poniedziałek, 6 stycznia 2020

Klątwa


„Lucyfer”, 
„Gabriel”, 
„Devlin”
Jennifer L. Armentrout

Każdy dom ma swoje tajemnice, jeden mniejsze, drugi większe, ale są również takie, które są wprost zbudowane z sekretów. To one są spoiwem cegieł, wplecione są w jego historię i towarzyszą kolejnym pokoleniom domowników. Nie da się od nich uwolnić, zapomnieć o nich lub je zignorować. Niekiedy przenikają także do rodzinnych więzi, podkopując ich korzenie i żerując na jej członkach.

Mieć świat u swych stóp to dla braci de Vincent codzienność, biorą z życia garściami i to, na co maja ochotę bez pytania kogokolwiek o zgodę. Nie boją się nikogo, nie dbają co mówią o nich inni, są drapieżnikami, wytrawnymi łowcami i … ciąży nad nimi klątwa. Zdają się nią nie przejmować tak samo jak i wszystkim innym, po prostu są sobą i zdobywają wszystko co tylko zapragną, nawet jeśli jest to zabawka na krótki czas. Za nimi ciągną się skandale, plotki, ich rodzina od bardzo wielu dekad jest żywą legendą, to, co wydaje się niewiarygodne jak najbardziej może się w ich przypadku okazać prawdą. Nie wiadomo co jest zręcznym kłamstwem, a co realne, nawet oni do końca tego nie wiedzą. Nikt nie jest przy nich bezpieczny, zwłaszcza kobiety, ale Julia, Nikki i Rosie rzuciły przeznaczeniu wyzwanie, chociaż czy świadomie? Każda z nich ma w sobie to „coś” co nie pozwala Lucianowi, Gabrielowi i Devlinowi przejść obojętnie, chociaż doskonale mają w pamięci słowa swej przodkini. Czy będą w stanie ochronić to, co czują oraz te, które sprawiły, że nic nie jest już takie jak wcześniej, chociaż nie było to ich zamiarem? Śmierć lubi gościć w domu rodu de Vincent, a ostatnio robi to dość często, czy krążące pogłoski są prawdziwe? Co faktycznie miało i ma miejsce w luksusowych murach, że tyle zła, bólu i cierpienia jest wyczuwalne? Niewyjaśnione zdarzenia wydają się przesiąkać każdy skrawek tego budynku, ale czy również skaziły jego mieszkańców? Julia, Rosie i Nikki przekonają się co znaczy czar de Vincentów oraz z czym zmagają się gdy ciekawskie spojrzenia pozostają daleko za nimi. Sekrety niekiedy są ogromnym ciężarem, który jest się zmuszonym dzielić jedynie w gronie najbliższych, a nawet oni nie zawsze wiedzą ile on waży. Czy rodzinne zagadki zagrożą po raz kolejny de Vincentom?

Niezwykłe Nowy Orlean jako tło zapowiada, że historie, osadzone w tym właśnie miejscu będą miały w sobie co najmniej nutę jego uroku oraz gorącej atmosfery. Jennifer L. Armentrout doskonale wykorzystała niezwykły urok miasta wplatając go w historię, w której nie brak emocji, mrocznego kuszenia i zakazanych owoców. Trylogia o braciach de Vincent to prawdziwy rollercoaster, w jakim uczucia stopniowo wznoszą się coraz wyżej by w niespodziewanym momencie runąć w dół pociągając bohaterów i czytelników z sobą, a zaraz potem znowu piąć się do kolejnego szczytu. Pisarka w każdym tomie odsłania część tajemnic, lecz to jedynie fragment większej całości, niesamowitej w każdym calu. Z jednej strony są skomplikowane uczucia, pełne wzlotów i upadków, z drugiej zabójcze wprost tajemnice, zdające się niczym trujący bluszcz oplatać każdy wątek i zatruwać to, co dobre swoim jadem. A w samym środku znajdują się postacie, mające za sobą przeszłość z wieloma znakami zapytania i jeszcze bardziej niepewną przyszłość. Pisarka poprowadziła kolejne tomy tak, by nie były swoimi kalkami, ale łączył je wspólny motyw oraz stanowiły swoje dopełnienie. Jennifer L. Armentrout nie boi się odważnego kreowania bohaterów, tworzeniu ich na zasadzie kontrastu, pozostawienia w historiach z ich udziałem niedopowiedzeń. Podobnie jest również z osią akcji, w jakiej nie brak mroku, grozy oraz kryminalnych detali.