czwartek, 31 stycznia 2013

Energia dłoni



"Mudry dla ciała,umysłu i ducha" 
Gertrud Hirschi


Słowo mudra pochodzi od  sanskryckich słów "mud" oraz "ra" i oznacza w dosłownym tłumaczeniu "to, co przynosi radość", stosowana jest dla osiągnięcia harmonii duszy i ciała. Skojarzenia z Indiami wcale nie jest przypadkowe i nie odnosi się jedynie do pochodzenia językowego wyrazu, ale związane jest również z jogą. Z połączenia tych dwóch pojęć wywodzą się układy dłoni, o działaniu leczniczym i energetycznym. Każdy wie jak ważne są dłonie, ale najczęściej postrzegamy je w całkiem innych kategoriach niż ludzie zajmujący się wschodnią filozofią. Dzięki nowej perspektywie, w tym co zwyczajne, można odkryć szansę na coś nowego i dającego całkiem niespodziewane korzyści.
"Mudry dla ciała, umysłu i ducha" to zestaw sześćdziesięciu ośmiu kart, z jakich każda zawiera jedną pozycję dłoni, odpowiedniej dla konkretnej potrzeby życiowej. W pierwszym momencie ilość wydaje się zbyt duża, a układ rąk zbyt skomplikowany. Jednakże pierwsze wrażenie, w tym wypadku, jest więcej niż mylne, znajdująca się na odwrocie treść pomaga dokładnie zrozumieć cel zastosowania danej mudry. Co ważne nie tylko górne kończyny są angażowane, ale i całe ciało, chociaż duża sprawność fizyczna nie stanowi podstawy. Szczególnie w początkowej fazie pomocne są opisy, pozwalające na zbudowanie odpowiedniej atmosfery oraz przygotowaniu się do samego wykonania mudr dłońmi. Karty mogą służyć również do innych celów - jako wyrocznia, metoda medytacji, umożliwiają stworzenie afirmacji i co również warte podkreślenia - pomagają w zainicjowaniu pozytywnego myślenia. Oczywiście użytkownicy nie są pozostawieni sami sobie i skazani na metodę prób i błędów na drodze poznawania mudr, wprost przeciwnie. Podręcznik w przystępny sposób wprowadza nowicjuszy w zagadnienie, natomiast osoby już znający tę tematykę otrzymują wskazówki na dalszą drogę. Niewielka objętość "instrukcji" okazuje się ogromną zaletą, gdyż treść skupia się na tym co ważne i co pozwala na szybkie oraz skuteczne wejście w praktykę mudr.
Gertrud Hirschi dała, w dosłownym tego słowa znaczeniu, zainteresowanym bardzo inspirującą metodę, dzięki której można rozwój wewnętrzny. Dla wszystkich, chcących poszerzyć swoje horyzonty o medytację "Mudry dla ciała,umysłu i ducha" również stanowią ciekawą alternatywę. W pierwszy momencie może wydawać się, że karty stanowią jedynie chwilową rozrywkę, lecz gdy się je bliżej pozna okazują się czymś o wiele bardziej intrygującym. Nie można również nie zauważyć, że Wydawca nie zapomniał o stronie wizualnej mudr. Żywe kolory, czytelne rysunki instruktażowe oraz ilustracje cieszą oko i co najważniejsze pozostają w pamięci. Rewersy dokładnie wyjaśniają istotę układu dłoni oraz ciała, a także "podsuwają" związaną z mudrą afirmację. Sześćdziesiąt osiem pozycji dłoni daje niezwykle szeroki wachlarz wykorzystania ich w praktyce, od podstawowych do najbardziej zaawansowanych. Jeden zestaw i wiele możliwości, tak dla początkujących jak i praktyków z dużym stażem.
 



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria  
oraz Studiu Astropsychologii

środa, 30 stycznia 2013

Stosik na koniec miesiąca

Rzutem na taśmę kolejne ciekawe tytuły :)


Od góry:

"Bez litości" Douglas Preston i Lincoln Child, Duże Ka i wyd. G+J
"Bałamutka" Liz Carlyle, wyd. BIS
"Panna młoda w szkarłacie" Liz Carlyle, wyd. BUS
"Bazgroły ze szkoły" Anna Sójka, CPA i Grupa Publicat
"Misiostwo świata" Grzegorz Janusz, CPA i Grupa Publicat
"Opowieści krasnoludków",CPA i Grupa Publicat

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Schodząc z utartych ścieżek

"Schodząc ze ścieżki"
Tomasz Jamroziński


Zbrodnia, ofiary, zabójca, śledztwo, winny i kara. Kilka słów, mówiących bardzo wiele i jednocześnie nie oddających nawet w ułamku tego co faktycznie miało miejsce. Suche fakty i morze emocji, szczególnie odczuwanych przez najbliższych tych, którym odebrano życie, poszukiwanie sprawcy i motywów, rozpacz i niekończące się zadawanie sobie i innym pytania - dlaczego? Ujęcie sprawcy jest jednym z ostatnich akordów, ale dla niektórych wcale nie stanowi końca, a jedynie kolejny etap w nie mającej końca żałobie. Zamknięcie akt i sprawa trafia do archiwum, na półkę, gdzie już znajdują się inne podobne do niej, pokryte kurzem, zapomniane przez prawie wszystkich, tylko pozostające w pamięci najbliższych ofiar. Koniec, ale czy na pewno ...?

Brutalne morderstwo sprzed kilku lat odbiło się szerokim echem, ale jak to bywa upływ czasu zrobił swoje, po ponad dekadzie nikt już wraca do tamtych wydarzeń, bo i po co? Przecież wszystko zostało wyjaśnione, dochodzenie zamknięto, jedynie rodziny nadal noszą w sobie tamtą tragedię. Zbieg okoliczności, a może ludzki błąd sprawiają, że dokumenty odnajduje aspirant Zdanowicz, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie ich zawartość. Już na pierwszy rzut oka to co się w nich znajduje budzi zainteresowanie policjanta, ale czy faktycznie kryje się coś za tymi zapiskami czy to jedynie nadmierna podejrzliwość? Przecież winny został wskazany, sprawa wyjaśniona, więc nie ma punktu zaczepienia, a jednak intuicja podpowiada, że jakiś haczyk jest ... pytanie tylko jaki i czego dotyczy ... Starszy stopniem, i przede wszystkim doświadczeniem, komisarz Wołoszynow nie podziela entuzjazmu młodszego kolegi, ale i on wydaje się zainteresowany tym co trafiło w ręce Zdanowicza. Przecież można sprawdzić jakie kroki zostały poczynione w przeszłości i przekonać się co faktycznie piszczy w trawie. Okoliczności zbrodni, jak i ona sama, okazują się być niezwykle intrygujące, a przypadek raczej nie wchodzi w grę. Może niedoszła ofiara rzuci nowe światło na to co w pewien letni wieczór wydarzyło się?
Czasem powrót do przeszłości budzi uśpione demony, które atakują znienacka niewinnych świadków. Czyżby komuś zależało by aspirant nie drążył tematu zabójstwa nad jedną z częstochowskich glinianek? Kto stoi za kulisami i pociąga za sznurki? Zbieg okoliczności nie jest siłą napędową w tym co ma miejsce w życiu obu policjantów, szczególnie, że wraz z nowymi informacjami wszystko zaczyna się coraz bardziej komplikować. To co faktycznie wydarzyło się jedenaście lat temu okazuje się mieć drugie dno, rzucające cień podejrzenia na kolejne osoby. Im bliżej sedna sprawy tym więcej wątpliwości, braku zaufania i pewności, iż to co zostanie odkryte nie spotka się z entuzjazmem i pochwałą. Nikt nie lubi przyznawać się do błędów, szczególnie gdy wydawało, że nie ma podstaw do jakichkolwiek wątpliwości ...

Częstochowa nie kojarzy się ze zbrodnią, jej symbol jest zgoła inny, lecz jak okazuje się ukazanie tego miejsca w całkowicie przeciwnym świetle niż zwyczajowo się przyjęło okazało się świetnym zabiegiem. Oczywiście nie samo miejsce tworzy fabułę, ważniejsza jest przecież sama intryga oraz bohaterowie, bo to oni są na pierwszym planie. Jednak odpowiednie tło dodaje wątkom smaku, podobnie jak wykorzystanie motywu - doświadczony wyga i nowicjusz oraz zakulisowych rozgrywek. "Schodząc ze ścieżki" to kryminał, w którym czytelnik dostaje szansę wejścia w zbrodnię od pierwszych stron książki i pozostaje z nią w bliskim kontakcie do samego końca. Wraz z głównymi postaciami czytający odkrywają kolejne fakty, jednak pełny obraz tego co faktycznie wydarzyło się pozostaje w cieniu do końca. Rozwiązanie wcale nie jest oczywiste, a autor na drodze do finału wskazuje wiele dróg, czasem kończących się ślepym zaułkiem, chociaż tak się nie zapowiadały, a czasem wprost odwrotnie. Finał odkrywa to co wcześniej skrywało się umiejętnie pomiędzy słowami, bo odpowiedź dostrzega się schodząc z utartych ścieżek ... Pomiędzy tym co rzeczywiście wydarzyło się i co ujrzało światło dzienne jest motyw, stanowiący źródło zbrodni ...

Baza recenzji Syndykatu ZwB

Za możliwość przeczytania książki Dziękuję
wyd. Oficynka

niedziela, 27 stycznia 2013

Stosik niedzielny ;)

Kolejna porcja lektur na mroźne dni ;)

Od góry:

Tomasz Jamroziński "Schodząc ze ścieżki", wyd. Oficynka
John Lutz "Seryjny", dlaLejdis.pl i wyd. Prószyński i S-ka
Grzegorz Gajek "Szaleństwo przychodzi nocą", wyd. Novae Res
Jarosław Zaniewski "Madeleine i czterech jeźdźców Apokalipsy" 
wyd. Novae Res

sobota, 26 stycznia 2013

Szalone lata dwudzieste

"W blasku diamentów"
Anna Davis


Lata dwudzieste, szalone, pełne tańce i zabaw, prawie ciągły karnawał. Długie włosy i suknie odeszły do lamusa, teraz królują krótkie fryzury i równie krótkie sukienki, a wszytko to w rytm charlestona i przy dźwiękach jazzu. Nic nie jest takie jakie było, króluje nowa moda, tańce do rana w szampańskiej atmosferze i z bąbelkami w kieliszkach. Tak, druga dekada dwudziestego wieku to czas rewolucji w każdej dziedzinie życia, a świat w ciągu tych paru lat zmienił się nie do poznania, a nawet bardziej. Świadkowie owych czasów zapamiętali niepowtarzalny klimat czasów, kiedy wszystko stanęło na głowie i nic nie było takie jak kiedyś. Lata dwudzieste, uwodzicielskie kobiety i szarmanccy mężczyźni, a pośród nich ona - wyjątkowa, niepowtarzalna, znana wszystkim i jednocześnie anonimowa, wyzwolona i jedyna w swoim rodzaju ...

Bohema, blichtr, zabawa po świt, nieustająco lejący się szampan, takiego życia nie opisać to grzech, a przynajmniej ogromne zaniedbanie. Czytelnicy są spragnieni wiadomości z wielkiego świata, więc każdy felieton Grace to perła, a raczej diament pośród innych gazetowych artykułów. To co dla wielu znane jest jedynie z relacji, ona poznaje na "własnej skórze" i bawi się przy tym doskonale, piętnuje to co niemodne i wychwala najnowsze trendy. Dla niej każde drzwi stoją otworem, z zaproszeniem czy bez zawsze znajdzie się w odpowiednim miejscu i czasie by uchwycić niespokojnego ducha burzliwej drugiej dekady dwudziestego wieku. Jedyna w swoim rodzaju, ale za maską znawczyni najnowszych zwyczajów kryje się kobieta, która poznała ciemne strony życia, gdzie ból i łzy wcale nie były rzadkością. Jednak liczy się teraźniejszość, a ta przynosi to co wydawało się już zamkniętym rozdziałem - uczucie, dające równocześnie najpiękniejsze jak i najgorsze chwile,a gdy to pomnożyć razy dwa to rzeczywistość rysuje się w dość kontrastowych barwach, żadne pośrednie nie mają racji bytu. Co jest prawdą, co kłamstwem, co iluzją, w jaką wierzy nawet jej twórca? Dwóch niebezpiecznych mężczyzn po przejściach, kobieta z przeszłością, konieczność wyboru i przyszłość, w jakiej jest miejsce tylko dla pary,nie trójkąta ... Jak odróżnić klejnot od fałszywego kamienia? Los uśmiecha się czy kpi z Grace? Decyzja należy do niej, nie łatwo ją podjąć, kiedy chce się chronić kogoś bliskiego przed rozczarowaniem. Przeszłość daje o sobie znać, przyszłość zmienia się jak w kalejdoskopie, no i jeszcze obecne chwile, w jakich wszystko obraca się wokół miłości.

"W blasku diamentów" to historia kobiety, która żyje w niezwykle ciekawych czasach, czerpie z nich tyle ile się może i daje z siebie równie wiele. Szalone lata dwudzieste, roztańczone i rozbawione, z silną wolą zapomnienia dramatu pierwszej wojny światowej, ale także z bliznami, jakich nie można usunąć, szczególnie z pamięci. Za fasadą zapomnienia kryje się jednak całkiem inny człowiek, tęskniący za tym co wydaje się już niemożliwe do zdobycia i co zostało utracone wraz z wojenną pożogą. A może los  napisał całkiem inny scenariusz dla Grace, głośno opowiadającej się za nowoczesnością i odrzuceniem wszystkiego co wydaje się niemodne, lecz mającej również całkiem zwyczajne marzenia, o jakie nikt ny jej nie podejrzewał. Anna Davis, na tle drugiej dekady dwudziestego wieku, oparła opowieść o równie niezwykłej kobiecie jak wczasy, w jakich żyła jej bohaterka. Nutka szaleństwa, spora dawka humoru i emocjonalny trójkąt, gdzie miłość ma wiele imion, lecz ta prawdziwa jest trudna do rozpoznania pośród tych, które jedynie się pod nią podszywają.



Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi
Duże Ka i wyd. Otwarte






 
Szczegóły tutaj


czwartek, 24 stycznia 2013

Nie taka Babunia jak ja malują

"Opowieści z Wilżyńskiej Doliny"
Anna Brzezińska


Nie za siedmioma górami i nie za siedmioma rzekami, umiejscowiona jest Wilżyńska Dolina. Ani lepsza,ani gorsza od innych, chociaż wyróżniająca się spośród innych, bo w jej okolicach wiele dzieje się przy pomocy i sprawstwie Babuni Jagódki. Niech nikogo nie zmyli to jakże urocze miano, zanim kryje się bowiem prawdziwa wiedźma, która w swym fachu zjadła zęby i to nawet nie jedne. Czary, uroki, zaklęcia, magiczne mikstury jej produkcji znane są mieszkańcom doliny, a nawet niektórym spoza niej. Sławna mistrzyni zna się na swym fachu jak mało kto, doskonale poznała również ludzkie słabości, a przede wszystkim skłonność do marzeń. Wiadomo zresztą, że jak jakiś kłopot trapi kogoś z doliniarskiej braci to Babunia Jagódka doskonale będzie wiedziała jak go rozwiązać. Oczywiści nic za darmo, w końcu wszystko ma swoją cenę, a usługi najwyższej klasy czasem wymagają poświęceń ze strony ich pragnących. Dla każdego potrzebującego znajdzie się sposób by pomóc, tylko o jednym trzeba pamiętać - uważać należy się o czym się marzy ...

Miłość to temat rzeka, a wiadomo, że często i gęsto bywa powodem zmartwień, szczególnie gdy obiekt uczuć to ktoś niezwykły, nawet jeżeli jedynie w naszych oczach. Jeżeli więc pragnienia mają się urzeczywistnić tylko Jagódka wie jak do tego doprowadzić. Ale czy podana cena warta jest tego? A może ktoś inny zasługuje na uwagę? Pozory przecież nie jednego już zmyliły, nie szata zdobi człowieka ...
Zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy powinna należeć się każdemu bez względu na wiek czy też pochodzenie. Ale to teoria, bo z praktyką to już bywa różnie, przeważnie odwrotnie. Poczucie sprawiedliwości rzadko kiedy bywa zaspokojone, jednak od czego jest Babunia? Życzenie, nawet te podyktowane jak najbardziej z głębi zranionego serca to też towar, no i jak to bywa w handlu ma swoją wartość. Gronostaj pragnie by ból zadany jej rodzinie nie pozostał bez kary, lecz czy odważy się na wymianę z wiedźmą? Raz danego słowa, i to jeszcze wzmocnionego odpowiednią poręką, nie będzie można cofnąć ...
Czasem spełnienie marzeń nie jest proste nawet dla doświadczonego w fachu magicznym zawodowca, szczególnie gdy wymagania stawia przyszła księżna, a ktoś chce mieć święty spokój czyt. pozbyć się niewygodnego gościa. Nawet najlepszym specjalistom niekiedy nie wszystko się udaje, a może to przeznaczenie wmieszało się w magię? Jedno jest pewne - efekt "trochę" przerósł oczekiwania, ale na szczęście coś przy tym można ugrać dla siebie. Babunia Jagódka nie takie przeszkody pokonywała, jeżeli ma cel to nic i  nikt jej przeszkodzi w działaniu. Nie straszne jej zniszczenie, śmierć i niedocenienie talentów oraz sławy. Niejedną twarz ma wiedźma z Wilżyńskiej Doliny, trzeba więc uważać z kim się przystaje!

Anna Brzezińska nie napisała baśni czy bajki, lecz wykreowała historię, w jakiej humor i ludzkie charaktery są podstawą do gawędy, gdzie wszystko jest możliwe. Szybko można się przekonać, iż główna bohaterka to na pewno nie dobra wróżka, a Baba Jaga jakoś też przy niej wypada blado. Babunia Jagódka to po pierwsze wiedźma, po drugie prawdziwa kobieta, a po trzecie ... swoisty anioł stróż Wilżyńskiej Doliny i jej mieszkańców. Autorka swoich bohaterów obdarzyła dość niespotykaną listą cech,lecz po bliższym ich poznaniu okazuje się, że często spotyka się je w realnym świecie. Z przymrużeniem oka i świetną znajomością ludzkich charakterów Anna Brzezińska dała swoim czytelnikom opowieść, przy której szybko mija czas, a fabuła okazuje się mieć drugie dno.


Książka została przekazana 
w ramach akcji  

środa, 23 stycznia 2013

Czytaliście / oglądaliście "My dzieci z Dworca Zoo"?

Łatwo powiedzieć "to mnie nie dotyczy", "to nie moja sprawa", jeszcze łatwiej skrytykować, że takie wiadomości nie są potrzebne, bo wszyscy wiedzą o tym. 
Czytaliście / oglądaliście "My dzieci z Dworca Zoo"?
O czym piszę? 
O zagrożeniu jakim są narkotyki, tak - mówi się o nich często, pisze także, powstają filmy, książki
i reportaże, ale przeważnie sprawa pozostaje gdzieś obok nas. Nie mam dzieci, lecz to nie jest wymówka by nie napisać o MULTITEŚCIE wykrywającym 6 narkotyków, wynik znany jest po
 ok. minucie. Kiedyś mówiono łatwiej zapobiegać niż leczyć, czasem kilka słów to też profilaktyka. Niestety "nie dotyczy" może okazać się bardzo złudne, a chowanie głowy w piasek nie pomaga. 

Test można kupić w aptekach stacjonarnych i internetowych

wtorek, 22 stycznia 2013

Pięć do potęgi

 "Drugi przekręt Natalii" 
Olga Rudnicka

Rodziny się nie wybiera i jak mawiała moja Babcia - lepiej przy robieniu fotografii nie stać z boku, bo mogą wyciąć, a ze środka trudniej, ale od czego photoshop? Czasem nagle dowiadujemy się, że nasza familia jest większa niż przypuszczaliśmy i to nie przez pojawienie się bociana. Sama w sobie taka informacja wcale nie zawsze musi być sensacją, lecz gdy nagle ktoś zostaje poinformowany o rodzeństwie i to w liczbie mnogiej, to niespodzianka ma ogromną siłę rażenia, a na tym zazwyczaj jeszcze nie koniec. Pięć kobiet nagle zyskało siostry, ich dotychczasowe wyobrażenie o familijnych więzach okazało się fikcją, przyszłość natomiast rysowała się niebywale burzliwie. Ale to już za siostrzanym kwintetem, tak samo jak rodzinna tajemnica i związane z nią kryminalne perypetie. Teraźniejszość to zupełnie inna bajka, jednak czy to możliwe, gdy pięć Natalii Sucharskich mieszka pod jednym dachem?
Dwa lata to krótki i długi okres czasu, chociaż zależy z jakiej perspektywy patrzy się i może wydarzyć się wiele. W życiu familii Sucharskich wszystko wróciło na właściwe tory, a raczej została zbudowana całkiem nowa droga, jaką obecnie kroczy pięć Natalii. Kiedy wydaje się, że życie niczym nie może już zaskoczyć, chichot losu znowu daje o sobie znać. Po pierwsze zdrada, po drugie śmierć, przeznaczenie więc nie daje odpocząć niecodziennej rodzince, zresztą ta ochoczo wychodzi naprzeciw wyzwaniu, a nawet je wyprzedza.
Nie każdy jest gotowy na spotkanie tak niecodziennego rodzeństwa, na pewno nie był przygotowany na to komisarz Jaglecki i jego współpracownicy. Nie dość, iż ma do rozwiązania niecodzienną sprawę, to jeszcze na głowie Sucharskie, które i świętego by wyprowadziły z równowagi, a co dopiero policjanta, chociaż uroku im nie sposób odmówić, bezczelności i tupetu również.
Jaki związek mogą mieć Natalie ze spokojnym starszym panem i trupem znalezionym w jego apartamencie? Prawda w ich wykonaniu brzmi nieprzekonywująco, by nie powiedzieć, że wierzyć w nią po prostu się nie da. Kryminalna sprawa to coś, co w ostatnich latach panie S. poznały doskonale, a wrodzona ciekawość, inteligencja oraz niezwykły talent do wściubiania pięknych nosków tam gdzie uważają za niezbędne, nie pozwalają na bezczynne oczekiwanie na efekty pracy policji. Jak nie Natalie to kto inny wyjaśni sprawę morderstwa? Dostrzegają to co innym umyka, no i wiedzą więcej niż mogłoby się wydawać, a doświadczenie podpowiada, iż lepiej nie dzielić się informacjami, nawet gdy stróżowie prawa są już prawie rodziną! Uroczy starszy pan miał ciekawą przeszłość, może w niej znajduje się odpowiedź na pytanie co wydarzyło się w jego mieszkaniu i źródle spadku, który wydaje się prawdziwą puszką Pandory? Natalie mają trudny orzech do zgryzienia, a życie dostarcza kolejnych zawirowań tych bardziej z gatunku osobistych, chociaż wszystko się ze sobą coraz bardziej wiąże, a raczej plącze. Pięć kobiet nieprzeciętnych, dwoje genialnych dzieci i reszta, próbująca im dotrzymać kroku, co nie jest ani proste, ani łatwe i spotyka się jeszcze z otwartą wrogością .... Jak w takich warunkach prowadzić dochodzenie i jednocześnie rozwijać nad wyraz dobrze zapowiadającą się znajomość z jedną z Natalii? No i co zrobić z całą piątką kobiet, które nic sobie nie robią z nakazów, zakazów oraz rozkazów i przyciągają niebezpieczeństwo lepiej niż magnez żelazo? A zagrożenie może być bliżej niż wszyscy sądzą, bo pewien splot wypadków wydaje się podejrzany, czyżby zdrajca czaił się w najbliższym otoczeniu?
Drugie spotkanie z Nataliami Sucharskimi było dla mnie jeszcze bardziej udane niż śledzenie ich premierowych perypetii. Okazało się, że autorka serwując kolejne przygody niezwykłych sióstr Sucharskich, dała czytelnikom świetną komedię kryminalną, gdzie tak naprawdę wszystko jest możliwe. Natalie umykają wszystkim stereotypom, nie dają się zaszufladkować w jednej kategorii, a to jest podstawą dla wielu wątków i głównego motyw. Olga Rudnicka stworzyła niezwykłe bohaterki, które nie pozwalają się nudzić, a połączenie humoru i sensacji wciąga w lekturę niezwykle skutecznie. Tupet, inteligencja, cięty język, specyficzna siostrzana miłość oraz talent do wpadania w kłopoty, to tylko kilka cech charakteryzujących postacie pierwszoplanowe czy te z dalszego planu, dają one wiele okazji do śmiechu, jednocześnie zgrabnie budując suspens. Sensacja, nie z przymrużeniem oka, ale z humorem, to w "Drugim przekręcie Natalii" kanwa dla historii, jaka wcale nie wszystkim może się przydarzyć, ale za to każdy może o niej przeczytać. Co jest tytułowym przekrętem Sucharskich? To już trzeba samemu odkryć, bo diabeł tkwi w szczegółach, a jak wiadomo gdzie piekielny władca nie może, tam wysyła ... pięć Natalii i wtedy zaczyna się zabawa, gdzie wydarzy się na pewno to, czego nikt się nie spodziewa .... 

Za możliwość  przeczytania książki
Dziękuję CPA www.polscyautorzy.pl
oraz wyd.Prószyński i S-ka
 

niedziela, 20 stycznia 2013

Miłość jaka się nie zdarza

Miłość, słowo mieszczące w sobie nieprzebranie wiele emocji, tyle ile osób, które ją czują bądź odczuwało. Jednocześnie bardzo jasne i proste, z drugiej skomplikowane i nieraz mające mroczną twarz. Dla niej umierano, walczono, oddawano życie, zdradzano i zabijano, lecz i zdobywano to co było niemożliwe do zdobycia, udowadniano, że prawdziwe uczucie jest w stanie przezwyciężyć największe różnice. Miłość bywa nadużywana, niedoceniana, ale i przeceniana, niełatwo odróżnić jej prawdziwe oblicze od tego zafałszowanego, bo często nakłada na siebie maskę. Czasem toczy się długie boje o nią, a traci w jednej chwili. Bywa momentem szczęścia i długim okresem bólu, podobno nie wymaga poświęceń i brzydzi się kłamstwem. Czym miłość jest dla człowieka?
Kobieta, mężczyzna i piękne okoliczności przyrody, do tego lata dwudzieste, kiedy świat przechodził prawdziwą rewolucję w kulturze, obyczajach i modzie. Wszystko to co było we wcześniejszych dekadach zostało odrzucone, liczyło się tu i teraz, jazzowe melodie nie pozwalały stać w miejscu i być jedynie obserwatorem, a zmysłowe tango kusiło jak nigdy dotąd. Można było na nowo zdefiniować siebie i spróbować być kimś, kim zawsze chciało się być, porzucić to co uwierało, tak jak odrzucano  gorset na rzecz chanelowskiej małej czarnej. Atmosfera Antibes sprzyjała każdemu, kto chciał oderwać się od rzeczywistości i chociaż na chwilę pragnął spróbować tego, co w codzienności było nieosiągalne. On i ona, ona i on, a pomiędzy nimi najpierw ulotne spojrzenia, potem przypadek pozwalający się poznać. A potem to nie historia, lecz początek tego, co słowa jedynie obrazują w części, a najlepiej jest oddane przez gesty, wspólne momenty i to nieuchwytne coś co sprawia, że nic innego się nie liczy. Przeszłość wydaje się być zamkniętym rozdziałem, który tylko od czasu do czasu powraca, by jeszcze bardziej podkreślić obecne szczęście, a przyszłość to teraźniejszość, która będzie przedrukowana na dni, mające dopiero nadejść. Co może zakłócić taką idyllę? To co kiedyś się wydarzyło czy może sami główni aktorzy tej pięknej historii? Miłość to jednak nie tylko jedno uczucie, ale kłębowisko wielu emocji, siedzących głęboko w człowieku i dających o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie. Ucieczka od nich daje ulgę, lecz nie jest to iluzją, znikająca wtedy gdy najbardziej jej się potrzebuje? Kim jest Isabelle, a może to Gael jeszcze nie odpowiedział sobie na to pytanie względem siebie? Dwoje ludzi tak różnych, a jednocześnie podobnych, ale czy umiejących dostrzec to w drugiej osobie? Jak zakończy się niezwykła opowieść o kobiecie i mężczyźnie, którzy odnaleźli się wtedy, gdy tego w ogóle się nie spodziewali, a najbardziej tego potrzebowali?

"Isabelle" to książka, w której czytelnik ma szansę zobaczyć miłość z niezwykłej perspektywy - kobiety i mężczyzny. To samo uczucie, a jednak mające tak wiele odrębnych detali, ze splotu których wynika niezwykły obraz, jak spod pędzla Gustava Klimta. Podobno żeński i męski punkt widzenia przeczą sobie, lecz to co przedstawia Mariusz Wieteska i Sabina Waszut wcale nie jest wzajemną sprzecznością i zaprzeczeniem. Elementy zazębiają się, tworząc historię w jakiej nie brakuje emocji, pozostawiających ślad w pamięci. Autorzy dali czytelnikom bohaterów, którzy nie są schematyczni, a fabuła daleka jest od szablonów. Czasami w temacie uczuć łatwo wejść na utarte tory, trudniej je omijać i podążać własną ścieżką. "Isabelle" nie jest opowiadaniem, o którym zapomina się tuż po przeczytaniu, wręcz przeciwnie, dopiero gdy zauważa się ostatnią kropkę ono zaczyna przybierać na sile.

 Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Czytajmy Polskim Autorom