"Kobieta o imieniu Liz"
Krystian Warzocha
Nie ma co ukrywać lubimy czytać o uczuciach, chociaż z głośnym przyznawaniem się do tego jest już trochę gorzej. Wiadomo emocje to najczęściej miłość, ze swymi wzlotami i upadkami, a od tego już krok do jakże "oryginalnego" hasła literatura dla kobiet, wypowiadanego najczęściej z jakimś takim ironicznym uśmiechem. Po co taki grymas? Wiadomo albo i nie, ale na szczęście nie wszyscy biorą go na serio, w końcu o miłości pisano, pisze się i na pewno będzie się pisać, raz w wesołym tonie, raz w klimacie nostalgicznym, a czasem z pikantniejsza nutą.
Nic nie dzieje się bez powodu, chociaż niekiedy może wydawać się, że szansa na spełnienie marzeń przeszła nam tuż koła nosa. Niespodziewana pomoc pewnego mężczyzny spada Liz z przysłowiowego nieba, niestety nim dziewczyna spostrzega się znika on z jej oczu. Nieznajomy zapada dziewczynie w pamięć, ale jak go odszukać jeśli zna się jedynie jego imię i nic więcej? Jednak ktoś czuwa nad nimi obojga dając im okazję by poznali się bliżej. Co wyniknie z ich spotkań? Tego ciekawa jest również Sam, przyjaciółka Liz, przecież niezbyt często dochodzi do takiego splotu okoliczności. Alex wydaje się wspaniałym facetem, ale czy faktycznie takim jest? Czy marzenia mogą spełniać się? Życie to nie bajka, a przeszłość czasem kryje niespodzianki, które mogą mieć wpływ na dopiero co rodzące się uczucia. Coraz śmielsze myśli o odwzajemnionych uczuciach ogrzewają serca, wydaje się, że nic nie powinno zaćmić szczęścia tych dwoje. Jednak rzadko kiedy wszystko toczy się prosto i bez komplikacji, to co rozpoczęło się tak przypadkowo i potoczyło się w wymarzonym kierunku będzie musiało przejść próbę bólu i rozczarowania. Kolejne wydarzenia uderzają w świeży związek z ogromną siłą, każdy dzień to stawianie czoła problemom i ludziom nie wahającym wykorzystywać słabe punkty innych. Czy miłość jest w stanie pokonać intrygi, kłamstwa i zabliźnić rany zadane z premedytacją?
Z przypadkowych spotkań czasem wynika coś więcej niż tylko przelotna znajomość, niektórym jest dane o tym się przekonać i poznać smak całej gamy emocji. "Kobieta o imieniu Liz" to historia wydająca się podobna do wielu innych, lecz to wrażenie mija wraz kolejnymi przeczytanymi stronami. Autor połączył dowcipne dialogi, bohaterów z tajemnicami, intrygę oraz dużą dawkę uczuć w opowieść, która pozwala oderwać się na dłuższą chwilę od codzienności. Perypetie postaci czasem wywołują uśmiech, a czasem skłaniają do zastanowienia co powinno być ważne w życiu i czy warto zaryzykować by nie tylko spełnić swoje marzenia, ale i zatrzymać je na zawsze.
Krystian Warzocha
Nie ma co ukrywać lubimy czytać o uczuciach, chociaż z głośnym przyznawaniem się do tego jest już trochę gorzej. Wiadomo emocje to najczęściej miłość, ze swymi wzlotami i upadkami, a od tego już krok do jakże "oryginalnego" hasła literatura dla kobiet, wypowiadanego najczęściej z jakimś takim ironicznym uśmiechem. Po co taki grymas? Wiadomo albo i nie, ale na szczęście nie wszyscy biorą go na serio, w końcu o miłości pisano, pisze się i na pewno będzie się pisać, raz w wesołym tonie, raz w klimacie nostalgicznym, a czasem z pikantniejsza nutą.
Nic nie dzieje się bez powodu, chociaż niekiedy może wydawać się, że szansa na spełnienie marzeń przeszła nam tuż koła nosa. Niespodziewana pomoc pewnego mężczyzny spada Liz z przysłowiowego nieba, niestety nim dziewczyna spostrzega się znika on z jej oczu. Nieznajomy zapada dziewczynie w pamięć, ale jak go odszukać jeśli zna się jedynie jego imię i nic więcej? Jednak ktoś czuwa nad nimi obojga dając im okazję by poznali się bliżej. Co wyniknie z ich spotkań? Tego ciekawa jest również Sam, przyjaciółka Liz, przecież niezbyt często dochodzi do takiego splotu okoliczności. Alex wydaje się wspaniałym facetem, ale czy faktycznie takim jest? Czy marzenia mogą spełniać się? Życie to nie bajka, a przeszłość czasem kryje niespodzianki, które mogą mieć wpływ na dopiero co rodzące się uczucia. Coraz śmielsze myśli o odwzajemnionych uczuciach ogrzewają serca, wydaje się, że nic nie powinno zaćmić szczęścia tych dwoje. Jednak rzadko kiedy wszystko toczy się prosto i bez komplikacji, to co rozpoczęło się tak przypadkowo i potoczyło się w wymarzonym kierunku będzie musiało przejść próbę bólu i rozczarowania. Kolejne wydarzenia uderzają w świeży związek z ogromną siłą, każdy dzień to stawianie czoła problemom i ludziom nie wahającym wykorzystywać słabe punkty innych. Czy miłość jest w stanie pokonać intrygi, kłamstwa i zabliźnić rany zadane z premedytacją?
Z przypadkowych spotkań czasem wynika coś więcej niż tylko przelotna znajomość, niektórym jest dane o tym się przekonać i poznać smak całej gamy emocji. "Kobieta o imieniu Liz" to historia wydająca się podobna do wielu innych, lecz to wrażenie mija wraz kolejnymi przeczytanymi stronami. Autor połączył dowcipne dialogi, bohaterów z tajemnicami, intrygę oraz dużą dawkę uczuć w opowieść, która pozwala oderwać się na dłuższą chwilę od codzienności. Perypetie postaci czasem wywołują uśmiech, a czasem skłaniają do zastanowienia co powinno być ważne w życiu i czy warto zaryzykować by nie tylko spełnić swoje marzenia, ale i zatrzymać je na zawsze.
"Kobieta o imieniu Liz" jest książką zabawną z porcją miłosnych zawirowań oraz bohaterami jakich chciałoby się mieć za przyjaciół.
Za możliwość przeczytania książki