„Wnuczka Fabergé.
Kobiety Romanowów”
Monika Raspen
Tajemnice mają wszyscy. Mniejsze, większe,
lecz nikt od nich nie jest wolny. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy z ich
istnienia, co nie oznacza, iż nie maja nas i nasze wybory wpływu. Czy już na
zawsze pozostaną w ukryciu? A może kiedyś ujrzą światło dzienne?
Czy Irina dałaby się ponieść porywowi
serca jeśli wiedziałaby co ją czeka? Na to pytanie jest już za późno, teraz
musi ochronić siebie i nie narodzone dziecko, a społeczeństwo nie wybacza
jakiekolwiek odstępstwa od zasad, chociaż krzywdzą one niewinnych. Początek
dwudziestego wieku wymaga od kobiet nienagannego życiorysu i dziewczyna już
przekonała się jak surowo traktuje się tylko damską jej część. Caryca ma tak
wiele, powinna być szczęśliwa mając zdrowe dzieci i kochającego męża, ale… ona
także podlega ocenie i ma jeden obowiązek. To on jest dla tej kobiety
niewyobrażalnym ciężarem. Urodzić syna, nie kolejną dziewczynkę, tylko lub aż
tyle. A jeśli natura zdecyduje inaczej? Kto pomoże tym dwóm kobietom? Czy muszą
liczyć wyłącznie jedynie na siebie? Jaki los czeka niechciane dzieci, nawet gdy
pochodzą z najznakomitszych rodów? Cesarzowa matka nie zamierza stać z
założonymi rękoma kiedy wokół niej rozgrywają się dramaty, lecz ona także
podlega tym samym okrutnym prawom co i reszta, jednak doświadczenie życiowe i
charakter nie pozwalają jej odwracać głowę. Nie jedynie drogi tych trzech
kobiet skrzyżują się w przełomowym momencie, ale czy kłamstwo jest jedynym
wyjściem?
Pełne przepychu carskie apartamenty,
nie ustępujące im luksusem arystokratyczne siedziby, prowincjonalne dworki.
Sankt Petersburg, Carskie, Peterhof i Carskie Sioło. Caryca, car, caryca matka
i jej dwór. Początek dwudziestego wieku, jaki zmiecie znany porządek i
wprowadzi całkiem nowy, dla wielu obrazoburczy i przede wszystkim wcale nie
lepszy… W takim otoczeniu i tle już na wstępie czytelnik wchodzi w świat, który
przeminął bezpowrotnie, czy dobrze to czy źle to już temat na całkiem inną książkę,
chociaż i w tej nie brakuje refleksji w związku z nim. „Wnuczka Fabergé.
Kobiety Romanowów” to po części saga rodzinna, a rodzina nie byle jaka, bo
cesarska, lecz moim zdaniem to przede wszystkim opowieść o kobietach, znanych z
historii, lecz i większości przez nią i nas potomnych zapomnianych. To także książka
o całej gamie emocji, wcale nie tak czarno-białych jak mogłoby się wydawać, nie
brakuje gorących uczuć, nienawiści, bólu i smutku, lecz także radości. Jednak
na pierwszym planie są bohaterki, barwne pod każdym względem, próbujące walczyć
o to, co dla nich ważne, mające świadomość, że jeden nierozważny krok niszczy życie,
a porywy serca aż za często mają gorzki smak odrzucenia. Oczywiście są także sekrety,
te duże i te mniejsze, to one są fundamentami książki „Wnuczka Fabergé. Monika
Raspen oddaje ducha epoki i pokazuje jak zasady społeczne rządziły losem kobiet
i tych mniej uprzywilejowanych. Kobiety Romanowów” jednocześnie ma prawdziwie
carską okazałość i kameralność kobiecych buduarów oraz salonów, a także
poznajemy wielkie dramaty i tragedie, o jakich wiedzą nieliczni. Nie brakuje
także zagadek, frapujących i dających naprawdę wiele możliwości rozwiązań, oczywiście
nie brakuje też intryg. A to wszystko w świecie, jaki za niedługo zostanie
zmieciony przez huragan wielkiej historii…