„Męskie
zwierzenia”
Agnieszka
Gozdyra
Zbyt
często widzimy i słyszymy informację, że kolejne zwierzęta doznały bólu z rąk
ludzi. Niestety jest to jedynie czubek prawdziwej góry lodowej, na którą składa
się obojętność i odwracania głowy, stereotypy oraz po prostu okrucieństwo
człowieka. Łatwo jest zapomnieć o skrzywdzonych zwierzętach gdy w zaciszu naszych
domów widzimy naszych czworonożnych, i nie tylko, przyjaciół.
Batman
i Janusz Chabior mają za sobą dość niezwykłe początki znajomości, zaczęło się
od wspólnej pracy, a skończyło wspaniałą przyjaźnią. Charakterystyczny aktor i
wspaniały pies, niezwykły duet, wspierający się nawzajem. Roberta Biedronia nie
trzeba przedstawiać, on także ma czworonożnego domownika i podobnie jak
poprzednik angażuje się w obronę tych, którzy nie mogą o nią upomnieć. Z racji
zajęcia ma szersze pole do popisu i nie waha się by wprowadzać słowa w czyn,
podobnie jak i Andrzej Rozenek. On także walczy o prawa braci mniejszych.
Podobnie zresztą jak i Szymon Mjewski oraz Zbigniew i Tytus Hołdys, niekiedy są
to działania, wydające się oczywiste. W naszym świecie jeszcze to co wydaje się
oczywistością nią nie jest …
Kilka
opowieści, w których główną rolę odgrywają one czyli zwierzęta, psy i koty, rozmowy
o pupilach, lecz tak naprawdę są one punktem wyjścia do dyskusji o ich roli w
rodzinach oraz losie, nie zawsze łatwym i przyjemnym. „Męskie zwierzenia”
Agnieszki Gozdyry są zapisem rozmów z ludźmi znanymi, ale nie sława bądź
rozpoznawalność jest najważniejsza tym razem. W centrum uwagi są podopieczni
oraz inne zwierzęta, a zwłaszcza działania w kierunku poprawy ich niełatwego
losu. Znani panowie pokazują swoje twarze do strony mniej znanej, tej
zarezerwowanej dla bliskich, podczas rozmów padają trudne pytania i odpowiedzi
pochodzące z serca, czasem spontaniczne, nieocenzurowane, lecz najczęściej
dostrzega się w nich wcześniejsze przemyślenia. „Męskie zwierzenia” to nie „letnie”
pogaduszki, chociaż takimi mogłyby się wydawać, kwestie w nich poruszane nie
pozwalają na płytkie słowa, czytelnik widzi emocje zawarte w nich. Medialna
otoczka towarzysząca rozmówcom w tym przypadku znika, pozostaje człowiek, który
opowiada o swoich przyjaciołach, zabawne anegdoty i poważniejsze wspomnienia.
Zresztą sami zainteresowani są tuż obok lub przynajmniej towarzyszą im na
zdjęciach, w końcu to o nich mowa i nie da się bez ich obecności, nawet symbolicznej, dyskutować.
Za możliwość
przeczytania książki
dziękuję: