"Katedra w Barcelonie"
Ildefonso Falcones
Wszystko kiedyś miało swój początek, czasem bardzo dramatyczny i odbijający się jeszcze długo po nim. Jednym to podcina skrzydła, innym dodaje sił by walczyć o lepsze jutro. Takie historie giną w zawierusze dziejowej, nie pozostaje po nich ślad, kolejne pokolenia dostrzegają najczęściej jedynie materialne świadectwa przeszłości, lecz nad ich twórcami rzadko kto się pochyla, szczególnie gdy pozostają anonimowi. Gdyby mury mogły mówić, opowiedziałyby wiele fascynujących historii, jedna z nich ukryta jest w Katedrze Santa Maria del Mar.
Barcelona dla kogoś takiego jak Bernat Estanyol jest rajem, tam może zdobyć to czego nie ma w miejscu jakie zawsze uważał za swój dom. Za pragnienie spokojnego życia u boku żony i syna cała trójka zapłaciła wysoką cenę. Brutalne prawo, i przede wszystkim ludzka nikczemność, odebrało im wszystko, rujnując przyszłość oraz zmuszając do ucieczki tam gdzie być może uda się schronić i zdobyć to co został odebrane w okrutny sposób. Bernat nie chce dużo, najważniejszy jest jego syn, dla niego pragnie wolności i bezpiecznej egzystencji. Ale miasto w jakim pokładał swoje nadzieje starszy Estanyol nie jest łaskawe. Losy Arnau również nie należą do łatwych, od chwili swych narodzin, a nawet wcześniej, towarzyszą mu tragiczne wydarzenia. Spokój ma tylko w murach budowanej katedry, tam jest szczęśliwy i dostaje pomoc, której odmówiono mu gdzie indziej. Wśród robotników czuje, że odnalazł coś co nigdy nie było mu dane, zresztą nie on jeden. Nie mając nic pomaga komuś, kto potrzebuje rodziny i opieki tak samo jak on, lecz nigdy nie miał szczęścia być kochanym przez Bernata Estanyola. W cieniu monumentalnego kościoła Arnau zmienia się z chłopca w młodego mężczyznę, odważnego i walczącego o ideały jakie zaszczepił w nim ojciec. Zdobywa to o czym nigdy nie marzył, lecz cena jest wysoka, czy nie zaprzeda dla przywilejów swoich zasad? Niejeden na jego miejscu odwróciłby się od korzeni i zapomniał kim kiedyś był, ale młody Estanyol zbyt dużo widział i jeszcze więcej doświadczył. Walczył od zawsze, bo wrogowie nigdy nie przestali go ścigać, każde zwycięstwo okupione jest bólem i nie trwa wiecznie ... Katedra Santa Maria del Mar to coś więcej niż świątynia, szczególnie dla Arnau Estanyola, w jej cieniu przeżył najlepsze chwile i najgorsze ...
W cieniu monumentalnego kościoła wiele wydarzyło się, niedaleko jego murów niejeden zapłakał gorzkimi łzami, ale i cieszył się z tego co osiągnął. Kamienie, z którego został zbudowany były świadkiem niezwykłych aktów odwagi i podstępnych zdrad, wielkiej miłości i nienawiści trwającej przez dekady. Ildefonso Falcones swoją powieścią zaprasza nas do świata jaki dawno temu przeminął, lecz pozostawił po sobie świadectwa, czasem ukryte i odsłaniane w takich książkach właśnie jak "Katedra w Barcelonie". W tej historii odnajdzie czytelnik wielobarwny fresk o życiu naznaczonym przez niespokojne czasy, ale i ludzką chciwość, kłamstwa i zemstę, lecz widać wyraźnie na nim ogromne szczęście, chociaż okupione bólem i przede wszystkim pragnienie wolności, od tego ostatniego wszystko się zaczęło i na nim się kończy. To jeszcze nie wszystkie wątki tej pięknej opowieści, znalazło się w nim także miejsce na karierę od ubogiego tragarza do arystokratycznych tytułów, z tłem w postaci inkwizycyjnego trybunału i płonących stosów. Autor w niezwykle sugestywny sposób oddał klimat epoki wraz z jej niuansami i często pomijanymi szczegółami, dzięki nim podczas lektury czytający przenoszą się do czternastowiecznej Hiszpanii i Barcelony oraz widzą je oczami bohaterów. "Katedra w Barcelonie" jest po części sagą rodzinną, w której nie brakuje skomplikowanych związków rodzinnych, ale także zapisem przyjaźni i walki w jej imię o drugiego człowieka. Ildefonso Falcones z ogromnym wyczuciem połączył fakty historyczne ze stroną fabularną tworząc prawdziwą epopeję ludzkich losów na tle burzliwych czasów.
Ildefonso Falcones
Wszystko kiedyś miało swój początek, czasem bardzo dramatyczny i odbijający się jeszcze długo po nim. Jednym to podcina skrzydła, innym dodaje sił by walczyć o lepsze jutro. Takie historie giną w zawierusze dziejowej, nie pozostaje po nich ślad, kolejne pokolenia dostrzegają najczęściej jedynie materialne świadectwa przeszłości, lecz nad ich twórcami rzadko kto się pochyla, szczególnie gdy pozostają anonimowi. Gdyby mury mogły mówić, opowiedziałyby wiele fascynujących historii, jedna z nich ukryta jest w Katedrze Santa Maria del Mar.
Barcelona dla kogoś takiego jak Bernat Estanyol jest rajem, tam może zdobyć to czego nie ma w miejscu jakie zawsze uważał za swój dom. Za pragnienie spokojnego życia u boku żony i syna cała trójka zapłaciła wysoką cenę. Brutalne prawo, i przede wszystkim ludzka nikczemność, odebrało im wszystko, rujnując przyszłość oraz zmuszając do ucieczki tam gdzie być może uda się schronić i zdobyć to co został odebrane w okrutny sposób. Bernat nie chce dużo, najważniejszy jest jego syn, dla niego pragnie wolności i bezpiecznej egzystencji. Ale miasto w jakim pokładał swoje nadzieje starszy Estanyol nie jest łaskawe. Losy Arnau również nie należą do łatwych, od chwili swych narodzin, a nawet wcześniej, towarzyszą mu tragiczne wydarzenia. Spokój ma tylko w murach budowanej katedry, tam jest szczęśliwy i dostaje pomoc, której odmówiono mu gdzie indziej. Wśród robotników czuje, że odnalazł coś co nigdy nie było mu dane, zresztą nie on jeden. Nie mając nic pomaga komuś, kto potrzebuje rodziny i opieki tak samo jak on, lecz nigdy nie miał szczęścia być kochanym przez Bernata Estanyola. W cieniu monumentalnego kościoła Arnau zmienia się z chłopca w młodego mężczyznę, odważnego i walczącego o ideały jakie zaszczepił w nim ojciec. Zdobywa to o czym nigdy nie marzył, lecz cena jest wysoka, czy nie zaprzeda dla przywilejów swoich zasad? Niejeden na jego miejscu odwróciłby się od korzeni i zapomniał kim kiedyś był, ale młody Estanyol zbyt dużo widział i jeszcze więcej doświadczył. Walczył od zawsze, bo wrogowie nigdy nie przestali go ścigać, każde zwycięstwo okupione jest bólem i nie trwa wiecznie ... Katedra Santa Maria del Mar to coś więcej niż świątynia, szczególnie dla Arnau Estanyola, w jej cieniu przeżył najlepsze chwile i najgorsze ...
W cieniu monumentalnego kościoła wiele wydarzyło się, niedaleko jego murów niejeden zapłakał gorzkimi łzami, ale i cieszył się z tego co osiągnął. Kamienie, z którego został zbudowany były świadkiem niezwykłych aktów odwagi i podstępnych zdrad, wielkiej miłości i nienawiści trwającej przez dekady. Ildefonso Falcones swoją powieścią zaprasza nas do świata jaki dawno temu przeminął, lecz pozostawił po sobie świadectwa, czasem ukryte i odsłaniane w takich książkach właśnie jak "Katedra w Barcelonie". W tej historii odnajdzie czytelnik wielobarwny fresk o życiu naznaczonym przez niespokojne czasy, ale i ludzką chciwość, kłamstwa i zemstę, lecz widać wyraźnie na nim ogromne szczęście, chociaż okupione bólem i przede wszystkim pragnienie wolności, od tego ostatniego wszystko się zaczęło i na nim się kończy. To jeszcze nie wszystkie wątki tej pięknej opowieści, znalazło się w nim także miejsce na karierę od ubogiego tragarza do arystokratycznych tytułów, z tłem w postaci inkwizycyjnego trybunału i płonących stosów. Autor w niezwykle sugestywny sposób oddał klimat epoki wraz z jej niuansami i często pomijanymi szczegółami, dzięki nim podczas lektury czytający przenoszą się do czternastowiecznej Hiszpanii i Barcelony oraz widzą je oczami bohaterów. "Katedra w Barcelonie" jest po części sagą rodzinną, w której nie brakuje skomplikowanych związków rodzinnych, ale także zapisem przyjaźni i walki w jej imię o drugiego człowieka. Ildefonso Falcones z ogromnym wyczuciem połączył fakty historyczne ze stroną fabularną tworząc prawdziwą epopeję ludzkich losów na tle burzliwych czasów.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wydawnictwu Albatros