"Spadkobierczyni z Barcelony"
Sergio Vila-SanjuanDziadek,
osoba na której jedni się wzorują, dla innych człowiek, rozumiejący najmłodsze pokolenie najlepiej, a dla kogoś symbol przeszłości - jest się dumnym z jego powodu, lecz jednocześnie dystansuje się od niego. Właśnie ostatnie słowa najlepiej oddają uczucia autora "Spadkobierczyni z Barcelony" jakie miał wobec własnego dziada. Pamiętał go jako starszego mężczyznę, dumnego i konserwatywnego, słynnego dziennikarza i prawnika, człowieka otaczanego szacunkiem, lecz jednocześnie daleko od nowych nurtów społecznych, stojącego na cokole i będącego swoistym reliktem swojej klasy. Podziw wobec osiągnięć i równoczesny bunt wobec wartości wyznawanych przez najstarszego członka rodziny, wnuk postrzega swego przodka przez pryzmat własnych poglądów i z perspektywy własnej młodości. Przeszłość jest dla niego odległym okresem, mającym do zaoferowania przekonania nieaktualne i nieprzystające do wyzwań nowych czasów. To co było wydaje się odległe, zakurzone, przestarzałe, szczególnie gdy wchodzi się w dorosłość w burzliwych latach sześćdziesiątych, a i później jest synonimem świata, który dawno przeminął i ostał się jedynie na stronach książek, przypominających lata świetności ludzi zmarłych wiele lat temu. A jednak czasem przeznaczenie podsuwa zapomniane i pożółkłe kartki z prawie niewidocznym atramentem, ukazujące zaskakującą historię.
"Była to najlepsza i najgorsza z epok
Wiek rozumu i wiek szaleństwa,
czas wiary i czas zwątpienia,
okres światła i okres mroków
wiosna nadziei i zima rozpaczy ..."
Szalone lata dwudzieste, ale dla Barcelony, jak i całej Hiszpanii, raczej niespokojny okres w dziejach. Z jednej strony nowoczesność i bogactwo,z drugiej strony zacofanie i bieda. Wielkie bale, przyjęcia i rauty, wizyty rodziny królewskiej podejmowanej przez władze miasta i miejscową arystokrację. Zabawa, muzyka, zbieranie funduszy na cele dobroczynne, a na ulicach zamachy bombowe, morderstwa z polityką w tle i strajkujący. Ściera się ze sobą wizja Hiszpanii jako monarchii z ruchami republikańskimi, a pomiędzy zwolennikami tych opcji armia, a raczej jej przywódcy obiecujący tak upragniony spokój i porządek. Wśród takiej scenerii czytelnik poznaje dwudziestokilkuletniego adwokata i dziennikarza Pablo Viler`a, spadkobierczynię fortuny Isabel Enrich, przywódcę związkowego Angela Lacalle`a i aktorki rewiowej Marii Nilo. Ich ścieżki krzyżują na chwilę przed wielkimi zmianami nie tylko na szczytach władzy, ale i społecznymi. Młody idealista poznaje te oblicza swojego miasta, które do tej pory były ukryte przed nim, czarno - biały świat nabiera barw, nie tylko pogodnych, częściej w odcieniach szarości. To co wydawało się stałe i niezmienne ulega przeobrażeniu, tak naprawdę nikt i nic nie jest takie jakie się wydawało do tej pory. Znajomi pokazują swoją prawdziwą twarz, a może tylko jedną z wielu, podstawy dotychczasowego życia ulegają zachwianiu, a główni bohaterowie są uczestnikami wydarzeń, jakie wydawały się jeszcze przed momentem niemożliwe.
Fabuła pozwala czytelnikowi poznać interesujący rozdział historii, ale tak naprawdę jest ona tylko drugim planem, pretekstem do ukazania ludzi w punkcie zwrotnym ich dotychczasowej egzystencji. Nigdy wcześniej i nigdy później nie będą już świadkami i współtwórcami dziejów narodu, chociaż przyszłość przyniesie jeszcze wiele zawirowań to właśnie ten krótki okres, parę miesięcy, zaważy na ich dalszym losie. Po latach spotkają się znowu, tym razem nie jako młodzi zapaleńcy, chcący zmieniać świat, ale zmuszeni do ucieczki ze swojej małej ojczyzny, a powody takiego kroku narodziły się kilkanaście lat wcześniej, właśnie w szalonych latach dwudziestych.
Autor także inaczej spojrzy na człowieka, uważanego przez niego za relikt przeszłości, tym razem zobaczy kogoś nie całkowicie innego, lecz takiego jakim był i pozostał, chociaż rzadko kto dostrzegał w nim idealistę sprzed lat.
Za możliwość przeczytania książki Dziękuję Wydawnictwu MUZA