środa, 1 sierpnia 2018

Dużo i mało


„Dwa dni w maju”
Jordi Sierra i Fabra

Pewne sprawy trzeba dokończyć wbrew wszystkim i wszystkiemu. Po prostu honor i poczucie sprawiedliwości nie pozwalają się poddać, nawet gdy zagrożone jest to co najbardziej cenimy. Jednak wewnętrzna siła to czasem za mało by osiągnąć wyznaczony cel, ale jeśli wspiera ją doświadczenie i upór nawet niemożliwe powoli pojawia się w zasięgu wzroku.

Kiedy jest się młodym kilka dni mija bardzo szybko, ale wraz z upływem lat zaczyna się doceniać czas, a zwłaszcza chwile spędzone z bliskimi. Niekiedy nie da się nadrobić nie odbytych spotkań z kimś na kim nam zależy, Miquel Mascarell dawno miał odwiedzić swojego byłego szefa i jednocześnie przyjaciela. Niestety śmierć Mateu pokrzyżowała plany, ale żałoba będzie musiała poczekać, bo okoliczności tej tragedii są podejrzane. Prywatne śledztwo nie jest łatwo prowadzić, zwłaszcza kiedy jest się byłym więźniem politycznym i byłym policjantem w frankistowskiej Hiszpanii. Jednak przyjaźń zobowiązuje, no i okoliczności także nie dają spokoju. Mascarell nie ma wiele czasu,  w tym przypadku liczy się każda godzina, lecz śladów jest niewiele, za to więcej jest domysłów i przypuszczeń oraz zbyt dużo niewiadomych. Barcelonę i jej mieszkańców czeka wielkie wydarzenie, ale to w tej chwili nie jest istotne, chociaż czy na pewno? W czym brał udział Mateu i dlaczego było to dla niego tak istotne? Gdzieś kryją się odpowiedzi, a z nimi i prawda o ludziach, którzy rzucili wyzwanie rzeczywistości w jakiej przyszło im egzystować. Jednakże wzniosłe słowa i idee to jedno, czym innym jest codzienność oraz ludzkie czyny, zbrodnicze oraz nieprzewidywalne w swych skutkach. Lata doświadczeń z policyjnej pracy i intuicja wiodą Miquela w odległe rejony miasta i ludzi, tak jak kiedyś stojących po przeciwnej stronie barykady. Wyniki jego dochodzenia są niepokojące, lecz zamierza je dokończyć pomimo zagrożenia utraty tego co zdobył z takim trudem. Czy tym razem Mascarell pokona demony z przeszłości?

Dwa dni upalnego maja, bohater, mający więcej do stracenia niż do zyskania, więzy przyjaźni i zagadka kryminalna, która wcale nie musi nią być. Jordi Sierra i Fabra po raz kolejny zabiera czytelników do Hiszpanii końca lat czterdziestych gdzie zbyt dużo ludzi nosi wojenne blizny i rany, pomimo, iż oficjalnie jej nie było. Jednym z nich jest główna postać – stróż prawa, człowiek jaki poznał gorycz porażki, utracił wszystko i zyskał, być może ostatnią, szansę na odrobinę szczęścia i niedocenianej przez zbyt wielu wolności.  „Dwa dni w maju” to rasowy kryminał z wieloosobową intrygą, w jakiej połączono w mistrzowski sposób historię z suspensem oraz swoistą smugą cienia. Dyktatorska Hiszpania Franco i jej ofiary są tłem dla śledztwa, w którym nie brak politycznych akcentów, spisków, lecz w centrum zainteresowania są zbrodnie. Od tych ostatnich wszystko się zaczyna i na nich się kończy, one wyznaczają ramy powieści, w jakiej pisarz zawarł realia społeczne i ówczesne podziały społeczne. Ale najważniejszy jest Miquel Micarell to on jest pierwszoplanowym aktorem, wnoszącym do wątków niepowtarzalną atmosferę oraz charakter i jednocześnie wyznaczającym kierunek ich rozwoju. „Dwa dni w maju” są intensywne pod względem śledczym, wirtuozerskie dochodzenie z każdym rozdziałem nabiera tempa aż do finału, dającym odpowiedzi, lecz i skłaniającym do refleksji.




            
                    Za możliwość przeczytania książki 
    
       dziękuję 
 
  wyd. Albatros