wtorek, 22 października 2019

Wiara w marzenia


„O chłopcu, 
który ujarzmił wiatr”
William Kamkwamba
Bryan Mealer

Optymizm kojarzy nam się z patrzeniem przed siebie z uśmiechem i z wiarą, że poradzimy sobie z tym, co spotkamy na swej drodze. Czasem wydaje się on przereklamowany i zbyt dużo pokładane jest w nim nadziei. Jednak bywają takie historie, które pokazują jak mocną siłę stanowi i czym jest w rzeczywistości.

Co można zrobić z paru śmieci? W najlepszym razie niewiele, zwłaszcza gdy mieszka się w małej wiosce w Afryce, a marzenia o szkole średniej zostały niezrealizowane z powodu braku pieniędzy. Ale niekiedy przeciwności nie zniechęcają, wprost przeciwnie, wzmacniają w człowieku przekonanie, że mu się uda, nawet jeśli wszyscy wokoło pukają się w czoło. William mozolnie tłumaczy książki związane z fizyką napisane w języku angielskim i teorię próbuje zamienić w praktykę, szuka zamienników lub konstruuje je z tego, co znajdzie na wysypisku śmieci lub wokół siebie. Dlaczego poświęca swój czas na coś, co w ogóle może być nie do zrealizowania? Po prostu pragnie mieć prąd w domu i pomóc rodzinie w prowadzeniu gospodarstwa. Kiedy przez miesiące patrzy na bliskich jak cierpią z głodu i wyczekują czasu zbioru plonów wie, iż jego pomysł mógłby im pomóc oraz innym w tej samej dramatycznej sytuacji. Nic nie toczy się szybko, z dnia na dzień, mijają tygodnie, a nawet lata, lecz wciąż jest w chłopcu optymizm pchający go do przodu i pomagający mu w trudnych momentach. W końcu dopina swego celu – buduje wiatrak, dający to, czego tak pragnął i zamiast finału następuje nowy początek. Jego dokonania zaczynają budzić zainteresowanie, wpierw lokalne, a później sięgające daleko poza rodzinną wioskę, Malawi i Afrykę …

Obrazy biedy, głodu i zacofania budzą w wielu nas współczucie i są impulsem by włączyć się w pomaganie, ale książka „O chłopcu, który ujarzmił wiatr” ma w sobie o wiele więcej. Pierwsze trzy elementy jak najbardziej są w niej obecne, lecz stanowią również źródła motywacji dla głównego bohatera by spróbować coś zmienić, nie czekać aż ktoś wyciągnie pomocną dłoń i wykorzystać każdą nadarzającą się szansę. Jeśli oczekujecie” hurra optymizmu” to w tej biograficznej opowieści go nie znajdziecie, zamiast niego jest za to rzeczywisty, wytrwały i przede wszystkim niewyczerpujący się optymizm pozwalający na przetrwanie w obliczu klęski głodu i braku możliwości dalszego kształcenia się. Główna postać to realny człowiek, w autobiograficzne książce przedstawiający swoją drogę, którą w dużej części zbudował sam prawie z niczego, ale i wskazujący na ludzi, jacy stanęli na niej i pomogli mu. Czasem było to niewiele, jednak z dużej ilości małych kroków wydeptuje się ścieżka, przeradzająca się w prawdziwą autostradę do urzeczywistnienia marzeń, nie liczy się wtedy co mówi otoczenie, ograniczenia stają się bodźcem do szukania alternatywnego rozwiązania. „O chłopcu, który ujarzmił wiatr” ma w sobie realność aż do bólu w każdym wątku, słowa nie są obliczone na efekt, ale na przekazanie prawdy, lnie by wzbudzić litość, a przekazać zwykłą codzienność, będącą niczym nadzwyczajnym dla bohatera. Jednak to ona właśnie zainspirowała go do walki o zmiany, jakie okazały się rewolucyjne i co ważne jeszcze się nie zakończyły.

 Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję: