piątek, 10 sierpnia 2018

Owoc niezapomnienia


„Owoc granatu.
Dziewczęta wygnane”
Maria Paszyńska

Przyszłość jednego dnia jawi się w jasnych barwach, zaplanowana i zadowalająca ambicje, bądź jest widziana z kimś, kto stał się bliski nieoczekiwania i dał impuls do spojrzenia w to co może mieć miejsce, drugiego dnia zmieniając się całkowicie. Teraźniejszość wydaje się być jedynie przystankiem do tego co jest wyczekiwane, ale czasem marzenia zostają wystawione na próbę lub okazują się jedynie ułudą. Wystarczy chwila by przyjazny świat pokazał swoją mroczniejszą stronę i boleśnie uderzył w to co dla człowieka najcenniejsze.

Lato roku tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego było upalne, a nawet gorętsze, poza tym przebiegało podobnie jak te z wcześniejszych lat. Przynajmniej tak się wydawało wielu. Beztroska, dworek otoczony lasami i polami, rozrywki odpowiednie dla panienek z dobrego domu, po prostu wakacje. Jednak gdzieś na tym jasnym obrazie pojawiają się chmury, lecz przecież czas dojrzewania niesie z sobą pierwsze odpowiedzialne decyzje oraz wybory. Bliźniaczki Elżbieta, zwana Halszką, i Stefania Łukowskie żyją dniem dzisiejszym, swoboda wiejsko-ziemiańskiej egzystencji jest czymś zupełnie innym od ich miejskiego życia, lecz każda z nich znajduje dla siebie miejsce. Nadciągające wojenne zagrożenie wydaje się jedynie niegroźnymi pomrukami, zresztą co innego zaczyna zaprzątać głowy dziewcząt. To co przyniosą kolejne miesiące nie podejrzewa nikt, kiedy sierpień przechodzi w wrzesień wszystko zmienia się, że nieodwracalnie tego również nie przypuszczają ani Łukowscy, ani pozostali. Dworek ukryty na prowincji również nie omijają dramatyczne chwile, chociaż wydawało, iż jego mieszkańcom zostanie oszczędzone przynajmniej część tragedii jaka ogarnęła świat. Niestety Halszka i Stefania zostają wraz z tysiącami Polaków wywiezione w głąb Związku Radzieckiego. Już sama podróż jest gehenną, a to czego później doświadczają dziewczyny zmienia dużo w nich samych. Każdy dzień, czasem nawet godziny, to walka o przetrwanie, taryfy ulgowej nie ma dla nikogo, kolejne dramatyczne chwile odciskają piętna na ludziach, również na siostrach Łukowskich. W tak trudnych chwilach człowiek pokazuje swoją prawdziwa twarz, lecz może to jedynie złudzenie? Ile są w stanie znieść Stefania i Elżbieta? To co działo się nie tak dawno wydaje się odległym wspomnieniem, ale wciąż w obu jest ono silne. Czy znajdą w sobie siłę by przetrwać? A może to co najgorsze dopiero przed nimi?

Maria Paszyńska zaczyna książkę urokliwymi obrazami świata zmiecionego przez huragan jakim była Druga Wojna Światowa. Bohaterowie nie wiedzą jeszcze jakiemu piekłu przyjdzie stawić im czoła, ale to jedynie wstęp do niezwykle przejmującej opowieści, która stała się udziałem tysięcy. Chylę czoła przed tym jak pisarka oddała losy sióstr, równocześnie opowiadając ich historię oraz często bezimiennych osób. „Owoc granatu” oddaje emocje postaci, lecz przede wszystkim unaocznia rozmiar dokonanej zbrodni. Dramat jednostek i dramat ogółu splatają się z sobą, jedno i drugie porusza, jednak to nie koniec, to dopiero początek opowieści w jakiej uczucia, zasady, honor poddawane są próbie, ale nie ocenie. Maria Paszyńska konfrontuje z sobą bohaterów, nie bezpośrednio, lecz przy pomocy sytuacji, pokazuje rzeczywistość, do której nikt nie był przygotowany, oraz jak tak odmienna sytuacja wpłynęła na poszczególne osoby. „Owoc granatu” pokazuje brutalną prawdę, tym mocniej odczuwaną przez czytelnika, gdyż jej świadkami i uczestniczkami są bardzo młode kobiety, po części jeszcze dzieci, stawiające czoła wydarzeniom jakie nieraz były zbyt ciężkie dla dojrzałych osób. To one poznają smak tytułowego owocu i tego co z sobą niesie – pamięci o tym co było i pozostanie już w nich na zawsze.


Za przeczytanie książki 
Dziękuję 
wydawnictwu Książnica