sobota, 14 maja 2011

Japoński ślad

"Cień gejszy"

Początek XX w. Europejczyk zabija swojego przyjaciela, wraz z nim morduje gejszę i młodą służącą. Motywem jego działania jest odzyskanie kompromitujących go materiałów. Ponad sto lat później ginie inny mężczyzna zabity z powodu czegoś co znalazł w starych szpargałach. Jakiś czas potem ktoś podszywa się pod znanego dziennikarza i byłego policjanta w jednej osobie - Emila Żądło i na forach internetowych umieszcza posty z groźbami, po których zaczynają się u niego dziwne telefony. Trzy różne zdarzenia, które wydają się nie mieć nic ze sobą wspólnego, ale czy na pewno? W wiadomościach zamieszczanych w sieci były wspomniane japońskie drzeworyty, człowiek, który został zamordowany mieszkał, podobnie jak Emil Żądło, w Gdańsku, a internetowy złodziej tożsamości także zostaje znaleziony martwy. Za dużo zbiegów okoliczności, wszystkie wydarzenia są ze sobą jakoś związane tylko czym lub może kim?

Początkowo Emil Żądło wraz, ze znajomym, komisarzem Zebrą wiedzą tylko o śmierci doktorancie, który według filmów z kamer w kafejkach internetowych był właśnie złodziejem tożsamości, tylko dlaczego posługiwał się danymi dziennikarza i czy jego groźby były nimi faktycznie? Może chciał zwrócić na coś lub na kogoś uwagę? A co z dziwnymi telefonami do domu dziennikarza? Też był ich autorem? Wątek sensacyjny uchyla rąbek swej tajemnicy, początkowo może trochę "z pewną nieśmiałością", ale już wyczuwa się, że dalsze odsłony będą następować w coraz bardziej morderczym tempie ... I faktycznie, kolejna ofiara pojawia się prawie od razu, przyjacielem doktoranta był pewien wykładowca, który został znaleziony martwy kilka miesięcy wcześniej, a w jego mieszkaniu ktoś zniszczył japońskie drzeworyty. Trop wydaje się coraz wyraźniejszy tylko jeszcze powiązania z redaktorem Żądło są niejasne, no i co miały w sobie obrazy z kraju kwitnącej wiśnie, że w tak brutalny sposób zostały zniszczone? Jako dzieła sztuki nie należą do najdroższej elity na rynku no i w trójmiejskich realiach jest na nie \ mały popyt i niewiele ich w ogóle w obiegu. Ktoś dokonuje włamania do małego antykwariatu i pomimo wielu wartościowych przedmiotów ginie, no właśnie, - japoński drzeworyt, a kilka kolejnych ktoś wyciąga z ramek. To już kolejna wskazówka związana z tego rodzaju dziełami sztuki, które notabene, zostały kupione przez antykwariusza od siostry człowieka, który znalazł je w zapomnianych, rodzinnych pamiątkach. A gdy do tego dodać, że doktorant był partnerem owego mężczyzny, a same drzeworyty zostały przywiezione z Japonii przez jego pradziada to już jest niezbity dowód, iż kryją one tajemnicę, może nawet w liczbie mnogiej i to z morderczym rodowodem, który nawet po ponad stu latach jest powodem zbrodni. Jako, że redaktor Żądło nie umie się uprzeć ich urokowi kupuje je, kryminalna przeszłość i nowego właściciela i owych ilustracji wróżą "zabójczy" rozwój wypadków. Jak wynika z rodzinnych wspomnień, od chwili pojawienia się japońskich drzeworytów, wiele osób pytało o pewną szkatułkę, jednak ona nie dotarła do Polski, a może jednak tak? Na jednym z obrazów jest umieszczone ozdobne puzderko, chociaż może jest to dopatrywanie się rzeczy,jakich nie ma? Tylko dlaczego tak nagle giną kolejne osoby z rodziny pierwszych właścicieli drzeworytów i to w momencie gdy udzielają jak się wydawało mało znaczących informacji? Komu może, po ponad wieku, aż tak zależeć na nieokreślonym przedmiocie, że morduje każdego, kto miał coś wspólnego z japońskimi drzeworytami? Pytań wiele, natomiast odpowiedzi - ich jak na razie brak, a gejsza tylko tajemniczo uśmiecha się zza wachlarza na papierowej odbitce ...
Jej sekret, a raczej to co było ukryte na odwrocie odnajduje się w magazynku pewnego złodzieja, który popełnia samobójstwo. Wydaje się, że do odkrycia powodu morderstw jest tylko jeden krok, jednak odległość jest o wiele większa - odczytanie dokumentu zapisanego japońskim pismem to nie szybka i prosta sprawa, a śledztwo utyka w martwym punkcie. Dla Emila Żądło i jego narzeczonej prawie dosłownie, w przeciągu kilku dni ktoś usiłuje ich zabić, czyżby przy odczytywaniu starego dokumentu zbytnio zbliżyli się do odkrycia tajemnicy? Pożar oraz włamanie hackera tylko potwierdzają, że prywatne śledztwo idzie w dobrym kierunku, a przestępcy uderzają po raz kolejny - tym razem ich ofiarą pada osoba, która podjęła się przetłumaczenia odnalezionego w drzeworycie dokumentu.
Czasem kilka zdań może naprowadzić na brakujący element w dochodzeniu, lokalny polityk chwaląc się rodzinną genealogią wspomina przodka, który przebywał na początku XX w. w Japonii ... czy to tylko zbieg okoliczności czy coś więcej? Szczególnie, że jego asystent wyraźnie jest niechętny pytaniom dotyczącym tej historii, a tłumaczenia z języka japońskiego wskazują pewne nazwisko ... Jednak takie zakończenie byłoby zbyt oczywiste, a autorka już we wcześniejszych książkach udowodniła, że niespodzianki trzeba się spodziewać w momencie gdy rozwiązanie wydaje się kryć na następnej stronie.

Gdańsk i Tokio, początek XX w. i początek XXI w., odległe miejsca i czas czy mogą mieć wspólnego? Tak - chciwość i źle pojęty honor, które były przyczyną zbrodni przed stu laty i tych współczesnych. Cień japońskiej kultur, jak tytuł książki, jest obecny przez całą historię, nie jest tylko ozdobnikiem wątku kryminalnego - wprost przeciwnie jest jego osią. Perypetie redaktora Emila Żądła i jego przyjaciół po raz kolejny okazały się strzałem w dziesiątkę.


                                                                                                            Książka przekazana przez portal   Zbrodnia w Bibliotece
 

Zbrodnia w Bibliotece

Zbrodnia w Bibliotece i "Wisielec i księżyc" czyli moja recenzja opublikowana :)