sobota, 6 maja 2017

Początek dramatu

"Meandry losu. 
Pozbawieni ojczyzny"
Niwen
Tom I


Wojna nie zawsze przychodzi z ogłuszającym hukiem bomb, dźwiękiem syren i odgłosem strzałów z karabinów. Czasem daje o sobie znać niepewnością co do kolejnego dnia, pogłoskami i nadzieją, że jakoś to będzie. Nie od razu pokazuje swoją prawdziwą twarz, daje iluzję, iż wbrew złu jakie z sobą niesie los ocali maluczkich. Jednak złudzenia mają to do siebie, że kiedyś w końcu kończą swój żywot i wtedy rzeczywistość pokazuje się od najbrutalniejszej strony.

Wrzesień tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego roku przyniósł to czego spodziewali się wszyscy od dawna. Niektórzy od razu odczuli wojenną zawieruchę, inni wypatrywali jej, nie lekceważąc żadnego jej groźnego pomruku. Elian Wiernik chciał dla siebie innej przyszłości niż ta, którą zaserwował mu los, miał zostać lekarzem i wieść spokojne życie u boku Hannah. Niestety powrót do Warszawy był nierealny, a co do narzeczonej - jak można było myśleć o uczuciach w takim momencie? Czas wojny nie sprzyja miłości, zobowiązaniom i tym co jeszcze dzień wcześniej wydawało się oczywistością. Michał Łyn nie wymyśla czarnych scenariuszy, przed ponad dwudziestu laty miał broń w ręku i aż nazbyt dotkliwie przekonał się wtedy co będą oznaczać wrześniowe wydarzenia. W okupacyjnej rzeczywistości nic nie jest pewne i trzeba być przygotowanym na wszystko. Rodzina Wierników musi szybciej niż inni spojrzeć bolesnej prawdzie w oczy oraz zapłacić za zaufanie niewłaściwemu człowiekowi. Zresztą nie oni jedyni przekonują się, że pewne wartości straciły na aktualności, a zdrada może przyjść z całkiem niespodziewanej strony. Ziemia łomżyńska wydaje się leżeć z daleka od głównej sceny wojennego dramatu, lecz i ona odgrywa w niej swoją rolę, każdy kto o tym zapomni zapłaci wysoką cenę.

Druga Wojna Światowa już nieraz była ukazywana w literaturze z różnorodnych punktów widzenia, w pierwszym tomie "Meandrów losu" może wydawać się daleka, lecz to wrażenie bardzo szybko mija. Wojenna zawierucha ukazana przez pryzmat zwykłych ludzi przedstawia równie dobrze jej obraz jak sceny batalistyczne, może nawet jest to bardziej przejmujący portret. Autor odkrywa przed czytelnikami świat, który tylko na pierwszy rzut oka wydaje się mało związany z tym co działo się w Warszawie lub innych miejscach, nie ma w nim zniszczeń po nalotach, walk, żołnierzy. Za to są mieszkańcy polskiej prowincji, przebywający w swoich domach, martwiący się nadchodzącą zimą i ... wojną, lękający się przyszłości, tego co przyniesie, ale mający nadzieję, iż jakoś wszystko się ułoży. Polska jest dla nich bardzo istotna, niektórzy pamiętają czasy sprzed odzyskania niepodległości, ale rodzina jest równie ważna. Jednak w codzienności coraz bardziej wkrada się wojenna rzeczywistość, polsko-żydowska i wiejsko-miejska społeczność próbuje się przystosować do okupacyjnych czasów, wcale nie niepostrzeżenie, jak najbardziej odczuwalnie odznacza się na nich trudny moment w historii. To co najgorsze jeszcze nie nadeszło, lecz wróg nie daje zapomnieć o sobie, niekiedy działa przez tych, którym się ufało. "Meandry losów. Pozbawienie ojczyzny" jest opowieścią o trudnej przeszłości z perspektywy nie wielkich wydarzeń, lecz zwykłych ludzi, wielkie wydarzenia toczą się  gdzieś tam, ale ich skutki są odczuwalne wszędzie. Czytelnik zdaje sobie sprawę z tego czego bohaterowie nie są jeszcze świadomi - wszystko to co znali odeszło i nawet jeśli wróci nie będzie takie samo.

.
Za możliwość przeczytania książki 

dziękuję