sobota, 9 kwietnia 2016

Symfonia uczuć

"Symfonia w bieli"
Adriana Lisboa


Tajemnice niekiedy więcej niż uwierają, ranią, nie czynią tego głośno, ale dzień za dniem otwierają świeżą bliznę, pogłębiając i poszerzając ją. Czy można przyzwyczaić się do bólu? Nie, lecz z czasem wydaje się on oswojony, aż w końcu wydostaje się na zewnątrz z siłą, niszcząc normalność zbudowaną na kruchych fundamentach prób zapomnienia o tym co kiedyś miało miejsce.

Maria Ines, Tomas i Clarice mają wiele sekretów, każde z nich wie o pozostałych zbyt wiele by zapomnieć o nich i pójść dalej. Kiedyś stanęli na swej drodze i to ich naznaczyło na zawsze. One są siostrami, on nie wszedł pomiędzy nie, lecz stał się częścią ich przeszłości i przyszłości. Kobiety połączone są więcej niż tylko więzami rodzinnymi, te z czasem mogłyby ulec rozluźnieniu, ale wspomnieniem pewnego dnia, który pozostał sekretem naznaczającym je. Od tego momentu jeszcze bardziej zaczęły się liczyć pozory i brak poruszania tematu o tym co wydarzyło się. Złudzenie normalności było nakazem, tak samo jak nie powracanie do przeszłości, chociaż od tego drugiego nikomu nie udało się uciec. Clarice wyznaczyła pierwsza swoją życiową ścieżkę, wpierw poddając się woli i oczekiwaniom innych, później Maria Ines podjęła swoje decyzje. Każda miała swoje powody by postąpić właśnie w taki sposób, a nie inny, i jeden wspólny, jaki jednocześnie je połączył i rozdzielił. Ktoś mógł, nawet powinien pomóc im właśnie w tamtej brzemiennej w skutki chwili, lecz postąpił całkowicie inaczej. Pomimo upływu lat, zdobywanych doświadczeń wciąż powraca widmo, zaburzając wypracowany rytm i wytrącając życie ze spokojnych torów iluzorycznej codzienności. Dlaczego Tomas również wszedł do tej relacji? W pewnym momencie poznał Marię Ines, dziewczynę w bieli, od niej rozpoczęła się jego część tej historii, zapoczątkowanej w brazylijskim interiorze i kontynuowanej w Rio de Janeiro. Wtedy jeszcze nie wiedział o zadanych ranach, sam nie był jeszcze zraniony, on miał marzenia, a ona? Ona nosiła w sobie już tajemnicę, skrywana pod białą sukienką.

Nie byli skazani na siebie, nie umieli lub nie chcieli wyzwolić się z wspólnej przeszłości i pamięci o tym co było oraz tego co wciąż nich tkwi. W końcu trzeba stawić czoła ranom, bliznom, rozczarowaniu, by pójść dalej, pozostawić za sobą, lecz czy będzie to możliwe?

"Symfonia w bieli" od pierwszych stron daje sygnał, że nie będzie prostą historią, a czytelnik zostanie skonfrontowany z opowieścią wielowarstwową, czasem niedopowiedzianą, z sekretami stygmatyzującymi postacie. Książkę Adriany Lisboa nie "połyka się" od razu, raczej przyswaja się jej kolejne wątki, składające się na większą całość, jaką dopiero widzi się na samym końcu. Duszna atmosfera otaczająca bohaterów uzupełnia ich myśli i czyny, odczuwalna jest zawsze, nawet słowa oddające chłód. Autorka wspaniale oddaje czym jest raniąca tajemnica oraz jej wpływ na ludzi, którzy ją poznali lub co gorsza są jej współtwórcami. Oprócz trójki pierwszoplanowych bohaterów należy dodać jeszcze czwartego - uczucia, to od nich wszystko się zaczyna i na nich kończy. "Symfonia w bieli" to lektura jaką najlepiej czyta się nieśpiesznie, nie w przelocie, lecz dając sobie czas na przemyślenie tego co właśnie było przed oczami oraz zagłębienie się w życie Marii Ines, Clarice i Tomasa. 



Za możliwość 

przeczytania ksiażki 

 dziękuję wyd. Rebis