapis zmagań z uzależnieniem męża w jakim widać upadki i wychodzenie na prostą z wieloma zakrętami. Zakończenie jej opowieści nie jest z gatunku hollywoodzkiego happy end`u, ale za to prawdziwie realnie, nie do końca znane i mogące być wstępem do trzeźwości ...
 
Książkę przeczytałam 
  dzięki uprzejmości  

wtorek, 18 lutego 2014

Marzenia bywają różne ...

Uśpione marzenia
Natalia A. Bieniek
O czym można marzyć jeżeli ma się wszystko czego inni pragną? Pewnie o tym, co jeszcze jest do zdobycia, a o czym większość nawet nie śni. Anka ma wszystko co jest poza zasięgiem Ewy, zresztą zawsze umiała osiągnąć to, co sobie założyła. Starsza, stawiana zawsze za wzór, jako dorosła uosabia sukces i ta młodsza - całkowicie różna , idąca przez życie zupełnie odmiennie, mająca na siebie inny pomysł niż siostra. Dwie kompletnie niepodobne osoby, połączone jednak siostrzanymi więzami, jakie zdają się  w ogóle nie być dostrzegane. Różni je tak wiele, ale coś je również łączy ...
Łatwo jest oceniać i dawać dobre rady, w końcu z boku lepiej widać cudze błędy, trudniej jest dostrzec własne. Anka w oczach Ewy jest chodzącym ideałem, zresztą czy może być inaczej? Przecież szybko awansuje, ma wspaniałe dzieci, kochającego męża i dom w odpowiedniej dzielnicy. Ewa nie ma niczego z tej listy i pewnie jakoś dotkliwie by tego nie odczuła, gdyby nie "zatroskanie" bliższych i dalszych krewnych. Przecież powinna chcieć tego, co ma jej siostra no i próbować to zdobyć. Jednak jakoś młodsza z sióstr jest odporna na wszelkie naciski, chociaż "dobre rady" wszelkiej maści "życzliwych" nieraz popsuły jej humor. Dlaczego kobiety aż tak się różnią? Jakby nie było wychowały się w tym samym domu, w identycznych warunkach, a jednak każda z nich poszła całkiem inną drogą. Czy jeden przełomowy moment i słowa wypowiedziane pod wpływem impulsu mogą zbliżyć ze sobą Ankę i Ewę? Jedna z nich dostrzega coś więcej niż tylko dopracowany w każdym szczególe portret, reakcja drugiej zaskakuje bliskich. To niemożliwe by tak wszystko się potoczyło, nigdy jeszcze Anka w taki sposób nie zachowywała się. Ewa zostaje postawiona w sytuacji, która jest dla niej zupełnie nowa. Obie są zaskoczone tym co dzieje się w ich życiu, nie tak miało być ... Gdzie szukać przyczyn obecnego stanu sióstr? Może odpowiedź znajduje się w przeszłości? Tylko ona wydaje się je łączyć, ale jednocześnie i dzielić, pozostaje jeszcze przyszłość, która jeszcze nie tak dawno dla każdej z nich rysowała się zupełnie inaczej ... Jakie uśpione marzenia skrywa Anka, a jakie Ewa?
Rozpoczynając lekturę książki miałam całkiem jej inny obraz, wydawało mi się, że kanwa fabuły będzie podobna do innych historii. Jednak szybko przekonałam się, że pozory mogą mylić, a za tym, co wydaje się znane jest coś całkiem odmiennego. Opowieść o dwóch siostrach nie jest ani schematyczna, ani przewidywalna, osią akcji są relacje siostrzano-rodzicielskie z kategorii tych w jakich nie dostrzega się niczego negatywnego dopóki nie spojrzy się na nie z bliska. Dwie bohaterki, tak różne, jak różnią się od siebie sukces i porażka, ale czy na pewno są one tym, za co je większość uważa? "Uśpione marzenia" to zagmatwane emocje, trudne uczucia i poznawanie siebie oraz swoich bliskich od strony, o której najczęściej nie chce się myśleć. Autorka sięga głęboko w relacje pomiędzy obiema kobietami, nie waha się oceniać ich postępowania, wskazywać błędy. Ale daje także czytelnikowi możliwość własnej interpretacji wydarzeń i szukania odpowiedzi na nie zadane wprost pytania - dlaczego stały się tym kim są obecne, co je zmieniło i pchnęło właśnie na tę, a nie inną drogę. Czasem prawdziwe marzenia są uśpione, a ich miejsce zajmują pragnienia innych ...





Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
         portalowi Duże Ka i wyd. Replika

niedziela, 16 lutego 2014

Ogród marzeń

"Ogród tajemnic"
Barbara Freethy


Sylwester kojarzy się z szampańską zabawą, pożegnaniem starego roku i przywitaniem nowego, wszystko to oczywiście powinno przebiegać w gronie osób, wśród których czuje się człowiek co najmniej dobrze. Jednak czasem teoria i najlepsze chęci to jedno, a praktyka tworzy całkiem inny scenariusz, będący raczej prawdziwą satyrą i koszmarem w jednym ...

Zatoka Aniołów dla Charlotte to jednocześnie miejsce z jakim ma najlepsze i najgorsze wspomnienia. Po latach jedne i drugie wcale nie zbladły, wręcz przeciwnie ranią i dają siłę, ale pomiędzy nimi pojawia się szansa na coś nowego, mającego źródło w przeszłości niezbyt odległej i tej o wiele starszej. Ostatni dzień roku dla pani doktor jest dniem dość stresującym, chociaż wszystko zapowiadało się dość "nieszkodliwie" skończyło się podejrzeniem jej jako sprawczyni napadu na żonę burmistrza. Na tym nie koniec kłopotów, wręcz przeciwnie, śledztwo ujawnia kilka nowych wątków, lecz wciąż w samym centrum zainteresowania policji pozostaje Charlotte Adams. Jak dowieść swojej niewinności jeżeli wszystkie poszlaki wskazują właśnie na ciebie, a przy kilku następnych okazjach, po raz kolejny, znajdujesz się w niewłaściwym miejscu i czasie? Pozostaje jeszcze sprawa alibi, które wszystkie problemy związane z sylwestrową aferą rozwiązałoby, lecz z powodu wielebnego i komendanta nie istnieje, a raczej jest dość niewiarygodne. No i pozostaje wciąż sprawa uczuć - prawdziwego trójkąta, w jakim nie brak namiętności, zdrad, bólu i nadziei na przyszłość. Nie łatwo zapomnieć o tym co było, zresztą nie każdy tego chce, Andrew wiele wymazałby ze swej przeszłości, ale na pewno nie chwile z Charlotte, ta wciąż pamięta co łączyło ją z tym złotym chłopcem i jak to się zakończyło, teraz jednak nie jest już tą zakochaną w szkolnej gwieździe nastolatką. Joe Silveira zna siłę młodzieńczych uczuć, lecz zdaje sobie sprawę, że ludzie zmieniają się i ich uczucia także. Każde z nich musi sobie odpowiedzieć na pytania: czy chcą by Zatoka Aniołów stała się ich prawdziwym domem i kogo tak naprawdę kochają. Kiedyś Charlotte uciekała do czarodziejskiego ogrodu gdzie zawsze mogła liczyć na wysłuchanie przez przyjaciółkę, która istniała jedynie w jej wyobraźni. Dorosła kobieta nie wierzy w dziecięce urojenia, lecz czy na pewno była to jedynie fantazja? Anioły przybierają różną postać, czasem powrót do chwil kiedy było się szczęśliwym pozwala spojrzeć na teraźniejszość z całkiem inne perspektywy i podjąć właściwą decyzję ...

Kolejna wizyta w Zatoce Aniołów upłynęła pod znakiem zagadki kryminalnej i uczuciowego trójkąta, oczywiście ważnym wątkiem jest tragedia sprzed ponad stulecia, która legła u powstania urokliwego miasteczka. Jak tym razem potoczyły się losy głównych bohaterów? Zwycięży przeszłość czy przyszłość? O czym chcą chcą zapomnieć, a jakie dawne błędy dają o sobie znać po latach? Barbara Freethy w kolejnym tomie cyklu zadbała by czytelnicy z niecierpliwością śledzili fabułę, a zakończenie dało odpowiedzi na zadane w niej pytania. Nie jest łatwo stworzyć kolejny opowieść serii tak by nie powielała tego, co już było, lecz i nie straciła nic z uroku poprzednich części. "Ogród tajemnic" odkrywa następną tajemnicę Zatoki Aniołów i przedstawia kolejne perypetie uczuciowe kilku postaci. Jednak co najmniej jeszcze kilka czeka na rozwiązanie ...

 
Książkę przeczytałam 
  dzięki uprzejmości  

sobota, 15 lutego 2014

Misz-masz czyli stosik powalentynkowy ;)

Historia, Bond - James Bond i uczucia czyli





"Bond o Bondzie" Rogera Moore`a (wyd. Rebis i Matras)
"Religia" Tima Willocksa (wyd. Rebis)
"Dwanaścioro z Paryża" Tim Willocksa (wyd. Rebis"
"Uśpione uczucia" Natalii A. Bieniak (wyd. Replika)

czwartek, 13 lutego 2014

Kocia opowieść

"Szczęście jest kotką"
Eva Berberich


Niespodzianki mają to do siebie, że zaskakują, pozytywnie lub negatywnie, ale na pewno nie pozwalają człowiekowi na obojętność. Jedni je lubią, inni wprost przeciwnie, ale uniknąć ich nie sposób, pojawiają się nagle i mogą zmienić wiele, szczególnie gdy są pod postacią kota ...

Rudo-białe cudo z turkusowymi oczami i opadniętymi skarpetkami na tylnych łapkach oraz różowym noskiem z małą plamką. Gałganka. Wnuczka Mefistolesa, która przybyła do domu, gdzie jeszcze nie tak dawno mieszkał jej dziadek, w pudełku po ciepłych lodach, smakołyku księdza proboszcza. Kotka. Po prostu szczęście, jakie doceniają jedynie ci, którzy kocią niezależność szanują. Niespodziewany dar okazuje się lekiem na wszystko, a nawet więcej, na dodatek jest chodzącą encyklopedią i filozofią również. Gałganka nie pozwala przejść komukolwiek obok siebie obojętnie, zresztą od razu wiadomo, kto tu rządzi - ona. Jedyną opcją jest przyjąć jej punkt widzenia lub starać się go zrozumieć, chociaż jedno i drugie nie jest łatwe i wielu musi się tego nauczyć, innej drogi nie ma jeżeli chce się żyć w zgodzie z Gałganką i jej panią. Obie doskonale wiedzą, że bez siebie ich życie nie byłoby takie interesujące, szczególnie dla tej drugiej, bo przecież wiadomym jest, iż człowiek jest od głaskania, karmienia smakołykami, zabawiania i otwierania drzwi. Wnuczka Mefistolesa zdaje sobie sprawy ze swej unikatowości, której źródłem jest nie tylko jej gatunek, lecz przede wszystkim płeć, kotki to istoty o wiele lepsze od kocurów i to pod każdym względem. Wszystkie te prawdy czasem pewnym ludziom trudno przyjąć, myślą, że to wokół nich świat się kręci, ale upór w krzewieniu wiedzy pozwala nadrobić wszelkie zaległości. W końcu  Gałganka jest przedstawicielką niezwykłego gatunku, bez którego człowiek zginąłby marnie ...

"Szczęście jest kotką" to opowieść niezwykła i to nie jedynie z powodu głównego wątku czyli niezwykłej kocio-ludzkiej przyjaźni, ale przede wszystkim z racji narracji - dwugłosowej - autorki i kotki Gałganki. Obie bohaterki są niezrównane w swoich rozmowach, dysputach filozoficznych i wykładach o kociej wyższości oraz wkładzie w człowieczą historię. Historia opowiadana w tak niecodzienny sposób może wydawać się nieprawdopodobna jedynie tym, którzy nie mieli nigdy oddanych przyjaciół, kocich, psich lub jakichkolwiek innych. Czasem książka Evy Berberich wywołuje śmiech, a czasem refleksję nad egzystencją, wiele w niej celnych spostrzeżeń, tym bardziej dających do myślenia, że są przedstawiane z niezwykłej perspektywy. Perypetie niezależnej kociej, młodej, damy oraz dwojga ludzi stanowią ciekawą i niespotykaną lekturę, w jakiej w tle rozbrzmiewa Bach, łosoś jest łapówką, a niezależność, chadzanie własnymi ścieżkami oraz prawdziwa miłość, nie zawsze od pierwszego czy drugiego wejrzenia, stanowią oś fabuły. Szczęście jest kotką i o tym teraz mogą przekonać się wszyscy, wystarczy przeczytać książkę Evy Berberich!


 
Książkę przeczytałam 
  dzięki uprzejmości  

wtorek, 11 lutego 2014

Droga do zatracenia

"Cześć, 
mam na imię Michał"
Michał Krupa


Najłatwiej jest powiedzieć - "mnie to nie dotyczy", inni to co innego, ale nie my. Przecież doskonale wiemy gdzie przebiega granica pomiędzy tym co stanowi rozrywkę, relaks lub chwilę oddechu od stresu dnia codziennego, a tym jest problemem. Wyraźna gruba linia wyznacza krawędź tego co jeszcze akceptowalne od tego co już jest zagrożeniem. No i jest jeszcze nasz rozsądek, który zawsze ostrzeże przed popełnieniem błędu. Zresztą tyle czytaliśmy, słyszeliśmy i widzieliśmy na ten temat, że doskonale wyczujemy moment gdy zagrożenie będzie blisko nas. Czym jest to, coś, znane nam tak dobrze? Uzależnienie, jedno słowo w jakim zawiera się dramat nie tylko jednego człowieka, tragedia jego bliskich i zrujnowane życie. Ale na początku wszystko wydaje się inne, niegroźne, tymczasowe albo nawet jednorazowe, ot takie odstępstwo od codzienności, po prostu chwila zapomnienia ... Czy jeden moment może zmienić wszystko? Banalna odpowiedź - tak, oczywiście, lecz dotycząca każdego innego człowieka, jednak na pewno nie nas ...

Na pierwszy rzut oka nic się nie dzieje, dzisiejszy dzień upłynie podobnie jak wczorajszy, jutrzejszy będzie taki sam jak dzisiaj. Praca, dom, rodzina, przyjaciele i tak w kółko, lecz tak żyją wszyscy dokoła, liczy się sukces, jaki zaprocentuje w przyszłości. Świat stoi otworem przed tymi, którzy wiedzą czego chcą, a Michał wie dokładnie czego pragnie i jak to zdobyć. Nikt i nic nie stanie mu na drodze do osiągnięcia tego, co zaplanował. Relaks też mu się należy, a potem znowu do rutynowego kieratu, nic nadzwyczajnego, po prostu mały dreszczyk emocji dający szczęście. Nigdzie nie widać żadnego haczyka, jakiekolwiek niebezpieczeństwa, jednorazowa przyjemność nie jest niczym złym. Jednak ziarno zostało zasiane, incydentalne zdarzenie staje się ciągiem podobnym epizodów, niezauważanych przez nikogo, nawet przez samego zainteresowanego. Krok za krokiem Michał pogrąża się w labiryncie marzeń, stających się coraz częściej koszmarami i to na jawie, ale przecież jeszcze tylko jeden, jedyny raz i wszystko się zmieni ... Aż do następnego dnia, tygodnia, miesiąca, bo ta spirala pragnienia nie ma końca i jest nie do zaspokojenia ...

Do czego można przyrównać uzależnienie? Autor książki "Cześć, mam na imię Michał" zestawia je z ogrodową rośliną, co może wydawać się niecodziennym pomysłem, lecz po chwili zastanowienia okazuje się jak najbardziej trafnym. Michał Krupa w pozornie małej objętości umiał zmieścić opowieść o człowieku, jaki z samego szczytu, zdobytego samodzielnie, spada, również jedynie dzięki sobie, na samo dno. Zdawałoby się, że to prosta historia, jakich już opowiedziano wiele, jednak gdy czyta się tę konkretną w jakiej jest narracja pierwszoosobowa, nabiera ona innych barw, bardziej rzeczywistych i zanika mur pomiędzy bohaterem i czytelnikiem. Prawda okazuje się aż nadto realna, a jej detale raz za razem są powodem pytań - czy faktycznie tak krótka droga prowadzi do zatracenia siebie samego i tego, co jeszcze przed momentem było najważniejsze w życiu? Kiedy jest się postronnym obserwatorem łatwo powiedzieć - wiem gdzie zaczyna się nałóg. Przecież znanych jest wiele jego przykładów i początków, ale kiedy ogląda się właśnie taką chwilę, gdy ziarno uzależnienia trafia w umysł człowieka i zaczyna w nim kiełkować sprawa wygląda całkiem inaczej. Splot okoliczności lub raczej ludzkich wyborów zaczynają tworzyć mur oddzielający rzeczywistość od tego, co jedynie ją udaje. Wystarczy pomyśleć, że jeszcze ten ostatni raz, a potem nigdy więcej by zrobić krok na drodze ku własnej zagładzie. Po nim nic już nie będzie takie jak było, chociaż to już jest nie do dostrzeżenia ...



poniedziałek, 10 lutego 2014

Spotkanie autorskie- „Tola Mankiewiczówna. Jak za dawnych lat”


Dom Wydawniczy Rebis
 oraz 
Klub Księgarza  
zapraszają na spotkanie 
z
Ryszardem Wolańskim
promocję książki
„Tola Mankiewiczówna. Jak za dawnych lat”
czwartek 13 lutego godz. 18:00, Warszawa, Rynek Starego Miasta 22/24

Spotkanie poprowadzi Dorota Koman, fragmenty przeczyta Maria Gładkowska, a Teresa Kramarska zaśpiewa kilka piosenek z repertuaru Toli.
 
 

niedziela, 9 lutego 2014

Nikiszowska przygoda

"Jak Maciek Szpyrka 
z dziadkiem po Nikiszowcu wędrowali"
Magdalena Zarębska


Czy można przeżyć jakieś przygody podczas popołudnia spędzonego z dziadkiem i babcią? Maciek nie może doczekać się odwiedzin na Nikiszowcu, gdzie wszystko jest zupełnie inne i przypomina bajkowy świat. Zamiast betonowych bloków, są ceglane mury i brama przypominająca tę w zamku, chociaż nie ma zwodzonego mostu to i tak za nią wszystko jest całkiem inne. W oknie z czerwoną ramą widać postać babci, która podobnie jak i wnuczek nie może doczekać się spotkania. Jeszcze tylko moment, napomnienie mamy by być grzecznym i już można wpaść w babcine objęcia. Czas na nikiszowską przygodę!

O pierwszą zatroszczył się już dziadek, ma pewien sekret, w jakim ważną rolę ma odegrać właśnie Maciek. Od niego właśnie zależy czy wszystko się uda, wystarczy, że sprytnie pomoże starszemu panu w niepostrzeżonym wyjściu. Dlaczego wszystko odbywa się w tajemnicy? To okaże się już niebawem, dziadkowska misja jest bardzo ważna, a wnuczek dzięki niecodziennym okolicznościom pozna wiele ciekawych miejsc i osób. Ceglane mury kryją niejedną opowieść, podobnie jak i ludzie spotykani po drodze. No i jeszcze sam dziadek również ma do zdradzenia coś niecoś ze swej przeszłości. Wspólna wędrówka obfituje w wiele niespodziewanych wydarzeń, które miały mieć całkiem inny przebieg. Kto jednak powiedział, że przygody trzeba wcześniej zaplanować? Najlepsze są te niespodziewane, a gdy towarzyszą im niesamowite opowieści o Skarbku to mają one jeszcze lepszy smak!

Książka Magdalena Zarębskiej to opowieść nie tylko dla młodszych czytelników, ale i dla starszych także stanowi niezwykłą podróż po miejscu, gdzie przeszłość jest na wyciągnięcie ręki. Nikiszowiec oglądany z perspektywy dziecka okazuje się czarodziejskim miejscem, a dodatkowo gdy wycieczka odbywa się w towarzystwie dziadka i babci nabiera dodatkowego smaku. Autorka zadbała nie tylko o to by czytający poczuli ducha Nikiszowca, lecz również usłyszeli go, ponieważ każda strona zawiera tekst w języku polskim oraz gwarze śląskiej - dokładniej katowicko-mysłowickiej. "Jak Maciek Szpyrka z dziadkiem po Nikiszowcu wędrowali" albo "Ô tym, kiej Maciek Szpyrka cuzamen ze starzikiem wondrowoli pō Nikiszu" to oprócz niezwykły sposób na poznanie ciekawego miejsca, ale i górniczych legend. Rzadko kiedy mam okazję czytać teksty w gwarze i muszę przyznać, że pomimo, iż często zdarza mi się nią mówić, a raczej godać, to co innego jest to samo przyswajać w formie tekstu. Ciekawa historia z dodatkowymi smaczkami w postaci dwujęzyczności oraz ślaskimi legendami oraz nikiszowskimi krajobrazami. Dla jednych to powrót do lat dziecięcych, inni mają szansę odkryć perłę, o jakiej do czasu do czasu słychać, dla wszystkich książka Magdaleny Zarębskiej może być podróżą do intrygującego miejsca i początkiem odkrywania tego, co już tuż obok, lecz wciąż pozostaje nieznane.


 
Książkę przeczytałam 
  dzięki uprzejmości  



sobota, 8 lutego 2014

Krzyk niewinnych

"Pożegnanie wolności"
Sara Blaedel

Co czuje matka, gdy porzuca swoje nowo narodzone dziecko? Dlaczego decyduje się na taki krok?

Przecież to tylko bezbronny człowiek, którego życie zależy całkowicie od splotu okoliczności i przypadkowej osoby, która może, ale wcale nie musi znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, by uratować ludzkie życie...

Camilla Lind od lat zajmuje się kryminalną kroniką w popularnej kopenhaskiej bulwarówce. Mniejsze i większe przestępstwa nie są dla niej czymś niezwykłym, nawet krwawe miejsca zbrodni nie robią już na niej zbyt dużego wrażenia. Nie, nie ogarnęła jej znieczulica, po prostu stara się zachować dystans do tego, co jest jej udziałem w godzinach pracy. W ten sposób może oddzielić życie zawodowe od prywatnego, chociaż trudno nie przenosić emocji związanych z cudzym bólem i tragedią, które ogląda się często. Louise Rick również na co dzień boryka się z podobnym problemem. Jako policjantka jeszcze mocniej narażona jest na splatanie się obydwu życiowych rozdziałów. Każda z nich inaczej radzi sobie z podobnym problemem, obie wspierają się od lat, przyjaciółkami są o dziecka, a ich zawody pozwalają im czasem rozumieć o wiele więcej niż by chciały. Tym razem jednak okazuje się, że sprawy, jakie są ich udziałem weszły w ich umysły i emocje o wiele głębiej. Szczególnie odczuwa to Camilla. Znalezienie przez jej syna porzuconego noworodka stawia ją na pozycji całkowicie innej niż do tej pory, jest czynnym uczestnikiem tego, co ma miejsce, a nie jedynie postronnym obserwatorem. Z jednej strony odzywają się uczucia, jakie umiejętnie były dotychczas trzymane na wodzy, z drugiej wymaga się od niej zachowania chłodnego profesjonalizmu i dystansu. Najważniejszy jest temat, tak zawsze było w jej przypadku, jednakże teraz wszystko zaczyna wyglądać inaczej. 

Reszta recenzji tutaj 



Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję portalowi dlaLejdis.pl
 

piątek, 7 lutego 2014

Pirat Rabarbar w Radio Dzieciom


         Pirat Rabarbar w Radio Dzieciom




           
                 W dniach 03-14 lutego na antenie Polskiego Radia 

       w audycji Radio Dzieciom o godzinie 19.45

        prezentowane będą fragmenty przygód pirata Rabarbara. 

       Tym razem "Dalsze burzliwe dzieje pirata Rabarbara" 

 czyta Modest Ruciński. 
 
     Zapraszamy do słuchania!!!

czwartek, 6 lutego 2014

Veni, vidi i ...

"Miłość z jasnego nieba"
Krystyna Mirek



Miłość ma wiele twarzy, od namiętnego, pełnego gorących wyznań uczucia aż po długoletnią, opartą na zaufaniu, bliskość z drugą osobą. Miłość wydaje się banalna i prosta, łatwa do zdobycia i porzucenia, gdy jest komuś wygodniej. Miłość w końcu dla wielu to oklepane słowo, nie niosące w sobie kompletne nic poza stereotypami jak z reklam, gdzie dwoje, wiecznie uśmiechniętych, aktorów trzyma się za ręce i patrzy w sobie oczy. Po prostu iluzja, w jaką jedni wierzą i chcą ją zdobyć, a inni dawno pogrzebali nadzieję na nią. Jednak wbrew wszystkiemu miłość ma w sobie to coś, szczególnie gdy dostrzega się w niej nie zewnętrzne opakowanie, lecz jej prawdziwą istotę ...

Ona ma jeden cel, on również nie zamierza poznać smaku porażki. Wygrana jednego to przegrana drugiego, w tej grze nie ma remisu czy też możliwości rewanżu. Nie będzie więcej okazji do rewanżu, po prostu zwycięzca bierze całą pulę. W takiej sytuacji jakiekolwiek cieplejsze uczucie wydaje się całkowicie nie na miejscu, zresztą kto by zaprzątał głowę romantycznymi bzdetami? A może wcale nie chodzi o słowo na literę M? Wystarczy trochę sentymentalnych gestów i damsko-męskich sztuczek by osiągnąć zamierzony cel ... Zresztą w biznesie jak na wojnie każdy chwyt jest dozwolony ...

Daniel swój scenariusz ma dopracowany w każdym najmniejszym detalu, jest też reżyserem i głównym aktorem w sztuce pod tytułem "Skuteczne uwodzenie". Zawsze zdobywa to czego pragnie, z uśmiechem na ustach i w czarujący sposób, niczego nie obiecuje, druga strona wie doskonale jak potoczą się dalej sprawy, lecz wciąż kolejne "ofiary" mają nadzieję, że im właśnie uda się dokonać niemożliwego. Nie inaczej ma być i teraz, każdy szczegół został dokładnie przemyślany, a doświadczenie podpowiedziało całą resztę, pozostały jedynie formalności. Angelika nigdy nie zawiodła siebie i swojego szefa, jest specjalistką w każdym calu i zadanie jakie jej zlecono nie stanowi dla niej niczego nowego, ale staje się wyzwaniem. Każdy z nich wie, że wszystko zależy od tylko i wyłącznie od wcześniejszego planu, wygra jedno z nich i żadne nie bierze pod uwagę swojej klęski.

Stawianie wszystkiego na jedną kartę obciążone jest ogromnym ryzykiem, tak samo jak trzymanie się kurczowo wyznaczonej drogi. Jeżeli ustępstwa nie są możliwe jak osiągnąć swój cel w patowej sytuacji? Podstępem? Kłamstwem? Prawda i szczerość wydają się elementami całkowicie z innej bajki, ale kto powiedział, że czasem najprostsze rozwiązanie nie jest najlepszy środkiem by osiągnąć cel? Co ukrywa Angelika i czego pragnie Daniel? Pierwsze wrażenie bywa mylące, drugie i wiele kolejnych również może takimi być, nie jest łatwo odsunąć na bok to, co jeszcze przed chwila wydawało się jedynym możliwym rozwiązaniem. Miłość w chwili gdy waży się przyszłość, na jaką pracowało się latami, nie jest dobrym pomysłem. Wszystko przemawia przeciwko niej, brak jakichkolwiek racjonalnych podstaw by w nią uwierzyć. Zresztą przeszłość dała wiele dowodów, że nie przynosi nic dobrego, lecz czasem ze złych intencji rodzi się całkiem coś przeciwnego ... Jak jednak zaufać kiedy życie nauczyło, iż uczucia dają jedynie rozczarowanie i ból? 

"Miłość z jasnego nieba" to nie kolejna, przed walentynkowa, historia o niej i o nim, chociaż głównymi bohaterami jest właśnie ona, on i tytułowe uczucie. Czym więc różni się ta książką od innych, podobnych z okładki lub tylnego opisu? Na przykład postaciami i tym co w sobie kryją, rozwinięciem wątków i samą opowieścią, w jakiej świat to nie bajka. Miłość jest osią fabuły, lecz to cukierkowa baśń i ma wiele twarzy, nie zawsze bywa też dostrzegana, czasem by ją ujrzeć bohaterowie muszą pokonać swoje lęki i stawić czoła przeszłości. Oczywiście jest dla jednych jak piorun z jasnego nieba czyli nie tylko kompletnym zaskoczeniem, ale i czymś co wydaje się zupełnie nierealne i możliwym tylko w filmach. Żyli długo i szczęśliwie w tym wypadku ma całkiem inne oblicze, realne uczucie to nie jedynie romantyczne okoliczności, ale jedno i druga w sumie daje ciekawą historię. W końcu niepoprawny podrywacz i zwycięska specjalistka nic nie jest oczywiste, ani przeszłość, ani teraźniejszość, a przyszłość to niewiadoma, może o smaku słodko-gorzkim ...

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:





wyd. FEERIA

wtorek, 4 lutego 2014

Kiedy słowo i miecz tworzyły poezję

"Skald. Karmiciel kruków"
Łukasz Malinowski


Prawdziwy skald by móc zachwycać swoimi pieśniami oraz gawędami musi niejedno zobaczyć i jeszcze więcej doświadczyć. Przynajmniej tak widzi swoje zajęcie Ainar, nie dla niego ciągłe zasiadanie przy suto zastawianych stołach w pańskich hallach, chociaż nimi nie gardzi. Spokój jednak niezbyt jest mu na rękę, zamiast niego woli kiedy coś się dzieje, zamieszanie jest mu jak najbardziej na rękę, szczególnie gdy sam jest jego autorem. Intrygi nie są mu obce, są wiernymi towarzyszkami skalda i często pojawiają się by urozmaicić codzienność, stającą się zbyt monotonną ...

Średniowiecza nie jest epoką w jakiej pokój często gości, mniejsze i większe wojny wciąż toczą się. Skandynawia wcale nie różni się pod tym względem od reszty Europy, a dążący do zdobycia jak największej władzy i bogactwa jarlowie podsycają jeszcze konflikty. Jeżeli jest się uważnym słuchaczem i równie biegle włada się mieczem co słowem, to można wiele zyskać w takich czasach. Ainar nie jest jednym z wielu poetów, jego sława obejmuje nie tylko wspaniałe strofy, lecz również odwagę i skłonność do wszczynania mniejszych i większych bójek, które często kończą się krwawym pojedynkiem. Tam gdzie on zawita błogostan raczej nikomu nie grozi, Erling i jego poddani przekonają się o tym bardzo szybko, aczkolwiek sam bard jedynie wykorzystuje "sprzyjające okoliczności. Zresztą przelewanie krwi nie jest niczym niezwykłym wśród wojowniczych mieszkańców północy, więc gdy jej trochę więcej zostanie upuszczone nie powinno to nikomu przeszkadzać ... no chyba  sprawa dotyczy skarbu, ukrytego przed wszystkimi ...

Kiedy robi się za gorąco czasem klasztorne mury bywają dobrym miejscem na przeczekanie burzy, którą się samemu wywołało. Jednak za Ainarem podążają cienie przeszłości, uwolnić się od nich trudno, czekają na odpowiednią chwilę by wziąć odwet za krzywdy, prawdziwe bądź urojone. Świątobliwi bracia również mają co nieco do ukrycia, a nawet więcej niż skald się spodziewa. Kto jak nie on nadaje się do tego by odkryć drugą twarz zakonników, jaką wykorzystuje zbrodniarz? Dlaczego ktoś morduje czcigodnych ojców? Co tak właściwie dzieje się w klasztorze goszczącym Ainara? Nikt zbytnio nie jest skory do zdradzania tajemnic, a już na pewno nie komuś takiemu jak wędrowny bard ze sławą zabijaki. Jednak gdy składa się obietnicę trzeba ją wypełnić, nawet kiedy diabelskie moce wydają się maczać palce we wszystkim ...

Duża dawka przygody, spora doza sensacji, rzeczywistość w jakiej przeplata się mit z historią i główny bohater - nieprzewidywalny i obrazoburczy, jak przystało na karmiciela kruków. "Skald. Karmiciel kruków" ma w sobie cechy skandynawskiej sagi, ale i przypomina "Imię róży". Perypetie tytułowej postaci są spektaklem w jakim czytelnik dostrzega baśniowe elementy, opowieść opartą na historii, ale i elementy fantastyczne. Łukasz Malinowski w swojej książce oddał ducha tego, co dawno odeszło i obecne jest jedynie w spisanych na pergaminie podaniach. Ale nie poprzestał tylko na odwzorowaniu dawnych opowieści - stworzył własną wizję , w jakiej swoje miejsce ma i mit i wątek sensacyjno-fantastyczny. Dało to w efekcie nie "wyrób sagopodobny", lecz wciągającą i intrygującą lekturę z nieszablonowymi postaciami. 

Świat karmiciela kruków to nie łagodna kraina z opowiastki dla dzieci ...


 
Za możliwość przeczytania książki 
Dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica

poniedziałek, 3 lutego 2014

Stosik lutowy


Mróz odszedł, a ciekawe książki pojawiły się na półce.
 Czas więc zabrać się za czytanie ;)



Od góry:

"Jak Maciek Szpyrka z dziadkiem po Nikiszowcu wędrowali"
Magdalena Zarębska, wyd. BIS

"Szczęście jest kotką"
Eva Berberich, wyd. BIS

"Jedwabna pajęczyna"
Marta Bocian, wyd. BIS

"Ogród tajemnic"
Barbara Freethy, wyd. BIS

"Cześć, mam na imię Michał"
Michał Krupa, wyd. Novae Res

"Jesteś tylko mój"
Joanna Sykat, wyd. Replika i dlaLejdis.pl

"Miłość z jasnego nieba"
Krystyna Mirek, wyd. Feeria

sobota, 1 lutego 2014

Podsumowanie stycznia i zaproszenie


Pierwszy miesiąc 2014 roku za nami, trzynaście recenzji opublikowanych i o pięć więcej książek przeczytanych. 

Styczniowe recenzje:

"Barbara i Król", Renata Czarnecka, recenzja
"Piraci północy. Bractwo", Dariusz Domagalski, recenzja
"Hołd", Nora Roberts, recenzja
"Ciemna strona oświecenia", Adam Podkowa, recenzja
"Wypędzony", Jacek Inglot, recenzja 
"Kapitonowie 1941. Pseudonim Grzmot", Tomasz Stężała recenzja 
"Sodomici", Elwira Watała, recenzja 
"Prowinca pełna czarów", Katarzyna Enerlich, recenzja
"Rodzina Wenclów. Wspólnik", Lena Najdecka, recenzja
"Rodzina Wneclów. Układ", Lena Nadecka, recenzja
"Homo Bimbrownikus", Andrze Pilipiuk, recenzja
"Grecka mozaika", Hanna Cygler, recenzja
"Trzy boginie" Nora Roberts, recenzja





ZAPROSZENIE

W środę 5 lutego 2014 r., z okazji premiery autobiografii Burta Bacharacha Krople deszczu padają mi na głowę, ukazującej się tego dnia nakładem Wydawnictwa ALBATROS,
pomiędzy godziną 13.00 a 18.30 na Dworcu Centralnym w Warszawie będzie można poczytać książkę oraz posłuchać na żywo największych przebojów Burta Bacharacha w wykonaniu pianisty, Ryszarda Wańka.
Kameralnemu koncertowi towarzyszyć będą nietypowe działania marketingowe, które osiągną punkt kulminacyjny o godzinie 18.30.
Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników dobrej muzyki i ciekawej książki do wzięcia udziału w tym niecodziennym wydarzeniu!