sobota, 14 września 2013

Bendelin po raz drugi

"Trup z Nottingham"
Sasza Hady


Stanowcze NIE dla detektywistycznego zajęcia, po pierwsze zbytnio nie przypadło do gustu głównemu zainteresowanemu, po drugie nie jest zbyt poważne, no i najważniejsze - brak czasu na podchody z przestępcami. Dlaczego więc otoczenie Nicholasa Jonesa ma całkowicie inne zdanie w tym temacie? W czym tkwi źródło aż tak dużej różnicy w ocenie tego samego tematu? Nick zadowolony jest ze swej egzystencji, może nie jest ona aż tak ciekawa i intrygująca jak chcieliby inni, ale jemu podoba się i to bardzo, no, ale znajomi sądzą zupełnie inaczej. Dać się przekonać i znowu podjąć dochodzenie czy trzymać się bietnicy by trzymać się z daleka od kłopotów? Alfred Bendelin przecież nie był jedynie fikcyjną postacią, a jego osoba otacza sława skutecznego śledczego ... Czyli jednak znowu trzeba wcielić się w słynnego Bendelina i rozwiązać morderczą zagadkę, bo trup już czeka w Nottingham!

Prowadzenie śledztwa wcale nie jest takie łatwe jak wydaje się większości, przede wszystkim Rupertowi Marley`owi, Nicholas Jones już się o tym przekonał. Jeżeli wszyscy oczekują szybkich efektów to taka presja wcale nie pomaga w pracy, no i pomoc w postaci autora kryminałów wcale nie jest zaletą, wprost przeciwnie. Miejscowi stróżowie prawa utknęli w miejscu, nikt nie ma pomysłu jaki kierunek obrać by dochodzenie znowu ruszyło do przodu, nic dziwnego, że pojawienie się Bendelina traktuje się jako błogosławieństwo. Alfred ma przed sobą trudne zadanie i zdaje sobie sprawę z oczekiwań wobec siebie, pozostaje więc zabrać się do roboty czyli zobaczyć gdzie zbrodnia została dokonana. Lista potencjalnych morderców jak na razie nie istnieje, bo każdy z podejrzanych ma alibi, ale gdzieś tam kryje się człowiek, który dokonał zabójstwa. Ofiara nie była zbyt lubiana w swoim otoczeniu, miała sporo na sumieniu jako szef, mąż, były gwoli ścisłości i wspólnik. W takiej sytuacji niejeden pewnie życzył jej śmierci, a zadaniem Alfreda Bendelina jest właśnie odkrycie kto wprowadził zamysł w czyn. Niezwykła para śledczych z uwagą obserwuje współpracowników zamordowanego, każdy z nich może okazać się sprawcą, lecz trudno doszukać się w nich zbrodniarza. Walter Darrington dał się we znaki podwładnym i bliskim, jednak czas i okoliczności jego śmierci nie dają jasnych wskazówek co do zbrodniczych motywów. Nick Jones błądzi wśród poszlak, niejasnych tropów, zeznań nic nie wnoszących do śledztwa i co najgorsze wciąż brak, oczekiwanego przez wszystkich, przełomu w dochodzeniu. Do tego obecność Ruperta, który wcale nie jest aż tak pomocny, jak mogłoby się wydawać po osobie autora kryminałów, i życie osobiste, które trudno prowadzić na odległość. Intuicja podpowiada, że odpowiedzi na pytania są niedaleko, lecz jeszcze nie tak wystarczająco blisko by je rozpoznać, a morderca umie wykorzystać słabość wielkiego detektywa na swoją korzyść ... Ktoś nie docenia umiejętności kojarzenie, wydawałoby się, nie związanych ze sobą faktów. Ziarnko do ziarnka, a raczej informacja do informacji i cień kryjący się w zabójczej mgle zaczyna nabierać konkretnych kształtów, teraz tylko trzeba poznać tło całej intrygi. Alfred Bendelin zawsze kończy to, co rozpoczął ....

Po czym poznać dobry kryminał? Po tym, że zagadka, na której się opiera suspens, nie pozwala odłożyć książki dopóki nie znajdzie się jej rozwiązania. "Trup z Nottingham" nie ma szybkiego tempa, miłośnicy lejącej się litrami krwi tez poczują się zawiedzeni, zamiast ultranowoczesnej techniki tradycyjne metody śledcze, co więc nie pozwala oderwać się od lektury? Humor, bohaterowie, no i kryminalna historia, trzy elementy stanowiące od lat podstawę sensacyjnej opowieści i jak się okazuje wciąż mogące być dobrym punktem wyjścia do napisania ciekawej książki. Czytelnik wraz Nickiem Jonesem prowadzi śledztwo, mające kilka ślepych uliczek i wątków, poznaje galerię postaci, które nie do końca są takie jak można by sądzić i w końcu odkrywa prawdę czyli tożsamość mordercy. Dochodzenie jednak dochodzeniem, ale ważne jest również życie prywatne, dostarcza ono równie wiele wrażeń co praca detektywa, szczególnie kiedy przyjaciel jest pisarzem, a ciotki wtrącają swoje kilka groszy do niego. Sasza Hady w drugiej części perypetii Alfreda Bendelina dostarcza w "Trupie z Nottingham" solidnej porcji intrygującej intrygi, w jakiej liczy się przede wszystkim dostrzeganie tego, co inni nie zauważają i łączenia w całość rozrzuconych fragmentów, wplatając pomiędzy nie humor. Kolejne przygody detektywa zapowiadają się równie interesująco, szczególnie, że Alfred i Nick zdają się mieć wspólny interes ...

Baza recenzji Syndykatu ZwB


Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. Oficynka