"Plan Sary"
Do Lwowa mają sentyment i jego rdzenni mieszkańcy i Ci, którym kojarzy się z literatury czy przedwojennych filmów ze Szczepciem i Tońciem. Jednak to miasto staje się też miejscem powieści sensacyjnych i jest równie atrakcyjne w tej roli jak Wrocław czy Warszawa, a może sprawiają to bohaterowie tychże książek, zapadający w pamięć równie mocno jak tło krajobrazowe? Dla mnie to mieszanka obu elementów, do tego końcówka lat 30-tych XX w. z już coraz silniejszym lękiem przed wojną.
Osią akcji książki Pawła Jaszczuka są makabryczne morderstwa, których wyjaśnienia podejmuje się dwoje dziennikarzy Jakub Stern i Wilga de Brie. Każdy z nich ma swoje sekrety, mniej lub bardziej wpływające na tok ich śledztwa. Jakub Stern wrócił do redakcji po krótkim "romansie" z karierą nauczyciela akademickiego, która zakończyła gdy ktoś wcielił w życie jedno z ćwiczeń z jego wykładów - tytułowy "Plan Sary". Scenariusz zbrodni dla psychopaty przygotowany przez jedną studentkę zaczyna żyć własnym życiem i niczym chmura zawisa nad życiem wykładowcy, tak zawodowym jak i prywatnym. Podejrzanych jest wielu, są nimi przede wszystkim studenci jak i sam Stern, którego rola w życiu Sary wykraczała poza relacje nauczyciel-uczeń. Społeczeństwo Lwowa domaga się złapania mordercy, ale i policja i dziennikarze krążą w miejscu, chociaż zbrodniarz wysyła zaproszenia, tak jakby przygotowywał premierę makabrycznego przedstawienia. Rozwiązanie wydaje się już na wyciągnięcie ręki, jednak czeka czytelnika zaskoczenia, to, że wszystkie poszlaki wskazują na kogoś, nie znaczy, iż to on jest winny. Czasem, ktoś ukryty za firanką w zimną noc, może zauważyć ważny dowód, tylko potrzebna jest "mała" zachęta by go ujawnił. Gdy spotyka się doświadczenie z zapałem prowadzone poszukiwania nabierają tempa, a zagadka zostaje rozwiązana na ostatnich stronach książki.
Kolejny doskonały polski kryminał, osadzony w ciekawych czasach i z bohaterami, którzy wchodzą do kanonu literatury sensacyjnej.