czwartek, 4 marca 2021

Spełnione marzenia

Przedpremierowo:

"N9ne. 

Opowieść Kevina Clearwatera”

T.M.Frazier

 

Kiedy jedno się kończy coś innego dopiero zaczyna się, czasem to pierwsze jest początkiem tego drugiego. Nieoczekiwanie rodzi się przyszłość jakiej nie planowano, o jakiej nie marzono, która jest całkowicie odmienna od tego, co powinno wydarzyć się. Jak to możliwe? Niekiedy kilka słów wypowiedzianych w najmniej spodziewanym momencie i miejscu rodzi powód by zmienić wszystko w swoim życiu.

 

Los z Kevinem nie grał nigdy zbyt uczciwie, podsuwał mu karty, jakie nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach nie dawałaby szansy na wygraną komukolwiek, a co dopiero wkręconemu w tryby systemu opieki społecznej młodemu człowiekowi. Tym kim się stał zawdzięcza w największej mierze sobie, niewielu wie co go napędza, co sprawiło, że znalazł się na takiej, nie innej życiowej drodze. Spotkanie z Lenny nie jest aż tak przypadkowe jak sądzi dziewczyna, zresztą aż tak nad tym nie zastanawia się, bo ma na głowie  o wiele większe problemy. Nagle musi odnaleźć się w całkiem nowej sytuacji, w której zewsząd coś jej grozi i rzeczywistością daleką od tej jakiej była pewna. Ilu jeszcze kłopotów nie jest świadoma? Każda godzina zdaje się przynosić kolejne i nie widać jak na ich końca. Pomocna dłoń nieznajomego wydaje się po prostu szansą, jakiej nie można zmarnować, chociaż czy nie ma  w niej drugie dna? Kim jest tak naprawdę Kevin? Lenny wiele już straciła, lecz może trzeba stracić jeszcze więcej by w końcu zacząć żyć tak jak się pragnęło, kiedyś zanim jeszcze nie wydarzyło to, co zburzyło jej spokój? Czy warto zaufać komuś obcemu nawet jest nie wierzy się samej sobie? Co wydarzy się gdy zostaną odkryte tajemnice, każdy je ma, a niektóre sięgają w przeszłość i mogą zaważyć na przyszłości.

 

Brutalny świat ma dużo oblicz i niekiedy ten wydający się spokojny, dostatni i przede wszystkim w każdym calu praworządny jest mroczniejszy od tego, który już na wstępie pokazuje się od najgorszej strony. „N9ne” nie jest grzeczną historią obyczajową, a jej bohaterom daleko od aniołów, lecz część to pozory, pod jakimi kryje się prawda, bolesna, pełna zabliźnionych ran, utraconych złudzeń. Jednak jest w niej miejsce na uczucia, głębokie, zapisane w sercu i głowie, takie z kategorii tych jakich nie da się zapomnieć i stanowiące źródło nieoczekiwanych zwrotów w życiu. Pisarka połączyła dwa plany czasowe jednocześnie zbyt wiele nie zdradzając, a niektóre sekrety pozostawiając nimi do samego końca. Naprzemiennie narratorami rozdziałów są główne postacie, co pozwala czytelnikom po części poznać ich z subiektywnej perspektywy, lecz również z punktu widzenia drugiej strony. Nie pozostaje to niezauważalne w samej akcji, T.M. Frazier zadbała by nie jedynie zaintrygować czytających na samym początku, ale utrzymywać odpowiedni poziom emocji nieustannie, od czasu do czasu jeszcze je podkręcając. Mroczna otoczka nie jest jedynie na pokaz, ona wciąż jest obecna tak samo jak i bezwzględność, widoczna jest tak w detalach jak i poszczególnych wątkach. Fabuła opiera się na uczuciowych zawirowaniach, lecz się też sięga głębiej do trudnego dzieciństwa, ran z przeszłości oraz dorastaniu do marzeń, nie tylko swoich.

 

 


PREMIERA:
10 LUTEGO
 
 
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: