"Upokorzenie"
Philip Roth
Synonimami upokorzenia jest poniżenie, zniewaga, wstyd, krzywda, przykrość, żadne z tych słów nie ma zabarwienia pozytywnego i są one dla wielu tożsame z bólem lub niemiłymi sytuacjami. Więc jaki charakter może mieć książka o takim tytule? A może nadawanie temu słowu aż tak mocnego znaczenia nie ma pokrycia w treści historii przedstawionej przez autora? Jeden wyraz, a wydaje się mówić tak wiele, jednak czy jego przesłanie ma taką wagę można ocenić dopiero po przeczytaniu opowiadania.
Wychodzisz na scenę, przed tobą tłum widzów, który zasiadł na widowni tylko po to by cię oglądać w kolejnej wielkiej kreacji aktorskiej. Nawet gdy nie masz talentu interpretatorskiego to łatwo możesz sobie wyobrazić w sytuacji gdy prezentujesz swoje umiejętności i wiesz, że zyskasz aplauz. Przyjemne uczucie, czyż nie? Dzięki talentowi, pracy nad nim również, osiągasz sukces, lata mijają, a ty stajesz się autorytetem w swojej dziedzinie, bądź tak jak bohater "Upokorzenia", uznany jesteś za ostatniego, klasycznego aktora. Brzemię jakie nosi się z dumą i radością, oczywiście bywają i gorsze momenty, lecz po każdym z nim strząsasz z siebie niepowodzenie i nie tyle powracasz na szczyt co jeszcze bardziej umacniasz się na nim. Kolejne wielkie role czekają, aż zgodzisz się je odgrywać i znów sukces za sukcesem, nawet nie myślisz o tym jaką odpowiedzialność dźwigasz, po prostu ty i kreowana postać. I nagle koniec, bez ostrzeżenia, bez zapowiedzi, już nie porywasz nikogo swoją charyzmą, wręcz przeciwnie. Sam zdajesz sobie z tego sprawę, widzisz, że odtwarzasz z trudem to co wcześniej przychodziło ci z taką łatwością. Za każde wyjście w światła rampy płacisz wysoką cenę, zanim kurtyna przed wieczornym przedstawieniem pójdzie w górę, ty już od rana myślisz o tym co będzie za kilka godzin i nie są to przyjemne rozważania. Wszechogarniający paraliż, a przed tobą jeszcze spektakl, chociaż już wiesz, iż jesteś skazany na klęskę. I tak dzień za dniem , nikt nie umie ci pomóc, nawet najbliżsi uciekają od twoich problemów. Jak doszło do takiej sytuacji? Właśnie "upokorzenie" weszło do twojego życia, bez pukania i zwiastuna, a teraz ty musisz z nim żyć.
Inni też doświadczają siły tego słowa, nie w życiu zawodowym tylko osobistym, także bez wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych, chociaż gdyby się przyjrzeć, to w każdym przypadku co najmniej cień ostrzeżenia przemknął raz czy dwa,jednak pozostał nierozpoznany. Z czasem przykrość staje się jakby bardziej odleglejsza, ale raz zaznana powraca, a może to już bohater jest wrażliwszy na nią?
Upokorzenie to nie stan permanentny, pojawia się, trwa, przemija, lecz zostawia za sobą ślad, a raczej bliznę. Każda następna jego wizyta pogłębia szramę, otwierając starą ranę i gojąc się dłużej, aż do pewnej chwili ... Główna postać tego dramatu z pełną szczerością przedstawia swoje emocje, nadzieje i rozczarowania. Czytelnik śledząc życiowe ścieżki i zakręty bohatera oraz ludzi z jego otoczenia widzi różne postacie tytułu książki. Ocena czy są one prawdziwe czy tylko subiektywnym odczuciem zależy od osobistych doświadczeń czytających. Czasem mówimy – przewrażliwiony, to nic takiego, trzeba iść do przodu, nie pojmując, że ktoś obok nas doznał właśnie upokorzenia, odbierającego tak wiele …
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Sztukateria oraz wyd. Czytelnik
sobota, 20 sierpnia 2011
"Z książką przy kominku"
Za niedługo jesień, a potem zima ... By umilić te momenty nowa inicjatywa Sabinki i Leny:
Subskrybuj:
Posty (Atom)