"Niespokojne kości"
Melvin R. Starr
Zbrodnia to nie wynalazkiem naszych czasów, była, jest i będzie. Od czasów gdy Kain podniósł rękę na Abla jest wpisana w ludzkie działanie, zawsze gdy ma miejsce rodzi te same pytania - kto jest sprawcą i dlaczego ktoś ją popełnił. Średniowiecze wydaje się odległą epoką, tak inną od pozostałych, a jednocześnie traktowaną jako mniej ciekawą od innych. Ciemna, wręcz mroczna, w której człowiek ginął pośród toczonych wojen i następujących po sobie raz zarazem epidemii śmiertelnych chorób. Jednak gdy się przyjrzeć bliżej można dostrzec wiele intrygujących szczegółów, dających barwny obraz czasów dalekich od naszej rzeczywistości, ale z wydarzeniami, jakie zdarzają się i dziś.
Jaką wybrać życiową drogę gdy jest się czwartym synem mało majętnego rycerza? Najpewniejsza wydaje się kariera duchownego, szczególnie dobrze rokująca w przypadku chłopca lubiącego naukę i książki. Ale gdy nie czuje się powołania do opieki nad nieśmiertelnymi duszami bożych owieczek, pozostaje jeszcze zajęcie się prawem. Radca prawny na królewskim dworze to zawód dający wiele profitów, jednakże mający jedną wadę - często prawnicy najjaśniejszego pana tracą głowy i to dosłownie. Jednak przeznaczenie, a może tylko przypadek sprawiają, że jeszcze szansa na dalszą egzystencję jest dana Hugh z Singleton. Niespodziewany spadek, w postaci pewnej księgi, wskazuje inny kierunek młodzieńcowi, może nie jest tak szacowny jak wcześniej brane pod uwagę, lecz również daje profity, pozwalające na wygodne życie. Nikt nie spodziewa się tego co ma być udziałem czwartego syna.
Opatrzenie rany lorda Gilberta jest początkiem znajomości, która odsłoni zbrodnię, a młodemu adeptowi chirurgicznego rzemiosła pozwoli wykazać się na umiejętnościami, jakich nie uczą w Oksfordzie. Kiedy na zamku odnajdują się ludzkie kości nie jest to sytuacja zwyczajna, wprost przeciwnie, odkrycie ich pochodzenia zostaje zlecone właśnie Hugh. Jakiekolwiek byłoby zdanie chirurga opinia jego dobroczyńcy jest ważniejsza. Znajomość anatomii może pomóc nie tylko żywym, lecz również zmarłym, a spostrzegawczość pozwala zauważyć to co innym umknęłoby. Znalezione kości świadczą, że doszło do zbrodni, a to pociąga za sobą pytanie - kto jest jej autorem i kim jest ofiara? Jedyną osobą, która może znaleźć odpowiedzi wydaje się znowu Hugh, czy tego chce czy nie musi podjąć się dochodzenia. Jak znaleźć zbrodniarza gdy ma się tak niewiele śladów, a właściwie tylko jeden - kości? Nikt z zaginionych nie pasuje ani wiekiem, ani płcią do odnalezionych szczątków, a i motywu brak. Detektyw z przypadku ma przed sobą nie lada wyzwanie, ale od czego otwarty umysł i dociekliwość? Krok po kroku rysuje się historia, w której ważną rolę odgrywa uczucie i stan urodzenia, ale czy to właściwy trop? Wszystko wskazuje, że mordercą jest właśnie ten, a nie inny człowiek, lecz na pewno? Znowu przypadek daje o sobie znać, a sprawa, która wydawała się już rozwiązana nagle nabiera całkiem innych barw. Prawda zawiera o wiele więcej niż mogłoby się wydawać, za zasłoną strachu przed wymierzeniem kary, kryje się bardziej skomplikowana historia. Ludzie są tylko ludźmi, a źródła człowieczych czynów nie zmieniają się mimo upływu czasu.
Średniowiecze poznawane poprzez zapiski ówczesnego chirurga jest intrygujące, szczególnie gdy spojrzy się na tę epokę z punktu widzenia człowieka żyjącego w tamtym okresie. Autor starał się jak najwierniej oddać atmosferę epoki, jest to widoczne i w zastosowanym słownictwie, jak i tłu kulturowemu. "Niespokojne kości" nie starają się "wybielić" średniowiecznych zwyczajów, wprost przeciwnie są one ukazane takimi jakimi były, lecz dzięki temu opowieść nabiera autentyczności. Mogłoby wydawać się, że osadzenie fabuły w takim przedziale czasowym nie jest dobrym pomysłem, bo sensacja i średniowiecze wcale nie wydają się współgrać ze sobą. Jednak wbrew pozorom właśnie taka sceneria nie szkodzi wątkowi kryminalnemu, a nadaje mu wyjątkowości. Śledztwo bez komputerów, baz danych, a nawet linii papilarnych, słowo dedukcja także nie pada, ale czytelnik nie zauważa tego, bo wraz z głównym bohaterem pochłonięty jest szukaniem rozwiązania kryminalnej zagadki. Melvin R. Starr drobiazgowo oddał średniowieczne warunki, a pierwszoosobowa narracja sprawia, że ma się wrażenie, iż jest się naocznym świadkiem poczynań Hugh z Singleton. Średniowiecze to nie jedynie mrok i legenda o Robin Hoodzie, a wręcz przeciwnie, patrząc na chwile w historii poprzez pryzmat zbrodni i poszukiwania jej sprawców nabiera całkowicie innych barw. Przez wieki zmieniło się wiele, ale pewne ludzkie pragnienia pozostają takie same i nadal są oraz będą źródłem kryminalnych zagadek.
"Niespokojne kości" to opowieść łącząca w sobie historię z suspensem, tocząca się od wschodu do zachodu słońca, zgodnie z jego rytmem, jednak myli się ten kto zakłada, że w fabule nie ma zwrotów akcji. Średniowieczny chirurg ma wiele pracy i to nie tylko w swoim zawodzie, szczególnie gdy zabiera się za śledztwo, a jedynym jego atutem jest nieprzeciętny umysł i chęć odkrycia tego co naprawdę miało miejsce.
Melvin R. Starr
Zbrodnia to nie wynalazkiem naszych czasów, była, jest i będzie. Od czasów gdy Kain podniósł rękę na Abla jest wpisana w ludzkie działanie, zawsze gdy ma miejsce rodzi te same pytania - kto jest sprawcą i dlaczego ktoś ją popełnił. Średniowiecze wydaje się odległą epoką, tak inną od pozostałych, a jednocześnie traktowaną jako mniej ciekawą od innych. Ciemna, wręcz mroczna, w której człowiek ginął pośród toczonych wojen i następujących po sobie raz zarazem epidemii śmiertelnych chorób. Jednak gdy się przyjrzeć bliżej można dostrzec wiele intrygujących szczegółów, dających barwny obraz czasów dalekich od naszej rzeczywistości, ale z wydarzeniami, jakie zdarzają się i dziś.
Jaką wybrać życiową drogę gdy jest się czwartym synem mało majętnego rycerza? Najpewniejsza wydaje się kariera duchownego, szczególnie dobrze rokująca w przypadku chłopca lubiącego naukę i książki. Ale gdy nie czuje się powołania do opieki nad nieśmiertelnymi duszami bożych owieczek, pozostaje jeszcze zajęcie się prawem. Radca prawny na królewskim dworze to zawód dający wiele profitów, jednakże mający jedną wadę - często prawnicy najjaśniejszego pana tracą głowy i to dosłownie. Jednak przeznaczenie, a może tylko przypadek sprawiają, że jeszcze szansa na dalszą egzystencję jest dana Hugh z Singleton. Niespodziewany spadek, w postaci pewnej księgi, wskazuje inny kierunek młodzieńcowi, może nie jest tak szacowny jak wcześniej brane pod uwagę, lecz również daje profity, pozwalające na wygodne życie. Nikt nie spodziewa się tego co ma być udziałem czwartego syna.
Opatrzenie rany lorda Gilberta jest początkiem znajomości, która odsłoni zbrodnię, a młodemu adeptowi chirurgicznego rzemiosła pozwoli wykazać się na umiejętnościami, jakich nie uczą w Oksfordzie. Kiedy na zamku odnajdują się ludzkie kości nie jest to sytuacja zwyczajna, wprost przeciwnie, odkrycie ich pochodzenia zostaje zlecone właśnie Hugh. Jakiekolwiek byłoby zdanie chirurga opinia jego dobroczyńcy jest ważniejsza. Znajomość anatomii może pomóc nie tylko żywym, lecz również zmarłym, a spostrzegawczość pozwala zauważyć to co innym umknęłoby. Znalezione kości świadczą, że doszło do zbrodni, a to pociąga za sobą pytanie - kto jest jej autorem i kim jest ofiara? Jedyną osobą, która może znaleźć odpowiedzi wydaje się znowu Hugh, czy tego chce czy nie musi podjąć się dochodzenia. Jak znaleźć zbrodniarza gdy ma się tak niewiele śladów, a właściwie tylko jeden - kości? Nikt z zaginionych nie pasuje ani wiekiem, ani płcią do odnalezionych szczątków, a i motywu brak. Detektyw z przypadku ma przed sobą nie lada wyzwanie, ale od czego otwarty umysł i dociekliwość? Krok po kroku rysuje się historia, w której ważną rolę odgrywa uczucie i stan urodzenia, ale czy to właściwy trop? Wszystko wskazuje, że mordercą jest właśnie ten, a nie inny człowiek, lecz na pewno? Znowu przypadek daje o sobie znać, a sprawa, która wydawała się już rozwiązana nagle nabiera całkiem innych barw. Prawda zawiera o wiele więcej niż mogłoby się wydawać, za zasłoną strachu przed wymierzeniem kary, kryje się bardziej skomplikowana historia. Ludzie są tylko ludźmi, a źródła człowieczych czynów nie zmieniają się mimo upływu czasu.
Średniowiecze poznawane poprzez zapiski ówczesnego chirurga jest intrygujące, szczególnie gdy spojrzy się na tę epokę z punktu widzenia człowieka żyjącego w tamtym okresie. Autor starał się jak najwierniej oddać atmosferę epoki, jest to widoczne i w zastosowanym słownictwie, jak i tłu kulturowemu. "Niespokojne kości" nie starają się "wybielić" średniowiecznych zwyczajów, wprost przeciwnie są one ukazane takimi jakimi były, lecz dzięki temu opowieść nabiera autentyczności. Mogłoby wydawać się, że osadzenie fabuły w takim przedziale czasowym nie jest dobrym pomysłem, bo sensacja i średniowiecze wcale nie wydają się współgrać ze sobą. Jednak wbrew pozorom właśnie taka sceneria nie szkodzi wątkowi kryminalnemu, a nadaje mu wyjątkowości. Śledztwo bez komputerów, baz danych, a nawet linii papilarnych, słowo dedukcja także nie pada, ale czytelnik nie zauważa tego, bo wraz z głównym bohaterem pochłonięty jest szukaniem rozwiązania kryminalnej zagadki. Melvin R. Starr drobiazgowo oddał średniowieczne warunki, a pierwszoosobowa narracja sprawia, że ma się wrażenie, iż jest się naocznym świadkiem poczynań Hugh z Singleton. Średniowiecze to nie jedynie mrok i legenda o Robin Hoodzie, a wręcz przeciwnie, patrząc na chwile w historii poprzez pryzmat zbrodni i poszukiwania jej sprawców nabiera całkowicie innych barw. Przez wieki zmieniło się wiele, ale pewne ludzkie pragnienia pozostają takie same i nadal są oraz będą źródłem kryminalnych zagadek.
"Niespokojne kości" to opowieść łącząca w sobie historię z suspensem, tocząca się od wschodu do zachodu słońca, zgodnie z jego rytmem, jednak myli się ten kto zakłada, że w fabule nie ma zwrotów akcji. Średniowieczny chirurg ma wiele pracy i to nie tylko w swoim zawodzie, szczególnie gdy zabiera się za śledztwo, a jedynym jego atutem jest nieprzeciętny umysł i chęć odkrycia tego co naprawdę miało miejsce.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
wyd. PROMIC