środa, 25 marca 2020

Boski chichot

„Kwiat paproci. Szeptucha”
Tom 1
Katarzyna Berenika Miszczuk

Los bywa przewrotny, by nie powiedzieć złośliwy, i w ramach swego jakże szerokiego gestu obdarowuje mniej lub bardziej chętnych ludzi różnorodnymi podarkami. Niektórzy mogą się co najmniej zdziwić co ich czeka, drudzy natomiast przekląć, głośniej bądź ciszej, splot okoliczności wywracających egzystencję do góry nogami. A jeśli dołożyć do tego różnorodne pomysły bogów, boginek i bożków oraz samych zainteresowanych to życiowy chaos zapowiada się na poziomie mistrzowskim.

Kiedy zamiast stołecznego gwaru trzeba będzie przywyknąć do spokoju Bielin, to nie ma się czemu dziwić, że jakoś entuzjazmem nie podchodzi się do takiej rewolucji. Gosława Brzózka inaczej widziała swój najbliższy rok życia, na pewno nie było w nich praktyk u wiejskiej znachorki zamiast praktyki w nowoczesnym szpitalu. Jednak okazuje się, że to dopiero początek niefortunnych i fortunnych wydarzeń. Szeptucha Baba Jaga ma w zanadrzu niejeden sekret, tak samo jak mieszkańcy bielińskich okolic. Jeśli ktoś jest nowoczesną dziewczyną z dwudziestego pierwszego wieku to może przeżyć nie lada szok gdy zostaje się skonfrontowaną z czymś, co uważało się w najlepszym razie za domenę staruszek czyli wiarę w bóstwa, zabobony i demony. Ale nowa rzeczywistość ma i dobre strony w osobie atrakcyjnego ucznia miejscowego żercy, gorsza wiadomość jest taka, iż książę z marzeń plus puszcza pełna kleszczy, zarazków i innego ustrojstwa oraz nad wyraz prawdziwi bogowie mogą odbić się co najmniej czkawką. Czym innym jest przecież historia na stronach podręczników i świętowanie w nowoczesnym klimacie tradycji, a zupełnie czym innym spotkania oko w oko z bogami, mającymi o sobie więcej niż wysokie mniemanie, i skonfrontowanie się z prawdą rodem z filmów. Pozostaje jeszcze kwestia pewnej misji, od której nie da się nijak uciec, a ocalenie siebie oznacza prowadzenie gierek  z nieobliczalnymi siłami.

Jako dziecko uwielbiałam czytać o słowiańskiej historii Polski, bogach i bóstwach, legendarnych władcach, kryło się w nich wiele tajemnic i intrygujących zdarzeń. Prawda i fikcja zacierały pomiędzy sobą granice dając w efekcie niesamowitą lekturę. Tę samą atmosferę odnalazłam w cyklu Kwiat paproci, pierwszy tom „Szeptucha” okazał się strzałem w dziesiątkę i przy okazji stał się przyczyną zarwania nocki. Kiedy raz rozpocznie się czytanie tej powieści odłożenie jej na bok jest trudne, bo w końcu to, co jest udziałem Gosi plus humor, no i oczywiście jej współtowarzysze przygód, nie pozwala na przerwanie bez dowiedzenia się co było dalej i tak aż do samego końca. Potencjał został znakomicie wykorzystany, jednocześnie stał się punktem wyjścia dla dalszego ciągu przygód niezrównanej w wpadaniu w tarapaty uczennicy szept uchy. Jeśli ktoś obawia się nadmiernej „przaśności” oraz „ludowości” to niech nastawi się na autorską kreację tego, co mniej lub bardziej znane i podanie w formie nowoczesnej klechdy lub może bardziej odpowiednim byłoby określenie pełnokrwistej słowiańskiej sagi. Wyraziste postacie, tak te ludzkie jak i boskie, barwne oraz niezwykle charakterne oraz przede wszystkim nie są bladymi kopiami siebie samych, lecz wyraziście sportretowanymi osobami. „Szeptucha” ma w sobie czar połączonych rześkich wiosennych dni i czaru letnich wieczorów, okraszonych dobrym humorem i wieloma celnymi ripostami. Pisarka, przedstawiając alternatywną wizję dziejów, dała czytelnikom do rąk lekturę, która pozwala wejść w świat gdzie dużo jest możliwe, lecz wszystko ma swoją cenę, a bogowie dalecy są od nieskazitelności. Gratuluję Katarzynie Berenice Miszczuk niezwykle kreatywnego podejścia do historii i mitologii słowiańskiej, a przede wszystkim samego pomysłu na niezwykłą serię.