sobota, 23 marca 2019

Krokodyle łzy


„Metoda Krokodyla”
Maurizio De Giovanni

Każda zbrodnia ma motyw, nie rzadko aż tak nieoczywisty i ukryty pomiędzy tym, co widać na pierwszy rzut oka, a co jest kryje się głębiej. Większość zadowala się powierzchownymi opiniami i łatwymi do zaakceptowania przyczynami. Jednak czasem to nie wystarcza, proste ramy okazują się niewystarczające i wymagają nowego spojrzenia na wszystko, co już miało miejsce, lecz i dopiero będzie miało. Nie tak łatwo zejść z utartej drogi, na ścieżkę pełną znaków zapytania oraz pułapek.

Morderstwo w Neapolu nie jest niczym niezwykłym, wnioski dotyczące przyczyn nasuwają się prowadzącym śledztwo bardzo szybko. Inspektor Lojacono widzi tę sprawę jednak całkowicie inaczej, lecz nie zamierza forsować swego zdania, niestety z jego nie tak dawno przeszłością nikt nie bierze go poważnie. Druga ofiara tylko utwierdza go w przypuszczeniach, a śledcza intuicja nie pozwala mu stać z boku, chociaż wie, że naraża swoją i tak kruchą pozycję. Prokurator Piras nie obchodzi opinia o Lojacono, dla niej liczy się to, iż na zbrodnie patrzy z całkiem innej perspektywy, a jego wnioski mogą przynieść w końcu efekty w bezowocnym dochodzeniu. Czas ucieka coraz szybciej, kolejne odkryte powiązania jedynie przyśpieszają tempo rozgrywki pomiędzy policją i mordercą, który wciąż jest osobą anonimową. Niezauważony przez nikogo  przemierza ulice i zabija, jaki ma w tym cel, oprócz tego najbardziej oczywistego? Kto będzie następną ofiarą i dlaczego? Każde z tych pytań jest kluczowe i odpowiedź na  może komuś uratować życie, ale czy zostaną one udzielone na czas?

Neapol, mroczny, pełen ciemnych zaułków, pozostających w kontraście do tego olśniewającego znanego turystom oraz tym, co mieli szczęście lub odnieśli sukces. Miasto, jakim rządzi mafia, nawet jeśli oficjalna wersja jest zupełnie inna. W końcu miejsce zesłania, dla niektórych, oraz zbiór punktów na mapie, gdzie popełnione morderstwa. „Metoda Krokodyla” można uznać za sztandarowy przykład kryminału noir, ma w sobie gatunkową ciemność, odczuwalną na każdej stronie, w każdym wątku i na każdym kroku bohaterów. Zresztą ci ostatni noszą go również w sobie, lecz pomimo wszystkiego na pierwszym miejscu stoi zbrodnia i śledztwo. Jedno i drugie jest uzupełnione o postać detektywa, znowu wzorzec gatunku, ale w najlepszym znaczeniu. Maurizio De Giovanni wykorzystał klasyczny schemat do napisania trzymającej w napięciu powieści kryminalnej, w jakiej czytelnik podąża jak cień za głównymi postaciami i widzi z kilku perspektyw te same wydarzenia. Zagadka jest wielowarstwowa, to, co wydaje się oczywiste jest jedynie punktem wyjścia do zagłębienia się w meandry ludzkich wyborów i decyzji oraz poszukiwania motywu zbrodni. Z detali buduje się obraz pełen sekretów, bolesnych doświadczeń i chwil kiedy zamiar przechodzi w czyn, zbrodniczy oraz burzący dotychczasowy świat. Dochodzenie odsłania kolejne niuanse, prowadzące do rozwiązania, ale nim ono zostanie odnalezione trzeba odtworzyć przeszłość, na której zbudowano teraźniejszość oraz zostały stworzone podstawy motywu zbrodni.






Książkę przeczytałam dzięki 
uprzejmości
Wydawnictwu MUZA