czwartek, 20 stycznia 2011

Świat Happy Endu

Lubię Happy End`y, wierzę w nie i wiem, że niestety nie zawsze zdarzają się w życiu. Nie raz i nie dwa słyszałam wiele opinii na temat tego typu zakończeń. Podobno w realnym świecie nie ma na nie miejsca, a już uwieńczenie końca książki, filmu, czymś takim zaraz u wielu rodzi podejrzenie o ckliwy romans, co najmniej. A jak ktoś powie, że lubi takie rozwiązanie to podpada najczęściej pod kategorię braku realizmu i życiowego doświadczenia. Jak to jest z tym szczęśliwym końcem, a może początkiem? Pewnie wierzy w taki epilog wielu, tylko mało, który z nas przyznaje się do tego. Dlaczego? Niewykluczone, iż jest to spowodowane zapatrzeniem się w produkcje z gatunku tzw. kobiecej literatury. Podobno ich też nikt nie ogląda, tylko czemu wszyscy są bieżąco i z nowościami i z całą historią przedstawianą np. w odcinkach ... Co innego się robi, a co innego mówi ;) Czym dla mnie jest Happy End? Nie różowym (w tym miejscu każdy może wpisać swój "ulubiony" kolor) epilogiem, ale kresem historii, gdzie udało się przezwyciężyć trudności, w pojedynkę lub w parze/grupie. Może nie wszystko ułożyło się tak jak byśmy sobie tego życzyli, jednak zachowało się najważniejsze szacunek do siebie i ludzi, na których nam zależy, z wzajemnością. A, że nie wszystko poszło gładko? Nie zawsze jest tak, iż wszystko idzie po myśli. Happy End`y mają i romanse i kryminały i horrory - w końcu i w nich zło zostało zwyciężone, chociażby na chwilę. To nią trzeba się cieszyć, tak jak momentem gdy jesteśmy szczęśliwi bądź przynajmniej zadowoleni z tego, że coś powiodło się. Może mało realne, ale to w końcu przynajmniej w jakimś stopniu sami kreujemy swoje otoczenie. Nic złego czy też naiwnego jest w tym, że jakiś czas damy sobie prawo do marzeń. One się spełniają, więc uwaga na to o czym marzymy ...