środa, 20 marca 2013

Mroczny urok sycylijskiej prowincji

"Skrzydła feniksa"
Andrea Camilleri


Małe miasteczka, niezależnie od ich położenia na mapie, wydają się oazą spokoju, gdzie życie upływa spokojnie i nic nie zakłóca idylli. Oczywiście to ogromne uproszczenie, ale i duże pole do popisu  dla naszej wyobraźni, często zmęczonej szybkim rytmem egzystencji i dzwoniącym telefonem. Prowincja to wcale nie raj na ziemi, ale ma w sobie coś co kusi, tych którzy na co dzień widzą ją tylko na ekranach telewizorów. Jaka jest naprawdę? Może taka jak inne miejsce, a może całkiem unikatowa, jednakże i w malowniczych okolicznościach przyrody, z dala od zgiełku wielkich miast są też mroczne tajemnice i mordercze sekrety ...

Komisarz Montalbano o niczym tak nie marzy jak o świętym spokoju, chociaż nie mieszka w metropolii, lecz nadmorskiej Vagacie. Niestety wielkość, a raczej małość, wcale nie jest wyznacznikiem braku problemów tak w życiu zawodowym jak i osobistym. Rozpoczęcie dnia od oględzin zwłok nie jest niczym nowym dla doświadczonego policjanta, ale i nie należy do ulubionych czynności porannych. Jednak obowiązki wzywają, a podwładni nie dają zapomnieć, że praca czeka, zresztą zwierzchnicy tak samo "umilają" egzystencję stróża prawa. I jedni i drudzy pomocą raczej nie służą, wręcz przeciwnie, ale kto powiedział, że życie ma być lekkie? Dochodzenie trzeba rozpocząć, a nie zapowiada się ono na łatwe, zmasakrowana twarz utrudnia identyfikację, chociaż może tatuaż będzie pomocny? Prawdziwe śledztwa rzadko przypominają te z ekranów kinowo - telewizyjnych z zapleczem pełnym komputerowych laboratoriów, przed Montalbano łamigłówka w jakiej trzeba wykazać się własnym umysłem, a nie wsparciem technologicznym. Kim była ofiara? Dlaczego została zamordowana? Kto zabił? A to jeszcze nie koniec pytań, na każde trzeba odpowiedzieć i to najlepiej jak najszybciej. Jakby tego było mało trzeba jeszcze rozwiązać niedokończone dochodzenia, a na wsparcie nie można liczyć. Tatuaż okazuje się śladem, odkrywającym nowe wątki i coś jeszcze ... Spokojne okolice Vagaty mają wiele ciemnych detali, będących elementami większej całości, która niezbyt lubi światło dzienne. Komuś Montalbano zalazł za skórę, lecz czy to przeszkodzi w jego pracy? Już nieraz spotykał się z podobną sytuacją, w końcu sycylijskie otoczenie jest dość specyficzne, więc i naciski robią mniejsze wrażenie. Najważniejsze jest wskazanie mordercy, nawet gdy narusza to spokój tych na górze! Czy faktycznie ten na kogo wszystko wskazuje jest mordercą? Dowody i poszlaki są jednoznaczne, lecz kolejne wydarzenia każą się zastanowić nad końcowym wynikiem ... To co wygląda na dobry uczynek nie zawsze nim jest, a od tego już prosta droga do ... zbrodni ...

Andrea Camilleri nie stawia na szybką akcję i superbohatera, kryminał w jego wykonaniu to powrót do korzeni czyli w centrum zainteresowania jest zbrodnicza zagadka, a nie gadżety. Małomiasteczkowy klimat to tło, które na początku usypia czujność, a ta potrzebna jest od samego początku do ostatniej kartki. Fabuła wydaje się toczyć wolno, tak jakby od niechcenia, w przerwach pomiędzy śniadaniem, a obiadem i rozmyślaniem nad życiem prywatnym. Jednakże okazuje się, że wszystko łączy się w jedną całość, nie ma detali nieważnych, a punktem wspólnym jest główny bohater - komisarz Montalbano, dążący do wydobycia prawdy zawsze i  wszędzie. Spokój bywa zdradliwy, prowincja to również ludzie, a ci od przestępstw nie stronią, więc ten kto liczy na raj powinien co najmniej dwa razy zastanowić się nad wyborem swojego raju na ziemi ... Jednak powrót do Vagaty kusi, śledztwo w towarzystwie komisarza Montalbano zawsze kryje w sobie wiele niepodzianek, tym bardziej zaskakujących, że zwodzi spokój prowincjonalnego miasteczka, zagubionego gdzieś na mapie




Za możliwość przeczytanie książki dziękuję
portalowi Duże Ka i wyd. Noir sur Blanc