poniedziałek, 6 maja 2019

Spadkowy sekret


„Wezwanie”
John Grisham

Podobno jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Dlaczego wzbudzają takie emocje, sprzeczności i przede wszystkim są tak często w samym środku zainteresowania ludzi? Od nich wiele się zaczyna i równie dużo się kończy, przynajmniej dla niektórych, lecz czy faktycznie powinno tak być? Ich brak bywa dotkliwie odczuwalny, ale czasem gdy się pojawiają stają także źródłem problemów, zbyt często stają się prawdziwym węzłem gordyjskim …

Kiedy sędzia Reben Atlee wzywa do siebie trzeba w określonym terminie pojawić się w Klonowym Dworze. Ray Atlee niezbyt ucieszony jest listem od ojca, lecz wie doskonale, że starszy pan nie ma w zwyczaju ponawiać zaproszeń i nie znosi sprzeciwu. Podróż do rodzinnego domu jest bardziej uciążliwym obowiązkiem niż miłym spotkaniem, ale pewnych zasad nawet profesor Atlee nie łamie. To, co zastaje w Klonowym Dworze jest całkowicie odmienne od tego czego się spodziewał. Po pierwsze sędzia zmarł i to niedawno, a po drugie w jego gabinecie znajduje się masa pieniędzy, dokładniej licząc ponad trzy miliony dolarów. Skąd do diabła znalazły się one właśnie tutaj? Łapówki? Na pewno nie w przypadku tego człowieka. Zarobki z kilkudziesięcioletniej pracy w wymiarze sprawiedliwości? Niemożliwe. Jaka może być kolejna możliwość? Hazard? Może to jest ich źródło, chociaż … niezbyt wiarygodne. Co więc pozostaje? Ray Atlee nie ma pojęcia, lecz nie zamierza zostawić tej sprawy bez rozwiązania, jednak działać musi sam. Niestety najbliższa rodzina, w osobie młodszego brata, niezbyt nadaje się do pomocy w tym kontrowersyjnym i na dodatek amatorskim śledztwie. Jakby mało było kłopotów ktoś jeszcze chyba wie o gotówce odnalezionej w Klonowym Dworze i ma dość bezpośrednie metody upominania się o  nią. Czy kilka milionów dolarów może być problemem? Tak i to ogromnym, zwłaszcza kiedy chce się chronić dobre imię rodzica i jednocześnie nie stracić niespodziewanego „spadku” oraz wyjść cało.

John Grisham już niejednokrotnie pokazał różnorodne oblicza kontrowersyjnego, czasami, związku prawa i pieniędzy. W „Wezwaniu” również jest on głównym motywem, uzupełnionym dodatkowo o rodzinne więzy, mocno skomplikowane i poplątane. Mogłoby się wydawać, że to historia podobna do innych, ale jeśli wychodzi spod pióra Johna Grishama to kryje w sobie detale, które sprawiają, że bardzo szybko na całość czytelnicy spoglądają z całkiem innej perspektywy niż można było się spodziewać. Trójkąt mający na swoich wierzchołkach pieniądze, prawo i rodzinę, jest figurą pełną tajemnic, nieoczywistych powiązań, nie do końca zabliźnionych ran oraz demonów przeszłości. Każdy z tych elementów jest dobrym materiałem na powieść, a kiedy zostaną zebrane w jednej to można spodziewać się, że fabuła będzie obfitować nie tylko w zwroty akcji, ale i ślepe uliczki oraz zakończenie, niejednoznaczne z nutą refleksji. „Wezwanie” zdaje się toczyć nieśpiesznie, na luzie, w rytm życia mieszkańców południa Stanów Zjednoczonych, lecz to jedynie pierwsza warstwa, pod jaką kryją sekrety przyspieszające puls i każące obracać się za siebie przy każdym szmerze, w poszukiwaniu zagrożenia. John Grisham dał swojemu głównemu bohaterowi oraz czytelnikom do rozwiązania zagadkę wartą ponad trzy miliony dolarów, o których nie wie nikt poza tym wąskim gronem. Nie lada gratka czyż nie? Haczyków niestety jest kilka i w miarę czytania stają się one punktem wyjścia do poszukiwań źródła pieniędzy. Kto bowiem uwierzy, że ot tak sobie miliony znalazły się w starym domiszczu praworządnego do szpiku kości sędziego, który właśnie zmarł?





            

              Za możliwość 
przeczytania książki
dziękuję 
wyd. Albatros