"Waga"
Bartłomiej Basiura
Zbrodnia i kara, ale nim ta druga zostanie wymierzona ta pierwsza zbiera swoje śmiertelne i brutalne żniwo. Jeszcze sprawiedliwość czasem daje znać, że też powinna mieć prawo głosu, niestety nie zawsze udaje się jej zaznaczyć swoją obecność. Temida z opaską na oczach, mieczem w jednej dłoni i wagą w drugiej, jest synonimem bezstronnego wyroku, lecz rzeczywistość daleka jest od tego boskiego wzorca. Zbrodnię popełniają ludzie, ludzie również decydują o karze, a sprawiedliwość to słowo trudne do odnalezienia w rzeczywistości.
Kolejna śmierć, niepotrzebna, brutalnie przerwała czyjeś życie, policjanci mają z nią do czynienia ciągle w swojej pracy. Potrójne morderstwo to też nie nowość dla nich, wydaje się to cyniczne, ale taka jest prawda. Doświadczenie pozwala niektórym śledczym dostrzec to co innym umyka, ale czy to pomoże w tym śledztwie? Ślady są tylko jednym z jego elementów, pozostaje jeszcze osoba sprawcy, a ten nie do końca dla wszystkich jest oczywisty. Kolejne ofiary obalają podstawowe założenia, morderca działa bezlitośnie, lecz jak na razie jedyny odkryty punkt wspólny nie jest przełomem, wręcz przeciwnie. Jakim motywem kieruje się zabójca? Może trzeba rozpocząć poszukiwania w przeszłości? Niespodziewany splot okoliczności sprawia, że nowe informacje kierują śledczych w całkiem zaskakującym kierunku, ale czy jest on właściwy? Wzajemne powiązania pewnych detali wskazują, iż przynajmniej częściowo odpowiedzi należy szukać za więziennymi murami. Jednak tam obowiązują całkiem inne zasady, Temida nie liczy się zbytnio, a każdy kto chce cokolwiek zmienić musi liczyć się z negatywnymi konsekwencjami. Zbrodniarz jest przebiegły, zawsze wyprzedza policję, jak dotąd tylko on znał kolejne swoje kroki, ale ktoś powoli zaczyna deptać mu po piętach. Jeszcze tożsamość sprawcy nie jest znana, lecz w końcu jego portret zaczyna przybierać konkretną postać. Zegar odmierza czas do finału, a ten zaczyna biec coraz szybciej. Komuś w końcu udało się przejrzeć plan zbrodniarza, chociaż czy tak jest naprawdę? W jaką stronę przechyli się waga Temidy?
Kraków ma mroczne oblicze, w którym nie dostrzega się uroku zabytków i znaczenia dziejowych wydarzeń, jakie miały w nim miejsce. "Waga" Bartłomieja Basiury odsłania brutalną i przede wszystkim zbrodniczą panoramę miasta, daleką od pocztówkowych krajobrazów, zresztą jest ona tylko tłem do kryminalnej historii w jakiej nie ma nic oczywistego i przewidywalnego. Kolejne ofiary wyznaczają etapy dochodzenia, nie mającego nic z typowego schematu, zresztą autor zadbał w każdym szczególe by jego kryminał nie był stereotypowy. Nie można odmówić Bartłomiejowi Basiurze umiejętności budowania napięcia, zaczynającego się niepozornie, wręcz niezauważalnie, ale na oczach czytających rosnącego w siłę tak by kulminację osiągnąć na samym końcu i nie opaść po ostatnim zdaniu. "Waga" to nie tylko kryminał, lecz i thriller, oba gatunki wzajemnie uzupełniają się, łączą, podwajając emocje i intrygę. Ta ostatnia zatacza szerokie koło łącząc osoby w osobliwy łańcuch zależności, kolejne wydarzenia obracają w proch teorie czytelnika co do możliwych scenariuszy dalszego rozwoju fabuły. Nie Wawel i nie krakowski rynek są kulisami dla kryminalnej zagadki, tym razem Areszt Śledczy na Montelupich staje się tłem dla historii w jakiej nic nie jest oczywiste, a człowiek to czasem tylko zlepek liter i cyfr.
Bartłomiej Basiura
Zbrodnia i kara, ale nim ta druga zostanie wymierzona ta pierwsza zbiera swoje śmiertelne i brutalne żniwo. Jeszcze sprawiedliwość czasem daje znać, że też powinna mieć prawo głosu, niestety nie zawsze udaje się jej zaznaczyć swoją obecność. Temida z opaską na oczach, mieczem w jednej dłoni i wagą w drugiej, jest synonimem bezstronnego wyroku, lecz rzeczywistość daleka jest od tego boskiego wzorca. Zbrodnię popełniają ludzie, ludzie również decydują o karze, a sprawiedliwość to słowo trudne do odnalezienia w rzeczywistości.
Kolejna śmierć, niepotrzebna, brutalnie przerwała czyjeś życie, policjanci mają z nią do czynienia ciągle w swojej pracy. Potrójne morderstwo to też nie nowość dla nich, wydaje się to cyniczne, ale taka jest prawda. Doświadczenie pozwala niektórym śledczym dostrzec to co innym umyka, ale czy to pomoże w tym śledztwie? Ślady są tylko jednym z jego elementów, pozostaje jeszcze osoba sprawcy, a ten nie do końca dla wszystkich jest oczywisty. Kolejne ofiary obalają podstawowe założenia, morderca działa bezlitośnie, lecz jak na razie jedyny odkryty punkt wspólny nie jest przełomem, wręcz przeciwnie. Jakim motywem kieruje się zabójca? Może trzeba rozpocząć poszukiwania w przeszłości? Niespodziewany splot okoliczności sprawia, że nowe informacje kierują śledczych w całkiem zaskakującym kierunku, ale czy jest on właściwy? Wzajemne powiązania pewnych detali wskazują, iż przynajmniej częściowo odpowiedzi należy szukać za więziennymi murami. Jednak tam obowiązują całkiem inne zasady, Temida nie liczy się zbytnio, a każdy kto chce cokolwiek zmienić musi liczyć się z negatywnymi konsekwencjami. Zbrodniarz jest przebiegły, zawsze wyprzedza policję, jak dotąd tylko on znał kolejne swoje kroki, ale ktoś powoli zaczyna deptać mu po piętach. Jeszcze tożsamość sprawcy nie jest znana, lecz w końcu jego portret zaczyna przybierać konkretną postać. Zegar odmierza czas do finału, a ten zaczyna biec coraz szybciej. Komuś w końcu udało się przejrzeć plan zbrodniarza, chociaż czy tak jest naprawdę? W jaką stronę przechyli się waga Temidy?
Kraków ma mroczne oblicze, w którym nie dostrzega się uroku zabytków i znaczenia dziejowych wydarzeń, jakie miały w nim miejsce. "Waga" Bartłomieja Basiury odsłania brutalną i przede wszystkim zbrodniczą panoramę miasta, daleką od pocztówkowych krajobrazów, zresztą jest ona tylko tłem do kryminalnej historii w jakiej nie ma nic oczywistego i przewidywalnego. Kolejne ofiary wyznaczają etapy dochodzenia, nie mającego nic z typowego schematu, zresztą autor zadbał w każdym szczególe by jego kryminał nie był stereotypowy. Nie można odmówić Bartłomiejowi Basiurze umiejętności budowania napięcia, zaczynającego się niepozornie, wręcz niezauważalnie, ale na oczach czytających rosnącego w siłę tak by kulminację osiągnąć na samym końcu i nie opaść po ostatnim zdaniu. "Waga" to nie tylko kryminał, lecz i thriller, oba gatunki wzajemnie uzupełniają się, łączą, podwajając emocje i intrygę. Ta ostatnia zatacza szerokie koło łącząc osoby w osobliwy łańcuch zależności, kolejne wydarzenia obracają w proch teorie czytelnika co do możliwych scenariuszy dalszego rozwoju fabuły. Nie Wawel i nie krakowski rynek są kulisami dla kryminalnej zagadki, tym razem Areszt Śledczy na Montelupich staje się tłem dla historii w jakiej nic nie jest oczywiste, a człowiek to czasem tylko zlepek liter i cyfr.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję portalowi CPA
oraz
wyd. Videograf