czwartek, 10 stycznia 2019

Zło, powołanie i zbrodnia


„Wiara, miłość, śmierć.
Kroniki Martina Bauera”
Peter Gallert, Jorg Reiter

Zło bywa podstępne i przybiera czasem bardzo znajome twarze. Nie tak łatwo walczyć z nim, kamufluje się i podszywa pod to co wydaje się nieszkodliwe. Kiedy zauważa się jego prawdziwą twarz bywa za późno. Jednak niektórzy, nie bacząc nie zagrożenie, podejmują się walki ze złem, a cena niekiedy bywa wysoka bolesna.

Wydawało się, że Martin Bauer wypełnił swoje zadanie, ale prawda okazała się zupełnie inna. Policjant, przy którym był w chwili kiedy ten skakał z mostu do Renu i pomógł mu wydostać się z rzecznej otchłani, kilka godzin później ponawia próbę samobójczą. Tym razem ponosi śmierć, a policyjny duchowny zaczyna zadawać pytania. Najpierw samemu sobie, czy coś przeoczył, a może powinien inaczej postąpić? Wątpliwości nie pozwalają mu odłożyć ad acta sprawy Keunerta, zresztą nie tylko on sprawdza co mogło doprowadzić do takiego kroku wieloletniego stróża prawa. Nadkomisarz Verena Dohr także dowiaduje się co nieco co sytuacji zawodowej samobójcy, informacje te mogą być motywem do dwukrotnego targnięcia się na życie. Jednak dla Bauera i Dohr to jeszcze nie jest to czego szukają, intuicja podpowiada im, że prawdziwy powód jest zupełnie odmienny, lecz przypuszczenia i spekulacje nie są nawet poszlaką. Nie przeszkadza to obojgu w prowadzeniu dochodzenia, jakie kieruje ich na niezbyt bezpieczne ścieżki, zwłaszcza pastor Martin wiele ryzykuje. Praca policyjnego duchownego niesie z sobą nie tylko rozterki moralne, ale rzeczywiste zagrożenie, zwłaszcza kiedy jednocześnie zmartwień przysparza życie zawodowe i osobiste. Śmierć Keunerta okazuje się nieść z sobą wiele znaków zapytania, a odpowiedzi jakie się za nimi kryją łączą przeszłość z teraźniejszością, bolesnym oraz nad wyraz dramatycznym, węzłem złożonym z przyjaźni, uczuć oraz zła.

Mroczny kryminał, po trosze z rodzaju skandynawskich, a po trosze noir, który wyszedł spod piór duetu Gallert- Reiter wciąga czytelnika już od pierwszych zdań w historię, w jakiej nic nie jest oczywiste, a poznanie prawdy nie wszystkim przynosi ulgę. Nie jest to kolejna opowieść o dobrotliwym duszpasterzu, który pod bokiem policjantów prowadzi własne śledztwo i czyni prawie bezproblemowo. Główny bohater ma w sobie rasowego stróża prawa, a jego praca pozwala mu obserwować kolegów, nie zostawia ich samych sobie kiedy mają problemy, niekiedy robi to nawet nieproszony. Autorzy doskonale stworzyli postać, która pomimo ograniczeń nałożonych przez ramy funkcji zawodowych, stara się pogodzić swoje powołanie z rzeczywistością w jakiej się obraca oraz rodziną. Każde słowo z tytułu „Wiara, miłość, śmierć” ma swoje odzwierciedlenie w fabule, w jakiej główną rolę odgrywa realistycznie oddane dochodzenie, w żadnym razie amatorskie, prowadzone z determinacją i za wszelką cenę. Nietypowy duet śledczy „drąży” sprawę, kieruje się doświadczeniem i nie zadowala się niekompletnymi odpowiedziami. Czytelnik czuje czym się kierują, widzi rozterki oraz dlaczego podejmują właśnie takie, a nie inne decyzje. Peter Gallert i Jorg Reiter umieścili akcję swojej książki w rzeczywistym krajobrazie oraz sytuacji społecznej, suspens ma swoje źródło problemach, często trafiających do nagłówków gazet i środków masowego przekazu i o jakich aż nazbyt wielu chciałoby się odciąć lub po prostu odwraca głowę.