poniedziałek, 18 marca 2013

Zwycięstwo porażką, porażka zwycięstwem?


„Kochanice króla”
Phillippa Gregory

Piękne, mądre, inteligentne, nieodrodne córy swojego rodu, jakiego hasłem przewodnim jest zasada rodzina przede wszystkim. W tym idealnym obrazie jednak istnieją rysy i to głębokie, a gdyby mu się przyjrzeć z bliska dostrzegłoby się także wiele ciemnych, wręcz mrocznych detali. Interes rodzinny jest święty, temu podporządkowane jest wszystko, a przede wszystkim wszyscy, gdzie w tym wszystkim miejsce dla człowieka? W ostatecznym rachunku nie liczy się on, lecz oni, czyli familia, w niej potęga, lecz czy dająca siłę? One – córki jedynie są środkiem do celu, narzędziem, obiektem, a nie podmiotem, chociaż czy na pewno? A co z własnymi marzeniami i ambicjami? To już osobna opowieść, czasem zgodna z rodzinną strategią, czasem wprost przeciwnie, co może wyniknąć gdy ma się własną wizję na swoje życie?

Henryk VIII przeszedł do historii z kilku powodów, jednym z nich są jego małżeństwa – dokładniej mówiąc sześć. Sześć kobiet, noszących miano królewskiej małżonki, za którym szły przywileje, prawa oraz obowiązki, a przede wszystkim jeden – urodzić syna, następcę tronu. Wszystko inne schodziło na dalszy plan, liczył się tylko i wyłącznie męski potomek, żeńska część rodu była użyteczna jako środek w politycznych mariażach, ale nic poza tym, a przynajmniej taka była teoria, czy słuszna, czas pokazał …

Podobno różniły się od siebie jak dzień od nocy, spokojna, piękna, Maria i pełna wigoru, olśniewająca, Anna, łączyły je więzy krwi oraz nazwisko Boleyn. Już od urodzenia ich droga życiowa była określona, przede wszystkim właściwe małżeństwo, takie, które umocniłoby, a jeszcze lepiej gdyby podniosło prestiż rodziny i pozycję na drabinie społecznej. Jednak konkurencja w tej dziedzinie jest duża, każdy ród ma podobny cel, by go osiągnąć nie można kierować się emocjami, w ich miejsce wchodzi zimna kalkulacja wręcz lodowata. Maria wydaje się już poza takimi rozgrywkami, młoda mężatka, dwórka królowej już spełniła swój obowiązek wobec familii Boleyn, teraz jej powinnością jest urodzenia dziedzica dla Careyów. Jednak młoda kobieta przekonuje się, że tak naprawdę dopiero jej powinności wobec rodziny zaczynają się. Anna jest tuż obok, jej zadaniem jest służyć pomocą, radą i opiekować się siostrą oraz zrobić wszystko by jej misja zakończyła się sukcesem czyli … zostanie kochanką króla Anglii i Francji Henryka VIII i urodzenie mu syna. W tym zadaniu nie liczy się Maria, jej uczucia i zdanie, z czego doskonale zdaje sobie sprawę Anna, jednak nie zamierza pozostać w cieniu. Zresztą to ona zawsze umiała zwrócić na siebie uwagę otoczenia i co ważniejsze zdobyć to czego pragnęła. Siostrzana rywalizacja? Tak i to bez względu na koszty, bo liczy się zwycięzca, a raczej zwyciężczyni, chociaż czy aby na pewno? Każda z kobiet wie coś jeszcze – są tylko i wyłącznie pionkami, ale żadna z nich nie chce się z tym pogodzić. Kiedy na jedną spływają przywileje druga zawsze stoi tuż obok, niedostrzegana, ale gotowa by zająć miejsce w tym wyścigu po potęgę, władzę i majątek. Naiwna Maria i przebiegła Anna, a może na odwrót? Która z nich ma szansę na sukces? Chociaż czy są one ważne w tej grze? Ich świat to pełne przepychu komnaty, wspaniałe ogrody i liczne rozrywki, lecz i wieczne rozglądanie się w poszukiwaniu potencjalnej rywalki. Intrygi, plotki, pomówienia, oszustwa, to chleb, dworski, powszedni i jakże pożywny, podobnie jak podszepty we właściwym momencie do odpowiedniego ucha.
Pomiędzy miłością i nienawiścią jest cały wachlarz emocji od sympatii poprzez obojętność aż do rozpaczy. Maria doznała ich wszystkich, jej życie to prawdziwy kalejdoskop wzlotów i upadków, jednak po każdym powstawała i dalej walczyła o to co dla nie było najważniejsze. Wytrwałość Anny została nagrodzona, zdobyła dokładnie to co sobie zaplanowała, koszty nikogo nie obchodziły, podobnie jak jej uczucia, zresztą blask korony i splendoru dla rodu przyćmiewał wszystko …

Dwie niezwykłe kobiety, żyjące w czasach kiedy historia właśnie wchodziła w kolejny swój wiraż. Jedna z nich stała się powodem rewolucyjnych zmian, jakie do dziś są podstawą królestwa Anglii, postać drugiej jest wspominana przy okazji. Każda z nich miała swoje przysłowiowe „5 minut”. Zapisanie się w historycznych annałach czasem jest dziełem przypadku, czasem wynikiem zasług, ale bywa i tak, że miejsce w nich zapisane jest krwawymi zgłoskami. Zdobycie celu to jedno, lecz utrzymanie go w rękach to jeszcze trudniejsze zadanie, przyroda nie lubi próżni, a dworskie otoczenie szybko dostrzega lukę, jaką należy wykorzystać z jak największą korzyścią dla siebie … Jeżeli komuś się udało, dlaczego ktoś inny ma nie wykorzystać już przetartej ścieżki? Maria doświadczyła tej lekcji pierwsza, Anna ją obserwowała, lecz czy mogła wykorzystać doświadczenia siostry? Kiedyś była jej mentorką, teraz jest królową, jednak łaska królewska na pstrym koniu jeździ, a stałość w uczuciach i wierność nie są cechami Henryka VIII …

Phillipa Gregory oddała w najdrobniejszych szczegółach świat renesansowego dworu królewskiego, jednakże stanowi on tylko wspaniałe tło dla głównych bohaterek – Anny i Marii z rodu Boleyn. Zawsze to ta pierwsza wysuwa się na plan pierwszy, jednakże autorka oddała głos tej mniej znanej, jakiej osoba skrywa się w cieniu starszej siostry, chociaż to nie od niej wszystko rozpoczęło się. Podobno historię piszą zwycięzcy, może dlatego to właśnie królowa Anna znajduje się w centrum uwagi od tylu wieków, lecz gdy opowiada je osoba, będąca naocznym świadkiem i jednocześnie uczestnikiem wydarzeń, stojąca nieco z boku, perspektywa jest równie interesująca, a może nawet ciekawsza. Phillipa Gregory nie walczy ze stereotypami, nie szuka sensacyjnych detali i nie tworzy alternatywnego rozwoju wydarzeń, opiera sięga to na tym co faktycznie miało miejsce, lecz przedstawia to z niezwykłego punktu widzenia. Maria Boleyn Carey Stafford to postać może i zapomniana, ale jako główna postać umiejąca przykuć uwagę, a w roli narratora łącząca rolę pierwszoplanową z funkcją drobiazgowego kronikarza i obserwatora. „Kochanice króla” to nie jedynie romans historyczny, to o wiele więcej – prawdziwa saga w jakiej nie brak intryg, kłamstw, chwil radości i momentów kiedy porażki są równoznaczne z  wyrokiem śmierci. Wszystko to w otoczeniu wystawnych uczt, polowań w rozległych puszczach i w zaciszu królewskich komnat. Jednak to nie piękna bajka, lecz jak najbardziej drobiazgowo oddana historia w jakiej splotły się dynastyczne cele, pragnienie władzy, prawdziwa miłość i wyrok za niespełnione obietnice … Kto w ostatecznym rachunku zwyciężył? Henryk VIII? Anna, królowa Anglii i Francji, z rodu Boleyn? Maria Boleyn Carey Stafford? Odpowiedź znajduje się na stronach książki „Kochanice króla” … 

Za przeczytanie książki 
Dziękuję 
wydawnictwu Książnica