Przedpremierowo:
„Falling
Fast”
Bianca
Iosivoni
Uciec
można chcieć od ludzi, miejsc, wspomnień, emocji, od tak wielu spraw, które
wywołują ból, żal, a czasem także wyrzuty sumienia. Jednak zapomnieć się nie
da, chociaż człowiek próbuje się i niekiedy udaje mu się to na moment, dłuższy
bądź krótszy. Pamięć ludzka bywa krótka, wybiórcza, lecz również zdarza się, że
jest najsurowszym sędzią, w niej kryje się to, co daje siłę i jednocześnie oraz
odbiera nadzieję na wybaczenie.
Przypadek
sprawił, że w dniu urodzin przyjaciela Hailee i Chase spotykają się, ale nie
jest to okazja do zabawy. Nie znają się, a łączy ich człowiek, który zmarł. Każde
z nich chciałoby być daleko od Fairwood, uroczego miasteczka w dolinie Shenandoah.
Jednak tak nie jest, to miejsce dla niego jest żywym wyrzutem i świadectwem
czegoś, co rani go nieustannie. Natomiast dla niej jest punktem na mapie
wielomiesięcznej wędrówki, jaka wcale nie dała jej ukojenia. Co może wyniknąć
ze spotkania w takich okolicznościach? Hailee stara się zdystansować od
Chase`a, ale nie jest to łatwe, zwłaszcza w Fairwood, gdzie niektóre sprawy
tracą na znaczeniu, za to zyskują te, o jakich tych dwoje pragnęłoby zapomnieć,
lecz nie są w stanie. Przyjaźń z Jesperem była
dla niej czymś niezwykłym, dla niego zwyczajnie-niezwyczajnym przeżyciem,
wspólny przyjaciel, ale dwóch nieznajomych dla siebie ludzi, mających sekrety. Czasem
łatwiej zdradzić te ostatnie komuś kogo dopiero się poznało, lecz niekiedy ten najważniejszy
zachowuje się dla siebie, chociaż czy jest to dobry krok? Kiedy pojawia się
uczucie, niektórzy robią krok wstecz, a nawet dwa, czy ten błąd da się
naprawić? Tak wiele można zepsuć milczeniem dla dobra bliskich ludzi …
Morze
emocji zalewa czytelnika już na samym początku lektury najnowszej książki
Bianki Iosivoni, nawet więcej to prawdziwa powódź, w jakiej równocześnie jest
rozpacz, nadzieja, ból i miłość. W swoich poprzednich książkach pisarka nie
unikała silnych uczuć, jednak w „Falling fast” są one odczuwalne nieustannie, a
z uwagi na ich czasem wagę gatunkową trzeba się przygotować, że ten konkretny
tytuł nie przejdzie bez echa. Jednak to nie tylko one stanowią siłę tej
powieści, lecz również lub raczej przede wszystkim bohaterowie, bo oni właśnie
są źródłem tej emocjonalnej kolejki górskiej, w jednej chwili jest się wraz
nimi na szczycie świata, a zaraz potem spada się w czarną czeluść smutku, z
jakiej mknie się w nieznane, może znowu w górę albo wprost przeciwnie. Autorka
postawiła na wyraziste emocje, tajemnice i przede wszystkim na opowiedzenie
historii ludzi, jacy w samotności mierzą się z ogromną stratą i nie jedynie
nią. „Falling Fast” jest opowieścią o utraconych szansach i tych, które wydają
się przychodzić w nie porę, sekretach, jakie nikomu nie pomagają, a jedynie
ranią, dopasowywaniu się do wymagań innych i godzeniu się na utratę własnych
marzeń za cenę zadowolenia bliskich oraz przyjaźni, mającej w sobie siłę
zmieniania czyjegoś życia. Każdy rozdział to odsłonięcie kawałka serc i umysłów
postaci, poranionych, próbujących odnaleźć się w nowej sytuacji życiowej i jednocześnie nie zaprzepaścić okazji by
wreszcie poczuć się szczęśliwym. Niezwykle plastycznie oddaje Bianca Iosivoni
uczucia, tak głównej bohaterki jak i bohatera, nie ma w tym sztuczności,
nadmiernej przesady, za to widzi się ich autentyczność i po prostu ludzi,
stojących na granicy, pytanie tylko czy do zatracenia czy do ratunku. Ważnym
elementem jest również to, iż ich przeszłość i teraźniejszość poznajemy w
skrawkach, powoli układających się w dramatyczną panoramę, niezauważaną przez
rodzinę i przyjaciół. Tak naprawdę o tej książce można by jeszcze wiele
napisać, lecz nie zastąpi to jej przeczytania, na które warto poświęcić czas, a
później jeszcze raz wrócić i pewnie nie będzie to jednorazowa lektura. Niekiedy
tam gdzie wydaje się, że jest wszystko w największym porządku bywa całkowicie
odwrotnie, a ludzie cierpią w milczeniu dla dobra tych, których kochają.
Premiera:
29 lipca
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
wydawnictwu: