"Pokuta brata Cadfaela"
Ellis Peters
Niezbadane
są wyroki boskie, a może to jedynie przeznaczenie plącze ludzkie ścieżki tak by
człowiek nigdy nie mógł narzekać na nudę? Jedno jest pewne kiedy wszystko
wydaje się już z góry wiadome, a życiowa ścieżka wyznaczona aż po kres żywota,
zawsze wydarza się coś co burzy spokój duszy i umysłu. Można zignorować
nieoczekiwane wydarzenie i starać się egzystować tak jak wcześniej, ale pamięć
trudno oszukać, a gdy zostanie podjęta decyzja o reakcji na niespodziankę,
trzeba się liczyć, że można stracić to, co zdobyło się z trudem …
Brat
Cadfael doskonale znał swoje miejsce w zakonnym zgromadzeniu, po kilu dekadach
życia wśród braci nie wyobrażał sobie innego. Nie schronił się do zakonu, lecz
sam wybrał taką drogę dawno temu, całkowicie różną od dawnej, chociaż nie do
końca przybrała ona postać taką jaką sobie wyobrażał. Teraz, w wieku
sześćdziesięciu kilku lat wie już dokładnie gdzie będzie podążał do kresu swych
dni, nawet niedawne wydarzenia nie zburzyły jego egzystencji i nie miał zamiaru
zakłócać jej nikomu innego. Co miało początek w dawnych czasach niech podąży
ścieżką wyznaczona wtedy. Jednak los ma całkiem inne zdanie w tym temacie i tym
razem trudno odciąć się od dawnych czynów. Trzeba będzie stawić czoła temu, co
miało być zamkniętym rozdziałem do jakiego nie ma już powrotu. Ktoś bliski
Cadfaelowi znalazł się w potrzebie, a pomoc zakonnika może okazać się tą jedyną
jaka może dać nadzieję na wyjście z kłopotów. Wymaga to jednak głośnego
przyznania się do przeszłych czynów i wzięcie za nie odpowiedzialności. Odwagi
nigdy nie brakowało braciszkowi, podobnie jak i szczęściu do pojawiania się we
właściwym miejscu i czasie by stanąć
przed kolejną zagadką kryminalną. Nie inaczej jest i tym razem, oprócz własnych
problemów przed Cadfaelem sprawa morderstwa, o jakie zostaje oskarżony,
przynajmniej w jego osądzie, człowiek niewinny. Krew na rękach, brak świadków i
kłótnia, do której doszło trochę wcześniej pomiędzy ofiarą i tym, kto stoi nad
ciałem. Wszystko przemawia przeciwko temu ostatniemu, a przynajmniej tak sądzą
obserwatorzy. Jeżeli nie zrobił tego młody Hugonin, kto inny mógł być zabójcą?
Zamordowany nie słynął z pokojowego charakteru, wprost przeciwnie, ale śmierć
pozostaje zbrodnią, a winny już jest, więc pozostaje go tylko osądzić … Jak
znaleźć sprawcę w miejscu, gdzie ścierają dwie polityczne siły, toczy się walka
o koronę angielską, a na dodatek zdrada towarzyszy na każdym kroku? Śledztwo
prowadzone w takich warunkach musi szybko przynieść efekty, bo sprawiedliwość
na drugie imię ma niecierpliwość, no i własna misja domaga się jak najszybszego
znalezienia rozwiązania. W obu przypadkach stawką jest życie ludzkie, w jednym
syna, w drugim przyjaciela …
Cykl
„Kroniki brata Cadfaela” toczy się w średniowiecznym królestwie angielskim, w
czasach niespokojnych, gdzie szczęk oręża wciąż słychać, jeżeli nie z bliska to
z oddali. Głównym bohaterem jest tytułowa postać, jakiej jednak daleko do
obrazu utrwalonego przez wieki. Chociaż na pierwszy rzut oka zakonnik wydaje
się typowym to z bliższej perspektywy okazuje się kimś całkowicie innym. Po
pierwsze jest detektywem, chociaż sam tak siebie nie nazywa, jego głównym
zajęciem jest opieka nad herbarium oraz pomoc chorym, lecz jego „dorywcze”
hobby związane jest z rozwiązywaniem morderczych sekretów. Zbrodnie wcale nie
są rzadkością, a sprawiedliwość by mogła w rzeczywistości zatriumfować
potrzebuje realnych winnych, a nie ludzi, mających pecha pojawić się w
niewłaściwym miejscu i czasie. Tym ostatnim pomaga właśnie Cadfael, równie
skuteczny jak Holmes, lecz działający w o wiele trudniejszych realiach i będący
równie skuteczny jak jego późniejszy kolega po fachu.