Belle
Aurora
Pierwsze
spotkanie niekiedy decyduje o wszystkim, bo rozpoczyna coś nowego lub nie
pozwala na napisanie go. Co decyduje, że dajemy komuś szansę i nie oceniamy go
w prostych kategoriach? Czasem chwila, dostrzeżenie w nim człowieka, kogoś kogo
nikt inny nie widzi. Prosty ruch jak podanie ręki może zmienić wiele, tylko lub
aż tyle …
Ten
wieczór był tym, który zmienił w egzystencji Miny bardzo dużo, a raczej Lev
zrobił to, nie tak po prostu, ale z konkretnego powodu. Nie zadawał pytań, po
prostu pomógł, zauważył ją i nie zignorował jak reszta. Dał coś czego nie
oczekiwała, lecz potrzebowała, może nawet uratował jej życie. Czego początkiem
będzie tak zawarta znajomość? Na pewno nie tego, co z sobą przyniosła, wybór
jaki dokonała dziewczyna wcale nie był oczywisty, tak samo jak i kolejne. Ona
także dostrzegła coś w tym mężczyźnie, czego większość nie widziała. Tych dwoje
spotkało w dość niezwykłych okolicznościach, a to, co stało się ich udziałem również
nie było tak proste jak mogłoby się wydawać. Lev skrywa niejedną tajemnicę,
chociaż zawsze mówi prawdę, Mina nawet nie zdaje sobie sprawy, że posiada
jakieś sekrety, jednak czy są one ważne kiedy do głosu dochodzą uczucia? Wcale
nie tak oczywiste, zwłaszcza jeśli chodzi o Lva, mężczyzny, jaki zbyt często
jest osądzany zbyt powierzchownie i źle rozumiany. Czy Mina jest tą, która
zobaczy w nim tego, kim jest naprawdę?
Na
pewnych książkach powinny być ostrzeżenia typu nie rozpoczynaj lektury
popołudniem albo wieczorem, bo na pewno nie odłożysz jej zanim nie skończysz
jej czytać, a poranek wcale nie jest tak daleko jak się wydaje. Najnowsza
książka Belle Aurory właśnie należy do tego gatunku, lecz w przypadku dobrych
historii i tak nie powstrzyma to czytelnika, w końcu czym jest kilka godzin w
przypadku dobrych lektur? „Lev” jest pierwszą częścią nowej serii Shot Callers, a dla mnie premierowym
spotkaniem z pisarką, udanym i zapowiadającym, że jeszcze wiele emocji przede
mną i innymi czytelnikami. Jednak wcześniej czeka na nas opowieść w jakiej nie
ma prostej definicji uczuć pomiędzy dwojgiem ludzi, tak samo jak i prostych więzi
rodzinnych. Czytający otrzymują książkę w jakiej miłość okazuje się przybierać
wiele twarzy, czasem wymaga cierpliwości i przede wszystkim spojrzenia na
drugiego człowieka od strony jego przeszłości, skrytej głęboko w jego sercu i
umyśle. Pisarka splotła z sobą dwa niecodzienne życiorysy, w jakich jasne
chwile łączą się z tymi o wiele mroczniejszymi, a walka o siebie toczy się od
lat. Na tym nie koniec, ale dopiero początek niezwykłej relacji, w jakiej jest
miejsce na danie szansy w chwili kiedy nikt inny by jej nie dał, dostrzeżenie
zagubionego człowieka, jaki nie prosi o pomoc, bo już przyzwyczaił się, ze może
liczyć jedynie na siebie oraz uczucia, przychodzącego wbrew rozsądkowi i ratującego
dwojga outsiderów. Belle Aurora przygotowała dla czytelników powieść, w której
bohaterowie zaczynają nowy rozdział życia dzięki temu, że zauważyli po prostu
drugą osobę, nie zignorowali ją. „Lev” ma w sobie to, co każdy bestseller czyli
nietuzinkowe postacie, fabułę w jakiej trzeba spodziewać się prawie wszystkiego,
ale przede wszystkim „coś”, sprawiające, iż niecierpliwie-cierpliwie
pochłaniamy kolejne strony i rozdziały, a końcówka jedynie zaostrza apetyt na
kolejne tomy.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję: