Premiera:
„W głąb”
Katarzyna Bonda
Wydaje się nam, że nie
ma nic prostszego od prawdy. To od niej wiele zaczyna się i równie dużo kończy.
Jednak nie tak łatwo dotrzeć do niej. Często kryje się za murem milczenia,
subiektywnych opinii, zręcznych iluzji i tego, wszystkiego tego, co skłania
ludzi do przemilczeń oraz bólu, niezauważonego przez tych, którzy powinni go
dostrzec.
Łatwo jest oceniać po
pozorach, trudno pozostać obiektywnym, gdy stanie się twarzą w twarz z rzeczywistością
odbiegającą daleko od wyobrażeń, nawet, jeśli niejedno się widziało i jeszcze
więcej doświadczyło. To nie jest pierwsza sprawa, związana z zabójstwem,
prowadzona przez detektywa Jakuba Sobieskiego, lecz ta ma przebieg dość
burzliwy i co istotne dotyczy nastoletniej osoby. Zbrodnie popełniono w
miejscu, gdzie teoretycznie nie powinno do niej dojść. Jednakże szybko okazuje
się, iż z tym, z czym spotyka się detektyw dalekie jest od jego wyobrażeń,
obiegowych opinii, nie wspominając już w ogóle o tym, jak powinno być. Szpital
psychiatryczny dla dzieci, już to jest nieszablonowe, drugim jest ofiara oraz
domniemany sprawca, obydwoje to nastolatki. Cała reszta okazuje się jeszcze
mocniej pogmatwane, a śledztwo jedynie obnaża słabość systemu, z jakiego rodzą
się niepisane zasady oraz patologie. Rzadko, kto z potencjalnych świadków, jest
skłonny do współpracy, zresztą nawiązanie jest, co najmniej utrudnione. Jak
przebiegły wydarzenia tego feralnego dnia, że jedna nastolatka nie żyje, a druga
jest oskarżona, a wszystko pozostałe stanowi wielki, znak zapytania obciążający
tylko jednego człowieka? Sobieski szuka odpowiedzi na pytania samotnie,
wiedząc, że nieostrożność może go drogo kosztować. Ktoś zabił, ktoś został
oskarżony, lecz czy to jedna i ta sama osoba? Jak udowodnić czyjąś niewinność,
jeżeli nie ma się twardych dowodów, a jedynie tropy będącymi raczej poszlakami?
Jaka jest prawda i czy da się ją odkryć?
Ofiara. Sprawca.
Szybko osąd, niebędący wyrokiem, lecz brzmiący tak, i wystarczający dla wielu
by nie szukać odpowiedzi na pytania. Niezwykle mocny kryminał, nie tylko ze
względu na motyw, lecz przede wszystkim na tło, w którym ma miejsce. Dziecięcy
szpital psychiatryczny, daleki od wyobrażeń, za to bliski najmroczniejszym
obrazom. Fikcja literacka? Tak, lecz oparta na realiach. „W głąb” jest historią
toczącą się bardzo zamkniętym otoczeniu, bo trudno go nazwać kameralnym, bliżej
mu w niektórych momentach do klaustrofobicznego i z pewnością przerażającego
nie tylko tym, co się w nim dzieje, ale przede wszystkim brakiem perspektyw na
zmiany. Tego rodzaju drugi plan staje się istotnym wątkiem lub wręcz
lejtmotywem, wciąż przypominającym o swoim istnieniu i niepozwalającym zapomnieć
o sobie. Zagadka kryminalna wciąga nas w świat, który funkcjonuje tuż obok nas,
lecz z jego prawdziwego oblicza rzadko, kto ma świadomość. Podczas lektury
wpierw bardzo szybko oceniamy, później zaczynamy dostrzegać, że nie do końca
jest tak jak sądzimy. To pierwszy krok, jaki czynimy wraz z główną postacią, przy
kolejnych zauważamy jak ważna jest uważność, bo nieostrożność ściąga niebezpieczeństwo.
Katarzyna Bonda dała czytającym do rozwiązania szaradę, w której
niejednokrotnie zderzamy się z murem w ślepej uliczce i równocześnie odkrywamy
niewygodną prawdę. „W głąb” dalekie jest od prostego schematu, nie ma w nim
prostej recepty na zło i z pewnością kroczymy krętymi ścieżkami by zdobyć
odpowiedź kto i dlaczego zabił.
Za możliwość przeczytania
książki
dziękuję: