„Siostra
Słońca”
Lucinda
Riley
Piękno,
sława, pieniądze, podróże, to wszystko wielu daje szczęście i powód by z
radością witać każdy dzień. Czasem jednak to za mało kiedy paradoksalnie wydaje
się dużo, wciąż czegoś brakuje, chociaż nawet ktoś nie zdaje sobie z tego
sprawy. Ciągłe zmiany, życie w biegu, spełnianie oczekiwań i balansowanie nad
przepaścią, aż do chwili kiedy następuje moment, że trzeba spojrzeć w sobie
oczy. Co potem? Może odkrycie kim się jest naprawdę?
Mieć
wszystko to, o czym inni marzą i wciąż szukać szczęścia tam gdzie go na pewno
niema, ale są za to chwile zapomnienia. Elektra doskonale wie jakie uczucia
temu towarzyszą i do czego prowadzą, lecz odpycha je od siebie, aż do momentu
kiedy przekracza granicę, za jaką są tylko dwie drogi. Śmierć ojca była dla
niej ciosem, lecz wydawało się, że ona przejęła się nią najmniej, ale czy tak
rzeczywiście było? Miłość ma wiele twarzy, kiedyś przekonała się o tym Cecily,
poznając ich kilka. Może Elektra również da sobie szansę na to? Jednak najpierw
musi zapanować nad swoim życiem, co nie jest łatwe jeśli klucz tkwi w
przeszłości owianej mgłą tajemnicy. List pozostawiony przez Pa Salta nie
zawiera odpowiedzi, lecz wskazówki, te pierwsze dziewczyna powinna sama zdobyć.
Nie zadane pytania w końcu padają, ale czy na podatny grunt? Co ma wspólnego z
młodą kobietą, która kilkadziesiąt lat wcześniej wyruszyła do odległej i
egzotycznej Afryki by zapomnieć o złamanym sercu?
Piękna,
sławna, bogata, odnosząca sukces za sukcesem i … zatracona w świecie, który
kusi swoją obfitością, ale zawsze wystawia rachunek jeśli człowiek przekroczy
pewną granicę. Opowieść o Elektrze, szóstej siostrze i córce Pa Salta, jest
równie emocjonująca jak jej poprzedniczki, ale co równie ważne klimat nie jest
w żadnym stopniu mnie tajemniczy, można nawet powiedzieć, że w każdym kolejnym
tomie nabiera on mocy. „Siostra Słońca” jest podróżą pomiędzy przeszłością i
teraźniejszością, a osobą łącząca te dwa horyzonty czasowe jest główna
bohaterka. Lucinda Riley w ramach już znanego scenariusza umieściła całkiem
nową historię, opowiedzianą tak plastycznie, że czytelnicy stają się świadkami niesamowitych
losów ludzi, jacy jeszcze długo, kiedy ich imiona pamiętają już nieliczni,
rzucają cień na kolejne pokolenia. Niezwykłe są ścieżki przeznaczenia jakimi
podążają bohaterki, bez względu na epokę, one wybierają nie skrót, ale drogę
wymagającą podjęcia zobowiązań, jakich nikt inny się nie podejmie. Pisarka
sięga głęboko w serca i umysły osób, będących pierwszoplanowymi aktorami
historii, w której miłość, ból i nadzieja są źródłem trudnych wyborów oraz ich skutków,
jakich nikt nie przewidział. „Siostra Słońca” jest kolejną odsłoną szukania
korzeni i odkrywania kim się jest oraz jaką rolę odgrywa w życiu miłość. Sprawy,
wydające się oczywistymi, nabierają całkiem nowych barw jeśli patrzy się na nie z perspektywy kogoś, kto
musi zmierzyć się z sobą samym i dopiero potem poznaje własne marzenia. Lucinda
Riley jak mało kto umie oddać charakter postaci, zwłaszcza jej emocje, buzujące
oraz nie pozwalające zapomnieć o sobie aż do chwili gdy znajdzie się ich źródło.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wyd. Albatros