środa, 10 sierpnia 2011


"Koniec wiosny w Lanckoronie"
Agnieszka Błotnicka

Każdy bagaż ma swoją wagę, mniejszą lub większą, niezależnie czy to walizy podróżne czy życiowe doświadczenia. Szczególnie przeszłość niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i czasami niezwykle ciężkie gatunkowo wspomnienia. Jedni upychają je w zakamarkach pamięci, jak na strychu lub magazynie rzeczy, które tylko zawadzają w życiu codziennym, ale nie chcemy ich wyrzucać z pamięci, bo są dla nas ważne. Czasem pozostają tam już na zawsze, a kurz następnych przeżyć pokrywa je na tyle grubą warstwą, że nie znikają w mrokach dziejów. Inne wbrew usilnym zabiegom wypadają z zakamarków pamięci za każdym razie gdy tylko otwieramy je by coś dorzucić. Niekiedy jednak wszystko to co skrupulatnie przez lata upychamy, a raczej odsuwamy od siebie, nagle wypada w najmniej oczekiwanym momencie. W takiej chwili możemy ugiąć się pod falą "pamiątek", lecz to co nas nie złamie wzmacnia. Jednak nim to nastąpi przechodzimy swoisty czyściec, poprzedzony piekłem powrotu do tego co było, lecz nie minęło. Trudno jest zgubić kufry doświadczenia życiowego, a w ogóle czy warto starać się by znikły? W końcu to one kształtują nas, i te pozytywne i te negatywne, czy tego chcemy czy nie.

Historia Magdy opowiadana jest dwutorowo, z jednej strony teraźniejszość, a z drugiej przeszłe wydarzenia. Dzięki nim dowiadujemy się co kieruje bohaterką w obecnej chwili. Takich kobiet jest wiele, może, któraś z czytelniczek powie - "to ja", a inna znajdzie w niej odbicie przyjaciółki bądź siostry. Na zewnątrz pewna siebie i nie przejmująca się drobiazgami, nie płynąca z prądem, lecz raczej odważnie wychodząca mu na spotkanie. Oczywiście tak jest do pewnego momentu, nagle to co do tej pory było uważane za wygodne zaczyna uwierać, a pamiątki, które dawno zostały ukryte w szufladzie z napisem "nie otwierać" wysypują się z hukiem. Co w takiej sytuacji można zrobić? Po pierwsze zmienić to co uważa się za głównego winowajcę czyli nadprogramowy bagaż i emocji i kilogramów, a po drugie później pokazać swoje nowe JA światu. Ale takiej operacji nie sposób przeprowadzić w otoczeniu, które dobrze się zna i gdzie wszystko przypomina o tym co się wydarzyło. Czasem zdanie się na los podczas wyboru miejsca rozrachunku z tym co obciąża jest najlepszą decyzją.
Małe miasteczko, urokliwe, tak samo jak słowa piosenki, która była bodźcem wyboru kierunku ku nowemu. Początki jak to początki nie są łatwe, ale ambicja i determinacja robią swoje. Z tym wątkiem przeplata się opowieść o związku bohaterki i wbrew początkowym przypuszczeniom prawdziwy obraz jest inny. Perspektywa jednej strony nie zawsze oddaje w pełni obraz sytuacji, czasem to co bierzemy za rzeczywistość naprawdę jest całkowicie inna. Czasem drobiazg pozwala poznać faktyczny obraz przeszłości, a dystans związany z upływem czasu też pomaga uzmysłowić swoje błędy.

"Koniec wiosny w Lanckoronie" to książka, wywołująca u czytelnika i uśmiech i chwile refleksji nie tylko nad lekturą, lecz także i nad własnymi wspomnieniami. Problemy Magdy znamy z własnych doświadczeń lub znajomych, dzięki humorowi przedstawione wydarzenia nabierają intensywniejszych kolorów, a od perypetii postaci nie możemy się oderwać. Koniec zaskakujący okazuje się nie tylko dla czytających, lecz również dla bohaterów ...

Za możliwość przeczytania książki Dziękuję