środa, 26 lutego 2020

Pan życia i śmierci


          PREMIERA

„Władcy czasu”

Eva García Sáenz de Urturi

Niektóre pytania czekają na odpowiedź długo, nawet bardzo długo, a kiedy wreszcie padną wiele spraw nabiera całkiem innego kontekstu. To, co wydawało się dogmatem nagle staje się wyborem, wolnym i otwierającym drzwi do tak wielu możliwości i przede wszystkim można ostatecznie zamknąć drzwi do przeszłości. Czas jest siłą, której nie da się okiełznać, lecz kiedy pozna się tajemnice jakie w sobie skrywa, można zapanować nad tym, co niesie z sobą.

Kraken jest legendą, chociaż wolałby by nikt tak niego nie patrzył, śledztwa w jakich brał udział okryły go sławą, niechcianą i niosącą z sobą zbyt wiele obciążeń. Jednak  z obiegowymi opiniami trudno walczyć, zwłaszcza kiedy ma się na głowie nową sprawę, natomiast poprzednia wciąż jest niedokończona. Unai musi skupić się nad oboma  dochodzeniami, każde ma w sobie tajemnicę i to nie jedynie związaną z osobą sprawcy. Modus operandi w drugim przypadku jest niespotykany, a okoliczności wcale nie są sprzymierzeńcem dla policji. Trucizna i afrodyzjak w jednym, jakby tego było mało pojawia się w bestsellerze czytelniczym, jaki bije rekordy sprzedaży. Kraken zauważa podobieństwo, lecz stanowi to dodatkowy znak zapytania. Na tym nie koniec, bo zabójca popełnia kolejną zbrodnię, która również jest odzwierciedleniem książki, osadzonej w okolicach Vittorii sprzed wieków. Dlaczego wybrano takie, nie inne narzędzia, kim były ofiary dla zabójcy i czy będzie on kontynuował swoje brutalne dzieło? Jak zawsze presja czasu i publiki jest ogromna, ale coś jeszcze ma wpływ na pracę genialnego profilera – życie osobiste, już nieraz splatające się z pracą, co przyniosło dalekosiężna skutki. Tym razem mocniej odczuwa on ten związek, czy będzie w stanie oddzielić obie sfery? Co przyniesie wysiłek śledczych? Priorytet jest jeden, ujęcie mordercy, lecz by to urzeczywistnić trzeba odkryć motyw,  ten nie jest ani oczywisty, a tym bardziej łatwy do wyłapania pośród przypuszczeń, przesłanek oraz faktów, wydających się niezbitymi, chociaż czy faktycznie tak jest? Prawda rzadko kiedy jest nieskomplikowana i zbyt często kryje dużo kłamstw.

Ostatnia z trylogii Białego Miasta, ale pod względem lektury zajmująca pierwsze miejsce, podobnie jak jej poprzedniczki, każda z nich to prawdziwa perełka suspensu, wzorzec, któremu niewiele thrillerów może dorównać. Trzecia wizyta czytelniczo-kryminalna w Vittorii przebiegła jak zawsze zbyt szybko, chociaż liczyła pięćset parę stron, jednak w tym wypadku setki kartek stapiają się w niesamowity kryminał, gdzie każdy detal ma znaczenie i nie ma nieistotnych faktów. Eva García Sáenz de Urturi jednocześnie kontynuuje, rozwija i tworzy nową powieść, nic nie jest przyśpieszone lub odwrotnie rozwleczone, każdy wątek biegnie swoim rytmem, dopasowanym do tego, co z sobą niesie.”Władcy czasu” są prawdziwą skrzynia pełną skarbów w postaci motywów, bohaterów i przede wszystkim samej fabuły. Przeszłość i teraźniejszość splatają się w zagadkową sieć, zbudowaną z obecnych i dawnych intryg, morderczych i pełnych pułapek, w jakie łatwo wpaść, lecz bardzo trudno się z nich wydostać. Pisarka drobiazgowo zbudowała powieść o charakterze szkatułkowym, zagłębiając się w nią, stajemy oko w oko z nieszablonowymi zbrodniami, śledztwem, jakie sięga głęboko w rodzinne korzenie, a zwłaszcza w ludzkie umysły tak zbrodniarza jak i ekipy dochodzeniowej. Dwa horyzonty czasowe, dwie historie, co je łączy? To jedno z wielu pytań, których odpowiedzi poszukują nie tylko czytelnicy, przemierzając średniowieczne uliczki Vittorii, wspinając się po krętych schodach wież i katedr. Gdzieś w malowniczej scenerii ktoś planuje kolejne morderstwo, nie spocznie dopóki nie zostanie ujęty, ale nie tak łatwo mu pokrzyżować plany, jedynym sposobem jest wniknięcie w jego umysł, umysł bezwzględnego zabójcy. Eva García Sáenz de Urturi krok po kroku odsłania drogę od miejsca przestępstwa do momentu kiedy zostaje odkryta tożsamość mordercy. Pełna wybojów, ślepych uliczek naznaczonych ciałami ofiar, dochodzeniowych mielizn, twardych dowodów i poszlak ścieżka kończy się błyskotliwym finałem, godnym ostatniej części trylogii. Jednak nim przyjdzie się nim delektować przed czytającym prawdziwy maraton niuansów, śledczych zagwozdek, zabójczych sekretów oraz obserwacji pracy detektywów z krwi i kości, którzy próbują pogodzić dwa żywioły – wyczerpującą pracę i życie prywatne, zazębiające się aż nazbyt często.







Książkę przeczytałam dzięki 

uprzejmości
Wydawnictwu MUZA