"Pieśń wisielca"
James Oswald
Prawda nie zawsze jest oczywista, czasem trzeba wnikliwie przyjrzeć się otoczeniu i sprawdzić czy coś nie podszywa się pod nią. Niekiedy człowiek musi stawić czoła tym, którzy wolą brać iluzję za fakty, nie jest to łatwe, w szczególności kiedy ma się przeciwko siebie prawie wszystkich, nawet tych będących jeszcze nie tak dawno sprzymierzeńcami.
Życie Tony`iego McLeana byłoby łatwiejsze gdyby kierował się podobnymi zasadami jak współpracownicy. Jednak on woli chodzić własnymi ścieżkami i nie przymykać oczu na tak zwane mniejsze zło. Takie postępowanie już nieraz naraziło go na nieprzyjemności, teraz musi "odpokutować" za swój upór i niepodporządkowanie większości, ale nie byłby sobą jeśli nie zająłby się sprawą jednoznaczną dla kolegów, lecz nie dla niego. Zauważa pewne szczegóły, zdające się przeczyć zakwalifikowaniu śmierci młodego mężczyzny jako samobójstwa. Podobny przypadek ma miejsce znowu i ma z nim kilka wspólnych detali, zwierzchnicy inspektora McLeana nie są zadowoleni z spostrzegawczości swego podwładnego, ale on nie poddaje się. Pomimo, że nie może narzekać na brak obowiązków zawodowych, te przypadki nie dają mu spokoju, a gdy już raz podejmie trop raczej zrobi wszystko by go nie zgubić. Tony musi stawić czoła trudnym sytuacjom w pracy i w życiu prywatnym, zresztą jedno z drugim łączy się nierozerwalnie. Śledztwo zatacza coraz szerszy krąg, nie dając prostych odpowiedzi, za to rodząc kolejne pytania, co jest nie na rękę biurokratycznej policyjnej machinie. Równocześnie prowadzi drugie śledztwo, także nie należące do łatwych, w jakim po raz kolejny naraża się na nieprzychylne komentarze ze strony kolegów. Czy i tym razem uda mu się rozwikłać śledczą zagadkę?
Gdy rozum śpi podobno budzą się demony, a kiedy już człowiek spojrzy im w oczy nie zapomni tego co kryje się w ich spojrzeniu. Inspektor McLean poznał siłę zła, codziennie stara się z nim walczyć, wie, że czai się tuż obok, zawsze gotowe do ataku. Gra toczy się o wysoką stawkę, ludzie są słabymi istotami, przyjmującymi iluzję za prawdę, bo ta druga wymaga odwagi i narażenia się na ból. Przeszłość znowu daje o sobie znać, Tony swoją nieustępliwościom naraża się wielu, niektórzy nie zawahają się by sięgnąć po ostateczne środki by go powstrzymać.
Określenie książek o inspektorze McLeanie mianem kryminałów nie oddaje w pełni ich charakteru. Zagadka sensacyjna to jeden z elementów, będący osią akcji, jednakże to co wyróżnia ją spośród innych to klimat jak z powieści grozy, mroczny nastrój od pierwszej do ostatniej kartki, tchnący lodowatością i wręcz namacalne, wszechobecne, zło. Na "Pieśń wisielca" składa się kilka wątków, wydających się zupełnie z sobą niepowiązanymi, lecz podobnie jak w poprzednich częściach, w końcu zazębiają się one z sobą. Tworzą one niepokojącą historię, w jakiej nie brak suspensu, ale i tajemnic oraz mrocznej atmosfery, czasami wprost demonicznej. Autor łączy kilka gatunków literackich co daje w efekcie końcowym o wiele więcej niż tylko kryminał, sięga głęboko - w ludzkie umysły i dusze, a to co odkrywa jest mroczne i złowieszcze. "Pieśń wisielca" nie rozgrywa się tylko na jednej płaszczyźnie, fabuła rozwijając się ukazuje kolejne warstwy, nadające toczącym się wątkom nowe znaczenie, wymykające się prostym osądom. Bohaterowie naznaczeni są wspomnieniami i bliznami, niektórzy z nich poddali się, inni walczą o to by zło było dostrzeżone, a nie zignorowane. Ich życie splata się z pracą, jedno na drugie ma wpływ, każde wydarzenie, w jakim uczestniczą, odciska na nich ślad lub raczej piętno. Autor oplata swoją główną postać pajęczyną złożoną z tego co już miało miejsce, teraźniejszych wydarzeń, doświadczeń i prawdziwych duchów przeszłości.
Prawda nie zawsze jest oczywista, czasem trzeba wnikliwie przyjrzeć się otoczeniu i sprawdzić czy coś nie podszywa się pod nią. Niekiedy człowiek musi stawić czoła tym, którzy wolą brać iluzję za fakty, nie jest to łatwe, w szczególności kiedy ma się przeciwko siebie prawie wszystkich, nawet tych będących jeszcze nie tak dawno sprzymierzeńcami.
Życie Tony`iego McLeana byłoby łatwiejsze gdyby kierował się podobnymi zasadami jak współpracownicy. Jednak on woli chodzić własnymi ścieżkami i nie przymykać oczu na tak zwane mniejsze zło. Takie postępowanie już nieraz naraziło go na nieprzyjemności, teraz musi "odpokutować" za swój upór i niepodporządkowanie większości, ale nie byłby sobą jeśli nie zająłby się sprawą jednoznaczną dla kolegów, lecz nie dla niego. Zauważa pewne szczegóły, zdające się przeczyć zakwalifikowaniu śmierci młodego mężczyzny jako samobójstwa. Podobny przypadek ma miejsce znowu i ma z nim kilka wspólnych detali, zwierzchnicy inspektora McLeana nie są zadowoleni z spostrzegawczości swego podwładnego, ale on nie poddaje się. Pomimo, że nie może narzekać na brak obowiązków zawodowych, te przypadki nie dają mu spokoju, a gdy już raz podejmie trop raczej zrobi wszystko by go nie zgubić. Tony musi stawić czoła trudnym sytuacjom w pracy i w życiu prywatnym, zresztą jedno z drugim łączy się nierozerwalnie. Śledztwo zatacza coraz szerszy krąg, nie dając prostych odpowiedzi, za to rodząc kolejne pytania, co jest nie na rękę biurokratycznej policyjnej machinie. Równocześnie prowadzi drugie śledztwo, także nie należące do łatwych, w jakim po raz kolejny naraża się na nieprzychylne komentarze ze strony kolegów. Czy i tym razem uda mu się rozwikłać śledczą zagadkę?
Gdy rozum śpi podobno budzą się demony, a kiedy już człowiek spojrzy im w oczy nie zapomni tego co kryje się w ich spojrzeniu. Inspektor McLean poznał siłę zła, codziennie stara się z nim walczyć, wie, że czai się tuż obok, zawsze gotowe do ataku. Gra toczy się o wysoką stawkę, ludzie są słabymi istotami, przyjmującymi iluzję za prawdę, bo ta druga wymaga odwagi i narażenia się na ból. Przeszłość znowu daje o sobie znać, Tony swoją nieustępliwościom naraża się wielu, niektórzy nie zawahają się by sięgnąć po ostateczne środki by go powstrzymać.
Określenie książek o inspektorze McLeanie mianem kryminałów nie oddaje w pełni ich charakteru. Zagadka sensacyjna to jeden z elementów, będący osią akcji, jednakże to co wyróżnia ją spośród innych to klimat jak z powieści grozy, mroczny nastrój od pierwszej do ostatniej kartki, tchnący lodowatością i wręcz namacalne, wszechobecne, zło. Na "Pieśń wisielca" składa się kilka wątków, wydających się zupełnie z sobą niepowiązanymi, lecz podobnie jak w poprzednich częściach, w końcu zazębiają się one z sobą. Tworzą one niepokojącą historię, w jakiej nie brak suspensu, ale i tajemnic oraz mrocznej atmosfery, czasami wprost demonicznej. Autor łączy kilka gatunków literackich co daje w efekcie końcowym o wiele więcej niż tylko kryminał, sięga głęboko - w ludzkie umysły i dusze, a to co odkrywa jest mroczne i złowieszcze. "Pieśń wisielca" nie rozgrywa się tylko na jednej płaszczyźnie, fabuła rozwijając się ukazuje kolejne warstwy, nadające toczącym się wątkom nowe znaczenie, wymykające się prostym osądom. Bohaterowie naznaczeni są wspomnieniami i bliznami, niektórzy z nich poddali się, inni walczą o to by zło było dostrzeżone, a nie zignorowane. Ich życie splata się z pracą, jedno na drugie ma wpływ, każde wydarzenie, w jakim uczestniczą, odciska na nich ślad lub raczej piętno. Autor oplata swoją główną postać pajęczyną złożoną z tego co już miało miejsce, teraźniejszych wydarzeń, doświadczeń i prawdziwych duchów przeszłości.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję wydawnictwu: