Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nora Roberts. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nora Roberts. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 czerwca 2025

Zabójcza sztuka

 „Kolekcjoner”

Nora Roberts

 

Czasem jedna chwila naprawdę może bezpowrotnie zmienić ludzkie życie, chociaż nie od razu jest to widoczne. Splot okoliczności kieruje kogoś na całkiem nowa ścieżkę, nie braną wcześniej pod uwagę i zaskakującą tym, co na niej znajduje się. Zawrócić z niej niekiedy bardzo trudno albo wręcz niemożliwe, zresztą lepiej patrzeć przed siebie i czekać na nowe wyzwania, jakie z pewnością pojawią się.

 

Lila nie podglądała ludzi, po prostu podziwiała widoki. Nie zdarzało się jej to często, lecz po prostu była zainteresowana życiem innych. Ot takie nieszkodliwe hobby, tyle, że raz zobaczyła coś więcej niż by chciała. Bycie świadkiem okazała się początkiem zmian, jakich w ogóle nie miała w planach i dalekich od tego, co było jej codziennością. Jej przepis na życie z pewnością nie obejmował zobaczenia morderstwa, uczestniczenia w śledztwie i nieoczekiwanej znajomości z Ashtonem Archerem, malarzem oraz jednocześnie bratem potencjalnego mordercy. Czy to nie za dużo jak na osobę, która do tej pory starała się nie wiązać ani z miejscami, ludźmi i przedmiotami? Nagle znalazła się w samym centrum naprawdę morderczego chaosu, dalekiego od tego, co było do tej pory dla niej codziennością. Nieoczekiwana propozycja sprawia, że wchodzi na całkiem nową drogę, gdzie ona ją zaprowadzi? Z nowojorskich apartamentów trafia do Florencji i Toskanii, staje się amatorskim detektywem i modelką słynnego artysty oraz poznaje ciemniejszą stronę handlu dziełami sztuki. Do czego jest w stanie posunąć się wielbiciel artystycznych dzieł? Ash i Lila przekonają się o tym na własnej skórze. Miłość do piękna u niektórych przeradza się w obsesję…

 

Morderstwo. Śledztwo. Sztuka. Uczucia. Tylko albo aż tyle plus Nowy Jork i toskańskie krajobrazy. A łączy te wątki Nora Roberts, od lat doskonale wiedząca jak napisać intrygującą historię z pogranicza gatunków. „Kolekcjoner” jednocześnie jest intrygującym thrillerem, lecz także przedstawia jak rodzi się uczucie. Jedno z drugim mało ma wspólnego, lecz kto powiedział, że nie mogą występować w tym samym czasie i miejscu? Pisarka już niejednokrotnie pokazała, że doskonale potrafi wykorzystać do swojej opowieści właśnie takie okoliczności, a podkręcania atmosfery równocześnie w kilku obszarach jeszcze wzmacnia napięcie. Czerń i biel w tej książce są bardzo dobrze widoczne na naprawdę barwnej palecie krajobrazów oraz przede wszystkim ludzkich osobowości. Nie tyle skrajnych, co kontrastowych, lecz czasem właśnie takie przyciągają się i doskonale uzupełniają. Oczywiście nie można zapomnieć o zagadce, kryminalnej oraz sztuce, wyzwalającej emocje, bywa, iż dalekie od pozytywnych. W „Kolekcjonerze” jak w soczewce skupiają się ludzkie słabości, skrywane pod płaszczem wyrafinowania oraz zamiłowania do rzeczy cennych oraz niepohamowane pragnienie posiadania.

  

 

sobota, 28 września 2024

Spadek

Nowość:

„Spuścizna”

Nora Roberts

 

Czasem niektóre sekrety nie na darmo nimi są lub raczej stają się. Jednak prędzej lub później dają o sobie znać, a dodatkowo są źródłem pytań, na jakie odpowiedzi trudno znaleźć. Czy będą pomocne w zrozumieniu tego, co zostało ukryte i dlaczego tak postąpiono.

 

Kto nie byłby zdziwiony nagłym spadkiem, a jeśli jeszcze jest owiany rodzinnym sekretem to już robi się bardzo intrygująco. Ostatnio życie Sonyi dalekie jest od tego, na jakie jeszcze niedawno miała bardzo konkretny plan. Obecnie stara się na nowo określić co jest dla niej ważne oraz robi kroki w innym kierunku ku przyszłości niż spodziewała się. Jak to pogodzić z zamieszkaniem w rodowej rezydencji, bo to jeden z warunkiem otrzymania spuścizny po nieznanym krewnym? Na miejscu okazuje się, ze niespodzianek jest dużo więcej, a ich korzenie sięgają ponad dwustu lat wstecz, kiedy to świeżo poślubiona panna młoda umiera podczas swojego wesela. Rodowa klątwa nie jest legendą, a potwierdzają ją fakty i co gorsza Sonya nie jest od niej wolna. Czy da się ją zdjąć? Odpowiedzi na to pytanie do tej pory nie odkrył nikt. Młoda kobieta staje przed nie lada dylematem i równocześnie łamigłówką, od jakiej zależy, co wydarzy się jeszcze. Gdzie szukać rozwiązania, jakiego nie znaleziono od dwóch wieków? No i najważniejsze co lub kogo spotka się na drodze do jego odkrycia?

 

Czy przepadłam przy lekturze "Spuścizny” Nory Roberts? Oczywiście! Czy czekam na ciąg dalszy? Niecierpliwie! Czy to doskonała lektura na jesienną pogodę za oknem? Powiem  tak: przyszykujcie wygodne siedzisko, kocyk, kubek herbaty albo kawy i, a potem czas zabrać się za lekturę. A jeśli sięgniecie po nią w innej porze roku i tak zostaniecie przez nią wciągnięci. Tym razem to nie kryminalna zagadka, chociaż tego bym wcale nie wykluczała. Rodzinne sekrety, nawiedzona wiktoriańska rezydencja na wybrzeżu Maine i urocze miasteczko nieopodal. Czego chcieć więcej? Pisarka jeszcze dorzuca uczucia, w liczbie mnogiej i mające co nieco, a z kolejnymi rozdziałami coraz więcej, do powiedzenia w fabule. Gotycki klimat i atmosfera grozy uzupełniają się po prostu doskonale, a do tego współczesność oraz humor. W sumie przepis na naprawdę doskonałą lekturę, przy jakiej, bez jakiegokolwiek problemu, spędzimy popołudnie, wieczór, a nawet zarwiemy noc. Słynne „jeszcze jeden rozdział” w tym przypadku pasuje jak najbardziej. „Spuścizna” to także saga rodzinna, mniej typowa, z wieloma sekretami i wyraźnie odczuwalną na każdym kroku obecności poprzednich pokoleń. To ostatnie jest dosłowne i równocześnie bardzo tajemnicze, odsłaniające bardzo powoli prawdę o sobie. No i pozostali jeszcze bohaterowie z krwi i kości oraz ci dużo mniej materialni. Jedni i drudzy są równie istotni, a ich wzajemne powiązania to część skomplikowanej szarady, której rozwiązanie jest częścią motywu.

 

czwartek, 22 lutego 2024

Triumf prawdy

Nowość:

„Zapomniane na śmierć”

Nora Roberts / J.D. Robb

 

Nie zawsze sprawiedliwość triumfuje. Czasem dopiero po latach staje się jej zadość, często współgra z nią kara za zbrodnię, jaka wydawał się bezkarna. Wystarczy jedynie lub aż odpowiednia osoba w właściwym miejscu i czasie, cała reszta to już dążenie do poznania prawdy oraz wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych. Jeśli dołożyć do tego determinację to kara nadejdzie szybciej niż później!

 

Niekiedy dochodzi do „klęski urodzaju”, bo jak inaczej nazwać odnalezienie dwóch ciał w ciągu jednego poranka w bliskiej odległości od siebie, lecz czasowo z różnicą kilkudziesięciu lat? Eve Dallas nie zamierza narzekać na taki stan rzeczy, zależy jej by w obu sprawach odnaleźć sprawcę bądź sprawców zbrodni, co wcale nie będzie takie łatwe. Niejednokrotnie już miała do czynienia z trudnymi śledztwami, teraz także nie zapowiadają się na proste i szybkie do zakończenia, ale pani detektyw słynie ze swej zawziętości w ściganiu przestępców. Tym razem jest jeszcze drugie dno, sprawiające, iż cały zespół ma motywację by wyjaśnić zabójstwa. Upływ czasu nigdy nie działa na korzyść dochodzenia, lecz dla Eve to nie jest przeszkoda nie do pokonania. Pierwsze z odkrytych ciał to „świeże” zabójstwo, ale kto miałby powód by pozbawić życia bezdomną, jaka nie wadziła nikomu? Kim była druga ofiara? Dlaczego ktoś ją zamordował? Jeżeli zostaną odnalezione motywy zbrodni to policja będzie już bliżej wskazania morderców, ale czy do tego dojdzie? Czasem nawet najlepsi muszą przyznać się do porażki, chociaż czy będzie to detektyw Dallas? A może to zbrodniarze będą w takiej sytuacji?

 

Klasyczny kryminał w futurystycznym entourage`u czyli Nora Roberts jako J.D. Robb i kolejna książka z serii o detektyw Eve Dallas. Czy dobrze się ją czytało? Zdecydowanie tak, nawet jeśli ktoś nie zna poprzednich łatwo wejdzie w świat stworzony przez pisarkę i pewnie sięgnie po wcześniejsze części. Zagadka kryminalna, lub raczej ich liczba mnoga, już pojawiają się na samym początku lektury, więc tak naprawdę jako czytelnicy od razu rozpoczynamy dochodzenia, a te przede wszystkim bazują na bohaterach, a nie na technologii, chociaż jak najbardziej i ona pojawia się. Jednakże na pierwszym planie są ludzie oraz oczywiście ich historie, nieodmiennie odkrywane równolegle do prowadzonych prac śledczych. W „Zapomnianych na śmierć” mamy wszystko to, co za co tak lubimy ten gatunek czyli zbrodnię, w tym przypadku nie jedną, naprawdę dobrze wykreowane postacie, wiele tajemnic, rodzinnych jak najbardziej również oraz śledztwo oparte na łączeniu faktów, tropów oraz odnalezionych dowodów, wcale nie tak oczywistych. A co z futuryzmem? Jak najbardziej jest on obecny, w żadnym razie jako mało znaczący dodatek, lecz doskonale wtopiony jest w on w fabułę, tak, iż jest po prostu integralną częścią, lecz na pierwszym planie jest dedukcja, łączenie pozornie niezwiązanych ze sobą informacji oraz osobiste zaangażowanie postaci. No i jeszcze coś – morderstwo doskonałe jest tylko do momentu kiedy ktoś trafi na jego trop, reszta to jedynie kwestia czasu i determinacji!


Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:
 

sobota, 13 stycznia 2024

Siła korzeni

Nowość:

„Tożsamość”

Nora Roberts

 

Kim jesteśmy? Co nas ukształtowało i wciąż formuje? Przeszłość, a może marzenia? Jedno i drugie mają niesamowita siłę, nie zawsze pozytywną, ale nie da się ukryć jej wpływu na człowieka. Czasem nawet w tym, co najgorsze da się dostrzec jakiś detal, który jest światełkiem w tunelu. Reszta wcale nie przychodzi sama, lecz nawet nikły promyk światła jest wsparciem, bez jakiego trudno ruszyć do przodu.

 

Zło, aż nazbyt często skrywa się pod maskami i na jego prawdziwą twarz nie jesteśmy przygotowani. Morgan Albright miała plan na następne kilka życia rozpisany bardzo dokładnie. Luke Hudson roztrzaskał go w pył, z premedytacją i na zimno. Kobieta wcale nie była lekkomyślna, po prostu jej pech, ale przeżyła, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki Niny. Jak pozbierać się po tym, jak ktoś bezdusznie zniszczył twoją egzystencję? Nie ma na to gotowej recepty. Morgan straciła Aż za dużo, lecz wciąż miała marzenia, tylko jak je urzeczywistnić jeśli zostało się ograbionym z tak wielu rzeczy, w tym tożsamości? Zaciśnięcie zębów i nie oglądanie się za siebie nic nie dadzą, a Luke Hudson wciąż chce ją zniszczyć. Tyle, że nie docenił ofiary, ona nie zamierza poddać się, pragnie spokoju i odbudować życie, jakie zatruło zło. Kto zwycięży? Ten, atakujący z zimną krwią i pozbawia kobiety życia, czy ta, mającą odrobinę szczęścia, która nie pozwala by to strach przejął kontrole nad nią i przyszłością?

 

Znowu to zrobiłam? Oczywiście, że tak. Czy wiedziałam jak się skończy? Mogę tylko kiwnąć głową i szeroko uśmiechnąć się. O czym mówię? O najnowszej książce Nory Roberts. Naprawdę trudno oprzeć się pokusie sięgnięcia po lekturę, nawet jeśli doskonale wie się, iż z pewnością nie zadziała mało magiczne zaklęcie” „jeszcze tylko jeden akapit albo rozdział”. Wiedziałam na co się piszę i nie rozczarowałam się. „Tożsamość” ma wszystko to, co naprawdę lubię w książkach tej pisarki czyli suspens, emocje, niespodzianki i przede wszystkim bohaterów, jacy wbrew wszystkiemu i wszystkim potrafią zawalczyć o swoje szczęście. Mogłoby się wydawać, iż przepis ten jest aż za prosty, by po raz kolejny zagwarantować dobrze spędzony czas z książką. Nic bardziej mylnego, jak najbardziej czas spędzony z tą książka mija niepostrzeżenia, zbyt szybko i z pewnością nie jest to jednokrotna lektura. „ W tożsamości” czytelnik otrzymuje zestaw, w którym jest thriller, duża dawka emocji, prawdziwa walka o przyszłość oraz poszukiwanie korzeni. Składanka wcale nieprzypadkowych elementów, do jakich dorzućmy jeszcze przemyślanie wykreowane postacie i otrzymamy w efekcie końcowym naprawdę wciągającą opowieść. Oczywiście są również dobrze prowadzone dialogi, humor w odpowiednich miejscach oraz odpowiednio dawkowane napięcie. Nora Roberts z każdą następną swoją książką pokazuje, iż nawet do doskonałego wzorca da się jeszcze coś dorzucić i po raz kolejny zaskoczyć czytających.

 

Za możliwość przeczytania 

książki 
dziękuję:
 

 

 

piątek, 31 grudnia 2021

Dziedzictwo

„Dziedzictwo dobra”

Nora Roberts

 

Przyszłość to suma wszystkiego co było, większych, mniejszych zdarzeń oraz tego, czego nie zauważamy i uważamy za oczywiste. Na wszystko co nas kształtuje nie mamy wpływu, ale część da się zmienić jeśli tego chcemy. Życia nie da się zaplanować w każdym szczególe, czasem musimy zmierzyć z echami przeszłości by zrobić krok do przodu i urzeczywistnić swoje marzenia.

 

Sukces rzadko kiedy przychodzi sam, częściej jest wynikiem pracy, konsekwencji i wizji. Adriana wiedziała o tym drugim od zawsze, można powiedzieć, że wyssała z mlekiem matki. Jej kariera zawodowa jest zasługą ogromnego zaangażowania i jasno określonych celów, lecz nie tylko to liczy się dla niej. Doskonale wie ile znaczy rodzina, może dawać niesamowitą siłę, o czym przekonały się z matką, ale być najgorszym koszmarem, tego też niestety nauczyły się podczas gorzkiej życiowej lekcji. Wydawałoby się, iż dziewczyna ma wszystko o czym większość jedynie marzy, poza spokojem, od lat dostaje listy z pogróżkami. Można powiedzieć, że jest to cena jaką płaci się za powodzenie, którą najlepiej zignorować i po prostu cieszyć się osiągnięciami. Adriany coś takiego na pewno nie zatrzyma, ma wsparcie w bliskich i oddanych przyjaciołach, nie tylko bierze, lecz i dużo daje. Rozwija się i zaczyna dostrzegać czego jeszcze pragnie. Miłość, nieoczywista, pojawiająca się nie nagle, chociaż zaskakująca. W końcu szczęście jest na wyciągnięcie ręki, a ona nie waha się by po nie sięgnąć, ma w pamięci jak łatwo traci się kochanych ludzi. Kolejne wiadomości z groźbami zakłócają radość z rozwijającej się bliskości, lecz przecież do tej pory nic więcej nie wydarzyło się. Czy na pewno? Ten kto je wysyła robi to z premedytacją i posuwa się coraz dalej, do czego jest zdolny? Niekiedy zagrożenie jest bliżej i większe niż ktokolwiek przypuszcza, wystarczy moment i zbiera dramatyczne żniwo.

 

Nie pierwszy i na pewno nie ostatni wieczór, a potem noc, spędzony pod tytułem „Jeszcze tylko jeden rozdziało, no dwa … trzy, a co mi tam sen jest przereklamowany!” z dobrą książką. Sięgając po „Dziedzictwo dobra” Nory Roberts wiedziałam, że ten scenariusz wydarzy się na pewno i nie był on pobożnym życzeniem, lecz wynikiem wielu spotkań z tą autorką. Po raz kolejny poznałam bohaterów, jacy opowiedzieli nie jedynie ciekawą historię, pełną emocji, lecz także wielowarstwową, w której jasne dni przeplatają się z ciemniejszą stroną życia. Pisarka od lat tworzy opowieści wydawałoby się według jednego schematu, jednak za każdym razem pokazuje w niej nowe postacie, różnorodne zawirowania oraz przede wszystkim jak złożona jest ludzka natura. Do tego dodany jest wątek kryminalnej zagadki, współgrający z całością, z początku tylko zasygnalizowany, rozwijający się powoli, coraz silniej dający o sobie znać, aż do kulminacji. Nora Roberts po mistrzowsku oddaje również relacje rodzinno – przyjacielskie i w „Dziedzictwie dobra” odsłania jak rodzi się to drugie oraz moc tego pierwszego, tak dobrą jak i tą niszczącą człowieka. Gdzieś pomiędzy nimi znajdują się postacie, jakie poznajemy jako dzieci, obserwując podczas lektury ich dorastanie, dojrzewanie, sukcesy, porażki oraz gdy zauważają właściwą osobę, rozumiejącą ich i mogącą pomóc im stworzyć kolejny rozdział przyszłości, tym razem wspólny.

czwartek, 25 marca 2021

Tam gdzie koniec jest i początek

„Rozkwit magii”

Nora Roberts

 

Wszystko ma swój początek i koniec. To pierwsze czasem ginie w niepamięci, pomroce dziejów, natomiast to drugie bywa wyczekiwane i jednocześnie wymaga czasem niecodziennej odwagi oraz siły. Ktoś jeszcze jest potrzebny – człowiek, który rzuci na szalę swoje życie, ale i porwie za sobą tłumy. Czy ma szansę na wygraną? To już zależy nie tylko od niego, ale jedynie on daje nadzieję, że zwycięstwo jest możliwe.

 

Jedyna nie jest już jedynie zapowiedzią, ale walczącą wojowniczką o rzeczywistość, w której nie ma miejsca na zabijanie, torturowanie i ciągłą wojnę w imię fanatyzmu. Fallon Swift widziała już za dużo przemocy i zła, ale to tylko wycinek jej misji i przeznaczenia. Bunt przeciwko światu w jakim przyszło jej egzystować ma więcej niż w genach, na długo przed tym nim przyszła na świat droga, którą podąża została wyznaczona, lecz kierunek oraz tego, co czeka u kresu wcale nie są pewne. Nadchodzi czas na finałową rozgrywkę, w jakiej okaże się czy młoda kobieta z ludźmi, podzielającymi te same wartości co na, będzie w stanie przywrócić równowagę, jakiej zbyt wielu nie chce . Bezprawie, strach i ból rozpanoszyły się, mają ogromną siłę, ale pragnienie wolności jest równie potężne. To, co złe zostało zbudzone i zniszczyło znany porządek, lecz nie wszędzie – pozostał on w sercach i umysłach niektórych. Czy Jedyna będzie w stanie zwyciężyć moce, które odebrały tak dużo tak wielu?

 

Prawie trzy lata temu przeczytałam pierwszy tom trylogii Nory Roberts „Kroniki Tej Jedynej”, wciągną mnie od razu i jak to bywa z książkami tej pisarki oraz mną skończyło się „na jeszcze jednym rozdziale” czyli zarwaniu nocy. Potem była druga część i skutek czytania był wiadomy, a wczoraj dorwałam się do ostatniej. Grzecznie poczekałam do powrotu do domu, tym razem zestaw maseczka plus czapka, zjeżdżająca na oczy, oraz piesza wędrówka z pracy, zniechęciła lekko do czytania podczas drogi (winne temu co nieco były co najmniej dwa potknięcia). Jednak popołudnie należało do nas czyli mnie i „Rozkwitu magii”. Długie oczekiwanie okazało się tego warte, finał jest równie dobry jak to, co go poprzedza i przynosi z sobą niesamowity czas spędzony z lekturą. Postapokaliptyczna wizja świata nabrała nowych barw i to nie tylko za sprawą rozwoju wydarzeń fabularnych, ale i obecnej rzeczywistości. Autorska pandemiczna wizja ewoluowała i pokazywała do czego nie tylko prowadzi ogólnoświatowa tragedia, ale odkrywała prawdziwe oblicza ludzi, schowane do tej pory, mniej lub bardziej umiejętnie, pod maskami. Nora Roberts po mistrzowsku połączyła fantastykę z legendami i celnymi obserwacjami natury człowieka, pierwsze znalazło odbicie w klimacie, tle oraz w połączenie z drugim i mitami w sylwetkach bohaterów. Celtyckie bóstwa, scenariusz ogólnoświatowej epidemii oraz ludzie, z ich wadami i zaletami, okazały się dobrą podstawą scenariusza, ale liczy się jak go rozbudowano. Na pewno nie brak rozmachu, ale także swoistej kameralności, grozy oraz pewnej dawki sielankowości, zła i dobra, pewności i wątpliwości, zresztą całość ma w sobie wiele kontrastów, co jeszcze podkreśla wyrazistość historii. Można by powiedzieć, że zakończenie będzie przewidywalne, lecz szczegóły i tak zwane wykonanie leżą u podstaw tego, iż zakończenie jest zgodne z oczekiwaniami, ale też intrygujące.  „Rozkwit magii” to nie jedynie koniec rozpisany na rozdziały, ale fascynująca kontynuacja opowieści, domykanie wątków bez pośpiechu, za to tak, by mogły wybrzmieć i dopełnić całość.  

 

sobota, 31 października 2020

Rodzinne więzy


 „Kryjówka”

Nora Roberts

 

Kilka minut może wiele zmienić, nie zawsze trzeba być we właściwym miejscu i czasie, niekiedy wprost przeciwnie – znalezienie się tam gdzie nie powinno również może mieć dalekosiężne skutki. Co w takiej sytuacji można zrobić? Czasem wystarczy zdać się tylko lub aż na instynkt i po prostu działać, iść do przodu nie oglądając się za siebie. Jednak nawet po zwycięstwie pozostaje gorzki smak strachu, który przypomina o tym, iż wszystko mogło potoczyć się zgoła inaczej …

Caitlyn Sullivan od zawsze wiedziała, że na rodzinę może liczyć, każdy wspierał każdego i mógł liczyć, ze nie zostanie sam. Jednak ktoś wyłamał się z tego kręgu wzajemnego szacunku i miłości. Podobno czas leczy rany, może i tak, ale one pozostawiają po sobie blizny, przypominające o tym, co było. Wspomnienia z dzieciństwa wcale nie blakną wraz z upływem lat i ona zadje sobie sprawę z tego najlepiej. Jednak nadszedł moment, żeby wreszcie pozostawić za sobą przeszłość, Dillon wie z czym zmaga się dziewczyna, kiedyś jej pomógł, ale oboje nie są już dziećmi. On wie co chce robić w życiu i znalazł swoje miejsce, ona długo szukała jednego i drugiego, może w końcu znalazła? Chociaż czy na pewno? Wydawało się, że dawno zamknięto drzwi do wydarzeń sprzed lat, lecz komuś zależy by wciąż o nich pamiętała. Dlaczego i kto to jest? Dawne demony wydawały się pokonane, a Caitlyn wbrew nim, otoczona opieką i miłością, stała się kimś kim chciała być. Ale to, co wydarzyło się kiedyś znowu daje o sobie znać, czy tym razem uda się jej w końcu odciąć od koszmaru, jaki towarzyszy już jej tak długo?

Pierwsze książki Nory Roberts jakie przeczytałam niezbyt spodobałyby mi się, ale szybko natrafiłam na thriller obyczajowy jej autorstwa i … przepadłam. Z każdym kolejnym jest tak samo jak z pierwszym, mogłoby się wydawać, że przecież trudno czuć się zaskoczonym jeśli sięga się po kolejną książkę w podobnym klimacie. Pisarka jednak umie wykorzystać dobrą receptę na to by czytelnika zaciekawić oraz skusić go na lekturę kolejnej swej historii. Nie inaczej było i tym razem ze mną. „Kryjówka” ma w sobie elementy kryminalne i uczuciowe, jedne oraz drugie połączone osobami bohaterów. Losy tych ostatnich stają się siłą napędową dla całości, a tajemnice dodatkowo dodają jej  siły. Przeszłość i teraźniejszość stanowią kanwę dla historii o szukaniu miejsca dla siebie, nauce czym są korzenie oraz ile znaczy rodzina. Jednak na tym nie koniec, to nitki z jakich powstała opowieść, ale kolorów nadały jej emocje, jakich nie brakuje. Nora Roberts nie unika ich, wprost przeciwnie wplata je tak by stały się jej częścią. Szukanie przez postacie własnej życiowej ścieżki jest jednym z wątków, Nora Roberts przedstawia różne sposoby na znalezienia tego, czego się pragnie. Gdzieś pomiędzy tym, co było i tym, co ktoś zaplanował znalazło się miejsce na pokazanie dojrzewania bohaterów i efektów ich wcześniejszych decyzji.