Tytuł książki skojarzył mi się z kartami Tarota czy słusznie? O tym przekonałam się w trakcie czytania. Książka 'Wisielec i księżyc" jest drugą w serii Przeznaczenie, jest jeszcze oczywiście trzecią część, którą na pewno też przeczytam, czy przed pierwszą nie wiem. Tak to już ze mną jest, że często i gęsto zaczynam książki od ostatnich stron, że nie wspomnę o tym, iż od ostatniej książki cyklu. No cóż ideałem nie jestem i daleko mi do tego, wracając jednak do "Wisielca i księżyca" to historia wciągnęła mnie od razu, chociaż nie zaczęła się od zbrodni. Czasem dobry kryminał ma początek całkiem zwyczajny, obyczajowy, ale to tylko wzmaga ciekawość jak dalej rozwiną się wątki i jaki element może być ukrytą wskazówką w rozwiązaniu sensacyjnej zagadki. Jednak morderczy temat pojawia się niespodziewanie szybko. Pierwszą ofiarą jest starsza kobieta, niczym nie wyróżniająca się, jednak coś musiało spowodować, że morderca zainteresował się właśnie tą, a nie inną, osobą. Brak poszlak i wskazówek kto jest odpowiedzialny za tę zbrodnię frustruje policjantów, szczególnie komisarz Annę Sarnowicz. Kolejne dni nie przynoszą postępu w dochodzeniu, chociaż ... Anna ma jeszcze asa w rękawie - swoją przyjaciółkę Małgosię, wróżkę, która już nie raz pomagała jej i kolegom. Oczywiście w kręgach policyjnych takim wsparciem się nikt nie chwali, ale niekonwencjonalna asysta jest czasem niezbędna. Zanim jednak policjantka zwróci się o pomoc jest świadkiem jak znajomy - również policjant, zostaje staranowany przez samochód, którego kierowca ucieka. Jedno jest pewne to nie był nieszczęśliwy wypadek tylko celowe działanie. W tym samym czasie ktoś porywa kilkuletniego chłopca, pozostającego pod opieką ... wróżki Małgosi. Jakby tego było mało córka rannego policjanta nie odpowiada na telefony, a właściciel feralnego wozu najpierw prezentuje doskonałe alibi, później wbrew zeznaniom żony przyznaje się do winy, a na koniec zostaje zamordowany.
Kilka wątków, których jeszcze nikt ze sobą nie powiązał, bo i jak, dotyczą osób niezwiązanych ze sobą, chociaż ... starsza pani miała rysunek z narysowanym księżycem i postacią podobną do ... wisielca, jego autorem było pewne dziecko. Pani komisarz coś ten obrazek mówi, ale nie ma czasu zastanowić się nad tym, teraz jej pomocy potrzebuje ranny kolega, jego była żona i ich córka, z którą nie ma kontaktu no i Małgosia, a do tego przecież prowadzi jeszcze dochodzenie. Wydaje się, że problemów aż za dużo, jednak ciągle gdzieś jakiś głos podpowiada, że to jeszcze nie koniec. Kim jest tajemniczy Gerard, mający, jak się wydaje hipnotyczny wpływ na wszystkich, którzy znajdą się w jego pobliżu? Dlaczego wizje Małgosi są tak niewyraźne, a odkrywane karty wciąż pokazują wisielca i księżyc? Czy wszystkie ofiary są tylko środkiem do osiągnięcia przez maniakalnego zbrodniarza "wyższego celu" i co lub kto nim jest?
Atmosfera zaczyna się zagęszczać a wątki splatać ze sobą, powoli osobne nitki tworzą coraz wyraźniejszy wzór, w którym to co realne zaczyna się łączyć z tym co metafizyczne, ale czy to możliwe? Jednak jeśli połączyć logikę z intuicją, to rozwiązanie jest w zasięgu ręki, tylko trzeba jeszcze "unieszkodliwić" pewnego mordercę, który by osiągnąć swój cel nie zawaha się użyć jako przynęty dziecka.
Chociaż zaczęłam od środka serii nie czułam zagubienia, autorki poprowadziły akcję w taki sposób, że niezależnie czy czytaliśmy pierwszą część czy nie, "Wisielec i księżyc" będą równie atrakcyjne i wciągające. Jeżeli do tego dodać atmosferę z pogranicza grozy to otrzymamy historię, której dalszego rozwoju będziemy oczekiwać z niecierpliwością, a w tzw. międzyczasie zapoznamy się z częścią poprzedzającą. W końcu są na świecie rzeczy, o których się filozofom nie śniło, a na pewno takie, które wymykają się zasadom postępowania podręcznikowego zbrodniarza.
Książka przekazana przez portal Zbrodnia w Bibliotece