"Miłość z włoskim makaronem w tle czyli pamiętnik znaleziony
w biurze tłumaczeń"
Lisa Laurenti
Miłość i makaron? Dlaczego by nie, w końcu przez żołądek do serca i to nie tylko mężczyzny droga wiedzie. Przekonała się o tym Maryla, ale to jedynie tło dla jej pełnego przygód życia i to nie jedynie prywatnego. Romanistka, której zadaniem były tłumaczenia włosko - polskie i to z branży motoryzacyjnej dużo widziała i w jeszcze większej liczbie perypetii brała udział. Ten kto myśli, że techniczne opisy są niezwykle nudne i monotonne nie pracował w biurze tłumaczeń zwanym swojsko stajnią Jana, gdzie wiele barwnych postaci odcisnęło swój ślad w pamięci współpracowników.
Z racji wykształcenia, a raczej wykonywanej pracy, Maryla miała okazję przekonać się o południowym uroku płci przeciwnej, bo brzydszą trudno ją nazwać. Po pierwsze jednak obowiązki zawodowe, a to nie przelewki, szczególnie kiedy trzeba w ekspresowo krótkim czasie wiele przyswoić i to z gatunku techniki jak i kultury. Włoska mentalność okazuje się dobrze współgrać z polskim duchem nie tylko na niwie gospodarczym, ale i prywatnym, szczególnie kiedy pozwala poznać całkiem inny świat. Maryla odkrywa więc to, co oferuje jej życie i włoski czar, pośród technicznych zwrotów jest i miejsce na uczucia i to w szerokiej gamie. W końcu jak już odkrywać to wszystko co jest dane i co samemu uda się odnaleźć, wtedy nawet te mniej przyjemne chwile mają o wiele mniej gorzki smak. Pomiędzy kolejnymi tłumaczeniami i poszerzaniem horyzontów trzeba też zmierzyć się z codziennością, a w niej wiele się dzieje tak za sprawą innych jak i samej zainteresowanej. Z ziemi polskiej do włoskiej wcale nie jest aż tak daleko jak się wydawało na początku, każde kolejne spotkanie potwierdza te słowa, szczególnie kiedy spędza się w je miłym towarzystwie, czasem niespodziewanym.
Co najczęściej spotyka się w książkach z gatunku pamiętnikowych? Refleksje nad tym co było, wspomnienia minionych chwil, przeszłość odmienianą przez wszystkie przypadki. Tytuł ""Miłość z włoskim makaronem w tle czyli pamiętnik znaleziony w biurze tłumaczeń" może podpowiadać wiele, jak okazuje się podczas lektury sugestie były jak najbardziej właściwe, ale to dopiero początek pełnej humoru historii. Barwna opowieść, w jakiej nie brak smaków południa, włoskiego klimatu i ... makaronu, po którym przewodnik znajduje się na stronach, pomiędzy kolejnymi perypetiami głównej bohaterki. Jednak to nie kulinarna strona jest na pierwszym planie, a ludzie i przede wszystkim Maryla, zwykła codzienność w jej wykonaniu okazuje mieć w zanadrzu dużo niespodzianek, podobnie jak tytułowe biuro tłumaczeń i sama miłość.
Lisa Laurenti
Miłość i makaron? Dlaczego by nie, w końcu przez żołądek do serca i to nie tylko mężczyzny droga wiedzie. Przekonała się o tym Maryla, ale to jedynie tło dla jej pełnego przygód życia i to nie jedynie prywatnego. Romanistka, której zadaniem były tłumaczenia włosko - polskie i to z branży motoryzacyjnej dużo widziała i w jeszcze większej liczbie perypetii brała udział. Ten kto myśli, że techniczne opisy są niezwykle nudne i monotonne nie pracował w biurze tłumaczeń zwanym swojsko stajnią Jana, gdzie wiele barwnych postaci odcisnęło swój ślad w pamięci współpracowników.
Z racji wykształcenia, a raczej wykonywanej pracy, Maryla miała okazję przekonać się o południowym uroku płci przeciwnej, bo brzydszą trudno ją nazwać. Po pierwsze jednak obowiązki zawodowe, a to nie przelewki, szczególnie kiedy trzeba w ekspresowo krótkim czasie wiele przyswoić i to z gatunku techniki jak i kultury. Włoska mentalność okazuje się dobrze współgrać z polskim duchem nie tylko na niwie gospodarczym, ale i prywatnym, szczególnie kiedy pozwala poznać całkiem inny świat. Maryla odkrywa więc to, co oferuje jej życie i włoski czar, pośród technicznych zwrotów jest i miejsce na uczucia i to w szerokiej gamie. W końcu jak już odkrywać to wszystko co jest dane i co samemu uda się odnaleźć, wtedy nawet te mniej przyjemne chwile mają o wiele mniej gorzki smak. Pomiędzy kolejnymi tłumaczeniami i poszerzaniem horyzontów trzeba też zmierzyć się z codziennością, a w niej wiele się dzieje tak za sprawą innych jak i samej zainteresowanej. Z ziemi polskiej do włoskiej wcale nie jest aż tak daleko jak się wydawało na początku, każde kolejne spotkanie potwierdza te słowa, szczególnie kiedy spędza się w je miłym towarzystwie, czasem niespodziewanym.
Co najczęściej spotyka się w książkach z gatunku pamiętnikowych? Refleksje nad tym co było, wspomnienia minionych chwil, przeszłość odmienianą przez wszystkie przypadki. Tytuł ""Miłość z włoskim makaronem w tle czyli pamiętnik znaleziony w biurze tłumaczeń" może podpowiadać wiele, jak okazuje się podczas lektury sugestie były jak najbardziej właściwe, ale to dopiero początek pełnej humoru historii. Barwna opowieść, w jakiej nie brak smaków południa, włoskiego klimatu i ... makaronu, po którym przewodnik znajduje się na stronach, pomiędzy kolejnymi perypetiami głównej bohaterki. Jednak to nie kulinarna strona jest na pierwszym planie, a ludzie i przede wszystkim Maryla, zwykła codzienność w jej wykonaniu okazuje mieć w zanadrzu dużo niespodzianek, podobnie jak tytułowe biuro tłumaczeń i sama miłość.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej