piątek, 7 czerwca 2019

Opowieść Wiszni


„Wisznia 
ze słowiańskiej głuszy”
Aleksandra Katarzyna Maludy

Człowieczy los może odmienić się bardzo szybko, niezbadane są wyroki bogów, ale i ludzie także maczają w nim swoje palce. Raz wieje wiatr w oczy, raz wszystko idzie jak z płatka, niektórym od momentu narodzin towarzyszy szczęście, inni muszą walczyć by przetrwać, czasem jedna chwila odmienia wszystko.  Łatwo zagniewać potężnych, lecz czasem najlepszą ofiarą na ich przebłaganie jest odwaga i walka z tym, co odebrało spokój.

Każdy powinien znać swoje miejsce w wspólnocie, chociaż nie zawsze jest ono wygodne i dające zadowolenie. Wisznia wie jaka będzie jej przyszłość, podobna do innych kobiet w grodzie, nawet jeśli, jak ludzie powiadają, jest się córka potężnej bogini Mokoszy. Jednak kiedy spokój zostaje raz na zawsze zburzony, stare zasady muszą iść w zapomnienie. Nie jest łatwo odnaleźć się w świecie, gdzie dominuje chęć bogactwa i pogarda dla drugiego człowieka. Wydaje się, że bogowie odwrócili się od Wiszni i jej pobratymców, a i oni sami nie są już tacy jak kiedyś, może teraz pokazują swoje prawdziwe oblicze? Czy odważna królewna Wanda odwróci złą kartę? Daleko od Dniepru, potężna puszcza nie jest przyjazna ludziom, ale niekiedy da się wyrwać z niej kawałek by od nowa zbudować domostwa, zwłaszcza kiedy ma się przywódczynię, która umie walczyć o bliskich. Wszechwładni Mokosza i Perun wspierają się nawzajem w świętym gaju, ale czy nie zagrozi im ktoś, kto podobno ich przewyższa mocą?

Prastare dzieje Słowian są równie fascynujące co starożytnych Greków czy Rzymian. Otaczają je tajemnice, nimb niesamowitości oraz intrygujące legendy i mity, które dorównują dzisiejszym bestsellerom. „Wisznia ze słowiańskie głuszy” należy do kategorii opowieści, czerpiących pełnymi garściami z tego, co znane, lecz nie jest to kalkowanie, ale twórcza reinterpretacja oraz wplecenie w nową historię. Pisarka nie poszła w kierunku wygładzenia czy też lukrowanego przedstawienia słowiańskich dziejów, wprost przeciwnie dała czytelnikom do rąk sagę z możliwymi, ówczesnymi, realiami. Kreskówkowej idylli, bądź hollywoodzkiej bajki nie ma w tej książce, bo nie są one potrzebne by przedstawić pełnokrwistych bohaterów, a zwłaszcza kobiece postacie, nieszablonowe, ale doskonale wpisujące się w fabułę. W „Wiszni ze słowiańskiej głuszy” łączy się świat realny z nadprzyrodzonym, prawda z fikcją i przede wszystkim popularne przekazy z tymi mniej popularnymi. Trudno jest się oderwać od opowieści pełnej mocną kreską zarysowanych sylwetek oraz barwnie oddanego drugiego planu. Aleksandra Katarzyna Maludy  nie bała się wyjść poza schematy i spojrzeć na historię z rzadko branego pod uwagę punktu widzenia. Co więcej konsekwentnie jest to odczuwalne na każdym kroku i uzupełnia intrygująco całość. Gdzieś na pograniczu rzeczywistości i legendarności bohaterowie walczą o siebie, swoje dziedzictwo i z boskimi wyrokami oraz fatum.


 Za możliwość 
przeczytania książki
dziękuję:

wyd. Szara Godzina

oraz