Leif GW Persson
Jedna chwila może zmienić wszystko, wydawałoby się, że takie hasło jest banalne, ale czasem podsumowuje najlepiej to co ma miejsce w życiu człowieka. Ponad dwadzieścia lat wcześniej taki właśnie moment zaważył na życiu kilku osób, zbieg okoliczności, przypadek, przeznaczenie lub tylko i wyłącznie ludzkie postępowanie sprawiło, że wymiana zdań stała się początkiem dramatu. Potem wydarzenia potoczyły się również niestandardowo, a ich następstwa po raz kolejny nie poszły odpowiednią ścieżką.
Przejście na emeryturę różnie bywa przyjmowane, czasem jest to dramat dla człowieka, bo nagle z dnia na dzień traci się grunt pod nogami, a za znanym zamykają się drzwi, czasem to długo oczekiwany moment, kiedy wreszcie ma się czas na sprawy, które były odkładane na później. Bywa i tak, że zawód nadal jest obecny w życiu, ale na zasadzie przyjacielskich spotkań, pozostaje nostalgia za tym co było, ale widoki na przyszłość są ciekawe, a przeszłość jest tylko okazją do wspomnień. Lars Martin Johansson jest właśnie na takim etapie życia, policyjną odznakę pożegnał, ale wiele jeszcze przed nim, teraz czas na nowe wyzwania ... Jednak planty często ulegają przeobrażeniom, przeznaczenie, przypadek, a może opatrzność boska sprawia, iż założenia ulegają całkowitym zmianom. Ten dzień nie zapowiadał się by miał być inny niże wcześniejsze, po prostu kolejny w emeryckim, acz aktywnym życiu. Przypadkowe rozmowy z dawnymi znajomymi, szybka przekąska i .... nagle nic już nie jest takie jakie było jeszcze kilka minut temu. Tak bywa, że czasem sekundy odmieniają życiowy scenariusz, zrządzenie opatrzności czy też innej nieznanej siły sprawiają, iż dostaje się zadanie, a może przekleństwo, do wypełniania. W jednym miejscu spotykają się ludzie, mogący rzucić światło na tragedię sprzed lat, chociaż to co odkryją wydaje się i tak nie mieć znaczenia w świecie bezdusznych paragrafów. Ale czy powinno się pozostawić bez odpowiedzi znaki zapytania, naznaczone cierpieniem, nawet gdy logika podpowiada, iż będzie to pyrrusowe zwycięstwo? A może to szansa by detektyw mógł zabrać głos w łabędzim śpiewie?
W połowie lat osiemdziesiątych Szwecja żyła morderstwem na tle politycznym, inne informacje musiały ustępować miejsca wiadomościom z postępów dochodzenia numer jeden. W końcu jak często ma się do czynienia z takim wydarzeniem? W natłoku mniej lub bardziej nagłówków i newsów, wzmianka o zaginięciu Yasmine przeszła bez większego echa, podobnie jak dochodzenie w tej sprawie. Po latach zrządzeniem losu ktoś na nowo zainteresował się wydarzeniami z ówczesnego lata, a raczej śledztwu i jego wynikowi. Dlaczego zakończyło się takim, a nie innym rezultatem? Czy po latach można wyciągnąć inne wnioski ze zgromadzonych dowodów? Krok po kroku, wcale nie świeże, lecz bardziej zdeterminowane oko spogląda na to co udało się zdobyć kolegom po fachu.
"Umierający detektyw" to powieść oparta przede wszystkim na śledztwu, a raczej jego ponownej odsłonie po latach. Autor postawił na wyrazistych bohaterów i to oni są motorem akcji, ich zdeterminowanie i przekonanie, że wyjaśnienie sprawy sprzed lat jest możliwe. Dopiero teraz pojawiła się szansa by na nowo ktoś się zainteresował pewnymi letnimi wydarzeniami i właśnie to drugie podejście stanowi oś fabuły. Czytelnik obserwuje krok po kroku postęp w dochodzeniu i detale, które umknęły w przeszłości, czasem drobiazg wydawałoby się nic znaczący staje się momentem przełomowym dla dochodzenia. Śledztwo to motyw główny, wspierają go wątki obyczajowe dotyczące postaci, które na pierwszy rzut oka nie są związane z nim, ale to jedynie złudzenia. Ile razy zdarza się nam powiedzieć "to mnie nie dotyczy", by po chwili zastanowienia stwierdzić, że jednak łączy nas z danym wydarzeniem coś więcej? Podobnie jest i w tej historii, gdzie to co wydaje się odległe oraz przypisywane innym nagle nabiera rysów konkretnej i znanej twarzy. Leif GW Persson ukazał jak toczy się dalej życie osób, będących uczestnikami, mniej lub bardziej zaangażowanymi, w zbrodniczy dramat oraz zadaje pytanie czym jest sprawiedliwość. Czy kara za popełnione przestępstwo może mieć termin, po którym jej wymierzenie jest już nieuprawnione i staje się samosądem? A może wina nie może się przedawnić i niezależnie ile lat minie będzie zawsze aktualna, podobnie jak dokonanie osądu za nią? Kat, ofiara, Temida, trzy elementy połączone cierpieniem, wyrzutami sumienia i poczuciem winy ...
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Wydaje się być ciekawą książką. Lubię czytać o detektywach, śledztwach.. niewyjaśnionych zbrodniach.
OdpowiedzUsuńW tej książce jest każdy z tych elementów :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać w końcu coś z Czarnej Serii, ale co przyjdę do biblioteki to nie ma pierwszych części :/ Lubię kryminały, choć mam co do nich wysokie wymagania i nie każdym mi się podoba. Gdy będzie okazja, z chęcią przeczytam "Umierającego detektywa" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzarna seria jest ciekawa, a w jej ramach wydawane są książki interesujacych autorów :)
UsuńCzasem takie świeże spojrzenie może dużo wnieść do śledztwa. Fajnie jest tak po latach odkrywać prawdy i znaleźć winnego !!!
OdpowiedzUsuńW tej historii jest też ciekawe pytanie dot. wymierzenia kary
UsuńLuuubię takie klimaty. :)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńKsiążki o powrocie do śledztwa sprzed lat bywają interesujące, zaintrygowała mnie ta historia :)
OdpowiedzUsuńPolecam, intryga kryminalna doskonała :)
UsuńMoże być ciekawa. Już zanotowałam sobie tytuł:)
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać :)
Usuńoj niestety nie moje klimaty, choć wierze na słowo, że może dac dużo przyjemności w czytaniu :)
OdpowiedzUsuńNieźle się zapowiada :) Skoro mówisz, że warto przeczytać, to z pewnością tak jest :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej jest się przekonać samemu, czytając książkę ;)
Usuńwidzę, że u Ciebie królują kryminały :D
OdpowiedzUsuńJakoś tak się składa, ze sensacyjne klimaty lubią mnie ;)
Usuń