„Pamiętaj o mnie”
Megan Miranda
Pewne tajemnice prowadzą człowieka, który je ma do zguby, nie tylko jego, ale i tych, dostrzegających je. Czasem wydaje się, że da się je znowu pogrzebać, lecz jeśli raz ujrzały światło dzienne to prędzej czy później ponownie wyjdą na jaw. Przeszłość bywa zwodnicza i daje poczucie, że odeszła bezpowrotnie, zwłaszcza wtedy gdy tak wcale nie jest.
Dlaczego nikt nie zauważył zbliżającej się tragedii? Przypadek, zbrodnia, samobójstwo? Avery wie tylko, że jej przyjaciółka nie żyje. Rok później wciąż cień tej śmierci towarzyszy jej i to nie metaforycznie jedynie. Czyżby okoliczności były inne niż się wszystkim wydawało? Kolejne wydarzenia zdają się potwierdzać przypuszczenia przyjaciółki, że tamtego wieczoru miało miejsce coś więcej niż oficjalnie stwierdzono. Prywatne śledztwo rzadko kiedy jest dobrym pomysłem, lecz czasami tylko tak można poznać prawdę. Czy Avery dotrze do niej? Na razie ma jedynie urywki informacji, a swoimi działaniami ściąga podejrzenie niebezpiecznie blisko siebie. Złamanie zasad zawsze kosztuje, zwłaszcza w takim miejscu jak Littleport, ile będzie to ją kosztować? Jedno jest pewne tragedia sprzed kilkunastu miesięcy ma drugie dno, całkowicie odmienne niż ktokolwiek przypuszcza. Odkrycie go rzuci nowe światło na wiele spraw, lecz nie zmieni jednego …
Małe miasteczko, w żadnym razie mieścina, kurort nad oceanem, mający w sobie urok wakacji jak kiedyś. Mieszkańcy znają się doskonale, nawet lepiej, wiedzą o sobie bardzo dużo, ale tym się nie chwalą, w końcu egzystują w swoistej symbiozie. Każdy zna swoje miejsce, harmonia, nieidealna, lecz na tyle wygodna by ją chronić, co jeśli coś ją zakłóci i będzie to śmierć, wydawałaby się tragiczna, chociaż może również mająca o wiele groźniejsze korzenie. „Pamiętaj o mnie” nie gna z akcją, ale za to już w pierwszych zdaniach zaczyna niepokoić, kilka słów, wydawałoby się zwyczajnych, jednak trudno je zapomnieć, zaraz potem wraca klimat końca lata, dobrej zabawy i letniego luzu. To jedynie przygrywka, bo od tego momentu czytelnik zaczyna się zastanawiać kto jest kim w tej historii, czy wydarzenia nie są nad interpretowane, a może wprost przeciwnie istotny element nie został zauważony na czas. Atmosfera zaczyna gęstnieć, niezaprzeczalnie zaraz coś się wydarzy, tajemnice dają znać o sobie, urokliwa miejscowość ma i mroczniejszą stronę, dobrze ukrytą za pozorami, jakie każdy stara się zachować dla swojego dobra i podtrzymania urlopowej iluzji. Jakie jest prawdziwe oblicze bohaterów i miejsca, jakie zamieszkują? Tego dowiadujemy się nie od razu, prawda lub to, co jest uważane za nią, jest dawkowana i to fragmentami. Poprzednie lato było brzemienne w skutkach, lecz efekty tego dopiero dostrzegane są obecnie. Megan Miranda kawałek po kawałku odrywa z idealnego obrazu łuszczące się cząstki, chociaż jeszcze przed momentem zdawało się, że nie ma nawet najmniejszej rysy na nim. „Pamiętaj o mnie” wciąga niesamowicie w swoją fabułę, początkowo mało skomplikowaną, lecz z wrażeniem, iż kryje się pod nią, całkowicie inna rzeczywistość. Do tego amatorskie lub raczej osobiste dochodzenie głównej bohaterski, pełne znaków zapytania, odsłaniania niewygodnych faktów, brania pod lupę wszystkiego i wszystkich. Do czego ono doprowadzi? Do finału, w jakim opadną złudzenia, zaskakującego oraz pokazującego jak trudno dostrzec prawdziwą twarz człowieka.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję: