środa, 1 marca 2017

Ważki drobiazg

"Ważka"
Małgorzata Rogala


Czasem pewne detale jakiejś sprawy nie dają człowiekowi spokoju, chociaż wydaje się, że wszystko do siebie pasuje prawie doskonale. Intuicja podszeptuje by przyjrzeć się pewnym szczegółom ponownie i nie zadowalać się byle wytłumaczeniem. Dociekliwość bywa niebezpieczna, ale gdy pragnie się poznać prawdę i wierzy się w sprawiedliwość, jest jedyną drogą by to pierwsze ujrzało światło dzienne, a drugiemu stało się zadość. Jednak jest ona kręta i niekiedy mocno zaskakuje tym co na niej można spotkać.

Ostatnio Agata Górska ma trochę więcej czasu na rozmyślania niż zazwyczaj, wciąż powraca do niej śmierć przyjaciółki, niewyjaśniona i przede wszystkim z rąk nieznanego sprawcy. Policjantka nie zamierza pozostawić tej zbrodni bez znalezienia tego kto ją zamordował, nie jest to dla niej kwestia ambicji, lecz osobistej obietnicy. Prywatne kwestie trzeba połączyć z zawodowymi, nowe dochodzenie zapowiada się na dość schematyczne, chociaż nie jest tak łatwo, jak można było się spodziewać, wskazać potencjalnego sprawcę. Podejrzanych jest dużo, a ich krąg szybko się powiększa, ofiara nie wzbudzała sympatii, nawet w bliskim gronie swoich znajomych. Znalezienie zabójcy może zająć trochę czasu, zwłaszcza, iż sprawa komplikuje się i nic nie zapowiada by szybko została zakończona. Do tego Agata wciąż zajmuje się sprawą Leny, pamięta jedne z ostatnich słów kobiety i przypuszcza, że wiąże się to z pewnym drobiazgiem oraz jej śmiercią. Równoczesnej pracy nad dwoma morderstwami towarzyszą jeszcze zawirowania w sferze osobistej, nie da się już ignorować tego co inni dawno zauważyli. Ale czy da się połączyć obowiązki zawodowe z życiem prywatnym? Szczególnie w sytuacji gdy nowe informacje sprawiają, iż kilka aspektów poszerza i tak zagmatwanego śledztwo. Czy tym razem uda się schwytać mordercę i odkryć czym się kierował?

Niekiedy w najmniej spodziewanym momencie dostrzega się brakujący element układanki i wszystko zaczyna nabierać sensu. Ale czy nie są to wnioski na wyrost? Dlaczego wcześniej nikt nie zauważył tego co teraz wydaje się tak oczywistym?

Na kryminalne historie trzeba mieć ciekawy pomysł i połączyć z bardzo dobrym piórem, to oczywiście na początek, ponieważ sukces zależy od poprowadzenia akcji oraz wielu niuansów, sprawiających czytelnik z przysłowiowymi wypiekami na twarzy śledzi fabułę. No i pozostaje kwestia tego by nim ostatnie zdanie zostanie przeczytane pozostał niedosyt lub raczej apetyt na kolejną porcję sensacyjnych zagwozdek autora. "Ważka" i wcześniejsze tytuły Małgorzaty Rogali wzbudzają właśnie takie odczucia, autorka za każdym razem podwyższa poprzeczkę sobie, a przed swymi bohaterami stawia nowe wyzwanie jakim jest nie tylko dochodzenie, lecz i perypetie osobiste. Najnowsza książka wciąga od pierwszych stron, już znane wątki płynnie łączą się z nowymi, zaskakującymi i czasem oczekiwanymi, oczywiście nie brakuje niespodziewanych zwrotów akcji oraz sytuacyjnego, i nie tylko, humoru. Postacie są wyraziście zarysowane, ale gdzieś w tle kryje się tajemnica, jeszcze nie poznana, lecz mająca wpływ na przebieg wydarzeń. Nawet w lżejszych momentach zbrodnia jest w tle, jest ona jedną z sił napędowych akcji, nie jedyną, drugą stanowią bohaterowie, krok po kroku prowadzący dochodzenie, nie dla poklasku, ale by sprawiedliwości stało się zadość, jednocześnie próbujący dojść do ładu z własnym życiem i emocjami. Małgorzata Rogala splotła główny motyw, czysto kryminalny, z obyczajowo-uczuciowym, co dało punkt wyjścia dla powieści w jakiej wiele razy czytelnik poczuje zaskoczenie i nie raz będzie się zastanawiał jak dalej potoczy się intryga. Tytułowa "Ważka" ma do także do odegrania swoją rolę, kryje w sobie pewien sekret, odkrywany stopniowo i stanowiący clou dla całej historii. Pytanie co jeszcze czeka Agatę Górską i jej partnera? Zakończenie, jak i cała książka, sprawia, że apetyt rośnie w miarę czytania i w finale chce się kolejnej porcji lektury spod pióra Małgorzaty Rogali.


Za możliwość przeczytania książki 
dziękuję Małgorzacie Rogali



Wcześniejsze książki Autorki:











 recenzja