niedziela, 12 września 2021

Niebezpieczne więzi

„Złamane więzi”

Cora Reilly

 

Wielu wierzy, że pewne więzy są nierozerwalne, raz powstałe pozostaną na zawsze. Jeśli niosą z sobą dobro uważane są za szczęście, często nie doceniane. Czasem są synonimem bólu i niekończącego się zagrożenia, nawet jeśli wydają się już być mało znaczące. Jednak wciąż istnieją i łączących, którzy zrobiliby wszystko by je przeciąć raz na zawsze. Ich obecność wciąż przypomina co z sobą przyniosły i co gorsza, co jeszcze może się z ich zrodzić.

 

Kiedy spotyka sie dwoje ludzi mocno doświadczonych przez przeszłość nie oznacza to, iż będą umieli podążać wspólną drogą. Kiara i Nino nie mieli ze sobą nic wspólnego poza dwoma punktami: to, co przeżyli jako dzieci naznaczyło ich na zawsze oraz przeznaczeniem, od jakiego ucieczką jest tylko śmierć. Dzień w jakim się spotkali nie wróżył niczego dobrego, ale okazał się czymś, czego nie oczekiwali od życia. Miłość. To słowo dla zbyt wielu oznacza słabość, zwłaszcza w otoczeniu w jakim egzystują, a to oznacza jeszcze większe zagrożenie niż zazwyczaj. Trwają przy sobie wbrew wszystkim i wszystkiemu, mając w sobie i najbliższych oparcie. Ale rzeczywistość przypomina im, że nie każde marzenie da się spełnić, to czego pragną wciąż pozostaje poza zasięgiem, jakby się starali wciąż wracają do punktu wyjścia. Coś jeszcze niepokoi Nino i jego braci, od lat żyją z dramatycznymi przeżyciami w pamięci. Rodzice stworzyli im piekło na ziemi, ojca już nie ma, lecz pozostała jeszcze matka. Mówi się, iż czas leczy rany, ale pewne nigdy nie zabliźnią i wciąż będą przypominały w jakich okolicznością powstały i kto za nimi stoi. Bracia Falcone stworzyli swoją rodzinę opartą nie jedynie na więzach krwi, już raz zawalczyli o siebie, a teraz mają jeszcze więcej do stracenia niż kiedyś. Gdy wszystko zdaje się zmierzać ku szczęśliwemu końcowi okazuje się, że jeszcze daleko do niego. Bezwzględność jest dla nich na porządku dziennym, nie dbają o swój ból, ale dla najbliższych są gotowi poświęcić każdego i nie zawahają się przed niczym. Czy tym razem będą zmuszeni rzucić na szalę to, co najcenniejsze?

 

Wywalczone uczucia i rodzinne szczęście mają smak jedyny w swoim rodzaju smak, słodki, lecz z niejedną gorzką nutą. W książkach Cory Reilly zło i dobro tworzą prawdziwie wybuchową mieszankę, tak samo jak dwa motywy, wydające się mieć ze sobą mało wspólnego. Jednak gdy zostają wpleciono w historię bohaterów jej autorstwa tworzą niesamowitą całość, którą czyta się non-stop od pierwszych do ostatnich słów. Nie ma w niej nic przypadkowego, każdy z elementów, nawet nowy, łączy się z wcześniejszymi i będąc potencjalnym źródłem dla kolejnych. Pisarka stawia na kontrasty, nie używa eufemizmów, nie wybiela postaci, wręcz przeciwnie pokazuje ich takimi jakimi by byli w rzeczywistym świecie. Bezwzględność, brutalność, okrutne zasady i skomplikowane więzi stanowią fundamenty pod książkę, w jakiej obnażane są ludzkie pobudki, odzierane ze złudzeń, przypisywanych im przez innych cech i pokazywane takimi jakimi są naprawdę. Strach i poczucie bezpieczeństwa dzieli niewiele, co Cora Reilly umiejętnie wykorzystuje, podobnie zresztą jak miłość i nienawiść, jednocześnie również nie zapomina o drugim planie, który nie jest tylko mało znaczącym składnikiem, lecz źródłem dla wszystkich wątków. W „Złamanych więziach” jest miejsce na miłość, namiętność, sensację, humor oraz przede wszystkim bohaterów, jacy codziennie walczą ze swoimi demonami, nie zawsze z nimi wygrywając, ale nigdy nie udającymi, że ich nie ma.

 

Za możliwość
przeczytania książki dziękuję: