poniedziałek, 27 maja 2024

Klątwa i inne przekleństwa

Nowość:

„Zemsta na lokacie”

Iwona Banach

 

Spokój i cisza czasem są niedoceniane, a wręcz uważane są za dopust, czy boży to już rozważania dobre dla filozofów, a nie zwykłych ludzi. Zwłaszcza, że ci ostatni chętnie by trochę albo bardziej nawet chcieli rozsławić swoje miasto. Wiadomo, że wtedy turyści zawitają i głośno zrobi się, przy okazji niektórzy lub większość zarobi nieco. Wystarczy jedynie wymyślić odpowiednią promocję!

 

Pomysł był prosty, bo co sprzedaje się doskonale? Sielskość i anielskość? Niekoniecznie. Jednak na przykład taki koszmar połączony z klątwą? Jak najbardziej, zwłaszcza, że idea ta pochodziła z samej góry, czyli burmistrza Złorzecza. Nic skomplikowanego, wystarczy z annałów kronikarskich, a z braku takowych z czeluści pamięci włodarza, wyciągnąć czarownice, stos i przekleństwo. Et voila! Marketing nawet już nie szeptany zaczyna działać, władza zadowolona, mieszkańcy tudzież, że o upojonych szczęściem przyjezdnych nie wspominać nie będzie się. Gdzie więc problem? W klątwie, jaka zdaje się dosięgać co poniektórych. Komendant policji zawieszony za agresję, jego p.o. jest zbyt nadgorliwy i jeszcze na dodatek daje się zamordować. Za dużo? A gdzież tam Złorzecze zaczyna się rozkręcać i to jak! Jak się okazuje nie tylko turystyka ma ręce pełne roboty, stróże prawa również, tak samo jak i pewne przyjaciółki, jakie chciały jedynie trochę odetchnąć oraz pewien morderca, na razie płci nieokreślonej, bo niewiadomo któż ci on albo i ona. Jak skończy się ta historia? No cóż z pewnością nie tak jak niejeden miałby nadzieję, w końcu klątwa swoją moc ma, tak samo jak i kłamstwo oraz morderstwo, wcale nie pojedyncze.

 

Kryminalna komedia omyłek w satyrycznym gatunku ma w sobie niezaprzeczalnie niejeden intrygujący element, humorystyczny również. Iwona Banach dokłada do tego jeszcze fabułę, w jakiej naprawdę wszystko zdarzyć się może, a i śledztwo w sprawie morderstwa jest więcej niż wciągające. Oczywiście nie można pominąć bohaterów, w pełni zasługuje by o nich powiedzieć, bo stanowią naprawdę mocny punkt „Zemsty na lokacie” i jest ich cała gama, barwna pod każdym względem, a zwłaszcza charakterów. Zaopatrzcie się w chusteczki, ze śmiechu płakać będzie nie raz. Autorka zadbała o naprawdę dobry humor czytelników podczas czytania, lecz w żadnym razie nie zapomniała o zabójczo kryminalnej zagadce, zaskakującej i pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji. Iwona Banach zadbała, by nawet lekki cień nudy nie zagościł, za to ciekawość, co do tego, co jeszcze czeka postacie nieustannie jest pobudzana nieustannie. Jeśli ktoś pomyśli, że jest blisko rozwiązania dochodzeniowej zagwozdki szybko przekona się, iż Złorzeczanie oraz ich goście są nie do pobicia w wikłaniu się w coraz to nowe perypetie z kategorii tych zabójczych także, lecz nie jedynie. Klątwa, czarownice, intrygi, zabójstwa oraz odpowiednio ubarwiona fabuła sprawia, że podczas czytania mamy zapewnioną doskonałą rozrywkę, tę komediową oraz detektywistyczną również. A i tytułowa „Zemsta na lokacie” także jest i jak się okazuje smakuje oryginalną pietruszką, rośliną jak się okazuje przydatną na wiele sposobów.


 Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję: